Musical Fidelity MF-100 wykonano częściowo z przyjemnego gumowanego tworzywa, ale kluczowe elementy, w tym przeguby, na których obracają się muszle, są metalowe. Wydawałoby się, że to konstrukcja otwarta, tymczasem przetworniki zamknięto, a perforowane panele są tylko ozdobą.
Zewnętrzne pierścienie na okrągłych muszlach mają różne kolory - czerwony i niebieski - w ten sposób oznaczono kanały lewy i prawy. Fabrycznie słuchawki zostały uzbrojone w grube, skórzane poduszki. Podobnym materiałem wykończono górną część pałąka. W pudełku znajdziemy jednak drugi komplet poduszek z delikatnej tkaniny (Alcantara), które mniej "obciążają" ucho, ale słabiej izolują.
Musical Fidelity MF-100 mocno trzymają się na głowie, co też wpłynie na wybór typu poduszek. Na przewodzie znajduje się pilot sterujący z pojedynczym klawiszem (pause/play) i mikrofonem.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Odsłuch
Musical Fidelity MF-100 demonstruje wyraźną koncepcję brzmieniową. Czy jest ona podporządkowana harmonii, ciepłu i muzykalności? Raczej nie, to inny świat, pełen emocji i detali.
Charakterystyka wydaje się dobrze zrównoważona, ale angażuje słuchacza przez świetną przejrzystość i dynamikę. A także basem - jest go dużo, ale się nie snuje, jest gęsty, konturowy, wibrujący. Przypomina bas z mocnych, tranzystorowych końcówek, które nie mają najmniejszych problemów z wysterowaniem dowolnych kolumn.
To najlepsze niskie tony wśród wszystkich testowanych słuchawek. Średnica nie jest okrągła i płynna, nie brakuje jej za to mocnego rysunku i zróżnicowania. Góra pasma jest zdecydowana, niewygładzona i całego brzmienia nie można zaliczyć do słodkich.
W komplecie z Musical Fidelity MF-100 dostajemy dwa typy poduszek. Pomijając na tę chwilę kwestię komfortu, skórzane "krążki" sprawują się nieco lepiej w zakresie basu (rozdzielczość, masa, dynamika), choć naturalne umiejętności MF-100 sprawiają, że w każdym wariancie nie zabraknie niskich tonów.
Radosław Łabanowski