MELODY GARDOT

Currency of Man

Currency of Man

Wykonanie

Nagranie

Czwarty album amerykańskiej wokalistki Melody Gardot zadziwi brzmieniem, które może nie od razu docenimy, ale już przy drugim, trzecim przesłuchaniu zaczniemy zwracać uwagę na niuanse. To one współtworzą nastrój albumu, który jest jak opowieść o człowieku i jego kondycji. Nie muskułach, ale głowie i sercu, bo tam tradycyjnie lokujemy uczucia.

Praca nad nowym albumem zaczęła się od podróży. Od ukazania się płyty "My One and Only Thrill" w 2009 r. Melody Gardot nieustannie podróżuje. Była wtedy w Polsce, wizytę powtórzyła na Warsaw Summer Jazz Days 2012. Za każdym razem prosiła o możliwość prób z zespołem i fortepian na wyłączność. Wtedy siadała i komponowała. Tak powstał materiał na płytę "The Absence". Podobnie pracowała nad nowym repertuarem. Nowością była drobna komputeryzacja. Na laptopie tworzyła próbne orkiestracje. Wtedy wpadła na pomysł, żeby jej kameralny zespół wzbogacić o sekcję instrumentów dętych. Zawsze grał u niej saksofonista, czasem trębacz, ale teraz zapragnęła potężnej sekcji rytmicznej – sześciu muzyków, jak w big bandzie.

W Paryżu spotkała dwóch młodych realizatorów zafascynowanych techniką analogową: Clementa Ducola i Maxime Le Guila. Kiedy zobaczyła, jak jak Maxime pracuje w studiu, zręcznie posługując się urządzeniami z lat 60. i 70., zapragnęła nagrać album na taśmie magnetofonowej. W studiu pojawiły się stare mikrofony RCA i Neumann. Na teledysku widać, że przy chórku realizator ustawił dwa różne mikrofony, właśnie RCA i Neumann w układzie Blumleina. Sama Gardot przyznaje, ze w niektórych momentach śpiewała do tuby, żeby uzyskać specyficzny efekt.

Najważniejszą postać pod drugiej stronie szyby był jednak producent Larry Klein. To on ukształtował brzmienie bestsellerowego albumu "My One and Only Thrill", za który dostał nominację do Grammy w kategorii "Producer of the Year", pożądaną przez wszystkich parających się tym zawodem. Tym razem Klein wespół z Melody Gardot i Francuzami dokonali cudu. Ten album brzmi jak żaden inny. Ma coś ze starego brzmienia i nowoczesny rys, bo nic podobnego wcześniej nie powstało. Na dodatek Melody Gardot zastosowała stary strój fortepianu A435 zamiast powszechnie stosowanego od XX wieku A440 Hz. Jak twierdzi, ten stary brzmi bardziej naturalnie.

Oczywiście cały zespół musiał się do tego dostosować. "Currency of Man" to tytuł prowokujący do zastanowienia się. Może oznaczać "wycenę człowieka" lub jego wartość w walucie. To aluzja do kultu pieniądza, który pogrzebał prawdziwe wartości ludzkości. Czy naprawdę jesteśmy tyle warci, ile zarobimy i jaki dochód przyniesiemy firmie, w której pracujemy. Melody Gardot udowadnia, że najwspanialsze osobowości, z jakimi się zetknęła, to ludzie biedni, niemający nic, nawet schronienia. Na przeciwległym biegunie stawia bogaczy mających pustkę w sercach, nieciekawych, nudnych do bólu.

Melody Gardot z powagą przygląda się ludzkim cechom, ale ma też humorystyczne skojarzenia. Tematyka wielu piosenek obraca się wokół prostych uczuć – miłości. Bez niej nic się dobrego nie zdarza. Utwór "Morning Sun" zadedykowała synkowi gitarzysty, który urodził się podczas pracy nad płytą. Jemu powierza świat, który uwierzy we wszystko, co chłopiec kiedykolwiek zrobi. Ten świat jest dla takich właśnie ludzi, sugeruje autorka muzyki i tekstów. Dramatyczna jest piosenka "Preacherman", do której nakręcono znakomity teledysk, opowiadająca historię, która wydarzyła się w 1965 r. – o chłopcu, który został zabity w Missisipi z powodów rasowych i znaleziony w rzece.

Do znanych jej fanom atutów wokalistyki, jak ciepły głos, zmysłowa interpretacja, wrażliwość na detale, Melody Gardot dodała dramatyzm, który na tej płycie jest bardzo zróżnicowany. W mistrzowski sposób buduje nastrój radości i smutku, współpracuje z producentem używając szerokiej palety brzmień od preparowanego fortepianu solo, przez jazzujące trio do orkiestrowych brzmień z wykorzystaniem sekcji instrumentów smyczkowych.

Pojedyncze akordy gitary elektrycznej, organy Hammonda dają radość uszom spragnionym oryginalnego wykorzystania znanych i oklepanych zabiegów producenckich. Są dwie wersje tego albumu: krótsza z "polską ceną" i "The Artist`s Cut" z piętnastoma utworami, wydana w Polsce jako wersja DeLuxe. Obu słucha się bardzo dobrze. Ta tańsza jest może nawet bardziej przebojowa, zwarta, ale "The Artist`s Cut" wciągnie słuchaczy w labirynt dramatycznych wydarzeń, z którego nie będą chcieli wyjść. Album "Currency of Man" jest arcydziełem nowoczesnej wokalistyki, to po prostu majstersztyk producenckiej roboty.

Marek Dusza
DECCA/UNIVERSAL

GATUNKI MUZYKI
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio listopad 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu