Bowers & Wilkins 805S - głośnik wysokotonowy
Z oryginalnym Nautilusem tak naprawdę wiąże je już tylko jeden, ale dobrze widoczny element - głośnik wysokotonowy zamknięty w długiej "fajce", która swoim działaniem przypomina linię transmisyjną.
Fale od tylnej strony kopułki nie są tłumione w puszcze, jaka zwykle znajduje się za centralnie wydrążonym układem magnetycznym głośnika, ale stopniowo wygaszane w zwężającej się rurce, która nawet nie jest z tyłu zamknięta.
Resztki energii mogą swobodnie opuścić układ, chociaż nie w celu uprzestrzennienia brzmienia za pomocą promieniowania wysokich częstotliwości do tyłu; rurka ma za zadanie zapewnić jak najbardziej komfortowe warunki pracy kopułki.
Jednocześnie wyprowadzenie wysokotonowego poza główną część obudowy, niewielka średnica i opływowe zewnętrzne kształty "fajki", pozwalają falom promieniowanym przez przednią stronę kopułki swobodniej opływać jej miniaturową obudowę, uzyskać szersze rozpraszanie, niż gdy głośnik zainstalowany jest na dużej powierzchni przedniej ścianki.
Takie rozwiązanie było z kolei możliwe dzięki zastosowaniu miniaturowego magnesu neodymowego, i w pierwszej wersji, jeszcze bez obudowy w formie "linii transmisyjnej", było stosowane już w modelach serii Matrix.
Przy okazji można wyjaśnić, że instalowanie poza obudową głośnika wysokotonowego ze standardowym, ok. 10-cm średnicy frontem, widziane w niektórych konstrukcjach amatorskich (i nie tylko...) niestety nie przynosi dobrych rezultatów.
Dopiero radykalne zmniejszenie średnicy frontu, na którym zainstalowany jest tweeter, wraz z odpowiednim wyprofilowaniem dookoła kopułki, przynosi akustyczne korzyści, a nie szkody.
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Kopułka jest aluminiowa - niestety, nie diamentowa. B&W zdecydowało się na ustalenie szczególnej hierarchii w aktualnej serii 800. Jej najambitniejsza - chociaż na pierwszy rzut oka niewidoczna - techniczna innowacja względem poprzedniej serii, to diamentowa kopułka tweetera.
Zwykle kolumny danej serii różnią się wielkością, układami głośników itp., ale tego typu wyróżniki zaawansowania technicznego mają wspólne. Seria 800 została jednak podzielona na grupę konstrukcji z indeksem D - oznaczającym właśnie tweeter diamentowy, i grupę z indeksem S - kryje się za tym kopułka już nie diamentowa, lecz aluminiowa.
Modele "D" są cztery - 800D, 801D, 802D i 803D, modele S są trzy - 803S, 804S i 805S. Po prostu mniejsze konstrukcje są wyposażone w tańszy tweeter (modele 803D i 803S różnią się nie tylko tweeterem, 803S są mniejsze), aby mogły być znacząco tańsze, co w pewien sposób uwiarygodnia twierdzenie producenta, że produkcja diamentowych tweeterów tania nie jest.
Powstała jednak trochę przykra dla najbardziej zagorzałych miłośników monitorów sytuacja: Kto chce mieć kolumny wolnostojące z diamentowym tweeterem, ma do wyboru cztery modele, a żadnego podstawkowca z diamentem nie ma.
W ten sposób w całej ofercie B&W nie ma obecnie monitora, który można by nazwać bezkompromisowym, który reprezentowałby szczytowe firmowe technologie. Być może doczekamy się jakiejś wersji jubileuszowej, w której pojawi się "D".
W konstrukcji aluminiowego głośnika wysokotonowego jest jednak co najmniej jeden szczegół różniący go od tweeterów z poprzedniej serii. W pierwszym wrażeniu można to potraktować jako przejaw uwstecznienia rozwoju: otóż w serii Nautilus 800 B&W wprowadziło płaskie, piankowe zawieszenie (jakie chwilę wcześniej pokazały wklęsłe kopułki Focala).
W nowej serii zarówno kopułki diamentowe, jak też aluminiowe mają bardziej tradycyjne zawieszenie z gumowej fałdki. Można by pomyśleć, że B&W polubownie odstąpiło od naśladowania Focala, ale jest też (a może wyłącznie) przyczyna akustyczna - głośniki wysokotonowe są w nowych konstrukcjach filtrowane bardzo łagodnie, co wymaga niższej częstotliwości rezonansowej i zdolności do ruchu membrany z większą amplitudą.
Bowers & Wilkins 805S - zwrotnica
Nowa koncepcja zwrotnicy dotyczy nie tylko głośnika wysokotonowego - w serii 800 B&W przestawiło się z dość rozbudowanych filtrów na znacznie prostsze, można powiedzieć minimalistyczne, choć wciąż jest to minimalizm w granicach rozsądku; w pewnych obwodach pojedynczy element jest w stanie zapewnić dostatecznie skuteczne filtrowanie i przynajmniej poprawny przebieg charakterystyki, gdzie indziej konieczne jest jednak radykalniejsze odcinanie; wciąż filtrami 3. rzędu traktowane są więc głośniki niskotonowe, filtrami 2. rzędu głośniki średniotonowe, a filtrami 1. rzędu głośniki wysokotonowe, ale również głośnik nisko-średniotonowy Bowers & Wilkins 805S.
Przy czym konstruktorom B&W nie chodzi po głowie idea "liniowej fazy", ale inne priorytety - najpierw myśl, że im mniej elementów, tym lepiej, a potem utrzymanie takiej samej polaryzacji głośników.
Takie założenia i nowa konfiguracja filtrów wymusiła wprowadzenie nawet wyraźniejszego niż w poprzednich konstrukcjach (z filtrami o większym nachyleniu) przesunięcia między cewkami obydwu głośników w stosunku do miejsca podsłuchowego.
Stąd też widzimy, że tweeter znajduje się w płaszczyźnie frontu (centrum akustyczne nisko-średniotonowego jest cofnięte), podczas gdy w poprzednich 805-tkach wysokotonowy był przesunięty ok. 2 cm do tyłu.
Zwrotnica Bowers & Wilkins 805S składa się więc z trzech elementów - ładnej, nawiniętej drutem o średnicy 1,4 mm, powietrznej cewki w obwodzie nisko-średniotonowego, polipropylenowego kondensatora w obwodzie wysokotonowego i rezystora - tłumika, oczywiście dla głośnika wysokotonowego.
Bowers & Wilkins 805S - głośnik przetwornik nisko-średniotonowy
18-cm przetwornik nisko-średniotonowy ma tradycyjnie dla B&W membranę z Kevlaru, która w swoim centrum wydaje się pokazywać "korektor fazy"... zwykle jednak nazywamy tak element nie tylko, i nawet niekoniecznie mający kształt pocisku, lecz nieruchomy - przymocowany do środka układu magnetycznego i pozwalają- cy na jego wentylację poprzez szczelinę powstającą wówczas pomiędzy tym elementem a cewką.
Takie rozwiązanie, konkurujące z tradycyjną "nakładką przeciwpyłową", która jest częścią membrany i od zewnątrz zamyka cały układ, jeszcze niedawno wydawało się (niektórym...) generalnie nowocześniejsze i lepsze zarówno w przypadku głośników średniotonowych, jak i nisko-średniotonowych; typowy korektor fazy miały poprzednie 805-tki.
Bezkrytyczny entuzjazm dla takiej techniki minął, gdy zaczęto dostrzegać problem strumienia powietrza, z dużą prędkością pompowanego przez szczelinę i wywołującego szumy; problem ten dotyczy głośników nisko-średniotonowych, pracujących z dużą amplitudą, a nie średniotonowych, stąd głośniki średniotonowe we wszystkich pozostałych (trójdrożnych) konstrukcjach serii 800 mają nadal nieruchome korektory fazy, a korektor w nisko-średniotonowym z Bowers & Wilkins 805S jest już w zasadzie nakładką przeciwpyłową, tylko o "pociskowym" kształcie - gdyż część ta jest przyklejona do membrany.
Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Nawet teraz element ten, dzięki charakterystycznemu kształtowi, ma wpływ na przebieg charakterystyki w zakresie średnich tonów, co jest szczególnie ważne przy stosowaniu łagodnego filtrowania. A co do wentylowania układu drgającego, to zapewnia go zarówno tunel w układzie magnetycznym, jak i niemal powszechnie już stosowane "okna" w koszu głośnika - pomiędzy dolnym resorem a magnesem.
Magnes jest porządny, o średnicy 10 cm, wyposażony w pierścienie poprawiające jednorodność strumienia w szczelinie i zmniejszające zniekształcenia nieliniowe - to też coraz częściej stosowane udoskonalenie, kiedyś spotykane tylko w najlepszych przetwornikach. Listę pożądanych cech dopełnia odlewany, profilowany kosz o nowym, aerodynamicznym kształcie żeber (względem znanego z poprzednich 805-tek).
Bowers & Wilkins 805S - obudowa
Główna część obudowy, jak się wydaje, nie uległa ważnym modyfikacjom w stosunku do poprzedniej wersji - ma więc opływowe kształty, płaskie są tylko ścianki przednia i dolna, górna jest już lekko wypukła (z wyżłobieniem dla sekcji wysokotonowej), a tylnej nie ma w ogóle - boczne ścianki, zakrzywiając się coraz mocniej wraz z ich biegiem ku tyłowi, łączą się tam płynnie i bez śladu.
Materiał tu zastosowany to nie MDF, ale wyginana na specjalnych prasach, droższa i lepsza akustycznie sklejka.
Wewnątrz widzimy, chociaż w najmniejszej możliwej skali, wzmocnienia systemu Matrix, od którego nazwę wzięła legendarna, pierwsza referencyjna seria B&W. Kratownica nie jest złożona ze szczególnie grubych płyt, ale jak przekonuje B&W, w tym systemie ważniejsza jest nie ich masywność, tylko zagęszczenie, skuteczniej usztywniające obudowę i tłumiące jej wibracje.
Między wzmocnieniami ulokowano precyzyjnie przycięte kostki z pianki - obudowa jest dość mocno wytłumiona, a przecież już sam jej kształt pomaga w walce z falami stojącymi.
Bas-refleks wyprowadzony z przodu ma wylot mocno wyprofilowany i usiany małymi wgłębieniami - to znany od dawna patent flow-port, mający przepływ powietrza przy dużych prędkościach uczynić mniej stresującym, zwłaszcza gdy średnica otworu nie jest zbyt luksusowa.
Tutaj wynosi ona 5 cm, a więc standardowo dla współpracy z 18-cm głośnikiem. Jak zwykle w przypadku monitorów B&W (przynajmniej od pewnego czasu), na wyposażeniu jest zatyczka z gąbki, radykalnie zmieniająca sposób pracy głośnika i obudowy.
Skrzyneczka jest w całości oklejona naturalnym fornirem, dostępne kolory to czarny, czereśnia i palisander. Chociaż nie epatuje takim hi- endowym luksusem, jak PL100 Monitor Audio, to jest w konstrukcji Bowers & Wilkins 805S pełen profesjonalizm, dużo zaawansowanej i sprawdzonej techniki, a jakość wykończenia nie budzi żadnych zastrzeżeń.
Komplet przyłączeniowy tworzą prawdziwe WBT, skromnie zainstalowane w plastikowej puszce, ale swoją rolę spełnią niechybnie i bezbłędnie. Do tego zwory nie są standardowymi blaszkami, ale dość grubymi odcinkami posrebrzanych przewodów, zakończonych małymi widłami.
Odsłuch
Dla oceny 805S mogłem ustalić kilka punktów odniesienia: pierwszy z nich to poprzednik - model 805, ale w wersji Signature, bo taką kiedyś testowaliśmy, drugi to oczywiście Monitor Audio PL100, któremu pisana była rola bezpośredniego konkurenta.
Uprzedzam, że porównanie do testowanych pięć lat temu 805 Signature jest "luźne", nie zobowiązuję się do precyzji, to było tak dawno... ale prawda: 805 Signature zapamiętałem jako grające bardzo przejrzyście, szybko, z wielkim zaangażowaniem w artykulację; demonstracji tych cech na co najmniej odpowiednim poziomie nie odmawiam i Bowers & Wilkins 805S, ale nie wymieniłbym ich już w pierwszym zdaniu, nie taka jest ich natura.
To ani dobrze, ani źle - po prostu inaczej, i pewnie wcale nie przypadkiem. 805 Signature pochodziły z poprzedniej generacji serii 800 (chociaż wraz z 800 Signature zajmowały tam specjalne, prestiżowe pozycje), a Bowers & Wilkins 805S jest już "tylko" zwykłym członkiem nowej serii.
Jak wiemy, różnice między nimi, nawet w ramach modeli uzbrojonych w tweeter aluminiowy, a nie diamentowy, dotyczą także zupełnie innego sposobu filtrowania. Stwierdziłem to już w testach innych modeli nowej serii 800, a także konstrukcji innych nowych serii (np. 685), że wraz z nowym stylem strojenia pojawiają się wyraźnie nowe rezultaty.
Od pewnego czasu głośniki B&W mają więc generalnie nowe brzmienie, dość konsekwentnie inne niż wcześniej. Różnica polega na subtelnym wycofaniu przełomu średnich i wysokich tonów; subtelnym, jednak wcześniej był to zakres podawany przez B&W mocno, bezkompromisowo, tworzący całe brzmienie bardzo bezpośrednim, choć dalekim od intymności, bo w najbardziej skrajnych przypadkach dążyło ono do natarczywości.
To było, a co jest? Teraz mamy wyraźny, dobrze zorganizowany odwrót od takiego charakteru; wycieniowanie przełomu średnich i wysokich tonów nie jest odczuwalne jako zafałszowanie w tonacji i barwach, lecz wyłącznie jako stworzenie dystansu między pierwszą linią a słuchaczem, powstrzymanie solistów przed egzaltacją, za to pogłębienie i uporządkowanie sceny.
To jest przeciwstawienie dwóch odmiennych "szkół" - podkreślania wiarygodności dźwięku poprzez "ucieleśnienie" i "namacalność" pierwszego planu, albo przez wykreowanie dużej, swobodnej i plastycznie zagospodarowanej przestrzeni, na której łatwo lokalizować pozorne źródła dźwięku, nawet gdy jest ich bardzo dużo.
Muzycy się nie tłoczą, nie wchodzą na siebie, dźwięki pojawiają w naturalnej symbiozie, ale autonomicznie.
Każdy dźwięk z osobna i całość prezentowana jest bez nadmiernej sterylności, jednak w sugestywnym przestrzennym porządku i w proporcjach tylko lekko zmanipulowanych, takich, które nie pozwolą solistom zdominować obrazu. Bowers & Wilkins 805S wybierają właśnie taką metodę i osiągają w niej prawdziwe mistrzostwo.
To jest chyba najmocniejsza broń Bowers & Wilkins 805S - superprzestrzeń. Dzięki temu, mimo że pojedyncze pozorne źródła rzadko osiągają duże rozmiary, to wielkość całej sceny, na której rozgrywa się akcja, swoboda wybrzmień i wsparcie bardzo dobrą dynamiką tworzą razem wrażenie, jakbyśmy słuchali znacznie większych kolumn.
Choć to przecież monitory mają słynąć z przestrzenności, to jednak w tym przypadku skala dźwięku, w którym na pewno nie zabrakło też silnego basu, skojarzyła mi się z pracą dużych zespołów głośnikowych.
Jest takie wyświechtane określenie - dźwięk oderwany od głośników - i tak właśnie jest w tym przypadku, z tą dodatkową atrakcją, że jest to dźwięk duży i nasycony, a nie minimonitorowe ćwierkanie.
O ile same średnie tony mają umiarkowaną substancję, to im niżej, tym potencjał większy. Nie chodzi jednak tylko o zwiększenie masy, sam bas jest bowiem mniej wypełniony, mniej gęsty niż w PL100, ma jednak większy autorytet, rozciągnięcie, mocną barwę, swoistą "żylastość" i wyjątkową zdolność rysowania konturów.
Nie będę jednak ukrywał, że podobnie brzmiał bas z... B&W 685, czyli głośników pięć razy tańszych. I nic nie szkodzi, cieszyć się mogą właściciele jednych i drugich, bo to bas bardzo fajny i rzadko spotykany w podstawkowych zespołach głośnikowych w jakiejkolwiek cenie.
Nie atakuje nieustannie, nie generuje pomruku, ale od czasu do czasu potrafi przyłożyć - jakby na miarę spektakularnie swobodnej przestrzeni.
Góra pasma nie jest wyróżniającym się elementem brzmienia - i należy to uznać za zaletę, bo scena nie byłaby rysowana tak umiejętnie, z taką otwartością, gdyby wysokim tonom coś dolegało.
Uczestniczą w tym spektaklu spokojnie, z lekkością i bezpretensjonalnością, nie kierują ku sobie uwagi, nie iskrzą, nie błyszczą, jednak nie odczuwamy żadnego stłumienia i przygaszenia; można uznać jeszcze lepszą rozdzielczość i eteryczność z PL100, za to tutaj wysokie tony zostają z rozmachem rozprowadzone w dużej przestrzeni... tak, znowu o przestrzeni.
Przestrzeń to klucz do wyjątkowości Bowers & Wilkins 805S. W tej dziedzinie żaden znany mi monitor ich nie dosięgnie. A mam na myśli również te kosztujące dwa razy tyle, już przetestowane...
Andrzej Kisiel