Płyty wytwórni ECM rzadko są nominowane do amerykańskiej nagrody Grammy, a jeśli - to w kategoriach muzyki poważnej. Poprzednia płyta tria Normy Winstone "Distances" właśnie taką nominację otrzymała.
Brytyjska wokalistka i jej muzyczni partnerzy: niemiecki klarnecista, saksofonista Klaus Gesing i włoski pianista Glauco Venier spodobali mi się już na festiwalu Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej. Ich klasę i otwartość na nowe pomysły potwierdzają nagrania. Norma Winstone nie jest doceniana przez miłośników jazzu w Polsce. Zasłuchani w amerykańskie i skandynawskie głosy, nie zauważyliśmy, że właśnie jej wokalistyka jest odkrywcza i zasługuje na uznanie.
Norma Winstone łączy w swym śpiewie tradycję z nowoczesnością. Co prawda nie swinguje, ale czerpie natchnienie z epickiego charakteru piosenek Betty Carter i Shirley Horn. Przy tym dodaje nieco awangardowej brawury, wszak przeszła fascynację free jazzem w formacji Azimuth. Głos Normy jest właściwie trzecim instrumentem. Idealnie zespala się z saksofonami, klarnetem i nastrojowym fortepianem, tak jak one improwizuje. Znajdziemy tu repertuar world music, tematy własne i jazzowych sław: Wayne’a Shortera i Marii Schneider. To album, w którym koniecznie trzeba się zasłuchać.
Marek Dusza
ECM/Universal Music