Q ACOUSTICS
Concept 500

Niedawno przedstawiliśmy trzy testy, w których znalazło się w sumie piętnaście kolumn z zakresu cenowego 16 000-24 000 zł. Jeden z tych testów (styczniowy) był poświęcony modelom z przedziału 18 000-20 000 zł. Tam też pojawiłby się Concept 500, gdyby tylko był wówczas dostępny. Nie został odłączony od grupy z żadnego innego powodu - to absolutnie nowy produkt, do Polski został dostarczony w marcu, chociaż był już od dawna zapowiadany.

Nasza ocena

Wykonanie
Luksusowe wydanie firmowego stylu, nowoczesne, eleganckie i uniwersalne. Tylko dwie, ale bardzo atrakcyjne wersje wykończeniowe. Układ głośnikowy prosty, dwudrożny, w konfiguracji symetrycznej (dwie nisko-średniotonowe 16-ki), wybitnie solidna i starannie zaprojektowana obudowa, wysokiej jakości elementy. Dużo rzetelnej inżynierii, mądrych rozwiązań, ale bez amatorskiej "wynalazczości".
Laboratorium
Szeroka i dobrze zrównoważona charakterystyka Wyrównanie zakresu średnio-wysokotonowego (+/-1,5 dB), doskonałe charakterystyki kierunkowe w badanym zakresie kątów, tylko minimalny wpływ maskownicy. Niskie częstotliwości lekko wyeksponowane, z możliwością regulacji i spadkiem -6 dB w zakresie 35 Hz – 45 Hz (w zależności od wybranego strojenia). Czułość 87 dB, impedancja znamionowa 4 Ω (przebieg bezproblemowy).
Brzmienie
Wzorcowo spójne, neutralne, dokładne, z basem i dynamiką wystarczającą do średnich pomieszczeń. Scena skupiona, ze stabilnymi lokalizacjami i właściwym wybrzmieniem, bez „nadinterpretacji”. Średnica konkretna, na słabych nagraniach może się wydawać „techniczna”, ale gdy ma okazję, pokazuje ciepło, wigor i emocje. Wysokie tony czyste, gładkie, bez emfazy i połysku, lecz z odpowiednią porcją „powietrza”. Brzmienie dla audiofilów, purystów, profesjonalistów i słyszących normalnie.
Artykuł pochodzi z Audio

"Spóźnialski" zasługuje na indywidualną prezentację, o czym mam zamiar za chwilę przekonać. Można ją traktować jako suplement do tamtego testu, przecież dla wielu Czytelników pytanie - co wybrać, co kupić? - pozostaje wciąż aktualne.

Q Acoustics Concept 500, chociaż wyglądają bardzo elegancko, wydają się układem zasadniczo dość prostym. Mimo to zawiera wiele konstrukcyjnych smaczków, niesprowadzających się do zastosowania "lepszego okablowania" albo "specjalnych kolców", niebędących też ekscentrycznymi pomysłami, które inni konstruktorzy odrzuciliby na wstępie, uważając, że są pozbawione racjonalnych podstaw.

Projektanci Concept 500 nie odkrywają Ameryki ani nowych sposobów na "muzykalność", ale opierając się na gruntownej wiedzy, nowoczesnych narzędziach pomiarowych i materiałach, starannie rozwiązują znane problemy.

Dlatego też, chociaż to kolumny w umiarkowanej cenie (w skali bezwzględnej), poświęcamy ich opisowi tak wiele miejsca, jak tym wielokrotnie droższym, z high-endowych szczytów. Warto wiedzieć, jak jest skonstruowana dobra kolumna.

Q Aucoustics Concept 500 nie jest tylko jedną z wielu konstrukcji w tej cenie, nie jest też tylko przejawem ambicji jakiejś drugorzędnej firmy, aby grać w wyższej lidze. Sprawa jest o wiele poważniejsza, skoro kolumny te - jako "towarzystwo" do swojej najnowszej i najlepszej elektroniki - wybrał sam Ken Ishiwata, a ich głównym twórcą jest Karl-Heinz Fink - szara eminencja wśród konstruktorów zespołów głośnikowych, projektant wielu doskonałych kolumn, o dokonaniach którego wiemy tylko tyle, ile pozwalają nam wiedzieć firmy, dla których pracuje. A jest ich prawdopodobnie bardzo wiele.

Dla firm "ze świecznika", takich jak Bowers & Wilkins, Dynaudio, Focal, Sonus faber (wybór arbitralny, ale chyba zrozumiały), kolumny za 18 tys. zł to chleb powszedni; są na pewno ważne, ale nie stają na szczycie, znajdują się gdzieś w środku oferty, rozpiętej między modelami za około 2 tys. zł (para), a zwieńczonej high-endowymi akrobacjami za ponad sto, albo i kilkaset. Taki "środek" za ok. 20 tys. jest więc wyznaczony nawet nie średnią arytmetyczną, ale geometryczną. Za flagowce wymienionych firm trzeba zapłacić z grubsza dziesięć razy tyle.

Kiedy jesienią ubiegłego roku pojawiły się pierwsze doniesienia o flagowej konstrukcji Q-Acoustic, były one oprawione w tak intensywne i poważne zabiegi marketingowe, że można było mieć wrażenie, że chodzi właśnie o jakiś kolejny high-endowy odlot, o "skok na kasę" najbardziej zamożnego klienta, co zresztą przestało już na nas robić wielkie wrażenie.

Wokół jest zatrzęsienie "superkonstrukcji"; można by sądzić, że nawet nasze Audio Show musiało zwiększyć swoją powierzchnię głównie z powodu ekspansji high-endu. Niektórym to imponuje, innych to drażni, a mnie... nie wypada stwierdzić, że ani mnie to ziębi, ani grzeje.

Jednak argumenty "za i przeciw" jakoś się równoważą, kijem Wisły nie zawrócisz (zwłaszcza "tej" Wisły, a i Stadion Narodowy, obecnie największy obiekt Audio Show, znajduje się przecież nad Wisłą). I również na zeszłorocznej imprezie miały z wielką pompą pojawić się "flagowce" Q-Acoustic. Pojawiły się, ale nie zagrały, bo wciąż nie były gotowe, ale już było wiadomo, że nie będzie to rakieta międzyplanetarna.

Zaokrąglenie poziomych krawędzi obudowy jest typowe dla stylu Q-Acoustic; pomysł prosty, ale nowoczesny i uniwersalny. Cienka maskownica ma wyprofi lowaną ramkę, dzięki czemu na charakterystykę wpływa w niewielkim stopniu.

Zaokrąglenie poziomych krawędzi obudowy jest typowe dla stylu Q-Acoustic; pomysł prosty, ale nowoczesny i uniwersalny. Cienka maskownica ma wyprofi lowaną ramkę, dzięki czemu na charakterystykę wpływa w niewielkim stopniu.

Niektórzy byli rozczarowani, organizator Audio Show pewnie w ogóle zlekceważył takie "wydarzenie", jednak tego można się było spodziewać, wiedząc cokolwiek o dotychczasowym profilu firmy Q-Acoustic. W odróżnieniu od firm wymienionych w pierwszym zdaniu (i wielu innych), brytyjska marka należy do tych nielicznych, które do tej pory wyraźnie ograniczały swoją ofertę do zakresu niskobudżetowego.

Ken Ishiwata a Karl-Heinz Fink 

Przed wprowadzeniem Q Aucoustics Concept 500, najdroższym modelem był Concept 40 kosztujący 6 tys. zł; i on też pojawił się dopiero trzy lata temu. Taka jest właściwa perspektywa do zrozumienia, jaką pozycję zajmuje Concept 500, chociaż na ostateczne wnioski jest jeszcze za wcześnie.

W układzie odniesienia samej oferty Q-Acoustic, Concept 500 jest czymś nowym i zdecydowanie najlepszym. W skali bezwzględnej jest tylko "lokalnym ekstremum", w cenie znacznie niższej, niż modele ze szczytów zajmowanych przez różne Aidy, Nautilusy czy inne Utopie.

Co więcej, są też bardzo dobrze znane firmy, które nawet nie zaczynają od tego pułapu (Avantgarde, Magico), podobnie jak zawodnicy, którzy w zawodach odpuszczają sobie podejście do ciężarów, które dla innych są życiowymi rekordami. Tylko o jakie dokładnie rekordy tutaj chodzi - jakości czy ceny? To nie to samo, i to pytanie kluczowe.

Niemiecki konstruktor jest wśród audiofilów mniej rozpoznawalny niż "ambasador" Marantza, jednak doskonale znany "w branży", a obydwie persony świetnie się rozumieją i często współpracują. Fink jest z krwi i kości inżynierem, a Ishiwata - demiurgiem wprowadzającym produkty między audiofilów. Być może Japończyk wciąż ma też wpływ na same projekty, zwłaszcza ich brzmienie, ale nawet nie będąc tego pewnym, jedno jest jasne - podpisuje się pod nimi.

Współpraca ta rozpoczęła się co najmniej dwadzieścia lat temu, kiedy powstały słynne, chociaż małe i tanie monitorki M1 i M2 Tannoya, których Ishiwata nie wahał się podłączać nawet do drogiej elektroniki Marantza.

Jednym z późniejszych etapów były kolumny Boston; markę tę wziął pod swoje skrzydła koncern D&M (z grubsza Denon i Marantz), a teraz drogi się znowu zeszły. Ken przyjechał do Polski, aby przede wszystkim promować nowe urządzenia Marantza - odtwarzacz SA10 i wzmacniacz PM10.

Musiał jednak podłączyć do nich "jakieś" kolumny; niekoniecznie Q Aucoustics Concept 500, bowiem inaczej - niż w przypadku Bostonów - Q-Acoustic nie należy do D&M, więc Ishiwata nie był wcale zobligowany do ich promowania.

Można założyć, że z powodów "politycznych" musiał wybierać wśród marek będących w dyspozycji tego samego dystrybutora (co D&M), czyli Horna, ale tutaj wybór jest bardzo szeroki - Canton, Dali, Sonus faber - a więc marki renomowane i ich znacznie bardziej okazałe "flagowce"... A jednak postawił na Q-Acoustic i w takiej sytuacji jest to bardzo wymowne.

Karl-Heinz Fink doskonale odnajduje się w takich projektach. To inżynier z krwi i kości, dysponujący zarówno ogromną wiedzą i doświadczeniem, jak i najnowocześniejszym sprzętem pomiarowym, za to daleki od wszelkiego voodoo, a także od high-endowego rozpasania.

W latach 90. ubiegłego wieku, gdy prowadził własną firmę (ALR), miał w ofercie kolumny w szerokim zakresie cenowym, ale nawet te najdroższe (Nummer 7, Factor 7) nie były ekstremalne (chociaż wyraźnie większe niż Concept 500).

Kiedy wiele lat temu rozmawiałem z Finkiem, jasne było jego przekonanie, że wyraźną poprawę jakości można uzyskać przy niekoniecznie bardzo wysokich kosztach, zwłaszcza materiałowych - rezerwy tkwią w samej umiejętności projektowania; więc z większą pasją zajmował się projektami o umiarkowanym budżecie niż "bezkompromisowymi".

 

Ken Ishiwata przybył w marcu do Warszawy, aby zaprezentować nowy system Marantza. Jak gra odtwarzacz i wzmacniacz... zależy w dużej mierze od kolumn. Z pewnością chciał uzyskać jak najlepsze efekty i wybrał właśnie Concepty 500.

Ken Ishiwata przybył w marcu do Warszawy, aby zaprezentować nowy system Marantza. Jak gra odtwarzacz i wzmacniacz... zależy w dużej mierze od kolumn. Z pewnością chciał uzyskać jak najlepsze efekty i wybrał właśnie Concepty 500.

Z kolei firma Q-Acoustic, zamierzając wejść na znacznie wyższą orbitę, nie chciała przelicytować; model za ok. 20 tys. zł na tym etapie zupełnie wystarczy, chociaż nie można wykluczyć, że wcale nie jest to ostatnie słowo.

Jeżeli jednak firma, która chce wkroczyć na high-endowe salony, miała wcześniej, i to przez wiele lat, ofertę ograniczoną tak jak Q-Acoustic, to nie może tego zrobić jednym susem, nawet z pomocą najlepszych konstruktorów na świecie.

Brakuje jej nie tylko high-endowej renomy, ale, co gorsza, jest kojarzona z produktami tanimi - już łatwiej wskoczyć do high-endu zupełnie nowym i nieznanym markom, tak jak np. zrobiło to kilka lat temu Magico.

Niestety, audiofilska percepcja i ocena jest uzależniona od takich kontekstów, a w dodatku najdroższe kolumny kupują niekoniecznie audiofile, lecz ludzie z kasą, którzy w jeszcze większym stopniu będą się kierować różnymi "symptomami" jakości, poza tym najważniejszym - samym brzmieniem, którego często nie są w stanie samodzielnie ocenić. Wtedy najbardziej liczy się "marka".

Zadanie zaprojektowania kolumn w takiej właśnie cenie było dla Fink Audio-Consulting nie tyle wyzwaniem, co zdaniem. To już budżet umożliwiający realizację ambitnych, ale wciąż racjonalnych zamierzeń. Pozwalający przygotować jakość, jakiej inni konstruktorzy nie osiągają nawet przy znacznie wyższym budżecie. Chociaż zawsze można powiedzieć, że to kwestia gustu...

Przygotowany przez firmę "Biały papier", czyli dokument przedstawiający techniczne kulisy projektu, dowodzi też poważnego podejścia do tematu. Tego typu opracowania dotyczą zwykle kolumn znacznie droższych niż Q Aucoustics Concept 500; tenże jest jednak produktem referencyjnym dla Q-Acoustic, nie tylko przez swoją cenę, ale i bardzo zaawansowaną konstrukcję.

Znamy malownicze opisy innych firm, pozbawione technicznych konkretów. Coraz częściej w ogóle brakuje jakichkolwiek prezentacji lub sprowadzają się one do jednego zdania i tabelki z podstawowymi danymi (w dodatku naciąganymi...), bowiem eksperci od marketingu doszli do wniosku, że klient coraz mniej czyta, nie mówiąc o rozumieniu, zwłaszcza tekstów technicznych. Takie czasy.

Q Acoustocs Concept 500 - pierwsze wrażenia i obudowa

Na tym tle materiały dotyczące Q Acoustocs Concept 500 wręcz imponują. Chociaż nie mamy do czynienia z konstrukcją rewolucyjną, to przynajmniej jest ona nadzwyczaj staranna i faktycznie zawiera więcej ogólnie rozumianej techniki niż inne kolumny w tym zakresie ceny.

Zresztą wysoką "wartość postrzeganą" odnotujemy też przy pierwszym kontakcie, a nawet przed rozpakowaniem Concept 500 - kartony są bardzo duże, z rączkami ułatwiającymi przenoszenie (a jest co przenosić, bo jedna sztuka waży 42 kg, zatem więcej niż każda z 15 kolumn za około 20 tys. zł, niedawno testowanych).

Duża płyta w górnej części tylnej ścianki jest bazą dla zwrotnicy, ale właśnie w tym miejscu i tej wielkości była potrzebna, aby przygotować „rewizję” pozwalającą na montaż głośników, przykręconych od tyłu do belek wzmacniających obudowę.

Duża płyta w górnej części tylnej ścianki jest bazą dla zwrotnicy, ale właśnie w tym miejscu i tej wielkości była potrzebna, aby przygotować "rewizję" pozwalającą na montaż głośników, przykręconych od tyłu do belek wzmacniających obudowę.

Po wypakowaniu widzimy obiekt, który jakością wykończenia obudowy i detalem wygrywa z całą konkurencją (w tym zakresie ceny), a przecież zasadnicze walory wciąż pozostają nieodkryte. Kształt i proporcje trzymają się tradycji firmy, podobne obserwujemy również w najtańszych konstrukcjach, co ani trochę nie ujmuje walorów Conceptom 500.

Ustalony niegdyś "wzór" jest świetny, bardzo nowoczesny i uniwersalny; podstawą jest prostopadłościan z dodatkiem zaokrągleń poziomych krawędzi, charakterystycznych dla wszystkich projektów Q-Acoustic (jednak w Conceptach 500 zaokrąglono tylko krawędzie górne) i właściwym już tylko dla tego projektu, łagodnym wyprofilowaniem frontu (przy krawędziach pionowych).

Te pierwsze (poziome) nie mają znaczenia akustycznego, te drugie - jak najbardziej, nawet jeżeli bardziej na zewnątrz pozostaje wyraźna (ostra) krawędź pionowa. Również maskownica (zasłaniająca tylko obszar zajęty przez głośniki) jest nie tylko estetyczna (oczywiście mocowana na ukryte magnesy), ale i wyprofilowana wszędzie, gdzie powinna - nie tylko od zewnątrz, ale i od wewnątrz (zlikwidowano albo zredukowano krawędzie, które potencjalnie mają największy wpływ na promieniowanie).

Wykończenie obudowy - trudno, aby było bardziej luksusowe! W oryginalny sposób połączono lakierowanie na wysoki połysk z naturalnym fornirem. Na głębokość ok. 3/4, razem z frontem i tylną ścianką, obudowa jest biała lub czarna (dostępne są dwie wersje; w teście czarna), fragment z tyłu też jest polakierowany na wysoki połysk, ale wcześniej oklejony: dla wersji białej jasnym dębem, dla wersji czarnej - palisandrem.

Niezależnie od bezbłędnej dokładności wykonania (przejście między tymi obszarami jest idealnie gładkie), wykonany w tym kierunku podział optycznie wysmukla sylwetkę widzianą z boku. No i wreszcie nie musimy wybierać, czy cieszyć oko wciąż modnym "piano blackiem", czy nieprzemijającym, naturalnym drewnem. Osobiście najbardziej podoba mi się wersja biała (z dębem), jej nowoczesność i subtelność są nieskazitelne.

Do tego piękny i solidny cokół. To chromowany, aluminiowy odlew, w formie pierścienia przechodzącego okręgiem przez narożniki obudowy, ściętego cięciwami w płaszczyźnie ścianek przedniej i tylnej, bardzo solidnie przytwierdzony do właściwej obudowy.

Taki kształt pozwala rozstawić kolce (lub półsferyczne nóżki - również w komplecie) dostatecznie szeroko, zapewnia doskonałą sztywność, i kapitalny wygląd, efektowny i jednocześnie minimalistyczny. W całym projekcie pojawiają się tylko oczywiste figury geometryczne, fragmenty okręgów, żadnych skomplikowanych profili. Nic dziwnego, skoro autorem designu jest Kieron Dunk - szef IDA (Industrial Design Associates).

Q Acoustics Concept 500 leżą w projekcie obudowy, która tylko pozornie jest prostą skrzynką. Chociaż... wielkość może też sugerować, że wewnątrz ukryto jeszcze dodatkowy głośnik, bowiem jak na układ z dwoma 16-kami, objętość wydaje się wyjątkowo duża.

Jednak jest to "tylko" jednokomorowy układ bas-refleks, z pojedynczym otworem na tylnej ściance, obsługujący widoczną na froncie parę głośników nisko-średniotonowych. Objętość wewnętrzna jest przy tym mniejsza, niż by to wynikało z rutynowych szacunków, zakładających grubość ścianek rzędu 2-2,5 cm, bowiem zajmują one więcej przestrzeni - ale nie na skutek zastosowania grubszych, jednolitych płyt, lecz wykonania "sandwicza".

To jednak drugi etap, będący częścią konsekwentnie przeprowadzonej akcji całkowitego "wyciszenia" obudowy. Wiadomo, że tradycyjna głośnikowa "skrzynka" jest źródłem dźwięku, pobudzana ciśnieniem i falami powstającymi w jej wnętrzu, pochodzącymi od tylnych stron membran. Natężenie dźwięku, pochodzące od obudowy, jest oczywiście znacznie niższe niż pochodzące wprost z głośników, jednak pozostaje zjawiskiem zdecydowanie szkodliwym.

Luksusowe wykonanie Conceptów 500 widać przede wszystkim po obudowie: lakierowanie "na gładko" w połączeniu z naturalnym fornirem, wykończenie wszystkich powierzchni na wysoki połysk i efektowny, chromowany cokół.

Luksusowe wykonanie Conceptów 500 widać przede wszystkim po obudowie: lakierowanie "na gładko" w połączeniu z naturalnym fornirem, wykończenie wszystkich powierzchni na wysoki połysk i efektowny, chromowany cokół.

Ma ono charakter szumu, którego poziom nie jest wprost proporcjonalny do poziomu z głośników, spektrum częstotliwościowe jest dalekie od liniowości, a przesunięcia fazowe zupełnie przypadkowe. Wpływa nie tyle na mierzalną charakterystykę przetwarzania czy na charakterystyki kierunkowe (na to jest zbyt słabe, nie musi więc wyraźnie fałszować barwy głosu ani ograniczać dynamiki), co miesza się z subtelnymi dźwiękami, wybrzmieniami, w których są zakodowane delikatne, ale kluczowe informacje przestrzenne, pozwalające np. usłyszeć odrębną lokalizację muzyka w większym zespole, czy akustykę sali, w której dokonano nagrania, albo nawet ustalić, że nagranie jest "spreparowane", bo brakuje mu naturalnej, akustycznej aury. Firmy radzą sobie z tym lepiej lub gorzej (albo wcale), różnymi sposobami.

Najbardziej "naturalna" polega na zastosowaniu litego drewna ("desek"), z sugestią, że pochodzące z niego wybrzmienie będzie dla naszego słuchu "naturalne", a może nawet doda przyjemnego kolorytu; to jednak argumentacja z nurtu, w którym konstruktorzy żegnają się z zamiarem uzyskania neutralnego, dokładnego brzmienia, traktują głośnik jak instrument muzyczny, a nie "urządzenie" do wiernego przetwarzania. Argumentacja dla wielu audiofilów przekonująca, "humanizująca", odsuwająca niezrozumiałą technikę na drugi plan.

Można jednak przyznać, nawet z technicznego punktu widzenia, że naturalne drewno nie jest złe. Biorąc pod uwagę jego obiektywne parametry akustyczne, nie jest jednak optymalne w tej roli, jaką ma pełnić w obudowie głośnikowej, a jest drogie i wcale niełatwe technologicznie (zwłaszcza w dużych obudowach).

Inni producenci idą w przeciwną stronę i szykują obudowy z aluminium, które jednak, aby uzyskać optymalne właściwości, musi być grube i specjalnie wytłumione, a to oznacza jeszcze wyższe koszty. Dlatego większość firm wciąż stosuje mdf, bo jest on ogólnie dobry akustycznie, łatwy w obróbce plastycznej (można w nim wycinać detale znacznie łatwiej niż w litym drewnie) i niedrogi.

Ponieważ sztywność i tłumienie mdf-u nie są jednak idealne, stąd obudowy z tego materiału są grubościenne (najprostszy sposób zwiększenie sztywności), wzmacniane wieńcami i poprzeczkami, czasami wytłumiane okładzinami bitumicznymi (w tym miejscu nie dyskutujemy o wytłumieniu mającym przeciwdziałać falom stojącym w obudowie - to inna sprawa, niezależna od materiału, z jakiego wykonano ścianki).

Są też konstruktorzy (np. Pro-Ac), którzy zauważyli, iż wewnętrzne wiązanie ścianek zwiększa, co prawda, sztywność, ale przesuwa ich rezonanse z zakresu niskotonowego w zakres średniotonowy, przez co stają się nawet bardziej słyszalne (szkodliwe). Dlatego też rezygnują z takich wzmocnień, w zamian wytłumiając intensywniej obudowę matami bitumicznymi.

Z kolei Fink stwierdza, że wzmacnianie obudowy typowymi wieńcami, wiążącymi wszystkie ścianki, powoduje przenoszenie wibracji z jednej ze ścianek na wszystkie pozostałe. Lepsze jest działanie "chirurgiczne" i punktowe wiązanie ścianek listwami (stąd nazwa metody P2P - point to point). Połączeń tych musi być jednak sporo, a ich lokalizacja ustalona nie na oko, lecz na drodze precyzyjnych pomiarów - za pomocą interferometru laserowego i obliczeń FEM.

Jak wynika z przedstawionego w firmowym dokumencie przekroju obudowy Q Acoustics Concept 500, umieszczono w niej kilkanaście belek wiążących boczne ścianki. Jeżeli jednak dobrze się przyjrzeć, ich rozkład jest bardzo regularny, co jest trochę podejrzane... Nie wygląda na to, że pozycja każdej z belek została wyznaczona indywidualnie, na podstawie pomiarów; prawdopodobnie na sposób ich ustawienia mają też wpływ warunki technologiczne (pozycjonowanie w ograniczonej liczbie płaszczyzn pionowych i poziomych), a działanie całego ich "systemu" przynosi oczekiwany skutek (weryfikowany pomiarami).

Tak czy inaczej, tego typu wzmocnienie nie załatwia do końca sprawy - tłumi rezonanse w dolnej części pasma, pozostawia wibracje wysokich częstotliwości (gdyby obudowa była wykonana ze "zwykłego" mdf-u). Sposobem na te drugie jest właśnie sama struktura ścianek, w których mdf jest zasadniczym budulcem, jednak przedzielonym warstwami substancji tłumiącej Gelcore; pojawiła się ona już w konstrukcjach Concept 20 i 40, gdzie jedna warstwa Gelcore znajdowała się pomiędzy dwoma "skorupami" z mdf-u (tworząc układ "obudowa w obudowie").

Oryginalny cokół w formie bliskiej pierścieniowi. Jest bardzo sztywny, przymocowany do obudowy „na amen” i wystarczająco rozstawia punkty podparcia.

Oryginalny cokół w formie bliskiej pierścieniowi. Jest bardzo sztywny, przymocowany do obudowy "na amen" i wystarczająco rozstawia punkty podparcia.

W Q Acoustics Concept 500 dodano drugą warstwę Gelcore (i trzecią, wewnętrzną warstwę mdf-u), dlatego tę wersję nazwano Dual Gelcore. Takie koncepcje udoskonalania obudów są znane w swoich ogólnych założeniach od dawna; już pół wieku temu (a może i wcześniej) pojawiały się wzmianki o obudowach z dwóch warstw (wówczas sklejki lub płyty wiórowej), między którymi znajdował się piasek. Wielu hobbystów, również w Polsce, porywało się na wykonanie takich obudów. Obudowa zawiera jeszcze jedno rozwiązanie - Helmholtz Pressure Equalisation (HPE).

Nazwa może podpowiadać, że ma to związek z działaniem bas-refleksu, który przecież opiera się na działaniu układu rezonansowego Helmhotza. HPE to jednak system funkcjonujący niezależnie od zasadniczego bas-refleksu, tworzący "basową pułapkę", dostrojoną do częstotliwości ok. 155 Hz, która wzbudza się w obudowie Concept 500 (ma ścisły związek z wysokością obudowy).

W obudowach o dużym "wydłużeniu" (gdy jeden z wymiarów, zwykle wysokość, jest znacznie większy od pozostałych), powstają silne fale stojące, których strzałki znajdują się na krańcach obudowy (tam ciśnienie jest największe).

Otwarte rury, o długości ok. połowy wysokości obudowy (to też ważne), są ustawione pionowo, z końcami umieszczonymi blisko skrajów obudowy (przy ściankach dolnej i górnej, a więc tam, gdzie ciśnienie fal stojących jest największe) i "drugimi" końcami mniej więcej w jej środku.

Masa powietrza w tych rurach, wraz z podatnością powietrza w obudowie, ma tworzyć "wewnętrzny" układ rezonansowy Helmholtza, który "zabiera" ciśnienie ze skrajnych części obudowy i transferuje ją wzdłuż rur w kierunku jej środka (ale jak ma wynikać z pokazywanych diagramów, zostaje ona w tych częściach rur "uwięziona").

Głośniki w obudowie

Odrębną kwestią jest prawidłowe - stabilne - osadzenie głośników w obudowie. O ile głośnik wysokotonowy może być "odsprzęgnięty" od obudowy, co redukuje przenoszenie na niego wibracji niskich i średnich częstotliwości (o większych amplitudach), o tyle raczej panuje zgoda, że głośniki niskotonowe powinny być mocno związane z przednią ścianką.

Specjalny sposób mocowania głośników w Q Acoustics Concept 500 nie ma jednak na celu wykonania połączenia jeszcze bardziej sztywnego niż przy konwencjonalnym montażu, ale połączenia trwałego, o niezmiennej sile docisku (kosza do obudowy).

"Zwykłe" wkręty i śruby, pod wpływem wibracji, a więc w czasie użytkowania, luzują się; wystarczyłoby regularnie (mniej więcej co pół roku) je dokręcać, ale... często łby są nietypowe i właściciel nie ma odpowiedniego klucza.

Ponato coraz częściej, z powodów estetycznych, mocowanie jest zasłonięte przez ozdobny pierścień, który trzeba by "wydłubać", a bywa też tak, że jest zasłonięte przez zewnętrzny panel całej przedniej ścianki lub jej fragmentu, a to już sporo zachodu i trochę umiejętności.

Głośniki w Concept 500 są przykręcone wewnątrz obudowy, każdy dwoma śrubami, do znajdującej się za magnesem belki (łączącej boczne ścianki), a kluczowe są sprężyny utrzymujące śruby w ustalonej pozycji, a całe mocowanie w ustalonym naprężeniu.

Przy okazji problem estetyki frontu też jest definitywnie rozwiązany - nie ma na nim żadnych śrub, niepotrzebne też były jakiekolwiek dodatki maskujące, które mogą sprawiać problemy akustyczne.

Dostęp do głośników zapewnia odkręcany tylny panel, wykonany z "sandwicza" - stali, mdf-u i warstwy bitumicznej - aby nie stał się "miękkim podbrzuszem" obudowy i prezentował podobne właściwości jak ścianki o strukturze dual Gelcore.

 

 Przekrój górnej części obudowy z widocznym mocowaniem głośników nisko-średniotonowych, listwami P2P, rurami HPE (z tyłu, na bocznych ściankach) i skorupą Dual Gelcore.

Przekrój górnej części obudowy z widocznym mocowaniem głośników nisko-średniotonowych, listwami P2P, rurami HPE (z tyłu, na bocznych ściankach) i skorupą Dual Gelcore.

Na tym panelu zainstalowano zwrotnicę - z wyjątkiem największej cewki (powietrznej, tak jak wszystkie inne), którą umieszczono na dnie obudowy. Wszystkie kondensatory są polipropylenowe, w filtrze głośnika wysokotonowego są to Mundorfy Supreme. Na panelu przygotowano przełącznik poziomu wysokich tonów w postaci trzech otworków (styków) i zwory łączącej dwa wybrane, albo żadnych (do dyspozycji są więc trzy pozycje); zakres regulacji jest bardzo mały; +/-0,5 dB.

Same przetworniki, tak jak ich konfiguracja, są w gruncie rzeczy konwencjonalne; tutaj zaawansowanie tkwi w ważnych szczegółach i precyzji projektu, a nie w "kosmicznych" materiałach. Trzeba jednak przyznać, że obecnie starania zmierzające do redukcji zniekształceń, powstających w układzie cewka-układ magnetyczny, podejmuje coraz więcej firm, jako że dostępne stały się służące temu systemy pomiarowo-obliczeniowe (przede wszystkim Klippel). Dawniej zajmowali się tym nieliczni, najlepsi konstruktorzy, z pomocą instrumentów analogowych, działając bardziej metodą prób i błędów.

Symetryczny rozkład wartości współczynnika siły w funkcji wychylenia układu drgającego (ruchu cewki w szczelinie) zapewnia taką samą "odpowiedź" głośnika na impuls "dodatni" (ruch membrany do przodu) i "ujemny" (do tyłu).

Jednocześnie zmiana wartości współczynnika siły, wynikająca z wychodzenia cewki z pola o największej gęstości (w samej szczelinie) w pole o mniejszej gęstości (powyżej i poniżej szczeliny), która oznacza pogorszenie kontroli, a więc nadmierne "rozbujanie" membrany, jest rekompensowana podobnie symetryczną, ale "odwrotną" funkcją sztywności zawieszenia (tzw. progresywnego), które "hamuje" układ drgający tym silniej, im jest on bardziej wychylony.

Indukcyjność cewki powinna być niska (aby charakterystyka impedancji samego przetwornika nie rosła znacznie w kierunku wysokich częstotliwości), a przede wszystkim nie powinna zmieniać się w funkcji przepływającego przez nią prądu i wychylenia, gdyż prowadzi to do wzrostu zniekształceń nieliniowych i "modulowania" działania filtrów w zwrotnicy (charakterystyka filtra zależy od obciążającej go charakterystyki impedancji). Metody stosowane w tym zakresie są znane od dawna - głównie miedziane nakładki i aluminiowe pierścienie w układzie magnetycznym.

Producent pisze, że cewka drgająca głośnika (nisko-średniotonowego) ma "niezwykle dużą średnicę 35-mm", ale tym się chyba nie będziemy ekscytować, gdyż taka średnica cewki jest proporcjonalna dla głośnika 16-cm.

Cewka jest nawinięta na karkasie z włókna szklanego - dobre, nowoczesne rozwiązanie, ale też już dość rozpowszechnione; w tej hierarchii dzisiaj niżej notowane są karkasy kaptonowe i aluminiowe (o ile mówimy o głośnikach nisko-średniotonowych), a wyżej - tytanowe. Sam magnes opiera się na tradycyjnym pierścieniu ferrytowym, a membrana - na celulozie (powlekanej).

Pierwsze zdanie opisu głośnika wysokotonowego znowu przypomniało mi rozmowę z Finkiem sprzed ponad dwudziestu lat... Prowadząc wówczas własną firmę ALR, zmienił właśnie konstrukcję flagową Nummer 7 na nową Factor 7.

Zasadnicza różnica była taka, że w pierwszej stosował "od góry do dołu" głośniki firmy X, a w drugiej - firmy Y (naprawdę nie wypada mi pisać po imieniu, o jakie firmy chodzi). Spytałem, co jest powodem tej zmiany, czy Y są lepsze X?

W połowie głębokości obudowy, w takich samych odległościach od siebie (jak szczeble drabiny) znajdują się cztery poprzeczki; czwarta z nich (licząc od dołu) jest umieszczona na wysokości głośnika wysokotonowego (pewnie nieprzypadkowo) i na tej wysokości, w takich samych odstępach, są dwie kolejne poprzeczki. Dwie grubsze znajdują się na wysokości głośników niskotonowych. Mają związek ze sposobem ich mocowania (ich położenie jest więc narzucone przez pozycję samych głośników). Dwie kolejne wzmacniają front, jedna z nich znajduje się na wysokości drugiego (od dołu) szczebla „drabiny”; ostatnia jest na przecięciu linii wyznaczonych przez belkę mocowania górnego głośnika nisko-średniotonowego i najdalszą belkę na poziomie głośnika wysokotonowego. Długie elementy, występujące parami (w dolnej części – bliżej przedniej ścianki; w górnej – przy tylnej), to rury systemu HPE.

W połowie głębokości obudowy, w takich samych odległościach od siebie (jak szczeble drabiny) znajdują się cztery poprzeczki; czwarta z nich (licząc od dołu) jest umieszczona na wysokości głośnika wysokotonowego (pewnie nieprzypadkowo) i na tej wysokości, w takich samych odstępach, są dwie kolejne poprzeczki. Dwie grubsze znajdują się na wysokości głośników niskotonowych. Mają związek ze sposobem ich mocowania (ich położenie jest więc narzucone przez pozycję samych głośników). Dwie kolejne wzmacniają front, jedna z nich znajduje się na wysokości drugiego (od dołu) szczebla „drabiny”; ostatnia jest na przecięciu linii wyznaczonych przez belkę mocowania górnego głośnika nisko-średniotonowego i najdalszą belkę na poziomie głośnika wysokotonowego. Długie elementy, występujące parami (w dolnej części – bliżej przedniej ścianki; w górnej – przy tylnej), to rury systemu HPE.

Odpowiedź była taka: I jedne, i drugie grają świetnie, mógłbym dalej stosować X, ale mam już dość rozrzutu ich parametrów, każdą partię muszę mierzyć, segregować, parować. Jako producent nie mam czasu na taką zabawę.

Natomiast Y mogę stosować, jak leci". Jakie to przyziemne, z punktu widzenia hobbysty, nie mieć czasu na parowanie i wybierać tylko pod kątem "consistency"... Ale właśnie dlatego jedni całe życie są hobbystami, a inni zostają producentami. Teraz już przejdźmy do spraw bieżących. Precyzja potrzebna w produkcji głośników wysokotonowych jest znacznie wyższa niż w produkcji głośników nisko-średniotonowych.

Masa drgająca przetwornika wysokotonowego jest tak mała, że nawet masa kleju ma znaczenie. Zadaniem jest więc zaprojektowanie takiego głośnika, który w seryjnej produkcji będzie gwarantował powtarzalność parametrów; ktoś może powiedzieć, że to już problem technologów, aby stworzyć odpowiednie warunki do produkcji jakiegoś genialnego wynalazku... Ale tak znowu może powiedzieć... hobbysta. Profesjonalny konstruktor też bierze odpowiedzialność za to, czy w danych warunkach zaprojektował coś wykonalnego, czy nie.

Głośnik wysokotonowy to 28-mm kopułka tekstylna, a więc nieco większa od standardu jednego cala, lecz i w tym nie ma jeszcze nic nadzwyczajnego, kopułki 28-mm są dobrze znane z ofert zwłaszcza skandynawskich specjalistów.

Tutaj dodano do niej szerokie zawieszenie, które w głośnikach wysokotonowych może być źródłem najwyższych częstotliwości (ponieważ jest połączone bezpośrednio z cewką, podczas gdy centrum kopułki leży od niej daleko). Taką koncepcję znamy również z kilku duńskich przetworników (kopułkowo-pierścieniowych), ale dotyczy ona tam kopułek o średnicy 25 mm.

Połączenie 28-mm kopułki (a więc i cewki) z dużym zawieszeniem wygląda na własne opracowanie Q-Acoustic; w ten sposób uzyskano dużą wytrzymałość (większa cewka) i dobre rozpraszanie najwyższych częstotliwości (promieniujące zawieszenie), co jest dokumentowane charakterystyką w "Białym papierze" i znajduje też potwierdzenie w pomiarach naszego laboratorium. Również w układzie magnetycznym tego głośnika zastosowano miedzianą nakładkę redukującą indukcyjność, tym bardziej oczywista jest komora wytłumiająca dodana za płytą magnesu.

Front głośnika wysokotonowego jest lekko wyprofilowany (korekta charakterystyk kierunkowych) i "wycięty" łukami z obydwu stron, aby zbliżyć do siebie głośniki nisko-średniotonowe. Przy niskiej częstotliwości podziału (wg firmowych danych - 2,5 kHz) i zastosowaniu filtrów 4. rzędu (nachylenie charakterystyk wypadkowych, "akustycznych", nie "elektrycznych", będących tylko obrazem działania samych filtrów), pozwala uzyskać w konfiguracji symetrycznej dobre charakterystyki kierunkowe (w płaszczyźnie pionowej).

Co ciekawe, w opisie konstrukcji nie ma ani słowa o tym, dlaczego wybrano właśnie taką konfigurację. Na szczęście (i na pewno nie przypadkiem), obudowa Concept 500 jest odpowiednio wysoka, aby "przyjąć" dwudrożny układ symetryczny w optymalny sposób, czyli z głośnikiem wysokotonowym zainstalowanym mniej więcej na wysokości uszu słuchacza (siedzącego). I nie ma chyba dwóch zdań, że z taką konfiguracją całość prezentuje się wyśmienicie.

Z lewej strony rozkład ciśnienia (dla fali, której połówka "układa się" w wysokości obudowy), bez systemu HPE (kolor czerwony to strefy wysokiego ciśnienia). Z prawej – po założeniu rur HPE; wysokie ciśnienie zostało „przetransferowane” i zamknięte w rurach, dlatego nie będzie zakłócało ani pracy głośników, ani tunelu bas-refl eks, nie będzie też "atakowało" ścianek obudowy.

Z lewej strony rozkład ciśnienia (dla fali, której połówka "układa się" w wysokości obudowy), bez systemu HPE (kolor czerwony to strefy wysokiego ciśnienia). Z prawej - po założeniu rur HPE; wysokie ciśnienie zostało "przetransferowane" i zamknięte w rurach, dlatego nie będzie zakłócało ani pracy głośników, ani tunelu bas-refleks, nie będzie też "atakowało" ścianek obudowy.

Specyfikacja techniczna

Q ACOUSTICS Concept 500
Moc wzmacniacza [W] 25-200
Wymiary [cm] 115 x 20/40* x 37,5 (* szerokość obudowy / cokołu)
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 87
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Rys.2 .Q Acoustics Concept 500 - charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, na różnych osiach.
Rys.2 .Q Acoustics Concept 500 - charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, na różnych osiach.
Laboratorium Q Acoustics Concept 500

PW swoim dokumencie, poświęconym Concept 500, producent publikuje charakterystykę przetwarzania (oprócz kilku innych); oczywiście chce się nią pochwalić, bo rezultat ma być nadzwyczajny, chociaż nie zrobi to żadnego wrażenia na tych, którym "pomiary nic nie mówią".

Producent trochę przesadza, przedstawiając charakterystyki jako ostateczny dowód jakości: "Sukces tego procesu (współpracy między Q-Acoustic, Fink Audio-Consulting i IDA) jasno widać na charakterystykach", jednak dalej pisze już ostrożniej: "Zdajemy sobie sprawę, że wybór głośników to sprawa zawsze indywidualna, związana z systemem, akustyką pomieszczenia, własnym gustem, ale sądzimy, że Concept 500 jest co najmniej tak dobry, aby przez każdego został wzięty pod uwagę." Zgoda. A charakterystyki wyglądają świetnie.

Druga harmoniczna poniżej pułapu 0,2% od ok. 100 Hz wzwyż, a poniżej 0,1% w zakresie 600 Hz - 5 kHz; trzecia harmoniczna poniżej 0,1% od ok. 150 Hz. Charakterystyka przetwarzania trzyma się w ścieżce +/-1,5 dB w zakresie 50 Hz - 20 Hz. Ja trzymałem kciuki, aby mniej więcej taka sama charakterystyka przetwarzania powtórzyła się w naszym laboratorium.

Bas jest lekko wyeksponowany, ale powyżej 300 Hz jest wyśmienicie - to jeden z najlepszych wyników w historii naszych pomiarów. I chociaż nie wszyscy uznają to za certyfikat najwyższej jakości, to chyba nikt się nie zmartwi... chociaż smutnym, ubocznym skutkiem tego mistrzostwa jest to, że prawie nie ma tu o czym pisać.

Komentarze dotyczące charakterystyk przetwarzania odnoszą się do ich niedoskonałości, próbują ustalić ich konstrukcyjne przyczyny i brzmieniowe skutki, a tutaj - żadnych "zjawisk", a więc żadnych przyczyn i żadnych skutków. Czego można się czepić? Najpierw jeszcze raz pochwalmy zachowanie, które dla takiego układu (symetrycznego) jest wyjątkowe - nie widać niemal żadnych zmian przy zejściu z osi głównej na osie +/-7° (ale różnica między osiami +7° a -7°, o ile oś główna została ustalona na osi głośnika wysokotonowego, może być tylko minimalna, wynikając z niesymetryczności obudowy - górna krawędź jest przecież bliżej niż dolna); ponadto w zakresie wysokich tonów, pod kątem 30O, charakterystyka biegnie równo aż do 16 kHz - zgodnie z zapowiedziami, rozpraszanie jest bardzo dobre.

Maskownica nie wprowadza na tyle poważnych zniekształceń, aby bezwzględnie konieczne było jej zdejmowanie, chociaż... wobec tak pięknego wyrównania, jakie udało się uzyskać (bez niej), trochę szkoda tracić choćby odrobinę. Lepszej maskownicy nie da się już zrobić, zawsze wprowadzi choćby niewielkie zmiany. Przy 19 kHz widać lokalne podbicie (bez obaw, ulokowane tak wysoko, nie będzie powodem żadnego "wyostrzenia" ani "rozjaśnienia", co najwyżej wpuści do brzmienia trochę "powietrza"). Producent na pokazywanej przez siebie charakterystyce całego zespołu fragment ten podretuszował i wygładził... ale zapomniał zrobić to również na pokazywanych charakterystykach samego wysokotonowego.

Przy 400 Hz widać lekki dołek, będący efektem tzw. baffle step, ale ma on tutaj głębokość "symboliczną". Dodatkowa charakterystyka, pokazana kolorem bladoróżowym, dotyczy ustawienia regulatora wysokich tonów w pozycji "plus"; różnica jest tylko półdecybelowa; charakterystyki leżącej o pół decybela poniżej (charakterystyki podstawkowej, pokazanej kolorem czerwonym) należy się spodziewać w pozycji "minus".

W zakresie niskich tonów widzimy trzy krzywe, już wyraźniej się różniące, zmierzone dla różnych (dostępnych dla użytkownika) opcji strojenia bas-refleksu (towarzyszą im odpowiednie zmiany na charakterystyce impedancji). Przy strojeniu podstawowym, wraz z częstotliwością rezonansową ok. 40 Hz, charakterystyka ma najwyższy poziom (ze wszystkich trzech) w szerokim zakresie 30 Hz - 150 Hz, stąd też i ona zapewnia najniżej położoną dolną częstotliwość graniczną o ile ustalaną przy spadku 6 dB względem poziomu średniego - w tym przypadku 35 Hz.

Sam producent deklaruje pasmo w następujący sposób: "41 Hz - 30 kHz, (-6 dB, +3 dB)", ale w takiej ścieżce (w sumie 9 dB) możemy zacząć właśnie od 35 Hz, natomiast od 41 Hz mieścimy się w +/-3 dB. Włożenie pierścienia obniża częstotliwość rezonansową do 32 Hz (z charakterystyki impedancji można ją odczytać jako minimum między dwoma wierzchołkami), na skutek czego poziom w użytecznym zakresie obniża się (a wyższy jest tylko poniżej 28 Hz), ale przy takim strojeniu można się też spodziewać lepszej odpowiedzi impulsowej, jako że charakterystyka ta jest już bardzo podobna do uzyskanej przy zamknięciu obudowy ("zakorkowaniu"), które na charakterystyce impedancji wiąże się z występowaniem pojedynczego maksimum (tutaj przy 57 Hz).

Czułość to dobre 87 dB, a impedancja znamionowa powinna zostać określona jako 4 Ω - o czym decyduje ok. 4-omowe minimum przy 200 Hz. Producent uściśla, że minimalna wartość impedancji to 3,7 Ω, a mimo to w rubrykę impedancji znamionowej wpisuje 6 Ω, co tym samym kwestionujemy. Rekomendowany zakres mocy wzmacniacza wynosi 25 W - 200 W; rozsądna wskazówka, bo na 200 W można oszacować moc znamionową takiej konstrukcji.

Q ACOUSTICS testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu