Odsłuch
Nigdy do końca się nie przyzwyczaiłem do brzmienia lamp KT120. Było ono niezwykle charakterystyczne. Po dźwięku ciepłym, gęstym, z zaokrąglonymi skrajami pasma, jakie dostarczały KT88, dostaliśmy lampy grające wyraźnie jaśniej, bliżej, selektywniej… Ale jednocześnie brzmienie trochę "puste" w środku, pozbawione czaru i głębi.
Niektórzy producenci, jak Audio Research, Ayon Audio i Octave, jakoś sobie z tym radzili, wzmacniając średnicę innymi sposobami. Producenci sięgnęli ochoczo po "120-tki" ze względu na wysoką moc, jaką gwarantowały, a więc pojawienie się KT150 wywołało niemal natychmiastowy ruch: wzmacniacze zaczęto wyposażać w tę wersję, jeszcze mocniejszą. Czy tylko z powodu mocy, czy już świadomi, że nie tylko moc stoi za tym wyborem, pożegnali się oni z KT120 i z jej rozjaśnieniem.
Witajcie zagęszczenia! Nowa lampa gra pełnym, nisko ustawionym dźwiękiem. Daje też poczucie dużej mocy, ale o zupełnie innym charakterze niż poprzednie lampy KT. Słyszę ją w którejś z kolei aplikacji, wymiennie z KT120, i zmiany za każdym razem następują w tym samym kierunku. Najwyraźniej jest to właściwość samej lampy, a nie układu, w jakim została użyta.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
We wzmacniaczu Octave powielono projekt plastyczny znany od lat. W V110 ton całości nadają jednak potężne KT150.
W krótkim odsłuchu nie musi to być tak czytelne. W pierwszym wrażeniu może się wydawać, że mamy do czynienia ze znacznie spokojniejszym i mniej "dramatyzującym" urządzeniem. Każdy rodzaj muzyki brzmi z V110 bez "spiny", gładko, nieco narkotycznie.
Wolniejszy (subiektywnie) rytm pozwala przesunąć naszą uwagę na inne elementy, leżące głębiej. Brzmienie V110 można opisać jako unikalne połączenie przyciemnionej barwy i dobrej rozdzielczości. Wzmacniacz dobrze różnicuje dynamikę, a więc potrafi wykazać braki słabiej zrealizowanych płyt.
Jak "Royal Blood" grupy Royal Blood, krążka wysoko ocenione go w rocznym podsumowaniu przez brytyjski "Classic Rock", wyjątkowo mocno skompresowanego. Pojawiły się niezłe barwy, ładny tzw. "flow", ale całość była dość tępa. Tak ta płyta jest nagrana.
Octave robi jednak coś, co potrafią tylko najlepsze wzmacniacze - informując słuchacza o problemach, wchodzi do warstwy muzycznej. Jeśli ta nam się podoba, to na niej się skupiamy i owe problemy, chociaż nieukrywane, w ogóle w tym nie przeszkadzają. Słuchając lepszych realizacji, momentalnie doceniamy to, co udało się zrobić w studiu. Ale wciąż, przede wszystkim, słuchamy muzyki.
Nowy remaster piątej, pochodzącej z 1969 roku, płyty Niemena "Niemen Enigmatic" jest tego dobrym przykładem. Materiał został przygotowany wspólnie przez panią Eleonorę Atalay, piosenkarkę, realizatora dźwięku, córkę Niemena oraz pana Jacka Gawłowskiego (który za mix i mastering "Night in Calisia" Włodka Pawlika otrzymał Nagrodę Grammy 2014).
Duet ten zrobił rzecz niebywałą: ich wersja najlepszej - moim zdaniem - płyty Niemena jest wybitna.
Pomimo że pozostają pewne "zaszłości", jak dość dziwna barwa głosu lidera, z obciętym dołem i górą, to obok jest fantastyczny bas Janusza Zielińskiego i genialna gitara Tomasza Jaśkiewicza, mająca gęstość i wypełnienie, których trudno się było wcześniej spodziewać. Testowany wzmacniacz reaguje na tak dobry materiał entuzjastycznie. Ja też.