PINK FLOYD

The Endless River

The Endless River

Wykonanie

Nagranie

Zapowiedź ukazania się nowej, piętnastej studyjnej płyty zespołu Pink Floyd stała się sensacją. Wszak poprzednia "The Division Bell" ukazała się dwadzieścia lat temu, a grający na instrumentach klawiszowych Rick Wright zmarł w 2008 r. Dawni fani zespołu, dla których szokiem była decyzja Rogera Watersa o rozwiązaniu Pink Floyd w 1985 r. i sądowa batalia o prawo do nazwy pozostałych trzech Floydów, na szczęście wygrana, przyjęli wiadomość o nowej płycie z radością.

Duch zespołu i jego niepowtarzalne brzmienie pozostały z gitarzystą Davidem Gilmourem, Rickiem Wrightem i perkusistą Nickiem Masonem. Jednak David Gilmour od razu rozwiał spekulacje, że mogą to być nowe nagrania.

- Punktem wyjścia była dla nas muzyka skomponowana w 1993 roku, w czasie sesji do albumu "The Division Bell" - mówił David Gilmour. Przesłuchaliśmy ponad 20 godzin materiału, który nagraliśmy we trzech, wybierając to, nad czym chcemy pracować dalej. Przez ostatni rok dodaliśmy trochę nowych fragmentów, ponownie zarejestrowaliśmy inne, po czym zaprzęgliśmy do pracy nowe technologie, aby otrzymać album Pink Floyd godny XXI wieku. Ricka już nie ma, nie będzie mógł już z nami nagrywać. Dlatego uznaliśmy, że dobrze by było, żeby te nowe wersje ujrzały światło dzienne. - To nasz hołd dla Ricka, dobry sposób pokazania, co zrobił dla Pink Floyd, jak ważną był postacią dla zespołu - dodał Nick Mason.

Kiedy oczekiwanie na płytę pochodzącą z polskiej dystrybucji przedłużało się, sięgnąłem po wersję hi- -res 24 bity/96 kHz dostępną w serwisie HDTracks. Pomyślałem, że usłyszę więcej niż ze zwyklej płyty CD, a winylowe wydanie było jeszcze niedostępne. W pliku hi-res została zachowana bardziej sugestywna, wyrazista przestrzeń, co nie dziwi, ale nie jest to różnica spektakularna, jak w przypadku audiofilskich nagrań.

Da się jednak zauważyć, że Gilmour i Mason wraz z producentami Philem Manzanerą, Youthem i Andym Jacksonem zadbali, by "The Endless River" zabrzmiała współcześnie nie tracąc nic z dawnego Pink Floydu. Momentami można odnieść wrażenie, że nawet bardzo dawnych Floydów. Warto dodać, że na HDTracks jest dostępna wersja Deluxe z trzema dodatkowymi utworami. Na płycie CD jest ich osiemnaście, a podzielone zostały tak jak w wersji winylowej: Side1/Side2/Side3/Side4.

Oczywiście słucha się ich jednym ciągiem i tak zalecam, bo "The Endless River" to suita, w przeważającej części instrumentalna z nielicznymi wokalizami, deklamacjami i jedną piosenką "Louder Then Words" zamykającą album oraz rozdział w historii muzyki pod tytułem Pink Floyd. Pierwszy utwór "Things Left Unsaid" mógłby być ilustracją do filmu "Odysseja 2001" Stanleya Kubricka. Jego spokój pobudza wyobraźnię, wzbudza respekt przed bezmiarem Wszechświata i wiecznością, tu zapewne muzycy myśleli o zmarłym Ricku Wrightcie.

Impresjonistyczny, ambientowy temat przechodzi w rockową balladę "It`s What We Do" Gilmoura i Wrighta, która przypomina album "Wish You Were Here", a więc najlepsze lata zespołu. Gilmour gra tu wspaniałe, gitarowe solówki, a Wright dodaje wielobarwne plamy na organach Hammonda. W tle odzywa się też fortepian elektryczny.

Warto zwrócić uwagę na udział Wrighta w roli kompozytora. Jego utwory pojawiły się właśnie na "Wish You Were Here", a później dopiero na "The Division Bell". Odnośników do dawnych Pink Floyd słychać tu więcej. Na przykład psychodeliczne efekty gitarowe i potężna, rozbudowana partia perkusji w "Skins" może się kojarzyć z utworem "Astronomy Domine" z debiutanckiego albumu "The Piper at the Gates of Dawn" z 1967 r. W podniosłym temacie "Anisina" dominuje fortepianowa partia Wrighta, pojawiają się też saksofony: sopranowy i tenorowy. Chwytliwą melodię podkreślają wysokie riffy gitary. Jest tu kilka krótkich tematów jak "Unsung" czy "On Noodle Street", które czynią album różnorodnym.

W utworze "Talkin` Hawkin" słychać głos słynnego brytyjskiego fizyka, kosmologa i teoretyka Stephena Hawkinga. Jednak Gilmour uważa, że o Pink Floyd więcej mówi muzyka niż słowa. Zapewne dlatego znajdziemy tu tylko jedną piosenkę "Louder than Words", ale jakże sugestywną, jedną z najlepszych w historii zespołu. Słowa do muzyki Gilmoura napisała jego żona, poetka Polly Samson, która była wtajemniczona w proces powstawania albumu "The Division Bell". To komentarz do skomplikowanych relacji pomiędzy muzykami.

Czy fani Pink Floyd będą zadowoleni z ostatniego rozdziału w historii ich ulubionej grupy? Ja jestem. To najlepsze, co David Gilmour i Nick Mason mogli zrobić po śmierci Wrighta. Oczywiście "Dark Side of the Moon" oraz "Wish You Were Here" pozostaną moimi ulubionymi albumami w ich dyskografii. Ten stawiam w pierwszej piątce.

Marek Dusza
PARLOPHONE/HD TRACKS

GATUNKI MUZYKI
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio październik 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu