Od 25 lat zespół Kroke jest fenomenem na skalę światową. Pamiętam, jak zebrali owacje na stojąco na North Sea Jazz Festival w Hadze, a sala na kilkaset osób pomieściła bodaj półtoratysięczny tłum. Spotkałem ich na festiwalu Vossa Jazz w Norwegii, gdzie występowali z tamtejszymi folkowymi dziewczynami.
Uniwersalność ich muzyki fascynuje mnie, od kiedy usłyszałem Kroke z wydanej za granicą płyty "Trio" (1996). Wtedy dominowała muzyka klezmerska zainspirowana krakowskim Kazimierzem. Przez lata stworzyli niepowtarzalny styl, wykorzystując motywy różnych kultur i spajając je słowiańską wrażliwością.
Do altowiolisty i wokalisty Tomasza Kukurby, akordeonisty Jerzego Bawoła i kontrabasisty Tomasza Laty dołączył perkusista Sławek Berny. Słucham albumu "Traveller" zafascynowany bogactwem brzmień, jakie muzycy wydobywają z kilku zaledwie instrumentów, jak sugestywnie przywołują bałkańskie rytmy, arabskie zaśpiewy, żydowską nostalgię, dalekowschodnie nuty wygrywane na jednej strunie. Słyszę tu puls muzyki świata, jedynego języka, który jest dla wszystkich zrozumiały.
- Podróż zawsze była częścią naszego życia, muzycznej przygody - zwierzają się muzycy Kroke. - Otwarcie się na drugiego człowieka, jego tradycję i historię jest dla nas jedną z najważniejszych zasad pozwalającą odkrywać nieznane dotąd światy, dokonywać głębokiej autorefleksji.
Marek Dusza
UNIVERSAL