Nie epatuje jednak tylko wysokimi cenami - ma do zaproponowania coś bardzo specjalnego, a zarazem coś gruntownie przemyślanego, odzwierciedlającego wiedzę i przekonania konstruktorów, a nie macherów wróżących, co w przyszłym sezonie będzie się dobrze sprzedawać.
Takie urządzenia dają wszechstronną satysfakcję - przyjemnie jest je testować, słuchać i oglądać, czytać sensowne informacje producenta, i na końcu chwalić coś szczerze, bez konieczności owijania w bawełnę.
Na wstępie wyjaśnienie natury formalnej, ale nie tylko, bo zawierające głębszą intencję. Przyjęliśmy kiedyś zasadę, że w przypadku podstawowych kategorii sprzętu, takich jak zespoły głośnikowe i wzmacniacze (ale już nie słuchawki, kable itp.), granicą, która dzieli hi-fi od hi-endu, jest 10 000 zł.
Zasada, można nawet powiedzieć prymitywna, ale kto zaproponuje lepszą? Będziemy się spierać o kwotę czy o metodę, wskazując, że są urządzenia tańsze, które zasługują na to miano i droższe, które nie zasługują?
Ale skąd mamy to wiedzieć przed testem? Tę "kwalifikację" przeprowadzamy wcześniej. A nawet gdy mamy już wyniki testu i urządzenie kosztujące kilkadziesiąt tysięcy złotych wcale nam się nie podoba, czy należy mu odebrać status hi-endu?
Były podobne przypadki i wtedy czułem, że wciąż jesteśmy w hi-endzie, tylko że w tym jego niedobrym nurcie, który dyktuje wysokie ceny za pewną fikcję, bajeczki, voodoo, ewentualnie za wygląd, za markę, za wszystko co dookoła... tylko nie za dobre brzmienie.
Hi-End jest obarczony takimi grzechami, oczywiście nie każde urządzenie należące do niego musi się z tego tłumaczyć, lecz generalnie: im wyższa cena, tym przyrosty jakości mniejsze, bezwzględna relacja jakości do ceny nieuchronnie się pogarsza, można ją tylko rozważać w danej grupie, a tam też nie jest łatwo...
Hi-end ma swoje bardzo subiektywne prawa i obowiązki. Ludzie, którzy mają do wydania "takie" pieniądze, wymagają nie tylko brzmienia, a czasami przede wszystkim nie brzmienia, tylko innych walorów - w dużej mierze wyglądu, czasami inspirujących funkcji, różnych bajerów albo klimatu egzotyki, urządzeń sprowadzanych z antypodów, wytwarzanych ręcznie i w piwnicy...
Tym właśnie, a nie tylko wyższą ceną, różni się hi-end od "zwykłego" hi-fi , które też staje się coraz ciekawsze, ale skupione jest bardziej na jakości brzmienia, która na niższych pułapach cenowych może się szybko poprawiać.
Kolumny aktywne
Audium Comp 5 Active kosztują 13 500 zł; więc zgodnie z przyjętą zasadą sprawa wydaje się jasna - kwalifikujemy je do hi-endu, a co potem ustalimy, co z tego testu wyniknie, to już ciąg dalszy historii. Ale powoli... Są to kolumny aktywne!
Mają więc w sobie nie tylko klasyczną część głośnikową, lecz również wzmacniacz! No i co z tego - różne są kolumny, małe i duże, dwudrożne i pięciodrożne, skoro mogą być pasywne i aktywne - niech będą...
To jednak zasadnicza różnica, nie tylko techniczna, ale i systemowa. Kolumny aktywne nie potrzebują już wzmacniacza, a dokładnie mówiąc końcówki mocy.
Trzeba nimi sterować napięciem regulowanym, bo aktywne kolumny nie mają potencjometru głośności, potrzebny jest więc przedwzmacniacz albo w szczególnych przypadkach odtwarzacz z regulowanym wyjściem, lecz jest szansa, że w końcowym rachunku zaoszczędzimy - niezależnie od dodatkowych korzyści, wynikających ze zintegrowania wzmacniacza z zespołem głośnikowym.
Zalety te przedstawialiśmy już kilka razy, ale na tle kilkunastoletniej historii "Audio" wcale nie tak często.
Same konstrukcje aktywne są wciąż bardzo rzadkie i każde spotkanie z nimi uzasadnia przypominanie, jaka idea im przyświeca. Tym bardziej że są wciąż niedocenione, zasługują na o wiele większą popularność, ale inercja konserwatywnych audiofilskich upodobań bardzo hamuje ich rozwój.
A istniejące już od dawna techniczne możliwości mogłyby przeorać działkę hi-fi, poprawiając znacznie jakość brzmienia dostępną za wcale nie hiendową cenę. Również dlatego postanowiłem z premedytacją zakwalifikować Audium Comp 5 Active nie do działu Hi-End, ale do Hi-Fi. Nie po to, żeby je zdyskredytować i odebrać szlify najwyższej jakości, ale by uwolnić je od podejrzeń o hi-endową rozrzutność i zbytek.
To produkt do cna racjonalny, ambitny, mądry i skromny - tu pieniądze nie idą na jakieś luksusy, tylko na technikę służącą brzmieniu. Kolumienki wyglądają oryginalnie i elegancko, tak jak powinny wyglądać nowoczesne zespoły głośnikowe, ale nie ociekają blichtrem. Są przy tym naprawdę wyjątkowe... Skąd ja to wiem? No już wiem...
Na czym to polega...
Do projektów aktywnych zespołów głośnikowych inżynierowie przymierzają się od dawna, a niektóre firmy nie od dzisiaj próbują ten "gatunek" wypromować. Realizacja tej koncepcji nie wymaga najnowszych osiągnięć techniki, choć te znacznie jej pomagają i może wreszcie pchną sprawę do przodu.
W tradycyjnym systemie, z zewnętrznym wzmacniaczem, do pasywnych zespołów głośnikowych doprowadzony zostaje sygnał wzmocniony, który zostaje podzielony między odpowiednie sekcje zwykle wielodrożnego układu, przez zainstalowaną w kolumnie zwrotnicę elektryczną, składającą się z pasywnych filtrów.
Ponieważ operują one na sygnałach dużej mocy, więc zbudowane są z elementów dużych, kosztownych (zwłaszcza gdy elementy te są dobrej klasy), "siejących" (duże cewki powietrzne), pożerających energię i wprowadzających wiele efektów pasożytniczych (np. cewki mają zwykle niechcianą rezystancję).
Spór między konstruktorami konwencjonalnych kolumn - czy zwrotnica może być bardzo skomplikowana, aby rozbudowanymi filtrami ukształtować charakterystykę jak najbliższą linowej czy powinna ograniczać do najbardziej niezbędnych elementów, aby nawet kosztem dalekiego od doskonałości kształtu charakterystyki, nie ograniczać dynamiki i nie wprowadzać wielu niekorzystnych skutków ubocznych - dobrze ilustruje, na jak poważne kompromisy naraża nas pasywny wielodrożny zespół głośnikowy.
W systemie z kolumnami aktywnymi dostarczamy do nich sygnał liniowy, niskopoziomowy, z którym dalej możemy robić, co chcemy, znacznie łatwiej, znacznie taniej i ze znacznie lepszym skutkiem końcowym, nawet na bazie układów analogowych.
Swobodnie kształtujemy charakterystyki częstotliwościowe sygnału dla poszczególnych sekcji, a dopiero potem dostarczamy je do niezależnych końcówek mocy - mamy więc automatycznie wbudowaną opcję "wielo-ampingu", która jest bardzo kosztowna w systemie pasywnym, w dodatku konfiguracja wzmacniaczy (ich moc i inne parametry) są idealnie dobrane pod kątem obsługiwanych sekcji (zakresów i głośników).
A z tego płyną kolejne korzyści - mniejsze zniekształcenia intermodulacyjne i lepsze wykorzystanie mocy.
Wraz z wprowadzeniem techniki cyfrowej operowanie na sygnale stało się jeszcze łatwiejsze, można też stosować coraz lepsze wzmacniacze w klasie D (quasi-cyfrowe), które w takiej aplikacji mają szczególne zalety - są małe, nie wymagają dużych zasilaczy i radiatorów, można je montować nawet w małych zespołach głośnikowych.
Niewykluczone, że to będzie kolejny ważny argument, który wreszcie przechyli szalę na korzyść kolumn aktywnych, albo przynajmniej da im większe udziały na rynku. Na razie są one zdecydowanie mniejszościowe, bo ludziska zwykle nie rozumieją, co tu jest grane. Albo rozumieją - tylko po swojemu. Dowiadują się, że w środku coś siedzi, ale po co im to...?
Skoro mają już zewnętrzny wzmacniacz stereofoniczny, z którego są bardzo zadowoleni, bo i pięknie gra, i pięknie wygląda, to mają go wystawić na Allegro? A jak będą chcieli za jakiś czas, z jakiegoś powodu, zmienić kolumny, będą musieli też na nowo kupować wzmacniacz...
A kto kupi wtedy takie aktywne dziwolągi? Faktycznie, kolumny aktywne, załatwiając jednocześnie sprawę wzmacniacza, utrudniają wymianę poszczególnych komponentów systemu. Są atrakcyjne dla kogoś, kto buduje system od podstaw, chce to zrobić szybko i skutecznie, a nie zamierza w nim przez dłuższy czas "grzebać". Wtedy na pewno się opłaci.
Firma Audium nie jest jeszcze znana jako specjalista od konstrukcji aktywnych, zajęła się tym tematem niedawno, ale w sposób nowatorski, przemyślany i świadczący nie tylko o znajomości techniki, lecz i odbiorcy, do którego rozwiązanie to jest adresowane. Akurat na tym polu Audium ma doświadczenie, bo jego produkty są na rynku niemieckim znane od ładnych paru lat.
Aktywność Audium
Audium Comp 5 Active jest bardzo ważną pozycją w ofercie - to pierwsza i w tym momencie jedyna konstrukcja, jaka została przygotowana w wersji całkowicie aktywnej (niezależnie od wersji pasywnej, która jest proponowana już dłużej).
W wersji półaktywnej oferowana jest z kolei nieco większa konstrukcja Comp 7 Drive (własny wzmacniacz ma tylko sekcja niskotonowa, głośnik szerokopasmowy podłączony jest do zewnętrznego wzmacniacza). Pozostałe modele - jeszcze większe Comp 8 i Comp 9, jak też podstawkowe Comp 3 - na razie są dostępne tylko w "pierwotnej" wersji pasywnej.
Wygląda na to, że jesteśmy na początku drogi uaktywniania (na dwa różne sposoby) być może wszystkich konstrukcji, a równocześnie trwa badanie, jak te opcje przyjmie rynek. Prawdopodobnie możliwe będzie uaktywnienie już posiadanych pasywnych konstrukcji.
Półaktywną (taką jak Comp 7 Drive) producent przedstawia bardzo przekonująco, trafiając w sedno sytuacji, w jakiej może być przez audiofilów wzięta pod uwagę: "Dodaj skrzydeł swoim głośnikom Audium, bez konieczności pożegnania się z ulubionym, choć niewystarczającym pod względem mocy wzmacniaczem.
Głośnik basowy będzie napędzany z wewnętrznego modułu cyfrowego, a szerokopasmowy - z Twojego wzmacniacza. Wszystko, czego potrzebujesz, to zmiana złącz głośnikowych na moduł aktywny Audium". Nic dodać, nic ująć.
Wersja w pełni aktywna (taka jak Audium Comp 5 Active) jest chwalona następująco: "Najnowsza, topowa wersja głośników Audium. W pełni aktywna, wyposażona w cyfrową zwrotnicę częstotliwościową, wykorzystuje maksymalną efektywność przetworników.
Wewnętrzny wzmacniacz subwooferowy został rozszerzony o dodatkowy moduł wzmacniacza mocy, sterujący przetwornikiem szerokopasmowym. Pasywne zwrotnice stają się historią!" Nie napisałbym tego lepiej...
Serce układu
Zostawmy na razie aktywność na boku, przedstawmy konstrukcję Audium Comp 5 Active taką, jaką była - i wciąż jest oferowana - w wersji pasywnej. Taka byłaby w teście dostatecznie atrakcyjna. Sercem układu jest głośnik szerokopasmowy. Znowu jakiś "wynalazek"? Znowu teoria zwycięża nad praktyką? Znowu ktoś zawraca kijem Wisłę? Znowu komuś coś się zdaje? Spokojnie.
Głośnik szerokopasmowy to tutaj nie wszystko. Układ został zaprojektowany w sposób niekonwencjonalny, ale frapująco logiczny i bez ideowego zacietrzewienia, choć z mocnym przekonaniem, czego się trzeba trzymać.
Niedawno, dwa miesiące temu, przy okazji testu Eclipse TD712zmk2, "rozwałkowaliśmy" temat głośnika szerokopasmowego na wiele stron, więc tym razem nie będziemy gruntownie przedstawiać teorii, jaka uzasadnia jego zastosowanie.
Tym bardziej że i sama firma Audium nie kładzie na to takiego dogmatycznego nacisku, nie traktuje tej cechy tak pryncypialnie i "honorowo". Jest z jednej strony konsekwentna, bowiem wszystkie konstrukcje Audium - a jest ich niemało - posługują się przetwornikiem szerokopasmowym, z drugiej - nie służy on wcale realizacji bezkompromisowej jednodrożności, bowiem wszystkie te konstrukcje są dwudrożne.
Szerokopasmowy w układzie dwudrożnym? To też się zdarza, tylko że wtedy do dużego szerokopasmowego dodaje się zwykle supertweeter, aby poprawić przetwarzanie najwyższych częstotliwości (i takie dwie konstrukcje też już mamy na testowym warsztacie...).
Audium proponuje inną konfigurację: Szerokopasmowy jest mały, dzięki czemu potrafi dobrze przetwarzać zakres wysokich tonów i od tej strony sprawa jest już załatwiona, natomiast na skutek swojej umiarkowanej wielkości nie ma siły, aby skutecznie przetwarzać niski bas, więc potrzebny jest dodatkowy "składnik subwooferowy".
Głośnik szerokopasmowy nie oznacza tu więc ambicji przetwarzania całego pasma, czy choćby na tyle szerokiego, aby zgodzić się na jego samodzielną pracę, lecz tak szerokie, że dodatkową sekcję basową można nazwać "zintegrowanym subwooferem", a nie sekcją niskotonową.
Należy się więc spodziewać, że podział ma miejsce w okolicach 100 Hz, producent częstotliwości podziału nie podaje, ale nasze pomiary wskazują, że faktycznie, podział jest na tyle niski, że można się zgodzić na taką definicję: subwoofer plus szerokopasmowy (a nie niskotonowy plus średnio-wysokotonowy).
Korzyści
Zastąpienie klasycznego układu dwudrożnego - nisko-średniotonowy plus wysokotonowy - układem subwoofer plus szerokopasmowy daje przede wszystkim korzyści. Podział, jaki w klasycznym układzie dwudrożnym ma miejsce w zakresie 2-4 kHz, zostaje całkowicie usunięty. A powoduje on wiele problemów.
Po pierwsze ma miejsce w zakresie dużej wrażliwości ucha na wszelkie zniekształcenia, również te wnoszone przez filtry zwrotnicy; po drugie zachodzi przy falach na tyle krótkich, że nawet niewielka zmiana kąta osi odsłuchu w płaszczyźnie pionowej powoduje fazowe niezgranie obydwu przetworników w okolicach częstotliwości podziału (zwłaszcza przy stosowaniu łagodnych filtrów).
Uzyskanie punktowego źródła dźwięku rozwiązuje ten problem, jest też korzystne dla spójności brzmienia nawet na osi głównej, zwłaszcza gdy słuchamy kolumn z niewielkiej odległości. Na marginesie warto dodać, że duże głośniki szerokopasmowe doposażone w zainstalowane w innym miejscu supertweetery w pewnym sensie nawet pogarszają tę sytuację - co prawda podział wychodzi z zakresu największej czułości słuchu, ale wchodzi w zakres jeszcze krótszych fal, co tym bardziej destabilizuje charakterystyki kierunkowe w tym zakresie.
Funkcjonowanie subwoofera, który filtrowany jest bardzo nisko, nie wywołuje tych problemów. Zdecydowanie odsuwamy się od zakresu największej czułości słuchu, a jednocześnie przechodzimy w zakres fal długich, ustalona na osi głównej współpraca fazowa między sekcjami jest utrzymywana również na innych kierunkach.
Ponadto bardziej równomiernie następuje podział mocy; co prawda subwoofer potrzebuje jej wciąż więcej, ale i sekcja szerokopasmowa już nie tak mało, jak wysokotonowy w klasycznym układzie dwudrożnym.
Dlatego też konstrukcja półaktywna (jak Comp 7 Drive) ma tu szczególny sens - subwoofer, tak jak każdy subwoofer aktywny, ma własny wzmacniacz, natomiast nasz zewnętrzny wzmacniacz steruje głośnikiem szerokopasmowym.
Kolejny atut jest czysto estetyczny. Głośnik subniskotonowy, ze względu na jego dookólne promieniowanie, można gdzieś sprytnie ukryć, a "na widoku" pozostawić tylko mały głośnik szerokopasmowy, co wygląda bardzo oryginalnie, zagadkowo i - zgodnie z aktualną modą - minimalistycznie.
Firma Audium w pełni wykorzystuje wszystkie te możliwości, dodając do tego jeszcze kilka własnych "patentów" technicznych i estetycznych.
Obudowa
Wszystkie modele - zarówno podstawkowe Comp 3, jak i kilka konstrukcji wolnostojących - mają ten sam ogólny projekt: na przedniej ściance, na specjalnym dodatkowym panelu jest zainstalowany mały głośnik szerokopasmowy, a w dolnej ściance, promieniujący przez szczelinę nad cokołem - subniskotonowy.
Obudowy z wygiętymi bokami to już żadna sensacja, ale tutaj kształt taki spełnia specjalną rolę. Przygotowanie miłej dla oka wąskiej przedniej ścianki (12,5 cm) było możliwe dzięki niewielkiej średnicy przetwornika szerokopasmowego ale utrzymanie tak małej szerokości na całej głębokości obudowy ani nie pozwoliłoby uzyskać potrzebnej dla sekcji subwooferowej objętości, ani zainstalować odpowiednio dużego przetwornika niskotonowego. Obudowa rozszerza się więc do 19 cm i już chcemy się "witać" na dolnej ściance ze standardowym głośnikiem o średnicy 18 cm...
A tu kolejna niespodzianka: zainstalowano tam głośnik eliptyczny, jakże rzadko dzisiaj spotykany, choć niegdyś był to kształt bardzo popularny, właśnie dlatego, że wygodny (telewizory, radioodbiornki...).
Skojarzenie przetwornika szerokopasmowego z eliptycznym wooferem trąci jakimiś archaizmami, ale projekty Audiuma nie są sposobem na utylizację części z demobilu. Obydwa są bardzo nowoczesne, niepowtarzalne i starannie przygotowane pod kątem aktualnych potrzeb.
Na obydwu widać naklejki z symbolem typu i nazwą firmy Audium, ona sama pewnie ich nie produkuje, bo jest na to zbyt mała, ale ktoś ściśle stosuje się do jej wytycznych. Audium zwraca uwagę, że eliptyczny kształt głośnika niskotonowego nie tylko pozwala uzyskać dużą powierzchnię membrany przy wciąż umiarkowanej szerokości, ale też lepiej rozpraszać jej rezonanse.
Membrana jest celulozowa, kosz odlewany, wentylowany, układ magnetyczny ma średnicę 12 cm - to w gruncie rzeczy bardzo solidny przetwornik, choć egzotyczny w kształtach.
Głośnik szerokopasmowy
Głośnik szerokopasmowy w kolumnach Audium Comp 5 Active jest mniejszy, ale jeszcze bardziej skomplikowany, wymagający najwyższej dokładności - ma przecież za zadanie przetwarzać cały zakres wysokich tonów.
Z tego względu musi mieć umiarkowaną średnicę, niską masę membrany, niewielką cewkę o jak najmniejszej indukcyjności, i musi być bardzo precyzyjnie wykonany, bowiem na skraju pasma będzie liczył się każdy gram i każda kropla kleju.
Gdyby taki głośnik stosowano jako średniotonowy, różnice między egzemplarzami w charakterystyce przetwarzania powyżej częstotliwości podziału, np. powyżej 4 kHz, nie miałyby dużego znaczenia; tu trzeba utrzymać wzorcową (nie znaczy, że liniową - ale ustaloną dla danego typu) charakterystykę w wąskiej ścieżce, aż do samego skraju pasma.
Dobre głośniki wysokotonowe spełniają ten warunek, ale są z natury delikatniejsze i mają w sumie prostszą konstrukcję. Tutaj mamy całą, typową konstrukcję głośnika stożkowego, ze wszystkimi jej elementami i zagrożeniami - tylko że zminiaturyzowaną.
Całkowita średnica (kosza) wynosi tylko 93 mm, producent określa ten przetwornik mianem trzycalowego (76 mm), mając na myśli średnicę membrany. Cewka ma średnicę tylko 20 mm, w dodatku krótkie uzwojenie, pracujące w długiej szczelinie neodymowego układu magnetycznego.
To daje dwie korzyści - bardzo niskie zniekształcenia (prąd płynący przez cewkę współdziała zawsze z jednorodnym polem magnetycznym, a nie z jego rozproszonymi obszarami powyżej i powyżej szczeliny, jak wtedy, gdy cewka jest dłuższa od szczeliny) i dalsze redukowanie masy drgającej.
A redukowanie masy cewki ma specjalne znaczenie - dla rozszerzenia pasma jest nawet ważniejsze niż redukowanie masy samej membrany.
Oczywiście membrana też jest lekka, wykonana z celulozy z dodatkiem włókna bambusowego, i pozbawiona nakładki przeciwpyłowej - w centrum znajduje się aluminiowy korektor fazy. Kosz, a raczej koszyczek głośnika, jest odlewany, a grubość przedniej ścianki w miejscu instalacji tego głośnika, dzięki dodaniu odstającego z zewnątrz panelu, wynosi aż 38 mm.
Z kolei dno, w którym zainstalowano niskotonowy, pogrubiono aż do 45 mm, mimo że głośnik zajmuje prawie całą jego powierzchnię. Solidna robota, chociaż konstrukcja robi wrażenie bardzo delikatniej.
Jest doprawdy bardzo "subtelna" - patrzy się na nią z przyjemnością, widząc wyjątkową urodę, nie dostrzegając żadnych problematycznych dodatków. W dodatku jej analiza od strony techniczno-akustycznej dowodzi, że wszystkie estetyczne walory mają związek ze sposobem działania.
Może najbardziej charakterystyczny dla całego projektu, dodany do przedniej ścianki panel (pod głośnikiem szerokopasmowym) zwiększa jednocześnie powierzchnię "tła", na jakim pracuje głośnik (co podnosi efektywność w zakresie kilkuset Hz), jak też poprzez krzywizny bocznych krawędzi poprawia rozkład odbić (uciekamy zarówno od równoległości bocznych krawędzi właściwej obudowy, jak też nie wpadamy w okrąg o stałym promieniu). Wszędzie forma podąża za treścią.
Kolumny nie tylko aktywne
Nowoczesną cyfrową aktywność konstrukcji wykorzystano do uruchomienia możliwości, które w konwencjonalnej konstrukcji z pasywną zwrotnicą też byłyby "na upartego" osiągalne, ale znacznie większym kosztem. Tutaj to nie kosztuje prawie nic - trzeba tylko sensownie zaprogramować DSP.
Mamy więc kilka dostępnych charakterystyk, dedykowanych różnym sytuacjom akustycznym - przede wszystkim różnym ustawieniom kolumn w pomieszczeniu. Można stosować się do instrukcji i wybierać charakterystykę teoretycznie najodpowiedniejszą do danych warunków, można też pozwolić sobie na więcej swobody i poszukać takiej, jaka według nas brzmi najlepiej.
Wyboru dokonujemy malutkim pstryczkiem pod wejściem RCA, obok którego znajduje się rządek diod, których zapalanie się w odpowiedniej sekwencji sygnalizuje najpierw gotowość do przełączenia w inną opcję, a później wybór konkretnej.
Dla nas nie było to banalnie proste, gdyż nie mieliśmy instrukcji, ale po paru minutach rozszyfrowaliśmy działanie systemu i wydobyliśmy z niego wszystkich pięć różnych charakterystyk głośnika szerokopasmowego, dedykowanych różnym warunkom akustyki pomieszczenia opisanym w laboratorium.
Dodatkowo możemy regulować poziom basu w związku ze sposobem ustawienia kolumn (daleko od ścian/przy ścianie/ w rogu), a na dodatek uznaniowo regulować poziom w okolicach 40 Hz (-3 dB/0 dB/+3 dB/+6 dB). Aktywność nabiera więc specjalnego znaczenia - jest tu miejsce na aktywność... samego użytkownika w ustaleniu najlepszego brzmienia. Audium Comp 5 Active to już kolumny interaktywne!
Odsłuch
Zaczynając odsłuch kolumn Audium Comp 5 Active znałem oczywiście najważniejsze cechy techniczne tej niezwykłej pod wieloma względami konstrukcji, wiedziałem o wyborze między różnymi charakterystykami, metodą prób i błędów opanowałem już nawet ich przełączanie w zakresie "akustyki pomieszczenia", ale nie wiedziałem (nie mając instrukcji), do jakich sytuacji są dopasowane, nie udało się też po omacku odnaleźć sposobu zmian charakterystyki samego basu.
Zamieszczony kilka stron wcześniej dokładny opis różnych opcji powstał później, gdy miałem już w ręku dosłaną instrukcję, lecz jeżeli chodzi o pomiary i odsłuchy, było już "po ptokach".
Z rozmowy z dystrybutorem, który w czasie odsłuchów późną porą próbował mi coś tłumaczyć telefonicznie, zrozumiałem tyle, że jak po prawej stronie, po wszystkich operacjach nie będzie świeciła się żadna dioda, to mamy opcję "zerową", jakby neutralną, standardową.
Nie mogłem tego wówczas skonfrontować z wynikami pomiarów, które zrobiliśmy później, a nawet teraz, gdy to piszę, nie mam ich jeszcze przed sobą, bo laboratorium jest u Radka w "obróbce".
Postanowiłem jednak tym bardziej skupić się właśnie na tej "nominalnej" charakterystyce, zwłaszcza że ustawienie kolumn w naszym pomieszczeniu odsłuchowym nie jest jakieś szczególne - bo być nie powinno, służy przecież do testowania kolumn pod kątem ich zachowania w warunkach typowych, a nie ekstremalnych.
W czasie odsłuchu dokonałem kilkakrotnych, dość chaotycznych przełączeń "na próbę" (nie wiedząc, w jaką dokładnie charakterystykę "wpadam"). Wrażenia były różne, niektóre cechy zdawały się poprawiać, w jednej z opcji było wyraźnie więcej wysokich tonów (co na początku tej próby przywitałem z zadowoleniem), ale powrót do charakterystyki zerowej zawsze odbierałem jako generalną poprawę, dźwięk był najbardziej spójny, wcale nie mechanicznie neutralny, lecz najmocniej łapał ten klimat, o którym dalej.
Być może to sugestia - skoro producent tak twierdzi... być może faktycznie wszystko jest tak dobrze skalibrowane, wraz z moim słuchem, i przy normalnym ustawieniu trzeba posługiwać się normalną charakterystyką... Dlatego bliżej przedstawię właśnie tę opcję, choć jeszcze raz zaznaczę, że nie jest ona jedyna i obowiązująca.
Audium Comp 5 Active pozwala użytkownikowi modyfikować swoje brzmienie, co z pewnością jest raczej zaletą niż wadą - problemem może być tylko nieposkromiona potrzeba nieustannego eksperymentowania, która nie pozwoli wreszcie usiąść oraz słuchać, tylko każe ciągle odsłuchiwać, sprawdzać i zmieniać ustawienie.
Kolumny z jakąś formą regulacji, a takie od czasu do czasu się zdarzają, wymagają od użytkownika pewnej samokontroli i obniżenia napięcia audiofilskiej pasji, która wciąż każe coś wypróbowywać. Kiedy jednak mamy system zbudowany z określonych komponentów, o określonym, niezmiennym brzmieniu, niewiele możemy zmienić...
Najwyżej ustawienie kolumn i płytę w odtwarzaczu. Tutaj mamy pięć brzmień (akustyka pomieszczenia) razy trzy (pozycja kolumn) razy cztery (poziomy basu dla 40 Hz), więc można wpaść po uszy.
Bez względu na wybór opcji w zakresie "akustyki pomieszczenia" (tylko w tym zakresie się poruszaliśmy), brzmienie Audium Comp 5 Active jest spójne, gęste, wypełnione mocnym, soczystym basem. To może być jednak pochodna, jak się potem okazało, również standardowej opcji "pozycji kolumn", która jest właściwa dla ich ustawienia daleko od ścian. My kolumny mieliśmy ustawione w odległości ok. metra - to daleko czy blisko?
W każdym razie, skoro jest opcja "przy ścianie", a nawet "w rogu", to na pewno poziom basu można zmniejszyć. Wracając do naszego ustawienia, kolumny w żadnej opcji "akustyki pomieszczenia" Audium Comp 5 Active nie zagrały ostro, jasno, szybko; o to ostatnie można się spierać, dowodząc, że słychać z nich bardzo wiele, tyle że w kompletnie nieagresywny sposób.
Mam tu na myśli to, że brzmienie pozostaje zdecydowanie po stronie nasycenia, plastyczności, ocieplenia, a nie ataku i analityczności. Zarazem jest bardzo komunikatywne, bezpośrednie, wchodzi w bliski kontakt ze słuchaczem - nie jest zawoalowane, przytłumione i przydymione.
Określenie "otwarte" może sugerować różne efekty, w tym przypadku nie oznacza efektownego rozproszenia wysokich częstotliwości, lecz brzmienie swobodne, naturalne, wychodzące do przodu, łączące w wyjątkowy sposób żywość z łagodnością. Wysokie tony przy braku wysokotonowego? Co najmniej dobre.
Nie są tak lekkie i precyzyjne jak z najlepszych specjalizowanych przetworników wysokotonowych, lecz mają naturalną dźwięczność, energię, definicję - mimo że nie są wyeksponowane, i choć w pierwszym wrażeniu wydaje się, że mogłoby się ich pojawić trochę więcej, to już po chwili, naprawdę po minucie-dwóch nie chcemy nic zmieniać.
Wysokie tony są "wklejone" w środek, ale nie są w nim "zatopione" - nie odrywają się, nie fruwają dookoła, lecz pozostają czytelne i kiedy trzeba - angażujące, potrafią nawet oddać mocne uderzenie blach.
Szybko odkrywamy w tym brzmieniu nadzwyczajną koherencję, która tworzy bardzo specjalny i miły klimat. Wobec takich sformułowań oraz na podstawie wcześniejszych testów, nie tylko w "Audio", pojawić się może wątpliwość: czy to nie jest wymówka i alibi dla braku zrównoważenia, dokładności, dynamiki? Po kolei.
To nie jest pokręcone brzmienie, które ma coś na swoje usprawiedliwienie. To jest brzmienie piękne, trzymające się poprawnej tonacji, lecz czerpiące swój urok i naturalność z urzekającej spójności i trójwymiarowości sceny.
Dźwięki mają bryły, nie są spłaszczone, brzmienie potrafi być pod tym względem niemal spontaniczne, chociaż nie możemy przesadzić z głośnością - wąskim gardłem jest znaczne obciążenie głośnika szerokopasmowego niskimi częstotliwościami; efekt doskonałej spójności, związany ze sprowadzeniem podziału (z sekcją subniskotonową) do bardzo niskich częstotliwości, uzyskujemy kosztem ograniczenia maksymalnego natężenia dźwięku.
Szacuję, że kolumny Audium Comp 5 Active mogą zagrać tak głośno, jak wysokiej klasy konstrukcje dwudrożne. Nikt nie powinien ich kupować dla dosłownego nagłaśniania dużych pomieszczeń, choć sam bas mają bardzo zacny, wcale nieobarczony limitami, jakie zwykle dotyczą kolumn dwudrożnych.
Charyzmatyczne, wciągające, bardzo przyjazne. Lekkostrawne, choć soczyste i pełne słodyczy. Elastyczne (ale wymagające odrobinę starań) dzięki regulacjom. Awangardowe i zarazem bezpieczne. Inteligentne i piękne. Brzmienie i wszystko inne. Do słuchania muzyki - rewelacyjne.
Andrzej Kisiel