Wydawałoby się, że żaden producent nie może abstrahować od zmian na rynku, zwłaszcza tak wielostronnych i momentami gwałtownych, jakie obserwujemy w ostatnim czasie. Ale może właśnie dlatego rozsądne jest też "przeczekanie"?
Niech inni się ścigają i w tym wyścigu poobijają... Tylko najwięksi potentaci (i nieliczni mniejsi) wypromują swoje głośniki BT, soundbary i słuchawki, i chociaż coraz więcej firm wchodzi w te tematy, to są też już tacy, którzy tego kroku pożałowali.
Romantycznie jest mierzyć siły na zamiary, ale w biznesie lepiej mierzyć zamiary na siły. Taka uwaga niekoniecznie pasuje do sytuacji Castle, bo za marką stoi przecież potężny koncern IAG. Ale zachował on dawną ścisłą specjalizację marki, nie narażając jej nawet na ryzyko osłabienia audiofilskiego prestiżu jakimikolwiek popularnymi "wynalazkami".
Czytaj również: Po co w zespołach głośnikowych jest zwrotnica?
Castle pozostaje w kanonie "zamkowego piękna", które dzisiaj wyróżnia się podobnie jak kiedyś; można jednak dojść do wniosku, że dawniej robiło jeszcze większe wrażenie, bowiem większość konkurencji wyglądała po prostu byle jak, a Castle nie tylko wyjątkowo, ale i elegancko – wówczas takie wykonanie nie było czymś ekstrawaganckim i wystylizowanym, lecz po prostu luksusowym.
Firma zawdzięczała takie rezultaty własnej stolarni i samemu pomysłowi wyprzedzenia rywali w dziedzinie, która była zaniedbana. Do dzisiaj zdjęcia z produkcji samych obudów są chyba najważniejszymi w materiale promującym markę na internetowej witrynie producenta, a dodatkowym atutem ma być wyjątkowo duży wybór wersji kolorystycznych, opartych na różnych gatunkach naturalnych fornirów. Firma szczyciła się też od dawna przetwornikami własnego projektu i produkcji, chociaż był to zwykle przywilej znacznie większych firm.
Castle i seria Knight
Seria Knight zawiera pięć modeli, wśród których Castle Knight 5 jest największy. Warto jednak zrobić krótki przegląd pozostałych, zwłaszcza wspomnieć o dwóch wolnostojących – Knight 3 i Knight 4 – jako że również one mają obudowy, które można zaliczyć do bardzo ogólnie rozumianej rodziny obudów labiryntowych.
Producent używa określenia linia transmisyjna, a uszczegółowiając – TPT, czyli Twin Pipe Technology, a więc "technika podwójnej rury", co lepiej oddaje prawdziwy charakter obudowy niebędącej klasyczną linią transmisyjną.
Byłoby to zresztą sensacją, gdyby w kolumnach tej wielkości i klasy cenowej (a pamiętajmy, że Knighty 3 i 4 są mniejsze i tańsze od Knighta 5) przygotowano "prawdziwą" linię transmisyjną, czyli skomplikowaną (i kosztowną) obudowę. W droższej serii Avon wprowadzono jeszcze inny, bardziej skomplikowany system – TDTL, czyli Twin Drive Transmission Line, z wyraźnie rozdzielonymi głośnikami niskotonowymi i na pewno dłuższym labiryntem.
Dawne Howardy S3 miały z kolei labirynt opierający się na rezonansie ćwierćfalowym (to jedna z kilku "klasycznych" odmian linii transmisyjnej). Linię transmisyjną można ostatecznie utworzyć za pomocą jednej dużej przegrody, jaką zastosowano w Knightach, jednak sposób umieszczenia w niej głośników przesądza sprawę – nie jest to labirynt ćwierćfalowy.
Czytaj również: Co to jest obudowa z linią transmisyjną?
Castle Knight 5 - obudowa i bas-refleks
Obudowa jest podzielona na dwie sekcje przegrodą biegnącą od dolnej ścianki prawie do samej góry, lekko ukośną, pozostawiającą na górze połączenie między obydwiema sekcjami. Prostokątny otwór na dole otwiera tę sekcję, która ku dołowi się rozszerza.
Po tej stronie zainstalowano też przetworniki, odległość od nich do wylotu jest więc relatywnie niewielka, mniejsza niż do zamknięcia drugiej, zwężającej się sekcji. To "dość" nietypowy układ i proporcje (nie znalazłem teoretycznych analiz takiej obudowy), w klasycznej obudowie z rezonansem ćwierćfalowym kanał "ślepy" jest dwa razy krótszy od kanału otwartego.
Labirynt w części prowadzącej do wylotu jest słabo wytłumiony i na drodze od głośników do wylotu fala nie ulegnie znaczącemu wytłumieniu ani przesunięciu fazy (które jest podstawą teoretycznej linii transmisyjnej).
Czytaj również: Czy do podstawkowych zespołów głośnikowych potrzebne są specjalne, firmowe standy?
Słabo wytłumione obudowy labiryntowe nie są rzadkością, ale zwykle ich konfiguracja i działanie przypomina bardziej bas-refleks – za głośnikiem jest komora, a dopiero dalej tunel (np. dawne RTL-e TDL-a, obecne Criteriony T+A). Konstrukcja Knightów jest jeszcze inna, chociaż też ma związek z bas-refleksem (mimo że Castle od bas-refleksu zdecydowanie się odżegnuje, opisując swoją obudowę jako sposób na uniknięcie jego stosowania...).
Wspomniany już wylot na dolnej ściance nie promieniuje swobodnie, między cokołem a skrzynką obudowy pozostaje szczelina tylko 5 mm, co powoduje wyraźne zmniejszenie przekroju tak utworzonego wylotu, więc całą obudowę można widzieć w taki sposób, że obydwa kanały obudowy tworzą przede wszystkim spójną objętość o określonej podatności, a masa powietrza w "przewężeniu" (pomiędzy obudową a cokołem) zachowuje się jak masa powietrza w tunelu bas-refleks. Wyniki pomiarów potwierdzają tę hipotezę...
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Obudowa ma swój styl i swoją jakość. Oklejona w całości naturalnym fornirem, w oryginalny sposób dobarwionym (ciemniejsza przy krawędziach), z zaokrągleniami przednich (pionowych) krawędzi, trzyma się dawnej recepty, również w takim detalu, jak sposób mocowania maskownicy – przez tradycyjne kołki, a nie nowocześnie ukryte magnesy. To zdradza zaawansowany wiek projektów Castle (również w serii Classic). Myślę, że nawet kontynuując firmowy styl, następne projekty (już pora...) zostaną pod tym względem "uwspółcześnione".
Castle Knight 5 - głośniki
Konfiguracja głośników sugeruje zastosowanie układu dwuipółdrożnego, ale można w to zwątpić, zapoznając się z informacjami od samego producenta i jego przedstawicieli. Na brytyjskiej stronie jest tylko lakoniczna wzmianka, że w konstrukcji pracują "dwa woofery", z polskiej można się dowiedzieć, że dwa nisko-średniotonowe, wreszcie ktoś gdzieś napisał o częstotliwości podziału – jednej – wynoszącej 3 kHz.
Ostatecznie ustaliliśmy na drodze własnych pomiarów, że charakterystyki obydwu głośników różnią się, dolny jest zgodnie z oczekiwaniami (dla układu dwuipółdrożnego) fi ltrowany nieco "wcześniej" (niżej), chociaż wciąż łagodnie, i różnica między poziomami obydwu osiąga 6 dB dopiero przy ok. 1kHz.
Czytaj również: Prąd i siła. Głośniki niskotonowe
Właśnie niewielka różnica poziomów między charakterystykami obydwu nisko-średniotonowych powoduje, na skutek powstających przesunięć fazowych, lekkie rozchodzenie się charakterystyk w zakresie średnich częstotliwości zależne od kąta pomiaru.
Odsłuch
Na naszym forum można znaleźć dyskusję o tym, jaki wzmacniacz byłby odpowiedni dla Knight 5. Niekoniecznie do niej odsyłam, bo nie prowadzi do jasnych wniosków, ale zainspirowała mnie do przedstawienia własnej rady... również mętnej: Jeżeli spodoba się wam brzmienie tych kolumn, to trudno będzie je jakimkolwiek wzmacniaczem definitywnie popsuć, a jeżeli uznacie je za nieciekawe, to w ogóle nie ma sensu się z nim oswajać, a potem próbować je zmieniać. Czyli nie ma problemu, a już na pewno nie jest to problem taki, jaki wyłania się z wielu podobnych dyskusji.
Castle Knight 5 nie są szczególnie wymagające pod żadnym względem. Ani ich impedancja, ani efektywność, ani inne cechy nie podnoszą poprzeczki wymagań względem wzmacniacza. Poszukiwanie powodów, dla których trzeba by szukać czegoś, co "odpowiednio napędzi", jest jednym z audiofilskich nałogów.
Czytaj również: Jakie jest optymalne wytłumienie pomieszczenia odsłuchowego?
W recenzjach Knightów 5 można znaleźć nawiązanie do specjalnej konstrukcji obudowy, a dokładnie cokołu, dzięki któremu ciśnienie rozchodzi się wszechkierunkowo, stąd sposób ustawienia kolumn ma już nie mieć dużego znaczenia (to obietnice producenta, do których należy podejść ostrożnie), a zarazem sam fakt zastosowania jakiejś formy linii transmisyjnej jakoby wymaga podłączenia wzmacniacza, który będzie w stanie "trzymać w ryzach" jej rezonanse. Żaden wzmacniacz nie wytłumi rezonansów, nie poprawi odpowiedzi impulsowej, może ją tylko mniej lub bardziej pogorszyć.
Jeżeli chcemy, żeby bas był szybki, kupujmy "szybkie" kolumny (najlepiej z obudową zamkniętą) i unikajmy wzmacniaczy o bardzo słabych (niższych od 20) współczynnikach tłumienia (przede wszystkim wzmacniaczy lampowych). A jeżeli nie chcemy, żeby bas dudnił, to kupujmy niedudniące kolumny i w odpowiednich warunkach akustycznych odpowiednio je ustawiajmy.
Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?
A teraz o Castle Knight 5. To świetne kolumny, jeżeli szukamy dźwięku zrównoważonego z akcentem na wypełnienie i ważną rolę średnich częstotliwości, homogenicznego, o naturalnej barwie, czystego, ale niespektakularnego, z detalem wplecionym i basem też podporządkowanym, zdyscyplinowanym.
To było już zaskoczenie, spodziewałem się basu obfitszego, swobodniejszego, może nawet niższego, ale mniej konturowego, tymczasem Knight 5 zagrały bardzo poprawnie, nawet oszczędnie, ale to też właśnie kwestia ustawienia (a nie wzmacniacza) – stały daleko od ścian.
Dobra czytelność dowodziła prawidłowego "prowadzenia", bas trzymał się też blisko średnicy, nie pojawiały się poważne osłabienia w zakresie stu kilkudziesięciu herców, jakie często są słabością obudów labiryntowych. Ale ich największym atutem jest średnica. Nie jest ona specjalnie podgrzana, "dopalona", w żaden wyraźny sposób podrasowana. Nie jest też krystalicznie przejrzysta, wibrująca emocjami czy porywająca wyrazistością.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Wyważenie i nasycenie, łagodne ubarwienie, zasadnicza czystość i "prostolinijność" prowadzą wręcz do wyrafinowania. Wokale są naturalne, przyjemne, znajome, ale nieprzesłodzone, niepogrubione; może trochę cofnięte w wyższym podzakresie, skoro takie uprzejme? Może, ale wsłuchiwałem się w ślady nosowości – przejście między środkiem a wysokimi jest delikatne, ale płynne. Świetnie, to lubimy.
Wiele wcześniejszych Castli wykazywało w tym pod zakresie brak pewności, wysokie były odsunięte, środek ciężkości wyraźniej przesunięty w kierunku niskich częstotliwości, to też było ciekawe, a męskie wokale dodatkowo wzmacniało, jednak Castle Knight 5 są prawdziwsze, niezmanierowane, w żadną stronę nie przesadzają ani nie mulą, ani nie wyostrzają.
Na taki efekt ma wpływ wiele czynników leżących zarówno w samym zakresie średnich tonów, jak w całym pasmie – ułożenie charakterystyki, proporcje między zakresami, zręczność i kultura basu, wyrównanie i ostrożność wysokich tonów. Bardzo ładnie.