Tymczasem jakby na zamówienie tego testu, Paradigm właśnie uzupełnił serię Cinema - zawierającą różne modele, głównie "lajfstajlowe", satelitarne, instalacyjne itp. - o dwie nowe konstrukcje, które znacznie bardziej przypominają tradycyjne hi-fi. Są to podstawkowe Micro i wolnostojące Phantom.
I słusznie, bo nieobecność tak "masowej" firmy jak Paradigm w tej kategorii produktów ustawiałoby ją w jednym szeregu z.... B&W i Focalem – towarzystwo całkiem dobre, lecz na pewno traci sporo klientów, nie mogąc zaproponować "podłogówek" poniżej 3000 zł.
Skoro to jednak seria Cinema, to czy słuszne jest traktowanie i testowanie Phantomów w roli pary stereofonicznej? Czy nie są one pomyślane przede wszystkim jako element systemu, w którym pracuje subwoofer? Dystrybutor się nie wahał – Phantomy mają mieć wszelkie predyspozycje do samodzielnej pracy.
Cinema Phantom v.3 - w detalach siła
Cinema Phantom v.3 to kolumienki najmniejsze z możliwych - wysokość 85 cm powtarza się jeszcze przy Mission m33i i Monitor Audio BR5i, ale jest to już absolutne minimum dla konstrukcji wolnostojących. Obudowy tanich Paradigmów nie były też nigdy szczególnie wyszukane, i na pierwszy rzut oka powtarza się sytuacja: małe, niepozorne, oklejone czarną folią, która nawet niczego nie imituje…
A jednak na dwa detale warto zwrócić uwagę: boczne ścianki biegną łukiem, zwężając skrzynkę ku tyłowi (front ma szerokość 16,5 cm, a tylna ścianka już tylko 13,5 cm), a całość, chociaż wykończona mało efektownie, nie pokazuje żadnych łączeń ścianek – nawet z tyłu – co samo w sobie określa wysoką jakość wykonania i elegancję, której nie ma w konstrukcji droższej serii Monitor.
Blaszane kosze głośników nisko-średniotonowych zasłaniają ramki z tworzywa, wraz z wysokotonowym i oprawą bas-refleksu, składające się na eliptyczny obrys elementów przedniej ścianki, które hurtem można zasłonić maskownicą na plastikowej ramce; wąską obudowę pomogą ustabilizować przykręcane, odstające na boki nóżki.
Naturalnych i ekskluzywnych materiałów tu niewiele, wersja kolorystyczna tylko jedna – bezceremonialnie czarna - ale całość sprawia naprawdę przyzwoite wrażenie. Lepsza zresztą taka skromna solidność niż kulawe imitacje lakieru fortepianowego.
Najtańsze "podstawki"
Głośniki reprezentują znane technologie Paradigma - niskośredniotonowe mają półprzezroczyste membrany polipropylenowe, wysokotonowa kopułka jest z tytanu. Układ przypominający dwuipółdrożny nie po raz pierwszy w rzeczywistości jest dwudrożny – obydwa 15-cm pracują zgodnie do 2,4 kHz.
Przy niewielkiej średnicy głośników i niskiej częstotliwości podziału takie uproszczenie filtrowania (dwudrożne vs dwuipółdrożne) nie jest błędem w sztuce, bo nie prowadzi do poważnych perturbacji na charakterystykach kierunkowych.
Ktoś spyta, dlaczego w takim razie nie uruchomiono układu symetrycznego, z wysokotonowym pomiędzy niskośredniotonowymi? Choćby dlatego, że wtedy wysokotonowy wylądowałby na wysokości tylko 65 cm.
Obydwa głośniki pracują we wspólnej komorze, co nie przeszkodziło wyprowadzeniu dwóch otworów bas-refleks w dwóch różnych miejscach obudowy – jeden widzimy na przedniej ściance, drugi znajduje się z tyłu, blisko górnej krawędzi. Podobny układ otworów zastosowano w Monitor Audio BR5i, ale tam był on jednak częściowo wymuszony układem komór wewnętrznych.
W przypadku Phantoma konstruktor mógł poprzestać na jednym, odpowiednio większym otworze i ulokować go gdziekolwiek, ponieważ jedna komora zajmuje całą obudowę. Skoro uruchomił dwa otwory, musiał z tym wiązać jakieś specjalne nadzieje.
Nie może być jednak mowy o zróżnicowaniu częstotliwości rezonansowych obudowy, gdyż chodzi raczej o uśrednienie rezonansów generowanych już w interakcji z pomieszczeniem. A dzięki dwóm otworom, niezależnie od tego gdzie się one znajdują, można łatwo cały układ przestrajać do niższej częstotliwości rezonansowej – po prostu zatykając jeden z nich.
Paradigm Cinema Micro v3 wygląda jak górna część Phantoma – odcięta pomiędzy głośnikami niskośredniotonowymi; kosztuje 900 zł za parę i jest najtańszym "regularnym" podstawkowcem w ofercie Paradigma.
Odsłuch
Typowy Paradigm… chociaż trochę nietypowy. Kanadyjskie kolumny, nie tylko wolnostojące, również podstawkowe, zawsze grały swobodnie, z dużym udziałem efektownego, nieraz trochę rozpuszczonego, ale też imponującego swoim rozmachem basu i aktywną, bezceremonialną górą pasma; wszystko wraz z wysoką efektywnością, która wrażenie potęguje.
To było… a co jest? Phantom nie może wspiąć się na takie wyżyny dynamiki i zejść na takie niziny basu, jak znacznie większe wolnostojące Paradigmy z serii Monitor.
Rozciągnięcie niskich tonów jest jednak dobre – nie wymaga bezwzględnej pomocy subwoofera. Chociaż w ramach kinowych standardów północnoamerykańskich takie wsparcie byłoby w zasadzie obowiązkowe, to w klimacie europejskim brzmienie Phantoma można spokojnie uznać za szerokopasmowe – podobnie jak w przypadku Monitor Audio BR5i, z kolei Rubicon NH20 ma bas jeszcze delikatniejszy.
W gruncie rzeczy bas Phantoma wcale nie jest delikatny – właśnie dlatego napisałem "typowy Paradigm". Ma mniejszą masę, ale wciąż odbija mocne piętno na całej równowadze. Brzmienie Phantoma to w proporcjach normalny Paradigm, tylko że w każdym wymiarze nieco mniejszy – dokładnie tak, jak wygląda jego konstrukcja.
Średnica jest czytelna, raczej chłodna i twarda, wysokie tony mocne, trochę metaliczne, nie skrzą się i nie mienią, nie są też jedwabiste, nie tworzą aury; Paradigm działa w tym zakresie stanowczo, chociaż wcale nie bardzo głośno, podaje konkret, trochę upraszcza, zwłaszcza barwę, ale zapewnia górze pasma odpowiednią aktywność i samodzielność, aby całe brzmienie było kompletne, nie pobawione detalu i wigoru.
Rozróżnianie niuansów realizacyjnych, smaczków i akustyki studia nie będzie dla Phantoma zadaniem łatwym, ale nie odczujemy, że brakuje mu odwagi, determinacji i ochoty do grania.
Wcale nie tak jednoznacznie określa to muzyczne preferencje – również nagrania audiofilskie, chociaż z umiarkowaną dawką powietrza i mniej subtelnie, z pomocą Phantoma mogą pochwalić się przejrzystością, rozplanowaniem źródeł, konturami dźwięków.
Z kolei komercyjne nagrania popowe mogą wygenerować dudniąco-metaliczną papkę, gdyż Phantom jest dość bezwzględny w takich sytuacjach - nie stłumi i nie zmiękczy agresywnych basowych dźwięków, wprowadzi też swoje podbarwienia gdzieś na dolnym środku; wszystko to razem daje muzyce żywość i żwawość w połączeniu z dobrą równowagą między niskimi a wysokimi tonami i wycofaną, choć dostatecznie czytelną średnicą.
Cinema Phantom v.3 nie gra "klimatycznie" i nie zaskakuje nowymi wątkami, dobrze wykonuje firmowy program Paradigma przykrojony na swoją wielkość – i sukcesem jest bez wątpienia to, że udało się uzyskać tak wiele za pomocą tak skromnych środków.
Ważna jest też przyzwoita efektywność tak małej konstrukcji – Cinema Phantom mogą z powodzeniem robić za fronty w nawet poważnych instalacjach kinowodomowych. W poszukiwaniu sprzętu współpracującego należy postawić na wszelkie środki piorąco-zmiękczające, ale nie zaciemniające.
Andrzej Kisiel