To jedne z największych słuchawek w tym teście; muszle są tak obszerne, że z żadnej ze stron nie uciskają, a nawet nie dotykają ucha. Skóropodobne, mięciutkie poduszeczki sprawiają, że długie sesje odsłuchowe nie stanowią najmniejszego problemu.
Tylna część muszli Creative Auravana Live!2 ma ciekawy, trójkątny kształt i jest umieszczona w równie bajeranckiej, trójkątnej ramce, osadzonej na wahliwych przegubach.
W naszym modelu tył obudów muszli jest ozdobiony opalizującym pierścieniem w ceglastym kolorze, występuje też wersja czarno-srebrna. Ramki mocujące muszle obracają się aż o 90 stopni, górna część pałąka ma typową regulację poprzez wsuwanie i wysuwanie.
Czytaj również nasze testy słuchawek bezprzewodowych
Kabel połączeniowy jest płaski i elastyczny, zaopatrzony w sterowanie, w którym oddzielono mikrofon (mała kostka umieszczona wyżej) od panelu z przyciskami. Został on przesunięty w dół, tak by wygodnie można było dostrzec przyciski (nie będzie to jednak wygodne zimą, gdy chcemy schować kabel pod kurtką i szalikiem).
Właściwie to jeden klawisz funkcyjny i nietypowy, analogowy suwak regulujący poziom. Nie jest to tak jak gdzie indziej, sterowanie odtwarzaczem, ale niezależne tłumienie sygnału, dzięki czemu Aurvana zyskuje kompatybilność ze smartfonem każdej marki, z dowolnym systemem operacyjnym.
Odsłuch
Po pierwsze, Creative Auravana Live!2 nie drażnią niczym wybuchowym ani stłumionym. Niczego nie narzucają i niczego nie wyrzucają z muzyki, są jednak jakby obok muzyki, którą przekazują. Bas jest w porządku, średnica normalna, lecz bez wielkiej żywości czy wnikliwości.
Góra… no właśnie - tutaj słyszę coś specjalnego, ponadprzeciętną klarowność i jednocześnie odporność na zgrzyty, jakie prowokują w innych słuchawkach niektóre nagrania.
Creative Auravana Live!2 mogą zagrać głośno (co wielu innym słuchawkom sprawia problem), czystość jest utrzymana do wysokich poziomów, nie pojawia się bałagan, ale też wciąż jest spokojnie, bez porywczości.
Creative`y jakby wygładzały i ugrzeczniały zakres średnio-wysokotonowy, trochę dosładzając niektóre dźwięki. Czasami brakuje siarki i ognia, ale jest miło.
Radek Łabanowski