Uchylając wieko, widzimy, że to tylko początek atrakcji. W precyzyjnym, piankowym wyżłobieniu jest umieszczony owalny, brązowy pokrowiec.
Materiał przeszyto jasną nicią, na górze wycięto logo firmy, nawet suwak ma przytroczone, skomponowane kolorystycznie uchwyty - koraliki do łatwego zamykania i otwierania.
Jeszcze nie widać słuchawek, a już wiemy, że dobrze wydaliśmy pieniądze. Wewnątrz pokrowca, oprócz słuchawek, znajduje się zamykana na rzepy kieszonka z akcesoriami.
Sennheiser Momentum - konstrukcja
Widziałem wcześniej słuchawki Sennheiser Momentum na wielu zdjęciach i wydawały mi się dużymi, nausznymi słuchawkami, tymczasem w rzeczywistości są mniejsze, zgrabne, wręcz filigranowe.
Ramę wykonano ze stali nierdzewnej, połączony z nią pałąk obszyto w górnej części naturalną, brązową skórą; z odrobinę ciemniejszego materiału "wyrzeźbiono" poduszki, które w częściach zewnętrznej oraz stykającej się uszami są skórzane, ale wewnątrz, na ściankach sąsiadujących z przetwornikami (ze względów akustycznych) użyto już porowatego materiału. Zewnętrzne muszle zrobiono z brązowego, matowego plastiku.
Połączenie z ramą wykonano za pomocą przesuwnych klipsów, które odpowiadają także za regulację wysokości pałąka. Niezależnie od tego, w wypustkach każdej muszli słuchawek Sennheiser Momentum zainstalowano ruchomy przegub, gwarantujący idealne dopasowanie do głowy. Cieniutki kabel w gumowej izolacji podłączamy do jednej ze słuchawek.
Sennheiser Momentum - dodatkowe wyposażenie
W komplecie znajdują się dwa kable - fabrycznie zainstalowano kabel ze sterownikiem dla sprzętu Apple, zakończony wtykiem 3,5 mm (majstersztyk - ma metalowy przegub umożliwiający "łamanie"), drugi nie ma sterownika i jest zakończony maleńkim wtykiem 2,5 mm, stosowanym niezwykle rzadko, w zestawie nie mogło więc zabraknąć adaptera na format 6,5 mm.
Zakładając słuchawki na głowę, musiałem je każdorazowo chwilę dopasowywać, by zajęły właściwe miejsce. Możemy je zakwalifikować do kategorii wokółusznych, jednak z powodu wąskich poduszek trzeba się będzie chwilkę pogimnastykować, by uzyskać właściwy komfort.
Znakomicie spisuje się natomiast mechanizm odpowiedzialny za regulację wysokości pałąka, można go bardzo precyzyjnie ustawić trzymając słuchawki na głowie, bez konieczności ich zdejmowania.
Brzmienie
Sennheiser Momentum brzmią pewnie i często potężnie, wykorzystują każdą okazję, by uwolnić energię, potencjał niskich częstotliwości, ale mają też hamulce, które nie pozwalają, by bas wybrzmiewał zbyt długo i gubił rytm.
W najniższym podzakresie dźwięk jest lekko natłuszczony, wzbogacony o grubszą niż zwykle otoczkę, ale przy tym żywy i spontaniczny - tym razem Sennheisery, inaczej niż dawne modele firmy z tego zakresu cenowego (np. HD580), unikają suchości i sterylności.
Obfitość i soczystość a także odrobinę słodyczy można porównać z pogłosem sali koncertowej - przecież zmienia on brzmienie samych instrumentów, ale z korzyścią dla całego wydarzenia muzycznego. Senki chcą nas przenosić w większe przestrzenie akustyczne.
W otwartym, swobodnym stylu prezentują się wysokie częstotliwości, są dźwięczne i błyskotliwe. Chociaż w samej ilości przekazywanych informacji nie ścigają się z liderami, to dbają o dobre proporcje między tym, co pierwszoplanowe, a tym, co tylko chwilami wyłania się ze ściany dźwięku.
Mimo mocnego basu, Sennheiser Momentum są skoczne i bardzo rytmicznie, prowadzą wiele utworów w nonszalanckim, rozbujanym klimacie.
Bogate barwy i radość grania poprawia nastrój, tym bardziej że Sennheisery (właśnie te, a nie inne) wybaczają błędy nagrań, szukają samej muzyki. Brzmienie rozrywkowe i pozytywne.