Obecnie ma w ofercie aż pięć modeli w dużym zakresie cenowym, poczynając od taniutkiego (niespełna 1000 zł) V90-DAC aż po high-endowy, pięćdziesiąt razy droższy Nu-Vista DAC.
Z kolei testowany M6x-DAC, mimo że ma już 2 lata, wydaje się najciekawszy pod względem technicznym i funkcjonalnym. Musical zawarł w nim swoje najlepsze rozwiązania, z wyjątkiem prestiżowych lamp zarezerwowanych dla serii Nu-Vista.
Musical Fidelity M6x-DAC - obudowa i panel przedni
Większość współczesnych przetworników w podobnej cenie to urządzenia niewielkie. Musical Fidelity M6x-DAC jest pod tym względem wyjątkowy, obudowa ma "regularną" szerokość 44 cm i formę podobną do innych urządzeń tej serii.Jest na nim dość miejsca na przyciski i wskaźniki, więc mamy dostęp do wszystkich funkcji, ustawień i parametrów. Wejść jest pięć, każdemu przypisano diodę, a zmiany dokonujemy parą przycisków.
Cała sekcja diod informuje o częstotliwości próbkowania dla sygnałów PCM oraz wariancie strumieni DSD. W pierwszym przypadku sięgamy aż 768 kHz, a maksymalna rozdzielczość wynosi 32 bity. W drugim mamy DSD512, do tego dochodzi dekodowanie MQA.
Niezależnie od walorów praktycznych (można je podkreślać lub w nie wątpić), tak obficie zaaranżowany panel przedni wygląda efektownie, profesjonalnie… czy nowocześnie? Przypomina trochę sprzęt sprzed 40 lat, ale i obecnie baterie diod mają zastosowanie. Na obserwowaniu diodek zabawa się nie kończy, lecz dopiero rozkręca.
Musical Fidelity M6x-DAC pozwala na wybór wśród aż ośmiu trybów filtrowania. Dla jednych będzie to atrakcją, dla innych pozostanie obojętne, coś wybiorą i o temacie zapomną. Ale przełączanie filtrów może wciągnąć, mimo że to narzędzie do subtelnych korekt, a nie zasadniczej zmiany brzmienia.
Musical Fidelity M6x-DAC ma – tak jak większość przetworników – wbudowane algorytmy upsamplujące, jednak użytkownik decyduje o ich włączeniu.
Musical podpowiada fabryczną konfiguracją, że lepiej tak zrobić. Upsampler w M6x-DAC "podnosi" częstotliwość próbkowania do 384 kHz (lub 352,8 kHz); chyba że na wejściu pojawią się sygnały 768 kHz (lub 705,6 kHz), wtedy upsampler jest omijany.
Z prawej strony, jak w wielu wzmacniaczach, ulokowano pokrętło regulacji poziomu – tak dla umieszczonego obok wyjścia słuchawkowego, jak i głównych wyjść niskopoziomowych; również ta funkcja może zostać wyłączona. Regulacja głośności opiera się na algorytmie umieszczonym w konwerterach C/A.
Musical Fidelity M6x-DAC - złącza i wnętrze
Wyjście słuchawkowe jest obsługiwane przez układy niezależne od podstawowej sekcji (dostarczającej sygnał do wyjść RCA/XLR). Impedancja wyjściowa jest niska (poniżej 5 Ω), więc możemy podłączać także nowoczesne, niskoimpedancyjne słuchawki.
Na tle funkcjonalnych fajerwerków przedniego panelu tylna ścianka wygląda bardziej typowo, chociaż wciąż nieskromnie. Pięć wejść cyfrowych rozdzielono między cztery standardy – USB, AES/EBU, współosiowy i optyczny (dwa razy).
Wyjścia analogowe to zarówno RCA, jak i zbalansowane XLR. Pomiędzy sekcjami wejściowymi i wyjściowymi znajduje się informacja, że M6x-DAC jest konstrukcją dual mono.
Wewnątrz Musical Fidelity M6x-DAC znajdziemy jednak tylko jeden transformator (toroidalny, umieszczony w ekranującej puszce), w zasilaczu liniowym, generalnie bardzo porządnym.
W związku z tym można mieć różne zdanie co do spełnienia warunków koncepcji dual mono, ale niezależne gałęzie kanałów lewego i prawego zaczynają się już na etapie płytki drukowanej obwodów zasilających.
Musical Fidelity M6x-DAC - odsłuch
Musical Fidelity zapowiada dźwięk "słodki i przejrzysty, z rozciągniętym i wolnym od ziarnistości najwyższym pasmem". Ogólnie można się z tym zgodzić, na pewno jakoś dogadać. Faktycznie pierwsze chwile w towarzystwie M6x-DAC przynoszą wrażenie klarowności, ale też płynności, gładkości, delikatności.
Tylko do pewnego momentu Musical zmierza w podobnym kierunku co neutralny i precyzyjny Benchmark DAC3 HGC. Warstwa informacyjna jest kompletna, bogata i zróżnicowana, ale pokazana na innym tle, z innym spoiwem.
Dźwięk – soczysty, obecny, bliski. Mocna, naturalna średnica nie staje się natarczywa, broni przed tym jej cieplejsza barwa, chociaż nie zabraknie też mocniejszych akcentów w wyższym podzakresie. To dźwięk żywy i bezpośredni, a przy tym mający na względzie komfort słuchacza.
Musical Fidelity M6x-DAC "prześlizguje się" po ostrzejszych fragmentach, nie robi afer przy słabszych nagraniach, wygładza chropowatości… chociaż mogą one wynikać też z prawdziwego dźwięku niektórych instrumentów.
O ile wysokie tony są subtelne i zniuansowane, o tyle bas wcale nie został ani ugrzeczniony, ani "napompowany". To źródło dynamiki, rytmu, pulsu każdej muzyki, która choćby zahacza o ten zakres. Musical Fidelity M6x-DAC świetnie czuje się w basowych zawiłościach, przy tym nie redukuje dźwięków do konturów.
Niskie częstotliwości to "tour de force" Musicala, chociaż producent nie chwali się nimi tak, jak wysokimi. Przekłada się to na dużą skalę dźwięku i wrażenie zapasu mocy, mimo że nie zależy ona oczywiście od DAC-a, ale od wzmacniacza i kolumn głośnikowych.
Zmiany w ramach przetwornika ESS (a więc ustawienia od 1 do 7) są subtelne, preferencje mogą zależeć nie tylko od nagrania, ale nawet od chwilowego nastroju. Dopiero ustawienie nr 8 robi wyraźniejszą różnicę, tonacja jeszcze się obniża, bas jest mocniej dociążony.