Marantz KI Ruby: Urodziny i Rubiny w Concertgebouw

03 grudnia 2018 Branżowe

Nie tylko Marantz serwuje "edycje specjalne", chociaż to właśnie Marantz jest autorem tego zręcznego konceptu. Skoro jednak obrodziło wersjami SE (albo LE – "edycjami limitowanymi") również w ofertach innych firm, więc aby wciąż się wyróżniać, Marantz używa przy specjalnych okazjach skrótu KI.

Skrót KI pochodzi on od imienia Kena Ishiwaty - postaci już legendarnej, związanej z Marantzem od 40 lat. To firmowy certyfikat najwyższej jakości, podpis mistrza pod konkretnym projektem, a Ken nie zgodziłby się, aby jego inicjały pojawiły się pod byle czym. Zakres jego prac w tworzeniu nowych urządzeń trudno ustalić, ale pewne jest, że urządzeń tych słuchał i kładzie na szalę swoją reputację, że my też powinniśmy, bo warto. Tym razem ceremonia odbyła z jeszcze większym rozmachem - w kompleksie Concertgebouw w Amsterdamie.

Czterdzieści lat... epoka. Okoliczność więcej niż odpowiednia dla przygotowania czegoś wyjątkowego. Na rubinowy jubileusz Marantza i Kena Ishiwaty uszykowano konstrukcje KI-Ruby i wprowadzono je z dużą pompą, stawiając w centrum wydarzenia zarówno urządzenia, jak i samego Kena. Każda firma chciałaby mieć w swoich "zasobach kadrowych" taką gwiazdę, autorytet niekwestionowany nawet dla konkurentów, łączący najwyższe kompetencje w kilku dziedzinach.

Główna sala koncertowa kompleksu Concertgebouw słynie ze wspaniałej akustyki, choć została zaprojektowana przez architekta niemającego o niej wielkiego pojęcia... Ale nie sądźcie, że każdy, kto bierze się za projektowanie sprzętu bez odpowiednich kompetencji, ma tyle szczęścia.

Główna sala koncertowa kompleksu Concertgebouw słynie ze wspaniałej akustyki, choć została zaprojektowana przez architekta niemającego o niej wielkiego
pojęcia... Ale nie sądźcie, że każdy, kto bierze się za projektowanie sprzętu bez odpowiednich kompetencji, ma tyle szczęścia.

Ken Ishiwata to "ambasador" marki, rozpoznawalny i świetnie komunikujący się z dowolną grupą słuchaczy - czy to podczas prezentacji dla audiofilów, odwiedzających różne imprezy, czy dystrybutorów, czy też dziennikarzy. Pamięta przeobrażenia na rynku audio, barwnie o nich opowiada, a jego osobiste retrospekcje sięgają znacznie głębiej niż historia współpracy z Marantzem. To również doświadczony konstruktor i konsultant od kwestii zarówno technicznych, jak i brzmieniowych.

Doradca o wyjątkowej intuicji, który podpowie, co się może przyjąć na rynku, w co inwestować, z kim warto współpracować. Można by rzec, że dobrych konstruktorów jest wielu, dobrych marketingowców też, księgowych, analityków, "menadżerów produktowych" - na pęczki, ale Ken Ishiwata jest tylko jeden.

Schody po prawej stronie prowadzą wprost na scenę, na której właśnie zakończyła się próba. W oddali widać płachty zwisającej z sufitu czerwonej tkaniny. To element tłumiący - w ten sposób na czas prób (w pustej sali) imituje się akustykę właściwą dla obiektu wypełnionego publicznością.

Schody po prawej stronie prowadzą wprost na scenę, na której właśnie zakończyła się próba. W oddali widać płachty zwisającej z sufitu czerwonej tkaniny. To element tłumiący
- w ten sposób na czas prób (w pustej sali) imituje się akustykę właściwą dla obiektu wypełnionego publicznością.

Rubinowe urządzenia tworzą system stereo. To wzmacniacz (zintegrowany) PM-KI Ruby oraz odtwarzacz (płyt i plików) SA-KI Ruby. Zostaną wyprodukowane w limitowanej liczbie tysiąca par i dostępne tylko w takich zestawach (w kolorze czarnym lub złotym).

Premiera, na którą zaproszono dziennikarzy z całego świata, odbyła się w miejscu odpowiednio godnym - w jednej z najsłynniejszych sal koncertowych na świecie, Concertgebouw w Amsterdamie. To miejsce wielu prestiżowych wydarzeń muzycznych. Główna, najsłynniejsza sala Concertgebouw, mieści ok. 2000 osób. Pod wrażeniem jej akustyki jest każdy, kto miał okazję się tam znaleźć.

W Concertgebouw jest także tzw. Control Room - to jednak bardziej centrum logistyki i zarządzania, choć wyposażone w podstawowy sprzęt monitorujący i rejestrujący dźwięk i obraz.

W Concertgebouw jest także tzw. Control Room - to jednak bardziej centrum logistyki i zarządzania, choć wyposażone w podstawowy sprzęt monitorujący i rejestrujący
dźwięk i obraz.

To wręcz niewiarygodne, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że kompleks Concertgebouw powstał w XIX wieku (uroczyste otwarcie miało miejsce dokładnie w 1888 roku), a więc zanim pojawił się jakikolwiek sprzęt audio - rejestrujący, transmitujący, odtwarzający, wzmacniający, przetwarzający... Nie było też nowoczesnych systemów pomiarowych wspierających dzisiaj projektowanie tego typu obiektów.

"Jakaś" wiedza o akustyce była jednak dostępna... Ale co najciekawsze, przygotowania całego projektu podjął się architekt Adolf Leonard van Gendt, który, według źródeł (i opowieści pracowników Concertgebouw), o akustyce nie miał właściwie żadnego pojęcia.

Piwnice tuż pod główną sceną pełnią rolę magazynów, system wind wciągających instrumenty na górę przypomina rozwiązania z lotniskowców.

Piwnice tuż pod główną sceną pełnią rolę magazynów, system wind wciągających instrumenty na górę przypomina rozwiązania z lotniskowców.

Główna sala ma 44 metry długości, 28 metrów szerokości i 17 metrów wysokości, jest w przybliżeniu prostopadłościanem, z lekkimi zaokrągleniami narożników na krótszej ścianie, za orkiestrą. Wielkość i proporcje ustalono kierując się innymi (niż akustyka) względami użytkowymi i uwarunkowaniami natury czysto budowlanej.

Efekt prac jest więc zaskoczeniem. Akustyka głównej sali (z uwagi na dość duży pogłos) idealnie wpisuje się w koncerty muzyki klasycznej, ale w latach 60. grali tam Led Zeppelin, Pink Floyd czy The Who. Główna sala koncertowa Concertgebouw nie nadaje się oczywiście do prezentacji sprzętu domowego, ale w kompleksie jest kilka innych pomieszczeń.

 W bajkowych wnętrzach Concertgebouw przestrzeń nabiera zupełnie nowego wymiaru, wzrok sam wędruje do góry, by podziwiać efektowną, sufi tową sztukaterię, wykonaną w tym pomieszczeniu z metalowych elementów.

W bajkowych wnętrzach Concertgebouw przestrzeń nabiera zupełnie nowego wymiaru, wzrok sam wędruje do góry, by podziwiać efektowną, sufi tową sztukaterię, wykonaną w tym pomieszczeniu z metalowych elementów.

Wybrano jedno z najmniejszych, choć w dalszym ciągu nieco zbyt duże do optymalnego odsłuchu systemu z parą wolnostojących kolumn (prototypowe modele Q Acoustics). Ponadto każda sala koncertowa "brzmi" najlepiej, gdy wypełnią ją słuchacze, tymczasem nasz "koncert" ograniczył się do garstki osób, które tej krytycznej masy nie były w stanie stworzyć.

Zresztą wszyscy zainteresowani powinni wiedzieć, że takie prezentacje nie są dobrą okazją do rzetelnej oceny walorów sprzętu. Odsłuch KI Ruby był raczej dodatkiem do spotkania z Kenem Ishiwatą, który wystąpił jako szef zespołu projektowego.

Najcenniejsze graty, takie jak warte setki tysięcy (euro) fortepiany Steinway & Sons, są przechowywane w specjalnych, klimatyzowanych boksach ulokowanych, ze względu na wygodę transportu, tuż przy platformach wind.

Najcenniejsze graty, takie jak warte setki tysięcy (euro) fortepiany Steinway & Sons, są przechowywane w specjalnych, klimatyzowanych boksach ulokowanych, ze względu na wygodę transportu, tuż przy platformach wind.

Zanim jednak posłuchaliśmy KI-Ruby i poznaliśmy szczegóły techniczne, Ken Ishiwata zabrał nas w sentymentalną podróż, opowiadając o początkach swojej współpracy z Marantzem, a nawet o latach jeszcze wcześniejszych, gdy zatrudniony był w firmie Pioneer.

Ken uraczył nas muzyką z winyli (był więc gramofon towarzyszący – oczywiście Marantza – uzbrojony we wkładkę Clearaudio Talisman), podkreślając swoją atencję dla czarnej płyty. W "cyfrowej" części prezentacji, co było trochę zastanawiające, nie pojawiły się płyty SACD ani żadne inne (chociaż SA-KI Ruby to odtwarzacz płyt), tylko nagrania z dysku twardego komputera, ograniczające rolę SA-KI do przetwornika C/A.

Choć pomieszczenie w podziemiach, gdzie przeprowadzano prezentację KI-Ruby, jest znacznie mniejsze niż główna sala koncertowa, to nawet i tutaj typowe, wolnostojące kolumny nie miały odpowiednich (do swojego przeznaczenia) warunków.

Choć pomieszczenie w podziemiach, gdzie przeprowadzano prezentację KI-Ruby, jest znacznie mniejsze niż główna sala koncertowa, to nawet i tutaj typowe, wolnostojące
kolumny nie miały odpowiednich (do swojego przeznaczenia) warunków.

Jak spisze się system KI Ruby w regularnym teście, odtwarzając również płyty CD i SACD - przekonacie się już w następnym numerze. A Kena Ishiwatę sami będziecie mogli spotkać podczas najbliższego Audio Show w Warszawie, oczywiście podczas prezentacji systemu KI-Ruby, lecz możecie być pewni, że dowiecie się o wiele więcej, niż tylko o sprzęcie.

Elektronika KI-Ruby w całej okazałości i w towarzystwie gramofonu Marantza (uzbrojonego we wkładkę Clearaudio), który posłużył do demonstracji fenomenalnej sekcji phono MC w integrze PM-KI Ruby.

Elektronika KI-Ruby w całej okazałości i w towarzystwie gramofonu Marantza (uzbrojonego we wkładkę Clearaudio), który posłużył do demonstracji fenomenalnej sekcji phono MC w integrze PM-KI Ruby.

Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu