Odsłuch
W poprzednim numerze AUDIO opisaliśmy niskobudżetowe kolumny Dali Spektor 6, ustalając, że nawet tak tanie kolumny wolnostojące reprezentują firmowy styl; przy oczywistych ograniczeniach dynamiki i precyzji pokazują ustalony kształt charakterystyki, a także znajomą i bardzo przyjazną barwę. Ci, którzy są gotowi wydać na kolumny ponad 20 tysięcy, chcieliby jednak się dowiedzieć, że są one znacznie, znacznie lepsze od swoich "ubogich" krewnych.
Brzmienie Spektorów 6 mam jeszcze w pamięci i nie zmienię teraz frontu, pisząc że w porównaniu z Rubiconami 8 są beznadziejne. Co więcej, brzmienie Rubiconów 8 tylko utwierdziło mnie w przekonaniu o pewnej stałości w działaniu Dali, na której korzystają zarówno kolumny tanie, grając co najmniej przyjemnie, jak i drogie, które... sięgając dalej w wymiarze dynamiki, detaliczności, rozciągnięcia basu, wciąż nie przestają grać przyjemnie.
Ale porównywanie kolumn za trzy z kawałkiem z kolumnami za ponad dwadzieścia jest bezproduktywne. Można napisać, że Rubicony 8 grają dwa razy lepiej, albo dziesięć razy... nie da się tego zmierzyć. Na szczęście nikogo to w praktyce nie interesuje, każdy skupia się na sprzęcie będącym w zasięgu jego możliwości finansowych, a nikt, kto ma już odłożone 20 tysięcy, nie spuści z tonu i nie kupi kilka razy tańszych. Pora więc na porównanie... z 702 S2.
Głośniki kopułkowy i wstęgowy zostały zainstalowane do wspólnego panelu, dzięki czemu można je było do siebie maksymalnie przysunąć. Jest to bardzo ważne przy wysokiej częstotliwości podziału, chociaż... przysłużyłoby się temu również zastosowanie magnesu neodymowego w głośniku wysokotonowym.
Przejście na Dali oznacza uspokojenie, a jednocześnie rozjaśnienie. Rubicony grają jakby lżej (chociaż basu na pewno im nie brakuje), luźniej, swobodniej, delikatniej. Nie ma w nich takiego napięcia, sprężu, dynamiki.
Mocne "męskie" granie Bowersa może się podobać, ale Dali ma inną, równie kuszącą propozycję - brzmienia cieplejszego i uprzejmego. Rysowanie detali nie robi specjalnego wrażenia przez ich "odcinanie" od tła, są one wkomponowane, płynne, a wysokie tony bardziej się otwierają, dają oddech, wybrzmiewają długo i troskliwie, mniej atakują i błyszczą.
Agresywności w tym zakresie nie można zarzucić i Bowersowi, tamże góra pasma jest jednak bardziej skupiona, impulsywna, dźwięki zdyscyplinowane i zdefiniowane. W Dali mają świeżość i "powiewy", subtelność i "niedopowiedzenia", styl znany już z działania firmowego tandemu kopułki i wstążki; najlepsze jedwabne kopułki potrafią dostarczyć podobną aksamitność, ale wstęgowy zdaje się wysokie tony trochę "ubarwiać" i ożywiać na samym skraju, chociaż... może to tylko dorabianie teorii do praktyki - najważniejsze, że góra pasma jest równa i dobrze zorganizowana.
Głośniki kopułkowy i wstęgowy zostały zainstalowane do wspólnego panelu, dzięki czemu można je było do siebie maksymalnie przysunąć. Jest to bardzo ważne przy wysokiej częstotliwości podziału, chociaż... przysłużyłoby się temu również zastosowanie magnesu neodymowego w głośniku wysokotonowym.
Słychać też płynniejsze przejście między średnicą i wysokimi, co jednocześnie ustawia wokale trochę wyżej niż w 702 S2. Byłem tym trochę zaskoczony, myślałem że to Dali zagrają cięższą, ciemniejszą średnicą, bo jej masę zapewni współpraca aż trzech 18-ek (w zakresie "dolnego środka").
Jednak Rubicony 8 nie brną w tę stronę, ich potencjał nie jest wykorzystywany do takiej kreacji, lecz do przygotowania "zapasu" samego basu i dynamiki, odpowiednich do nagłaśniania dużych pomieszczeń, czy też do zagrania z dużym rozmachem gdziekolwiek.
Kolumny Dali Rubicon 8 nie mają jednak skłonności do pogrubiania samej średnicy i generowania dźwięku "notorycznie" potężnego. Wśród różnych nagrań poruszały się bardzo zręcznie i wdzięcznie, ich bas nie był ani obciążeniem i hamulcem, ani też najważniejszym "napędem" dla akcji; z odpowiednią kontrolą, ale i swobodą ruchów, po prostu był proporcjonalną częścią muzyki, a potrafił też pojawić się bardzo nisko, nie absorbując nazbyt uwagi. W tym zakresie 702 S2 też zachowują się zupełnie inaczej, koncentrując uderzenia, "nabijając" rytm jak liderujący perkusista.
Dali Rubicon 8 nie lubią grać "siłowo", przywalać ani przygniatać, można odnieść wrażenie, że konstruktor chciał trzymać się daleko od wszelkiej przesady, napinania muskułów, pozostawiając rezerwy w odwodzie.
Dźwięk w pierwszym wrażeniu nie musi być spektakularny - to będzie zależało od nagrania. Jest bogaty i naturalny, bez ostatecznego napięcia i wyostrzania precyzji, a jego czystość i odrobina miękkości są nie tylko komfortowe, lecz wskazują też na obiektywnie niskie zniekształcenia.
Układ magnetyczny 18-ki nie jest z zewnątrz tak imponujący, jak w konkurencyjnych konstrukcjach, ale jego jakość dosłownie ukrywa się wewnątrz, w?zastosowaniu specjalnego materiału SMC (nie zamiast właściwego magnesu - ferrytu, ale w rdzeniu układu magnetycznego).
Pełne i soczyste, a jednocześnie łagodne i delikatne; każde nagranie pokazało się takim, jakim je znałem - bez "odkrywania", eksponowania, wyostrzania, ale też bez specjalnego "romantyzowania". Kultura i wszechstronność, a do tego sprawdzają się zarówno przy graniu cichym - pozostają żywe, wyraziste i plastyczne, jak też przy głośnym - "nie hałasują", grają wciąż z takim samym poziomem "zaangażowania", ładnie i dokładnie.
Swoim brzmieniem Dali Rubicon 8 unikają ryzykownych sytuacji, albo lepiej powiedzieć, że z każdej sytuacji wychodzą z tarczą. Mogą spotkać się zarówno z różnymi nagraniami, jak i różnymi słuchaczami, w różnych pomieszczeniach, przy różnych okazjach, zagrać w tle, "do kotleta", trio jazzowe, orkiestrę, może najmniej chętnie - metal.
Andrzej Kisiel