Paradigm Premier 200B nagłośnią nawet większe pomieszczenia, jeżeli więc wolnostojące 700F potrafią jeszcze więcej, to frajda murowana. Zwłaszcza że wcale nie są to kolumny bardzo duże, które dla "wygenerowania" mocnego i niskiego basu potrzebują sporej budy. Jaki bas pojawi się z 700F, czy będzie w pełni rozwinięty - tego jeszcze nie przesądzajmy.
Możemy być pewni, że dzięki zastosowaniu dwóch niskotonowych będziemy mogli dostarczyć większą porcję mocy, spodziewać się też wyższej efektywności, a dzięki pracy specjalnej sekcji średniotonowej ten najważniejszy zakres częstotliwości ma szansę grać "czyściej".
Czy to dość argumentów, aby dołożyć 2700 zł i z Premier 200B "przeskoczyć" do kolumn Paradigm Premier 700F? Tym bardziej że różnica w cenie stopnieje, gdy weźmiemy pod uwagę koszt podstawek... 700F nie zajmą też więcej miejsca na podłodze niż podstawki odpowiednie dla 200B.
Same korzyści, które przekonują do kolumn wolnostojących coraz więcej klientów myślących "praktycznie", a nie tylko spragnionych potężnego basu, chociaż wciąż swojej pozycji bronią miłośnicy "monitorów", przypisujących im nadzwyczajne umiejętności kreowania przestrzeni, a kolumny wolnostojące oskarżając o akustyczne niedopasowanie do małych pomieszczeń, sprowadzające basową katastrofę.
Tak podstawkowe, jak i wolnostojące mają różne charakterystyki, ale jak ktoś się boi mocnego basu, to powinien w ogóle zrezygnować z... Paradigmów, małych i dużych, bo jego wyeksponowanie jest cechą stałą kanadyjskich kolumn (wyeksponowanie to nie to samo co rozciągnięcie, i możliwe jest nawet przy małych konstrukcjach).
Paradigm przygotował serię Premier według schematu stosowanego już wcześniej – konstrukcje podstawkowe są klasycznie dwudrożne, a wolnostojące tylko trójdrożne.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Nie proponuje więc wolnostojących dwudrożnych, ani nawet dwuipółdrożnych, co nie byłoby błędem (i jest takich konstrukcji sporo), ale według wielu producentów to po prostu nieopłacalne, gdyż dużą część kosztów pochłania obudowa i jeżeli jest ona dostatecznie duża, aby "zmieścić" układ trójdrożny, to lepiej jeszcze trochę dołożyć i postawić "kropkę nad i", osiągając zarówno lepsze parametry, jak i wyższą "wartość postrzeganą".
Jednak nie wszyscy życzą sobie od razu dużych kolumn wolnostojących, więc Paradigm daje nam wybór: mniejszych 700F i większych 900F. W Paradigm Premier 700F zarówno przetworniki niskotonowe, jak i średniotonowy mają średnicę 15 cm, a w 900F - 18 cm, co oczywiście wiąże się z objętością i szerokością przedniej ścianki, praktycznie zawsze ograniczanej do minimum wymaganego przez same przetworniki.
Producent informuje o szerokości 21,2 cm, ale to szerokość z wystającymi na zewnątrz nóżkami - sama "skrzynka" ma 18 cm, i to tylko w przedniej części, mniej więcej w jednej trzeciej głębokości zaczyna się zwężać, a tylna ścianka ma już tylko 14,5 cm.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Paradigm Premier 700F - wzornictwo
W sumie sylwetka jest bardzo smukła, kształtem atrakcyjna i wygodna do ustawienia (mimo bas-refleksu z tyłu, do czego jeszcze wrócimy). Przygotowano trzy wersje kolorystyczne: białą i czarną na wysoki połysk oraz oklejoną folią drewnopodobną, nazwaną "Espresso Grain".
Chociaż nie jest to naturalny fornir, wygląda elegancko i oryginalnie, jest bardzo ciemny, niemal czarny, brąz "wychodzi" w świetle, rysunek drewna biegnie w poziomie, podzielony na "pasy".
Front wraz z koszami i ich mocowaniami zakrywa panel z tworzywa, również na górną ściankę założono lekko wypukłą "czapkę". Maskownica wykonana na cienkiej plastikowej ramce, obleczonej tradycyjnym materiałem tekstylnym, ściśle przylega do przedniej ścianki, trzymając się dzięki ukrytym w niej magnesom.
Spod dolnej ścianki wychodzą nóżki konieczne do ustabilizowania wąskiej kolumny odpowiednio szeroko rozstawionymi punktami podparcia, ale wyglądają dość dyskretnie, nie próbują być tanią ozdobą.
Podoba mi się estetyka Premier - proporcjonalność i skromność idąca w parze z techniczną solidnością i racjonalnością. Konkurenci licytują wyżej bardziej luksusowym wykończeniem i dekoracjami, ale Paradigm wygląda po prostu porządnie, nowocześnie i uniwersalnie.
Czytaj również: Co to jest membrana bierna i jakie pełni funkcje?
Seria Premier nawiązuje do referencyjnej linii Persona, co firma mocno podkreśla. Bezpośrednio wyższa seria Prestige to już leciwe konstrukcje (obecnie najstarsze w ofercie Paradigma), za to Persona to jeszcze świeży wyczyn – zdecydowanie najlepsze i najdroższe projekty w historii firmy.
Oczywiście nie można było przenieść na znacznie niższą półkę cenową najważniejszych i najkosztowniejszych składników (zwłaszcza membran berylowych), ale parę elementów kojarzących się z Personami też robi wrażenie, przynajmniej przynależności do nowej generacji.
Paradigm Premier 700F - przetworniki
Ogólnie wygląd Premier jest oszczędny i enigmatyczny, wszystkie elementy na froncie są utrzymane w ciemnych kolorach, bez wyraźnych kontrastów, ale trudno przeoczyć oryginalną osłonę przetwornika średniotonowego – właśnie ona jest "zapożyczona" z serii Persona.
Już o tym pisaliśmy wyczerpująco w teście Premier 200B, więc teraz w skrócie: głównym powodem dodania takiej osłony w Personach są zastosowane tam membrany berylowe, delikatne, kosztowne i... potencjalnie niebezpieczne dla zdrowia, więc wymagały przygotowania "społecznego dystansu", zabezpieczenia przed mechanicznym uszkodzeniem i kontaktem z użytkownikiem.
Czytaj również: Na jakiej zasadzie działają kolumny z głośnikami niskotonowymi na bocznej ściance, jakie są zalety i wady takiego ustawienia?
Ta okoliczność wymusiła opracowanie specjalnej perforacji, która nie zakłócałaby wyraźnie promieniowania, a to z kolei stało się okazją, aby chwalić się dopracowanym i zaawansowanym profilem tej osłony, która wręcz poprawia charakterystyki, i z tego tytułu zostaje nazwana "soczewką wyrównującą fazę" (PPA – Perforated Phase Aligment).
A skoro tak, to jest sens stosować podobną również z membranami innymi niż berylowe, nawet gdy te nie wymagają już specjalnego zabezpieczenia. Membrana średniotonowego w Premier na pewno nie jest krucha, bowiem przygotowano ją na bazie polipropylenu, podobnie jak membrany niskotonowych.
Największą zaletą polipropylenu jest wysoka stratność wewnętrzna, a w celu zwiększenia jego sztywności, ważnej zwłaszcza w membranach niskotonowych, dodano "karbon", nie wiemy jednak w jakiej formie.
Membrany niskotonowe nie są ozdabiane soczewkami PPA, mają za to zawieszenie typu ART (Active Ridge Technology). Nie jest to coś zupełnie nowego, ale jeszcze niedostępnego w najtańszej serii Monitor. "Zmarszczki" na fałdzie zawieszenia mają pozwolić na jego większe wychylenie i niższe zniekształcenia.
Czytaj również: Prąd i siła. Głośniki niskotonowe
Najprawdopodobniej takie samo zawieszenie zastosowano w głośniku średniotonowym (jest jednak zasłonięte przez PPA), bowiem wiele wskazuje na to, że zastosowano w tym miejscu głośnik nisko-średniotonowy - taki sam, jak w najmniejszych monitorach 100B. Z kolei w większych wolnostojących 900F pojawia się 18-cm średniotonowy, czyli nisko-średniotonowy z 200B.
Takie podejrzenie wynika nie tylko z obserwacji praktyk wielu producentów, ale w tym przypadku głównie z wykonanych pomiarów: średniotonowy jest filtrowany górnoprzepustowo bardzo łagodnie, efektywnie dodaje swoje ciśnienie do pracy niskotonowych aż do 50 Hz, chociaż częstotliwość podziału – przecięcie charakterystyk obydwu sekcji - następuje przy 500 Hz (producent podaje nawet 800 Hz, co nigdy nie nasunęłoby na myśl podobnego scenariusza...).
Takie obciążenie średniotonowego możliwe jest tylko przy jego dużej wytrzymałości, zwłaszcza możliwości pracy przy dość dużych amplitudach. Skoro jednak głośnik ten jest filtrowany górnoprzepustowo i traktowany jako średniotonowy, należała mu się własna komora zamknięta.
Obydwa niskotonowe pracują we wspólnej komorze systemu bas-refleks, oczywiście zajmującej większą część obudowy. Otwór wyprowadzono na tylnej ściance, nie kombinowano - jest jeden, okrągły, o dużej (jak na układ z dwoma 15-tkami) średnicy 8 cm i krótkim tunelu (tylko 6 cm), co skutkuje dość wysoką częstotliwością rezonansową 45 Hz.
Często wysokie strojenie jest wymuszone trudnością w zmieszczeniu odpowiednio długiego tunelu, tutaj jest świadomym wyborem konstruktora, przynoszącym skutki pokazane i komentowane obok - w Laboratorium.
Paradigm Premier 700F - odsłuch
Może być tak, że zaimponują nam jakieś Paradigmy z wyższych serii, lecz nie odnajdziemy tych cech w seriach tańszych, ale może spodobają się nam właśnie Monitory czy Premier, a kanadyjski hi-end nie przypadnie nam do gustu. Gwarantowany jest bas - mocny, twardy, dynamiczny. W tym zakresie Premier 700F nie ustępują i nie zawiodą.
Zdecydowanie więcej siły niż delikatności, z żywymi wibracjami, bez ciepłego pomrukiwania, Paradigm Premier 700F potrafią dać czadu, jakiego po tak niewielkich kolumnach nie wszyscy będą się spodziewać (zwłaszcza ci, którzy nie poznali jeszcze Paradigma). To efekt szczególnego strojenia bas-refleksu dość wysokiego, eksponującego "średni" bas kosztem niskich zejść.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Nie ma więc efektownej "poduchy", ale nie ma też kłopotliwego rozlewania. Rytm jest prowadzony świetnie, wszystkie bębny i werbel mają krzepę i wyrazistość środka", jego połączenie z basem - stabilne, a przejście do wysokich tonów – też pewne, bez "cieniowania", o czym świadczy czytelność i wyrazista artykulacja.
Średnica jest więc neutralna, nawet jeżeli z lekkim pogrubieniem, to na pewno bez zaciemnienia, bezpośrednia, czytelna. Bez obciążenia dudnieniem na dole czy dzwonieniem na górze sprawnie wypełnia wszystkie podstawowe zadania. Siła i kontrola, spójność i selektywność, zrównoważenie i detaliczność.
Brzmienie kolumn Paradigm Premier 700F jest ze wszech miar porządne i wszechstronne. To, że słucham Paradigmów, w ślepym teście mógłbym podejrzewać na podstawie "wewnętrznej siły", ewentualnie utwardzonego basu, niż ogólnego profilu charakterystyki - zupełnie "normalnego".
Jak na Paradigma dźwięk jest dobrze wyrównany w zakresie średnio-wysokotonowym, wręcz kulturalny, dzięki utrzymaniu w ryzach góry pasma. Na pewno jej nie brakuje, może jest nawet lekko podniesiona względem średnicy, a jednak na tle wielu innych kolumn tej firmy to rzecz godna podkreślenia i... właśnie indywidualnej oceny.
Nie bez powodu inne Paradigmy mają górę jaśniejszą i ostrzejszą, co też może się podobać, zwłaszcza gdy "kontruje" wzmocniony bas. Ale w Paradigm Premier 700F niskie tony nie są dominujące, aby bez takiego zabiegu dźwięk stawał się zbyt ciężki.
Wciąż dostaniemy małą dawkę metaliczności, niekłopotliwą, ubarwiającą, ożywiającą, nawet poprawiającą naturalność wielu dźwięków, bez podkreślania sybilantów i przejaskrawiania.
Akustyczna eteryczność to jednak domena innych brzmień, to dźwięk bardziej skupiony i dokładny niż lekki i "oddychający". Stereofonia jest skoncentrowana na uporządkowaniu pozornych źródeł, na bliskim pierwszym planie, a nie na efektach specjalnych, poszerzaniu i pogłębianiu sceny ponad to, co zaplanował realizator.
Paradigm Premier 700F to kolumny zestrojone bardzo starannie, ale nie nazbyt asekuracyjnie. Mają swój mocny charakter, firmowy "sznyt", grają "swoje", ale bez przegięć.
Trzecia droga
Dekadę temu zdecydowana większość zespołów głośnikowych tej klasy była dwudrożna albo dwuipółdrożna, nie brakuje ich i dzisiaj, ale minimalizm nie jest już normą obowiązującą audiofilskie kolumny ze "średniej półki".
Nie przyczynił się do tego żaden wynalazek czy rozwój innych rozwiązań, które pociągałyby za sobą zastosowanie układów trójdrożnych. Konfiguracje z dużymi niskotonowymi czy niskotonowymi na bocznych ściankach należą do rzadkości, podobnie jak koncentryczne układy średnio-wysokotonowe.
Nie pojawił się żaden cudowny typ średniotonowego ani sposób filtrowania, dla których to powodów warto byłoby odrzucić wszystkie argumenty przemawiające za skromniejszymi układami. Mimo to średniotonowe wracają do gry, nawet w konstrukcjach, które mogłyby... wcale ich nie mieć – ujmując rzecz w skrócie.
Czytaj również: Jakie znaczenie ma moc, a jakie efektywność zespołów głośnikowych?
Wszystkie trzy testowane tu kolumny mają sekcje niskotonowe oparte na parach ok. 15-cm przetworników niskotonowych, które potencjalnie są przetwornikami nisko-średniotonowymi, więc mogłyby współtworzyć, już tylko na spółkę z wysokotonowym, układy dwuipółdrożne o podobnych podstawowych parametrach (mocy, efektywności, zasięgu charakterystyki).
Ich koszt byłby oczywiście niższy, a kompromis jakościowy... względny, bowiem zalety wprowadzenia sekcji średniotonowej byłyby zawsze równoważone problemami działania bardziej skomplikowanego układu filtrów.
Takie myślenie dominowało przez ostatnich dwadzieścia lat, a odsunięcie na margines układów trójdrożnych w konstrukcjach średniej wielkości stało się możliwe właśnie dzięki postępowi w projektowaniu niewielkiej średnicy nisko-średniotonowych, które okazały się zdolne do co najmniej zadawalającego przetwarzania zarówno basu, jak i średnicy.
Jeszcze wcześniejsze panowanie układów trójdrożnych wśród kolumn nawet średniej klasy wiązało się przecież z pracą dużych niskotonowych, które były jedynym wówczas sposobem przetwarzania niskiego basu i osiągania wysokich mocy.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Duże niskotonowe i obecnie wymagają towarzystwa średniotonowych, ale te drugie dość niespodziewanie pojawiają się też z małymi wooferkami, nawet 15 cm – jak w testowanych konstrukcjach.
Argumenty za i przeciw nie uległy zmianie, zmienia się tylko... moda. Trójdrożne znowu się nam podobają i znowu wierzymy, że są po prostu lepsze. Nawet gdy w roli średniotonowego występuje dokładnie taki sam przetwornik, jak w roli niskotonowych...
Wciąż można bronić takiego rozwiązania – przetwornik nieobciążony dużymi amplitudami niskich częstotliwości będzie czyściej przetwarzał średnie tony. Jednak rasowy układ trójdrożny powinien mieć rasowy, wyspecjalizowany przetwornik średniotonowy.
Czułość, efektywność, przestrzeń, półprzestrzeń...
Paradigm podaje dwie wartości czułości: odpowiednie dla warunków pomieszczenia zamkniętego (room) i przestrzeni otwartej (anechoic). Mimo że żadna z nich nie odpowiada wynikom naszych pomiarów, warto przyjrzeć się ich różnicy.
Wynosi ona 3 dB (91 dB vs 88 dB), a więc pomieszczenie jest traktowane jak półprzestrzeń dająca ciśnienie o 3 dB wyższe od przestrzeni otwartej, symulowanej przez komorę bezechową.
W rzeczywistości ustawiając kolumny blisko ściany, uzyskujemy premię nawet wyższą niż 3 dB. W naszych pomiarach kalibrujemy wyniki do warunków przestrzeni otwartej, stąd są one zwykle niższe od podawanych przez producentów (którzy zwykle nie informują o przyjętej metodzie), ale nie tylko z tego powodu: producenci często je zawyżają, chcąc przelicytować konkurentów.
Ostatecznie różnice między danymi "katalogowymi" a naszymi wynikami i ustalenie, czy ewentualnie te drugie nie są z kolei... zaniżone, nie jest najważniejsze. Ważne, że od lat trzymamy się tej samej kalibracji systemu pomiarowego i uzyskiwane przez nas wyniki są porównywalne.
W praktyce nie musimy znać dokładnej, bezwzględnej wartości czułości czy efektywności – istotne są różnice, zresztą nawet decybelowa skala, w jakiej są one wyrażane, temu właśnie najlepiej służy.
Żaden wzmacniacz nie wymaga dla swojej prawidłowej pracy kolumn o określonej efektywności. To nam zależy mniej lub bardziej na tym, aby była jak najwyższa, uzależniając wymagania również od wielu innych czynników.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Wzmacniacz "nie czuje" niskiej efektywności, tak jak "czuje" niską impedancję. Dlatego nie bójmy się podłączać do wzmacniaczy o umiarkowanej mocy kolumn o czułości rzędu 86 dB, gdyż to wedle naszych pomiarów wartość zupełnie "normalna", chociaż niższa od przeciętnej wedle informacji samych producentów.
W informacjach i naszych komentarzach pojawiają się pojęcia czułości i efektywności, już nieraz objaśnialiśmy różnicę między nimi. W obydwu przypadkach to ciśnienie akustyczne w odległości 1 m, ale efektywność mierzymy przy podaniu mocy 1 W, a czułość – napięcia 2,83 V.
Takie napięcie jest równoważne mocy 1 W tylko przy impedancji 8 Ω, natomiast przy impedancji 4 Ω oznacza już 2 W, co skutkuje ciśnieniem o 3 dB wyższym, niż zostałoby ustalone przy dostarczeniu 1 W.
Inaczej mówiąc, 4-omowa kolumna o czułości 86 dB ma efektywność 83 dB. To już mało przy podłączaniu wzmacniaczy lampowych, które nie zwiększają mocy na impedancji 4 Ω.