Odsłuch
Brzmienie dużych Blade`ów zapamiętałem jako neutralne, obiektywne, profesjonalne, czyste, dokładne, ale lekko zdystansowane, nieagresywne, raczej chłodne, chociaż wcale nie szczupłe, dobrze nasycone, krzepkie, zdyscyplinowane. Zresztą, można przeczytać cały ich test.
Od tego czasu minęły już jednak ponad trzy lata, a przede wszystkim Kef Blade Two odsłuchiwałem w innym pomieszczeniu i w innym systemie, więc dostrzeżone czy domniemane różnice mogą mieć inne przyczyny. W związku z tym polegałbym nie tylko na subiektywnych wrażeniach, ale też na pomiarach i analizie zastosowanej techniki, a także na znajomości pryncypiów i konsekwencji KEF-a.
Kef Blade Two zostały zestrojone wyraźnie inaczej, pod kątem innego odbiorcy czy innych warunków akustycznych. To, że są mniejsze, sugeruje umieszczenie ich w mniejszych pomieszczeniach, niż Blade, ale nie dajmy się takim wskazówkom kierować od początku do końca.
Kef Blade Two to wciąż poważne kolumny, o sporej wydajności, sprawdzą się one nawet na dużych metrażach. Z drugiej strony, nie bałbym się ustawiać dużych Blade`ów w pokojach np. 20-metrowych - dzięki aranżacji przetworników z Uni-Q w centrum, dźwięk integruje się już przy małych odległościach. Podejrzewam, że postawione obok siebie, i duże, i małe konstrukcje Blade zagrałyby z grubsza podobnie.
Na korzyść większych przemawiałaby pewnie maksymalna dynamika, już niekoniecznie rozciągnięcie basu. Jednak w indywidualnym teście Kef Blade Two, a w zasadzie cały system, którego były częścią, zrobiły inne wrażenie, niż poprzednio duże Blade. To niby zaskakujące, ale już przecież wyjaśnione - na końcowy rezultat złożyło się wiele czynników.
Można by więc też traktować ten test jako drugie podejście do Blade`ów traktowanych całościowo, bo być może niektóre, zauważone teraz wątki są wpisane w potencjał większych Blade`ów, ale wcześniej nie zostały wydobyte.
Po zrobieniu tych wszystkich zastrzeżeń, mogę z czystym sumieniem napisać, że Blade Two wybrzmiały plastycznie, homogeniczne, co należy rozumieć głównie jako spójność przekazu, chociaż podejrzenia o pewne ujednorodnienie barwy nie będą mogły zostać całkowicie odrzucone.
Blade mają swój "kod genetyczny", nie tyle uśredniają, co doprawiają naturalne dźwięki lekkim, ale stałym i rozpoznawalnym czynnikiem, który naprawdę trudno konkretnie nazwać. Były chwile, kiedy góra pasma wydawała się nieco kliniczna, asekuracyjna.
Z drugiej strony, usunięto wszelką twardość i mechaniczność, więc nie chodzi o jakkolwiek przykre naleciałości, lecz o swoistą paletę wybrzmień, w których coś dominuje, a czegoś jest mniej.
Wysokie tony mogą błysnąć, ale raczej nie zaiskrzą, są lekko zaokrąglone, przyklejone do średnicy, co jednak nie oznacza podkreślenia zakresu kilku kiloherców. Zgodnie z wynikami pomiarów, zakres ten jest bardzo delikatnie obniżony, nie atakuje dzwonieniem i rozjaśnieniem, jest przeprowadzony płynnie i elegancko, ani nie męczy, ani nie sygnalizuje niedoboru efektem nosowości.
Wszystko jest tutaj (i zresztą wszędzie) poukładane z wielką starannością, nie tylko dokładnie z punktu widzenia neutralności, ale i "czujnie" pod względem muzykalności. Dźwięk Kef Blade Two jest natychmiast akceptowalny i "zrozumiały", co wcale nie jest oczywiste nawet w działaniu najlepszych i najdroższych urządzeń i systemów.
Często wraz z wyżyłowaniem wielu aspektów jakości, wciąż niosą one ze sobą jakieś problemy, nie tylko ograniczenia, które są oczywiste dla każdego modelu, ale jakieś "zasupłania", natychmiast uchwytne (chociaż trudniej definiowalne) i wymagające krótszej lub dłuższej akomodacji.
Do odsłuchu Blade`ów Two przystąpiłem bezpośrednio po testowaniu kolumn od nich dwa razy droższych, na pewno wyśmienitych (nie zdradzę jakich, żeby jeszcze bardziej nie komplikować tych rozważań), i chociaż w pewnych "tematach" Kef Blade Two zostawały nieco z tyłu, to w ogóle nie potrzebowałem czasu, aby przyjąć ich brzmienie jako kompletne, harmonijne, na pewno w jakimś stopniu specyficzne, jak zawsze niesięgające absolutu, ale mające do zaoferowania nie tylko wiele elementów zrealizowanych na bardzo wysokim poziomie, lecz również całościową kompozycję, lekkostrawną, przyjemną, nieagresywną i chyba nawet bardziej przyjazną niż w wydaniu dystyngowanych, zdystansowanych, dużych Blade`ów.
Duży kołnierz dookoła modułu Uni-Q służy płynnemu przejściu z profilu membrany nisko-średniotonowej do kształtów obudowy. Kołnierz wykonano z twardej gumy, dzięki czemu obszar ten jest dodatkowo wytłumiony. W obydwu modelach Blade moduł Uni-Q jest taki sam, z 12,5-cm membraną średniotonową i 25-mm kopułką wysokotonową.
Scena dźwiękowa jest zarówno naturalna, jak i bardzo efektowna - wyjątkowo szeroka, a przy tym ciągła i stabilna. Pozorne źródła lokowały się swobodnie i celnie, potrafiły wyraźnie obsadzić same skraje, postawić się zdecydowanie w centrum lub gdziekolwiek pomiędzy, nie były efemeryczne, lecz trójwymiarowe i nasycone, mogły się zbliżyć lub pozostać na drugim planie, ale zawsze były tam, gdzie być powinny.
Skąd to wiadomo? Nie tylko z dobrej znajomości konkretnych nagrań, ale właśnie z naturalności i jednoznaczności, swoistej "pewności siebie" każdego dźwięku, który nie musiał być agresywny, aby stać się dokładnie czytelnym, określonym w czasie i przestrzeni.
Często kolumny manipulują sceną, zwykle ją pogłębiają, co może być zamiarem konstruktora (albo "tak wyszło") i chociaż może to robić dobre wrażenie, nawet na dłuższą metę, to z upływem czasu rozszyfrowujemy takie sytuacje i zaczynamy dostrzegać ich nienaturalność, brak przestrzennej spójności i wiarygodności.
W tej dziedzinie Kef Blade Two są w zasadzie perfekcyjne, nie słyszałem głośników bardziej realistycznych i dokładnych w oddawaniu stereofonii, planów, lokalizacji. Gdy nagranie jest pod tym względem przeciętne, może nie dziać się nic ciekawego, a całe brzmienie może wydawać się przymulone i nie do końca przejrzyste.
Kiedy mamy dobrą rejestrację - scena się otwiera, układa, a z płyty na płytę wszystko może się przeobrażać jak w kalejdoskopie. Kef Blade Two nie narzucają przecież niczego, same nie meblują sceny, tylko wiernie pokazują technikę i akustykę nagrania.
A przy tym pozostają subtelne, precyzja nie przynosi żadnej ostrości ani rozjaśnienia, pojawiały się raczej nuty słodkie, lecz całość była równie daleka od lukrowatości, jak i od suchości i wyjałowienia.
Środek pasma jest mocny, soczysty, ale nienatarczywy; właściwie wyważony między "obecnością" a rezolutnością, nie jest dominujący, lecz elegancko "zaznaczony". Sytuacje, w których będzie nam go brakowało, oczywiście wynikające z nagrania, a nie z kaprysów i zmienności nastrojów samego głośnika, będą dość rzadkie i będą następstwem poważnych "niedomagań" materiału muzycznego. Z drugiej strony, wpisana w ten profil delikatność, nawet przy intensywności średniotonowych informacji, byle czystych, nie pozwala im krzyczeć i robić bałaganu.
Nawet w konstrukcji i sposobie montażu głośników niskotonowych zadbano, aby pomiędzy membraną a powierzchnią obudowy nie pojawiły się akustyczne przeszkody zakłócające swobodne promieniowanie. Górne zawieszenie jest "odwrócone" (fałda jest skierowana do wewnątrz) i częściowo przykryte zewnętrzną częścią membrany (dlatego widać tylko małą szczelinę).
Tylko brudy samego nagrania mogą przeszkodzić uzyskaniu dobrej przejrzystości, głośnik ich nie usunie, ale i sam nie reaguje alergicznie na żadną sytuację - trawi wszystko i prawie wszystko pokazuje.
Kef Blade Two wtrąca naprawdę niewiele, a poza tym robi to w połączeniu z takim ukształtowaniem charakterystyki, który minimalizuje dokuczliwość tych śladowych podbarwień, zakodowanych w głębszych warstwach. Wybrzmienia nie "rozpylają się" szeroko, ale wgląd w akustykę studia jest wyśmienity.
Blade nie operuje twardymi, konturowymi uderzeniami; atak jest trochę zmiękczony, ale jednocześnie czysty i niezakłócony żadnymi dudnieniami - to również wpisuje się w brzmienie nieagresywne, higieniczne i dokładne nie poprzez wyostrzenie rysunku i detalu, ale poprzez spokój i naturalne kontrasty.
Tu nie ma nerwowej egzaltacji, jest umiarkowanie i lekki chłód brytyjskiego dżentelmena, który jednak wcale nie jest pozbawiony poczucia humoru, chociaż nie jest to humor rubaszny - toteż Kef Blade Two nie grają obficie i tłusto, nie pierdzą, nie piszczą i nie rechoczą.
Jedynymi autoryzowanymi dealerami kolumn KEF Blade są salony audio-video: Albatros (Gdańsk), Studio Hi-Fi (Katowice).
Andrzej Kisiel