Dynaudio jest jedyną w tej trójce firmą, która rzeczywiście samodzielnie opracowuje i produkuje głośniki wykorzystywane w swoich konstrukcjach. Taka jest geneza tego producenta, który stworzył swoją własną koncepcję zwrotnic, wymagających przetworników o szczególnych właściwościach, a więc koniecznych do wykonania własnymi siłami.
Jest to też firma na tyle duża zwłaszcza dzisiaj że produkcja samych głośników jest jak najbardziej uzasadniona ekonomicznie (chociaż nic nigdzie nie uzasadnia istnienia fabryki głośników w samym środku miasta, tak jak ma to miejsce gdzieś w Polsce).
A szybki rozwój firmy (Dynaudio, nie tej polskiej, niestety) w ostatnich kilku latach zwiększył skalę produkcji i pozwolił obniżyć ceny. Niegdyś była to marka bardzo ekskluzywna, niszowa, zastrzeżona dla audio-krezusów, ale od początku tego wieku staje się ogólnie znaną i coraz częściej braną pod uwagę również przy zakupach w sektorze umownie “średniej półki”.
Dzisiaj Dynaudio plasuje się ze swoją ofertą i pozycją nawet bliżej potężnego Jamo niż firm pozostających w drugim szeregu, typu Avance.
Ale zanim to nastąpiło, w połowie lat 90. powstał dwudrożny monitor Contour 1.3. Nie nadużywamy słowa “kultowy”, ale jest ono tutaj w pełni uprawnione. W plebiscycie na najlepszy podstawkowiec do 10 000 zł (według dzisiejszych kursów), Contour 1.3 miałby wielkie szanse wygrać, a niezależnie od tego mógłby stanąć obok takich pamiątek jak Epos 14 czy któryś z Sonusów w muzeum audiofila, w sali ku chwale monitora.
Seria Contour, choć jeszcze nie najwyższa w hierarchii Dynaudio, ma wysoką reputację, natomiast seria Audience, choć atrakcyjna w relacji jakość/cena, to szeroka, ale podstawowa oferta firmy. Jak konstrukcja Contoura przeniknęła do modelu serii Audience?
Już wcześniej wiele modeli Audience było jakby uboższymi wersjami Contourów, między innymi Audience 50, a później Audience 52, właśnie bardzo podobne do Contoura 1.3. Ale z wieloma różnicami.
Contour 1.3 był wyposażony w 17-cm głośnik nisko-średniotonowy z odlewanym koszem, Audience 52 ma głośnik z zewnątrz bardzo podobny, ale z koszem blaszanym. Zwrotnice Contourów składane są z elementów wyższej jakości, a obudowy solidniej wytłumiane okładzinami bitumicznymi.
Wreszcie Contoury oklejane są naturalnym fornirem, Audience folią imitującą drewno (choć ostatnio pojawiły się wersje w naturalnej okleinie, nie będące jednak jeszcze wersajmi SE).
Natomiast Dynaudio Audience 52SE zachowują wszystkie wyżej wymienione cechy charakterystyczne nie dla Audience 52, ale dla Contoura 1.3 SE! W takim razie pytanie pierwsze czy różnią się czymkolwiek, poza ceną, od Contoura 1.3, i pytanie drugie co się stało z Contourem 1.3, przecież wobec ceny Audience 52SE przestaje on mieć rynkowe szanse, mimo otaczającej go chwały. Otóż Contoura 1.3 już nie ma, bowiem cała seria Contour została ok. pół roku temu wymieniona.
Model podstawkowy nosi teraz symbol 1.4 i prezentuje się zupełnie inaczej. I w tym kontekście przygotowanie Audience 52SE jest posunięciem zupełnie zrozumiałym. Prestiż dawnego Contoura 1.3 jest gwarancją jakości Audience 52SE, a znacznie niższa cena powinna “nakręcić” sprzedaż.
Audience 52SE nie jest konkurencją dla droższego i lepszego (teoretycznie) Contoura 1.4, ani dla jeszcze tańszego Audience 52 (w wersji podstawowej). Jest za to konkurencją dla Avance’a Magnum 12 i Jamo D430...
A czym się różni 52SE od Contoura 1.3? Gdyby nie różnił się w ogóle, czyli faktycznie doszło tylko do przemianowania i przeceny Contoura 1.3, jego posiadacze mogliby poczuć się naprawdę nieswojo...
Na szczęście dla nich Dynaudio Audience 52SE wygląda jednak nieco inaczej. Na prawie wszystkich ściankach położono naturalną okleinę (klonową lub czereśniową), ale front polakierowano na szaro. Contoury były też kilka centymetrów wyższe i głębsze, więc w sumie objętość netto 52SE jest o kilkanaście procent mniejsza.
Wyjątkowo staranne zabiegi wytłumiające obudowę to okładziny bitumiczne, dalej 3-cm warstwa gąbki, i bezpośrednio za głośnikiem nisko-średniotonowym luźna wata.
To, że gniazdo przyłączeniowe jest pojedyncze, nie będzie w tym przypadku dla obeznanego audiofila rozczarowaniem. Dynaudio nie podziela zachwytów nad podwójnym okablowaniem, a podwójne “owzmacniaczowanie” nawet tak zacnego monitora z pewnością nie ma sensu.
Poza tym trzpienie są ekskluzywne galanteria z WBT. Dlaczego jednak obudowa gniazda jest taka duża? Domyślamy się, że posłużyło za oparcie dla płytki zwrotnicy, ale okazuje się, że nie.
Zwrotnica prezentuje się bardziej elegancko niż u konkurencji, nie upychano jej z tyłu gniazdka, swobodnie rozplanowane elementy znajdują się na dużej płytce drukowanej, przykręconej do dolnej ścianki. Chociaż firma Dynaudio promuje filtry 1. rzędu, to zwrotnica Dynaudio Audience 52SE zawiera więcej elementów niż u Magnum 12 i Jamo D430.
Przede wszystkim dlatego, że głośnik wysokotonowy jest podłączony nie tylko przez filrt 1. rzędu, ale i przez czteroelementowy (dwie cewki i dwa kondensatory) filtr regulujący przesunięcie fazowe, a poza tym impedancja całego zespołu jest linearyzowana dodatkowym obwodem. Tylko kondensator tego zewnętrznego obwodu jest elektrolitem, pozostałe cztery są polipropylenami, a wszystkie cztery cewki są powietrzne.
Przetwornik nisko-średniotonowy to klasyczna 17-tka z firmową membraną MSP (polipropylen z domieszkami), której duża wypukła część centralna wynika z zastosowania ogromnej jak na głośnik tej wielkości 75-mm cewki. Tweeter jest nie mniej rasowy wygląda na Esoteca w oryginalnej postaci, tak niegdyś pożądanego przez hobbystów (od kilku lat Dynaudio swoich głośników hobbystom już samolubnie nie dostarcza).
Jest to 28-mm kopułka jedwabna, a charakterystyczną cechą konstrukcji jest specyficzny kształ “puszki” za układem magnetycznym, z lejkowatym wklęśnięciem tylnej ścianki.
Dlaczego więc w firmowym opisie Audience 52SE czytamy: “Nowy tweeter Esotec, oryginalnie opracowany dla niedawno wprowadzonych modeli serii Contour S (to te nowe Contoury przyp. A.K.), zawiera silny układ magnetyczny, optymalizowaną komorę tylną, wielowarstwowo powlekaną tekstylną miękką kopułkę i aluminiowe uzwojenie cewki” pytam się?
I sam sobie odpowiadam kolejnym retorycznym pytaniem: Ilu z nas bowiem wie, że Esotec wyglądał tak już 10 lat temu? I dlatego w Dynaudio też specjalnie mnie nie ugościli i za długo po fabryce nie oprowadzali. Wszyscy już wiedzą, że ten Kisiel wszystko wie i na wszystko kręci nosem.
Odsłuch
Ma znaczenie psychologiczne fakt, że Dynaudio Audience 52SE tak ściśle nawiązują swoją konstrukcją do znacznie droższych Contourów 1.3, miałoby więc i znaczenie, gdyby dzieliła te konstrukcje bardzo niewielka różnica brzmieniowa.
W praktyce jednak dzisiaj na rynku Audience 52SE mierzyć się będą z konkurecją taką jak w tym teście, bogatszą o jeszcze inne modele aktualnie będące w sprzedaży, nie z Contourami 1.3, które nie są już produkowane.
Nad różnicami między sławnym moniotorem Dynaudio a monitorem być może właśnie stającym się sławnym, rozwodzić się nie miałoby sensu, zresztą nie byłoby to łatwe słuchane przeze mnie (choć formalnie nie testowane) kilka lat temu Contoury 1.3 pozostawiły dobre wrażenia, ale co z tego? Inne miejsce, inny sprzęt, inne, młodsze ucho... Odwoływanie się do takich wspomnień byłyby tylko biciem piany.
Porównajmy rzeczowo 52SE do D430 i Magnuma 12. Nie sposób jednak oderwać się od zakodowanych wielokrotnymi testami wyobrażeń o firmowym brzmieniu Dynaudio. Audience 52SE to właśnie w pełnej krasie, w klasycznej formie, pełnowartościowy monitor Dynaudio.
Trochę czaruje słuchacza, ale czyni to z niezwykłą elegancją i subtelnością. D430 są bardziej neutralne, Magnumy 12 bardziej dynamiczne, za to Audience ujarzmia naszą percepcję i wszelkie zapędy do krytykanctwa niezwykłą spójnością i plastycznością.
Ponad poziom dobrze wyrównanego zakresu nisko-średniotonowego czasem wybije się gładka i słodka góra pasma (detaliczności też jej nie zabraknie, bez obaw), ale i środek gra wręcz radośnie, namacalnie, nie skupiając się może zbytnio na ostatecznym zdefiniowaniu konturów wszystkich dźwięków, za to nasycając je emocjami i łatwo oddając klimat muzyki.
Podobnie kształtuje się bas. Nie ma specjalnie rozwiniętych zdolności “wibracyjnych”, to znaczy nie pokazuje wyraziście faktur niskotonowych dźwięków, ale świetnie skleja się z resztą pasma, jest soczysty i choć nie staje się dynamicznym motorem wydarzeń, to spokojnie wpisuje się w ich rytm i niczego nie spowalnia.
Poza tym jest czysty, niepodbarwiony, i ze swoją zaznaczoną miękkością obecny częściej niż rzadziej, co daje muzyce stabilne wypełnienie w niskich rejestrach i poczucie “pełni wybrzmienia”.
Nie jest to działanie wnikające w każdy szczegół, a zarazem chłodne i do końca obietywne Audience 52SE rysują dźwięki trochę grubszą kreską, ale pełniejszymi i bardziej nasyconymi barwami niż konkurenci. Taki dźwięk wydaje się naturalny w znaczeniu nieco innym od neutralności subiektywnie bardzo łatwo przyswajalny i na dłuższą metę bardzo przyjemny.
Słucha się i słucha, i chociaż wcale nie dlatego, że Dynaudio Audience 52SE odkrywają przed nami dźwięki na naszych płytach dotąd nieznane. One na swój sposób odkrywają harmonię i piękno muzyki tam nagranej. To monitory niekoniecznie do monitorowania, ale właśnie do słuchania dla przyjemności.