Odtwarzacz CD BAT VK-D5 SE
Bat VK-D5 wciąż jest jedynym źródłem cyfrowym BAT-a, proponowanym do każdego, nawet najdroższego, dzielonego wzmacniacza. Czysta forma CD, bez żadnych nowoformatowych i audiowizualnych naleciałości przetrwała i sprawdza się dzisiaj znakomicie. BAT nie zdążył opracować odtwarzacza DVD-Audio lub SACD, a może z góry przewidział, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń?
Kupując odtwarzacz do firmowego kompletu lub innego, posiadanego już wzmacniacza, można po prostu zapłacić za VK-D5 i pogalopować do domu. Podobnie jednak jak w przypadku integry VK-300x, BAT roztacza przed nami alternatywne, kuszące rozszerzenia. Na szczęście w przypadku odtwarzacza historia jest mniej skomplikowana.
Już podstawowy VK-D5 ma lampowy stopień wyjściowy, w którym zastosowano lampy 6922, podczas gdy model SE ma promowane przez konstruktorów "super lampy" 6H30 Sovteka. Ich zastosowanie wymusiło szereg dalszych zmian konstrukcyjnych, wymagania obydwu elementów są bowiem zupełnie inne. Wyższy prąd pracy 6H30 był przyczyną zaimplementowania nowego zasilacza, którego konstrukcję zaczerpnięto z preampu VK-50SE.
Wersja SE odtwarzacza to również nowa formuła pojemności na wyjściu. Na specjalnych drabinkach osadzono sześć kosztownych kondensatorów papierowoolejowych.
• BAT VK-D5 SE - obudowa
Obudowę wykonano na bazie chassis wzmacniacza, urządzenia mają podobne gabaryty, BAT VK-D5 SE również jest bardzo ciężki. Odtwarzacz jest prosty w formie i obsłudze, na przednim panelu znajduje się standardowe wyposażenie CD, dodatkiem jest inwerter fazy. Wyświetlacz jest mały, mieści tylko podstawowe informacje o czasach oraz numerach ścieżek.
O ile w przypadku wzmacniacza, choć nie ukrywam, że z pewnym trudem, udaje się zrozumieć intencje producenta, który nie dodaje w standardzie zdalnego sterowania, to ogołocenie odtwarzacza z tego udogodnienia byłoby już zbrodnią...
Na szczęście w kartonie z odtwarzaczem CD BAT VK-D5 SE znajdziemy pilota, który działa bez potrzeby instalowania we wnętrzu urządzenia dodatkowych modułów. Co więcej, pilot CD ma także kilka przycisków dla podstawowych opcji wzmacniacza.
Sygnał analogowy otrzymujemy na wysokiej klasy gniazdach, zarówno RCA, jak i XLR (świetne Neutriki), wyjście cyfrowe ma postać BNC, choć oczywiście sygnał jest w standardzie znanym z popularnego "koaksjala".
• BAT VK-D5 SE - przyłącza
Jeszcze bardziej interesujące rzeczy dzieją się po odkręceniu obudowy. Sama obecność gniazd XLR tak naprawdę niczego przecież nie przesądza, w skrajnym wypadku można na nie podać sygnał, który nigdy nic z przebiegami zbalansowanymi wspólnego nie miał. Na takie chwyty firma o nazwie Balanced Audio Technology pozwolić sobie nie mogła.
Pod względem układowym BAT VK-D5 SE jest wspaniałym okazem, godnym najwyższego uznania i porównań choćby z produktami Mark Levinsona czy Wadii . Sygnał zbalansowany powstaje bowiem już w sekcji cyfrowej, zbudowano ją z czterech przetworników DAC Burr-Brown PCM1704 umieszczonych na niezależnych płytkach drukowanych. W torze analogowym znalazły się rezystory Vishay oraz główny punkt programu - cztery lampy 6H30.
Większość układu, nie licząc konwerterów, umieszczono na jednej płytce, w lewym tylnym rogu znajduje się zasilacz, w centrum moduły cyfrowe, a po drugiej stronie okazałe wyjście lampowe. Interesującym elementem pozostaje napęd: w czasach, kiedy tak trudno o "czyste" transporty CD i niemal wszystkie odtwarzacze skazane są na czytniki DVD, BAT wciąż pracuje z mechaniką Philipsa. Absolutnie czysty rasowo, od A do Z audiofilski odtwarzacz CD.
Wzmacniacz BAT VK-300x SE
Oferta BAT-a obfituje w końcówki mocy i przedwzmacniacze. VK-300x jest jednak jedyną integrą dostępną u amerykańskiego specjalisty od wzmacniania. Taki hi-endowy profil nie jest niczym nowym za oceanem, jednak u BAT-a obfituje w dodatkowe atrakcje.
BAT jest znany z upgrade'ów, stąd VK-300x pojawia się w kilku wersjach. W podstawowej, najtańszej odmianie VK-300x (17 000 zł) urządzenie oparte jest na półprzewodnikach; 2000 zł więcej kosztuje wersja z lampami 6922 w przedwzmacniaczu, kolejnym krokiem jest "SE", oparty o lampy 6H30, nazwane Super Tube. Układy wzmocnienia wstępnego zaczerpnięto tutaj z przedwzmacniacza VK-50SE. Na tym jednak opcje wcale się nie kończą.
"Surowy" Bat VK-300x SE przyjeżdża bez pilota oraz wewnętrznego modułu zdalnego sterowania, za taki "luksus" każe sobie dopłacić 1400 zł, a przedwzmacniacz gramofonowy (którego nieobecność w każdej wersji urządzenia prościej już wytłumaczyć) kosztuje ekstra 2000 zł.
Do testu trafił wzmacniacz SE ze zdalnym sterowaniem, ale bez przedwzmacniacza gramofonowego, kosztujący 22 130 zł. Proste zadanie z arytmetyki: jaka jest różnica między ceną wersji podstawowej i wersji z lampami SE?
Wszystkie modele VK-300x mają taką samą obudowę, identycznie wyglądają również odrębne preampy BAT-a, co wobec ich wspaniałej solidności mechanicznej wcale nie jest dla integry wstydliwe.
Również funkcjonalność wzmacniacza zintegrowanego jest tak rozbudowana, jak w przedwzmacniaczach. Sterowanie pracą urządzenia odbywa się w modułach cyfrowych.
Niskoszumowy, próżniowy wyświetlacz fluorescencyjny mieści dwanaście znaków alfanumerycznych i znakomicie spełnia swoją komunikacyjną rolę. Zamiast typowego nazewnictwa wejść i źródeł posłużono się pięcioma przyciskami z numeracją 1-5 a z menu możemy już sami w dowolny sposób przypisać im literowe skróty.
Za regulacje głośności wzmacniacza Bat VK-300x SE odpowiada pokrętło sterujące drabinką rezystorową, to rozwiązanie nowoczesne i wygodne. Producent deklaruje w pełni zbalansowaną ścieżkę sygnału, a więc i regulacja głośności musi być wykonana w taki sposób.
Najskuteczniejszą i dzięki temu najczęściej spotykaną metodą realizacji tego celu jest właśnie sterowanie cyfrowe. Daje ono również możliwość np. ustalenia maksymalnego poziomu wzmocnienia.
Wyświetlacz informuje o aktualnej głośności w jednym z kilku trybów (bezwzględnym lub np. w dB i relacji do zdefiniowanego wcześniej zera). Na przednim panelu osadzono również funkcje szybkiego wyciszenia (jest także wyciszenie tzw. wolne, polegające nie na skokowym, ale stopniowym redukowaniu głośności), trybu monofonicznego oraz układu przesunięcia fazy o 180 stopni. Wzmacniacz może łatwo wtopić się w system wielokanałowy, przyjmując z procesora surround sygnał dla kanałów przednich.
Włączenie Bat VK-300x SE oznacza rozpoczęcie procedury startowej, dopiero po 50 sekundach następuje załączenie wszystkich obwodów.
• BAT VK-D5 SE - przyłącza i wnętrze
Tylny panel, jak na wzmacniacz zintegrowany, prezentuje się obficie, ale także przejrzyście. Pierwsze dwa wejścia mają postać XLR-ów, w ten sposób zasygnalizowano, że jest to podłączenie priorytetowe. Trzy kolejne pary gniazd to już RCA, ale wykonane na bardzo solidnych gniazdkach. Podobnie zresztą jak i wyjście dla rejestratora, natomiast wyjście z sekcji przedwzmacniacza to znów zbalansowane XLR.
Konstrukcja wewnętrzna Bat VK-300x SE pokazuje kilka funkcjonalnych bloków, w przedniej części ulokowano zasilacz, którego głównym elementem jest duży toroidalny transformator. Na dolnej, głównej płytce widać zarys rozsunię- tych na boki końcówek mocy, a układ rozpoczyna się filtracją zasilania.
W centralnej części umieszczono wymienny moduł lampowego przedwzmacniacza, ciekawostką jest natomiast budowa sekcji wejściowej. Rozbito ją bowiem na dwie mniejsze, kanał prawy korzysta z dobrodziejstw głównej płytki, kanał lewy ma umieszczony wyżej swój własny moduł, podłączony już przewodami. Końcówki mocy zaprojektowano w układzie symetrycznym z bipolarnymi tranzystorami wyjściowymi.
VK-D5 SE + VK-300x SE - odsłuch
Im droższe klocki, tym więcej opowieści i legend na ich temat krąży w audiofilskim światku. Ponieważ trudno uwierzyć, aby wszyscy zabierający głos w tych sprawach mieli osobistą styczność z komentowanymi urządzeniami i zjawiskami, wypada założyć, że są to opinie powtarzane z ust do ust (a dzisiaj raczej z maila do maila) i zgodnie z regułą głuchego telefonu na tej drodze właśnie zmieniają swoją treść. Jednak niektóre elementy tego społecznego przekazu pozostają niezmienne.
Jeden z ulubionych, ogólnie obowiązujących poglądów dotyczy brzmieniowego podobieństwa wszystkich produktów danej marki, prezentowanej w zależności od potrzeb i sytuacji w pozytywnym lub negatywnym świetle.
Wtedy nie jest ważna rozpiętość cenowa, a nawet zasadnicze różnice konstrukcyjne, bo w tej bajce sprzęt marki X ma zawsze grać szybko i ostro, a wzmacniacze producenta Y są mydlane i wołowate. Jedną z firm, która podlega takiemu zaszufladkowaniu jest właśnie amerykański BAT.
BAT ma dość stabilne poparcie w macierzystym kraju a rodzi mieszane uczucia na kontynencie europejskim - od uwielbienia do potępienia, jednak zawsze oparte na "micie założycielskim", że każdy BAT gra jak BAT i albo się to kocha albo nienawidzi, albo nie jest się prawdziwym audiofilem...
Niedawno miałem okazję słuchać lampowych końcówek BAT-a, we wzmacniaczu zintegrowanym odnajduję inne cechy. Gdyby ktoś ukrył przede mną fakt, że to również BAT, to zawczasu nie odgadłbym tego np. w ślepym teście. Ktoś powie: "bo to urządzenie z tranzystorową końcówką". No właśnie!
Bat VK-300x SE jest urządzeniem hybrydowym i oczywiście można sobie do woli kombinować jeszcze przed odsłuchem, jakie brzmienie zrodzi się z takiego układu. Można nawet napisać sztampowy test w ogóle bez słuchania... Rzeczywiście trudno odmówić brzmieniowego powinowactwa z obydwoma technikami, jednak znowu może to być autosugestia i dorabianie teorii do praktyki.
Można też przecież powiedzieć coś przeciwnego: nie jest to brzmienie, jakie zazwyczaj kojarzymy z hybrydą. Przede wszystkim zmiękczający udział lampy, jakiego można byłoby się spodziewać, występuje tutaj w naprawdę minimalnych dawkach. Nie wiedząc, co tak naprawdę siedzi w środku, trudno byłoby odgadnąć na podstawie choćby klimatu średnicy, jaką konstrukcją jest BAT.
Zamiast rutynowo kojarzonego z lampą ciepła, zaokrąglenia i zmiękczenia, wzmacniacz Bat VK-300x SE przekazuje muzykę w sposób rzetelny, chwilami zbliżając się do ostrości i gitarowego "przesterowania", ale gitarowe przesterowanie też płynie z lamp...
W każdym razie nie jest to brzmienie dla mięczaków, którzy czekają na ubieranie wszystkiego w szaty aksamitnej melodyjności, ewentualnie godząc się na pogrubienie i podgrzanie wokali. Tutaj nie ma tendencyjnego kamuflowania konturów, rysunek jest wyraźny.
Detale podane są w pewnym dystansie, ale w dobrym "wyborze" i z niezłą rozdzielczością. Co do basu, mam dość konkretne wymagania i upodobania, które BAT zrealizował w dziewięćdziesięciu procentach. To bardzo dużo.
Raczej krótkie, szybkie, dokładne uderzenia, siła i rytm - to przede wszystkim, ale nie tylko. Najniższych tonów nie skazano na banicję, jednak zostały one zdyscyplinowane. Również mają cechy twardości i kontury. To obraz basu bliskiego doskonałości, ale nawet piękność doskonała nie musi być dla każdego najlepszą propozycją. Kto lubi basowe "łuny" snujące się nie wiadomo skąd i dokąd, musi ich poszukać gdzie indziej.
Ostatecznie mogę tylko przypuszczać, iż charakter lampy uwidocznia się najbardziej w zakresie wysokotonowym. Jest w nim odrobina miękkości i delikatności, pewna ostrożność. Przestrzeń kreowana jest subtelnie, z wyczuciem, z wiernością dla sposobu realizacji, bez podkreślania skrajów sceny i jej sztucznego pogłębiania. Nikt nie wpadnie w zachwyt po pierwszej próbce, ale po każdej następnej będzie coraz przyjemniej...
To wzmacniacz Bat VK-300x SE w tym komplecie (i tak jest najczęściej) określa większość cech brzmieniowych słyszalnych w zestawie, oczywiście abstrahując od kolumn... Odtwarzacz wydaje się źródłem neutralnym i nie narzucającym swojego stylu. Jego atutami jest przejrzystość, wręcz krystaliczność dźwięku, która jednak nie zamienia się w męczącą na dłuższą metę błyskotliwość.
Owszem, CD Bat VK-300x SE śmiało porusza się w zakresie wysokotonowym, jest tu sporo zaangażowania w odczytywanie i separowanie informacji, a nie ich podkreślanie czy ubarwianie.
Nie ma tu rozjaśnienia czy wyostrzenia, a efekt, który można porównać do wydobycia szczegółów obrazu przy dobrym, naturalnym oświetleniu. Cały system jest więc brzmieniowo dobrze zrównoważony i uniwersalny. I oczywiście konstrukcyjnie zbalansowany, czym BAT na każdym kroku chwali się z ochotą.
Radosław Łabanowski