Na płyty firmowane przez Scofielda czeka się niecierpliwie nie tylko dlatego, że muzyk ten zaistniał w najznakomitszych grupach jazzowych, ale zawsze wnosił on do wspólnych projektów należytą inwencję, energię i unikalny charakter brzmienia swej gitary. Już w latach 70. pojawił się w dynamicznym combo Billy’ego Cobhama, by zaraz potem nieprzerwanie udzielać się w zespołach prowadzonych przez istną plejadę gwiazd jazzu.
Ukoronowaniem sukcesów młodego gitarzysty było znalezienie na kilka lat eksponowanego miejsca jako solista i kompozytor w formacji Milesa Davisa na początku lat 80. Z perspektywy czasu chyba łatwiej wymienić tych wielkich, z którymi John Scofield nie współpracował, niż tych, z którymi współtworzył nowe wartości estetyczne.
Z pewnością jedną z najważniejszych dla niego postaci jest basista Steve Swallow, z którym intensywnie występował i nagrywał. Swoistym ukoronowaniem ich przyjaźni był album pod znamiennym tytułem "Swallow Tales" (2020 r.).
Niniejszy tytuł - "Uncle John`s Band" - stanowi jakby stylistyczną kontynuację wspomnianego projektu. Tak się składa, że na perkusji gra również znakomity Bill Stewart, który nie tylko wyśmienicie swinguje, ale z pełnią wyobraźni podkreśla wątki melodyczne utworu. Stewart jest zresztą kompanem Johna Scofielda od kilku dekad i nawiązała się między nimi magiczna nić porozumienia, co w jazzie ogromnie procentuje.
Natomiast Swallow został tu zastąpiony przez świetnego Vicente’a Archera, reprezentanta młodszego pokolenia kontrabasistów, z którym Scofield współpracował już w przeszłości. Ten skład zaprocentował niezwykle wyrównanym i wysokim poziomem albumu.
Zawarta na dwóch krążkach porcja muzyki została znakomicie wykonana, a do pełni sukcesu przyczynił się też celny dobór repertuaru. Scofield grał w młodości rocka i zapewne w dalszym ciągu ma do tego stylu wyraźny sentyment.
Już sam tytuł płyty nawiązuje do piosenki z lat 70., będącej wtedy w repertuarze grupy Greatful Dead, zaś na otwarcie zbioru mamy przypomniany inny przebój z tamtych lat – "Mister Tamburine Man" Boba Dylana. Interpretacja ta nie składa się tylko z odegrania tematu i ciągu improwizacji – jej aranż to fascynujący splot idiomu jazzowego i efektów elektroakustycznych.
John Scofield, który od lat pozostaje pod silnym wpływem tradycji bluesowejhn zręcznie wplata w grę efekty paramuzyczne i kreuje wraz z kolegami fascynującą formę brzmieniową. W tym wyrównanym estetycznie zbiorze znalazły się kompozycje własne lidera oraz porywające interpretacje: rockowego hitu Neila Younga "Old Man" czy nieśmiertelnego tematu "Somewhere" Leonarda Bernsteina. Mistrz w doskonałej formie obdziela nas sowicie swym niepowtarzalnym stylem gry.
Cezary Gumiński
ECM/UNIVERSAL