Choć ten podwójny album firmuje jeden z najwspanialszych współczesnych gitarzystów, to współtwórcą jego powstania jest wybitny kompozytor i aranżer angielski Michael Gibbs.
Mimo znacznego dorobku własnego, 86-letni Gibbs jest postacią niedocenianą, a przecież orkiestrował projekty tak znanych artystów, jak: Marianne Feithfull, Peter Gabriel, Whitney Houston, Joni Mitchel, Jaco Pastorius, Michael Mantler.
Szczególnie często Gibbs współpracował z gitarzystami: John McLaughlin, Pat Metheny, John Scofield, Chris Spedding, Kevin Eubanks. Dlatego też współpraca z Frisellem, zresztą wcale nie pierwsza, nie powinna dziwić, tym bardziej, że Frisell w czasie studiów na bostońskiej uczelni Berklee był pilnym studentem Gibbsa.
Gibbs bezbłędnie wyczuwa architektury dźwiękowe kreowane przez gitarzystów i potrafi z pełnią fantazji wzbogacić i zaakcentować najbardziej frapujące momenty w ich kompozycjach.
Równie istotnym jest, że Gibbs i Frisell mają bardzo zbliżone poglądy estetyczne. Prace nad wspólnym projektem "Orchestras" trwały, ze względu na zawirowania pandemiczne, prawie 3 lata.
Gibbs pisał w zaciszu domowym partytury na prawie 60-osobowy skład Brussels Phiharmonic (pod dyrekcją Alexandra Hansona) oraz na 11-osobową Umbria Jazz Orchestra (pod dyrekcją Manuele Morbidiniego). Niestety, jako aranżer nie miał okazji uczestniczyć w próbach, co świadczy o jego bezbłędnej wyobraźni muzycznej.
Akcenty jazzowe, oprócz będącego w znakomitej formie lidera, podkreślali wtapiający się celnie w poczynania dużych składów stali współpracownicy Frisella – kontrabasista Thomas Morgan i perkusista Rudy Royston.
Istotną rolę w projekcie realizowanym przez brukselską orkiestrę odegrała bogato rozbudowana sekcja smyczkowa. Ich rola absolutnie nie polegała na dosładzaniu linii gitary, ale smyczki wraz z gitarą prowadziły ciągły dialog podkreślający piękno, a także dramatyzm kompozycji Frisella i Gibbsa.
Najwspanialszym przykładem takiej interakcji jest fascynująca interpretacja tematu "Beautiful Dreamer" oraz zniewalający duet gitary z wiolonczelą w "Monroe". Natomiast w repertuarze zrealizowanym z włoską orkiestrą Gibbs uwypuklił linie instrumentów dętych, równie dobrze współgrające z brzmieniem gitary Billa Frisella.
Ten album jest dowodem na to, że całkiem kameralnej muzyce gitarowego tria można nadać imponujący rozmach i wzbogacić ją wykwintnymi zdobieniami. Zaprezentowane kompozycje obu współautorów zyskały pełnię ekspresji jak też patetycznego entourage’u.
Gitarzysta nie byłby sobą, gdyby nie wplótł raz po raz swe charakterystyczne efekty zapętleń, a tok jego narracji stawał się czasem abstrakcyjny, ale też gdyby tych zawirowań nie wygładził w finale. Na takie projekty porywają się nieliczni i nie zawsze efekt finalny jest zadowalający. W tym wypadku powstało coś wybitnego.
Cezary Gumiński
BLUE NOTE/UNIVERSAL