Michael Kiwanuka w tym roku znalazł się na szczycie prestiżowej listy BBC - Sound of 2012, na której dziennikarze brytyjscy typują najbardziej obiecujących debiutantów. O tym, że się nie mylą, najlepiej świadczy to, że kilka lat temu ten sam tytuł przyznali Adele. Pierwsze kroki do kariery Michael Kiwanuka stawiał właśnie u jej boku, suportując koncerty promujące bestsellerowy album "21".
Porównania z najpopularniejszą obecnie wokalistką świata są w pełni uzasadnione. Tak jak ona, Michael Kiwanuka opiera swoje piosenki na szlachetnym soulowym brzmieniu sprzed lat. Jak sam zaznacza, na swoim debiutanckim albumie chciał uzyskać wrażenie, jakie się ma przy słuchaniu starych albumów. Nawet stylizowana okładka i logo płyty z napisem "Stereo" mają sugerować, że mamy do czynienia z krążkiem, która powstała przeszło cztery dekady temu.
Piosenki tego urodzonego w Londynie w rodzinie imigrantów z Ugandy chłopaka przywodzą na myśl czasy świetności Marvina Gaye`a, Billa Whitersa czy Otisa Reddinga. Można doszukać się też wpływów białego rhythm and bluesa spod znaku Vana Morrisona. Aranżacje są dość oszczędne, ale doskonale podkreślają niespieszne tempo nagrań, ich liryzm oraz ciepło.
Niesamowite wrażenie robi otwierający płytę "Tell Me A Tale". Michael Kiwanuka śpiewa tu na tle jazzowych partii saksofonów i fletu oraz smyczkowej orkiestry. W "I`m Getting Ready" autor akompaniuje sobie na gitarze akustycznej, dzięki czemu udaje mu się wytworzyć niemal ogniskowy nastrój.
Pogodnie zabrzmiała piosenka "I`ll Get Along", doskonale doprawiona partią fletu i drugim głosem Paula Butlera. W krainę bluesa przenosi nas utwór "Rest" z wyrazistym fortepianowym motywem. Jeszcze bardziej stonowany nastrój ma niemal szeptany tytułowy "Home Again". Ten utwór mógłby znaleźć się na albumie "Unplugged" Erica Claptona.
Fanów rhythm and bluesa i Raya Charlesa ucieszy "Bones", a Marvina Gaye`a "I Wan`t Lie". Doskonałe wrażenie pozostawia sam finał płyty. Najpierw z wyczuciem zaśpiewana ballada "Any Day Will Do Fine", z przeciągłymi dźwiękami gitary elektrycznej, podkreślającymi nostalgiczny nastrój smyczkami. Wreszcie doskonały bluesowy temat "Worry Walks Beside Me", w którym Michael Kiwanuka doskonale uchwycił klimat lat 60.
"Home Again" nie osiągnie pewnie sukcesu liczonego w milionach sprzedanych płyt, ale mamy do czynienia z wykonawcą, który zasługuje na szerszą promocję i zainteresowanie ze strony słuchaczy. Jedna z najciekawszych płyt ostatnich miesięcy, która może być mocnym punktem wszelkich podsumowań 2012 roku.
Cezary Gumiński
UNIVERSAL