Model ten testowaliśmy dokładnie 10 lat temu – w wydaniu firmy Graham. Wówczas dość dokładnie przedstawiliśmy jego historię i konstrukcję. Chociaż wszystko to można łatwo znaleźć na naszej stronie www, to po 10 latach uzasadnione jest przypomnienie ważnych faktów.
Ponadto dokonaliśmy nowych "odkryć". Do poszukiwania głębiej ukrytych informacji na temat LS5/9 skłoniły nas wyraźnie różnice między wersją Graham Audio i Musical Fidelity. Doskonale je słychać i widać w pomiarach.
Niezależnie od tego, które nam się bardziej podobają… ważne pytanie brzmi: Kto zrobił LS5/9 zgodnie z oryginalnym przepisem? Na tym większości zainteresowanych wszelkimi LS-ami zależy najbardziej. Są kupowane nie tylko dla walorów brzmieniowych, ale i dla satysfakcji posiadania wiernej kopii renomowanych projektów BBC.
LS5/9, jak wszystkie LS-y, powstał na potrzeby BBC. Wcześniej w studiach używano L5/8, konstrukcji znacznie większej, która oczywiście miała swoje walory, jednak w wielu miejscach była niewygodna, bo zbyt duża, i mniejszy monitor, nawet o słabszych parametrach, byłby tam milej widziany.
Istniejące już wówczas LS3/5A były jednak zbyt ograniczone, z definicji przeznaczone przecież do jeszcze innych warunków. Potrzebny był więc monitor umownie średniej wielkości (chociaż jak na dzisiejsze standardy, LS5/9 jest dość duży). Konstruktorom zależało jak zwykle na dobrze wyrównanej charakterystyce i brzmieniu podobnym, w możliwie szerokim zakresie, do LS5/8.
LS5/8 to konstrukcja dwudrożna, ale z 30-cm nisko-średniotonowym, w obudowie o objętości ok. 100 litrów netto. LS5/9 są od nich znacznie mniejsze, objętość netto to ok. 25 litrów, a głośnik nisko-średniotonowy ma średnicę 20 cm.
Czytaj również: Co to jest obudowa band-pass?
Pozostawiono ten sam głośnik wysokotonowy – dużą, 34-mm tekstylną kopułkę Audaxa, która w LS5/8 była konieczna ze względu na współpracę (przy niskiej częstotliwości podziału) z bardzo dużym nisko-średniotonowym, w zespole o zakładanej wysokiej mocy.
Do połączenia z 20-cm nisko-średniotonowym w LS5/9, wystarczająca, a nawet odpowiedniejsza byłaby mniejsza (poprawiając przetwarzanie na skraju pasma), ale priorytetem było utrzymanie zbliżonego charakteru brzmienia do LS5/8, czemu oczywiście lepiej służyło zastosowanie takiego samego wysokotonowego, który ponadto gwarantował duży zapas mocy (w zakresie wysokotonowym) – dość istotny w warunkach studyjnych.
BBC zaakceptowało standardowy typ z oferty Audaxa, podobnie jak w przypadku przetworników KEF-a, B110 i T27, stosowanych w LS3/5A. BBC dodało do niego grill – prawdopodobnie w celach ochronnych, a nie korekty charakterystyki.
Czytaj również: Prąd i siła. Głośniki niskotonowe
Ciekawszą historię ma nisko-średniotonowy. Tak jak LS5/9 wywodzi się z LS5/8, tak 20-nisko-średniotonowy – z 30-cm nisko-średniotonowego z tej większej konstrukcji. Nisko-średniotonowy był przetwornikiem zaprojektowanym przez BBC i produkowanym przez Rogersa; był to jeden z pierwszych głośników z membraną polipropylenową, która wówczas zachwyciła konstruktorów.
Po pierwsze – wysokim tłumieniem wewnętrznym, redukującym podbarwienia; a po drugie – niższą masą niż w przypadku materiału Bextrene (polistyrenu zastosowanego w B110 w LS3/5A). Bextrene wymagał bowiem dodania tłumiącego powlekania – bez niego wykazywał rezonanse; powlekanie zwiększało jednak masę.
BBC było tak zadowolone z rezultatów uzyskanych w 30-cm nisko- -średniotonowym LS5/8, że oczywiste było podjęcie prac nad jego mniejszą wersją, z membraną z tego samego materiału.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
W dokumencie BBC, przedstawiającym prace nad prototypem LS5/8, szczegółowo omówiono "perypetie" związane z dopracowaniem jej profi lu; na charakterystyce wystąpiła zapadłość przy 350 Hz, wynikająca ze zbyt niskiej sztywności osiowej (zewnętrzna część membrany "wachlowała" i promieniowała w przeciwfazie).
Przygotowano nowy profil o lepszej sztywności, usunięto zapadłość przy 350 Hz, ale panel odsłuchowy ocenił, że lepiej brzmi pierwszy profi l; już prawie zdecydowano o jego zastosowaniu, kiedy kolejna partia membran o tym profi lu okazała się mieć jeszcze gorszą sztywność na skutek zmiany formuły polipropylenu. Ostatecznie wybrano więc profil drugi.
Dzisiaj większość konstruktorów odrzuci membrany polipropylenowe, zwłaszcza te tradycyjne, niczym niemodyfi kowane właśnie z powodu niskiej sztywności, która pogarsza dynamikę basu i rozdzielczość (na co wówczas w ogóle nie zwracano uwagi, skupiając się na podbarwieniach).
Głośnik zastosowany w musicalowych LS5/8 oczywiście nie został wyprodukowany przez Rogersa, ale – wskazuje na to profil kosza – najprawdopodobniej przez Seasa. Zgodnie z oryginałem nie tylko membrana jest półprzezroczysta, mleczno-biała, ale i zawieszenie z PVC.
Tekstylna nakładka przeciwpyłowa jest mała, odpowiada cewce o średnicy 25 mm. Głośnik nisko-średniotonowy w LS5/9 Grahama jest zupełnie inny; jego układ magnetyczny jest znacznie większy (135 mm vs 100 mm), prawdopodobnie cewka też ma większą średnicę (większa jest nakładka przeciwpyłowa).
Jak jednak pokazują pomiary, głośnik w LS5/9 Musicala zapewnia wysoką efektywność i dobre charakterystyki bas-refl eksu; być może kosztem skrócenia cewki i niższej amplitudy maksymalnej, a więc mocy.
Czytaj również: Jakie właściwości mają magnesy neodymowe?
LS5/9 był jednym z ostatnich projektów BBC, jego dokumentacja powstała w 1973 roku (siedem lat później niż LS3/5A). Mimo to zachował styl wcześniejszych LS-ów, estetycznie nie jest ani odrobinę nowocześniejszy. Przednia ścianka jest odkręcana, głośnik nisko- -średniotonowy przykręcany od tyłu; wzdłuż krawędzi frontu biegnie rzep trzymający maskownicę – jak w LS3/5A.
Dodatkowo pojawia się wylot bas-refl eksu umieszczony w górnym narożniku – akustycznie nic w tym złego, ale to również podkreśla "archaiczność" projektu; dzisiaj z powodów estetycznych nikt by tam go nie umieścił; jeżeli z przodu, to na dole, pod nisko-średniotonowym, ostatecznie w narożniku – ale dolnym. I całkowicie zgodnie z oryginałem, jak też z ówczesną praktyką, a nie dzisiejszymi zwyczajami, tunel nie ma wyprofilowań.
Obudowa jest wykonana ze sklejki 9 mm i wytłumiona nieco inaczej niż w LS3/5A. Bezpośrednio na ściankach są maty bitumiczne, ale "miękki" materiał tłumiący to – zgodnie z oryginalną recepturą – wełna mineralna, zapakowana w tekstylne woreczki.
Czytaj również: Co to jest głośnik dipolowy, jakie są jego właściwości?
A teraz to, co chyba najciekawsze, może nawet sensacyjne. Musical Fidelity w obydwu przypadkach produkowanych przez siebie LS-ów powołuje się na zgodność z dokumentacją BBC. O ile jednak specyfikacja dla LS3/5 precyzyjnie określa schemat i wartości elementów (skomplikowanej) zwrotnicy, o tyle dla LS5/8 – tylko "blokowo".
Okazuje się bowiem, że pierwotnie LS5/9, tak jak LS5/8, były pomyślane jako zespoły aktywne; na schemacie zaznaczone są tylko ogólnie filtry: dolnoprzepustowy, korekcja podbicia przy 1 kHz i nachylenie dla nisko-średniotonowego, fi ltr górnoprzepustowy i tłumik dla wysokotonowego.
Wersja aktywna nie weszła jednak do produkcji, bowiem niedługo potem inżynierowie BBC przygotowali wersję pasywną (a więc ze zwrotnicą pasywną), która okazała się wystarczająco dobra. Schemat jest znany, jednak wcześniejszy oficjalny dokument nic o nim nie wspomina…
Czytaj również: Co to są charakterystyki kierunkowe?
Filtr nisko-średniotonowego jest więc dość skomplikowany, a układ wysokotonowego egzotyczny o tyle, że równoległa cewka w fi ltrze 3. rzędu wysokotonowego pełni też rolę autotransformatora redukującego poziom (ale ustawionego na stałe, bez regulacji jak w LS3/5A).
Na końcu jest więc jeszcze klasyczny tłumik złożony z kondensatorów, do którego mamy dostęp na froncie obudowy. Jednak nie wszyscy z niego skorzystają, bowiem końcówki zworki (krótkiego kabelka) są do cienkich trzpieni przylutowane. Bez lutownicy ani rusz.
Dlaczego tak? Pierwsza myśl – jak wszystkie LS-y, to monitory przygotowane do pracy w studio i regulacja służy jednorazowemu dopasowaniu do konkretnych warunków akustycznych, a nie do "zabawy". Druga – tak jak w LS3/5, gdzie regulacja jest "schowana" wewnątrz (i opiera się na wyborze odpowiedniego odczepu autotransformatora), służy ona korekcji koniecznej z powodu niejednakowych charakterystyk różnych egzemplarzy wysokotonowych Audaxów. I o to właśnie chodzi.
Czytaj również: Prawidłowe ustawienie zespołów głośnikowych
KEF dostarczał kompletne "kity" LS3/5A, gdzie korekcja była już wprowadzona zgodnie z charakterystykami konkretnych głośników znajdujących się w zestawie. W LS5/9 łatwiej było najpierw wszystko zmontować, a na końcu, na podstawie pomiarów, wybrać odpowiednie tłumienie, przylutować z zewnątrz i zamknąć sprawę.
Nie sądzę, aby taką procedurę stosował Musical, bo mam nadzieję, że aktualnie produkowane Audaxy jej nie wymagają. Z różnych reportaży dotyczących LS5/9 wynika, że ich charakterystyka "pływała" w ciągu ich długiej historii – z powodu niestałości parametrów stosowanych przetworników, na skutek modyfi kacji zwrotnicy, a nawet poważnych zmian przetwornika nisko-średniotonowego.
Wydaje się (czego nie będę już uzasadniał), że charakterystyka, jaką widzimy "w wykonaniu" musicalowych LS5/9, jest bliższa nie tyle wyjściowym założeniom BBC, co dość wczesnej generacji tej konstrukcji (z zastrzeżeniem, że poziom wysokich tonów jest trochę za wysoki), natomiast charakterystyka grahamowych LS5/9, lepiej wyrównana, jest efektem działania zarówno znacząco innej (niż oryginalna) zwrotnicy, jak też innego głośnika nisko-średniotonowego.
Musical Fidelity LS5/9 - odsłuch
MF podszedł do tematu LS3/5A z dużym szacunkiem dla oryginału. Brzmienie LS5/9 było na tym tle tak dużym zaskoczeniem, że najpierw pomyślałem, iż firma sobie pofolgowała, porzuciła stare przepisy i postanowiła wykreować brzmienie bardziej "komercyjne", tylko ubrane w szaty klasyka.
Miłośnicy LS-ów i tak najczęściej wybiorą LS3/5A, w takim razie niech Musical Fidelity LS5/9 zagrają zupełnie inaczej. Już wedle pierwotnych założeń miały mieć większe możliwości, zwłaszcza w zakresie niskotonowym, a także dynamiki i maksymalnego poziomu głośności. Jednak wciąż miał to być "monitor" spełniający podstawowe wymagania neutralnego przetwarzania. Wreszcie studiowanie źródeł podpowiedziało, że jednak w taki właśnie sposób, nie do końca zamierzony przez BBC, działały oryginalne LS5/9. Przynajmniej niektóre…
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Najpierw zdumienie wywołały wyniki pomiarów, od których zaczęliśmy test. Potem kolejne, już mniejsze zaskoczenie – brzmienie nie było aż tak "wykonturowane", jakby można się było spodziewać po kształcie charakterystyki, pozostało jednak osobliwe. Takie brzmienie też ma swoją tradycję, tyle że… niebrytyjską.
Intensywne podbicie skrajów pasma, podążające za tzw. krzywą fizjologiczną ("kontur", loudness), było dość często spotykane w latach 80., 90. głównie w kolumnach niemieckich i francuskich. Geneza takiej korekcji jest złożona, wynika zarówno z ogólnych właściwości naszego słuchu, lokalnych upodobań, jak też z problemów dawnego sprzętu; zwyczaj ten jednak w mniejszym stopniu dotknął konstrukcje brytyjskie, które wkrótce stały się wzorem "kultury" również dla nowej generacji firm z całej Europy.
Czytaj również: Strojenie bas-refleksu - najpraktyczniejsze elementy teorii albo teoria praktycznych rozwiązań
Ale wróćmy do LS5/9… Ich dźwięk jest perlisty, dźwięczny, radosny, jak najdalszy od przyciemnienia, twardości i surowości towarzyszącej niektórym zbyt pryncypialnym monitorom. Ale też nieskłaniający się do ocieplenia, plastyczności i emocjonalności na środku pasma, czego większość oczekuje po "brytyjskim" brzmieniu.
Bas jest mocny, sprężysty, nieźle rozciągnięty; uniwersalny, godny dobrej klasy, nowoczesnych, średniej wielkości konstrukcji podstawkowych.
W kompozycji LS5/9 jego wyeksponowanie ma wyraźną odpowiedź na drugim skraju pasma, i taki układ z jednej strony określa bardzo ogólną i względną równowagę, jak też specyfikę Musical Fidelity LS5/9, bez względu na to, do czego by nawiązywała. Jednak sam taki bas jest spotykany w wielu współczesnych konstrukcjach bez towarzystwa rozjaśnionych wysokich tonów.
Na szczęście sam ich charakter, mając na myśli właściwości niezależne od poziomu, pozwala oswoić się z taką sytuacją; są dość czyste, selektywne, raczej sypkie i aksamitne niż szkliste czy metaliczne. Przy takiej aktywności trudno określać je jako subtelne, lecz nie są dosłownie ostre ani natarczywe; wyprofilowano je zdecydowanie, ale też zręcznie.
Nie łączą się z mocną "górną średnicą", tutaj jest jeszcze dość spokojnie, zabawa zaczyna się wyżej, wyciągając z nagrania wszystkie szelesty, oddechy, drobiazgi, obciążając wzmożoną sykliwością, lecz omijając "dzwonienie" – blachy są jasne, połyskliwe, ale nie dzwonią nadmiernie ani nawet… nazbyt naturalnie.
Dodają więcej niż tylko akustyczną aurę, pokażą się przy wszystkich nagraniach, przy niektórych będą swawolić, przy niektórych dodadzą blasku, będą "retuszować" konsekwentnie i bezwzględnie, lecz muszę przyznać, że nawet je polubiłem…
Tak jak w opisie LS3/5A z premedytacją nie pisałem nic o wysokich tonach, tak tutaj są one głównym bohaterem – bo takie są też w brzmieniu, i to z zaskoczenia. Porządny, soczysty, bezproblemowy bas nie wymaga dłuższych komentarzy, chociaż w kontekście LS3/5A potrzebne jest podkreślenie, że nie chodzi o "trochę" więcej i niżej, ale niemal o różnicę zerojedynkową.
Chwaliłem LS3/5A za to, że jakimś sposobem radzą sobie bez basu, LS5/9 za to, że mają bas i chyba w żadnej sytuacji, nawet przy ustawieniu daleko od ściany, nikt nie będzie musiał go nasłuchiwać… tak jak i nie będzie wątpliwości, że w systemie jest wydajny głośnik wysokotonowy.
Ale co ciekawe, pewną dawkę emocji, i to pozytywnych, dostarcza też średnica. Z zarysowanych proporcji wynika, że pozostaje na drugim planie, nie ma takiej ekspresji jak z LS3/5A, ale jest dostatecznie wyraźna, dość neutralna, niepodbarwiona, nieźle różnicująca.
Łagodna, podana bez emfazy i komplikacji; "wyższa średnica" wciąż jest spokojna, dopiero najwyższe tony "wystrzeliwują", co może wpływać na percepcję całości na różne sposoby, w zależności od nagrania i upodobań. Wokale mają wyeksponowane sybilanty, ale nie są krzykliwe, a na dole zostały dobrze "umocowane" w niższych rejestrach.
Pewnie wtórnym efektem takiego profilu tonalnego jest tworzenie sceny obszernej i głębokiej, bez mocnego pierwszego planu. Zapowiedzi producenta szczególnie dobrego ustabilizowania centrum stereofonii ani nie potwierdzam, ani nie neguję…
Czytaj również: Prawidłowe ustawienie zespołów głośnikowych
Być może odnosiły się one do działania "oryginału". Przypomnę, że Musical Fidelity stwierdza oficjalnie, że jego LS5/9 został wykonany zgodnie z projektem BBC datowanym 1983/10.
Kilka lat temu testowaliśmy Musical Fidelity LS5/9 w wydaniu Grahama. Grały i "mierzyły się" zupełnie inaczej. O ile ograniczenia LS3/5A trudno byłoby przeskoczyć (przy zastosowaniu tych samych komponentów), o tyle utemperowanie wysokich tonów w LS5/9 teoretycznie wydaje się możliwe… ale decyzja należy do konstruktora, a nie do użytkownika, bowiem zewnętrza regulacja niewiele tutaj pomoże; po pierwsze jest trudna w obsłudze (wymaga lutowania), po drugie możliwa jest w zakresie znacznie węższym (+/-1 dB), niż potrzebujemy w tym przypadku, aby charakterystykę wyrównać.
Dawniej służyła do korekty różnic między wysokotonowymi, a nie do poważnych zmian charakterystyki. Jak wynika z pewnych ustaleń technicznych, Musical rzeczywiście trochę "podrasował" wysokie tony; co ciekawe, w LS3/5A prawdopodobnie wykonał zabieg odwrotny (chociaż tam bardziej subtelnie). LS5/9 dysponują też znacznie większą dynamiką, mogą zagrać mocniej, głośniej, swobodniej.
Być może taki zamiar przyświecał Musicalowi, gdy modyfikował oryginalne brzmienie LS5/9, czy jednak w ten sposób nie stracił "starych" wyborców, a "nowych" nie pozyskał, bo kto chciałby kupić głośniki wyglądające jak LS5/9, ale grające wyraźnie inaczej?
Ja nie, ale… być może moda na vintage zatacza już tak szerokie kręgi, że wielu mniej "wyrobionych" klientów, nawet nie audiofilów, chce widzieć w salonie takie monitory, chce wierzyć że grają tak jak dawniej, jest gotowych za to nawet sporo zapłacić… LS3/5A dla koneserów, LS5/9 dla wszystkich pozostałych. Dla niezdecydowanych… Jedne i drugie, na różne okazje.