Subtelna nazwa Visonik pojawia się w naszym teście po raz pierwszy, bo dopiero niedawno ta niemiecka firma znalazła w Polsce dystrybutora.
Nic dziwnego, bo nie jest pierwszoligowa, chociaż i nie zupełnie nowa, i nie byle jaka - należy do generacji małych, ale ambitnych manufaktur, jakie powstały w Niemczech na przełomie lat 80. i 90., kiedy jeszcze wydawało się, że hifi to dobry interes, a wielkie rzesze głośnikowych hobbistów i majsterkowiczów owocowały zastępami utalentowanych konstruktorów.
Zresztą do dzisiaj właśnie w Niemczech - i chyba tylko tam, jeżeli chodzi o Europę - ukazują się periodyki poświęcone samodzielnemu konstruowaniu kolumn i wciąż działa wiele małych firm, które poznikały chociażby z rynku brytyjskiego.
W propozycjach Visonika widać sporo tradycjonalizmu, seria Evolution pokazuje kształty i sposób wykonania charakterystyczny dla poprzedniej epoki - ale charakterystyczny dla jej produktów z wyższej półki, a nie dla ówczesnej estetycznie przygnębiającej masówki. Dlatego po pierwszych oględzinach, jak i po sesji odsłuchowej, zgadywałem że monitorki te kosztują ok. 2000 zł. A w rzeczywistości są tańsze.
Visonik Evolution 3 - obudowa i głośniki
Pierwsza wyróżniająca je cecha, to naturalna okleina - rzadko spotykana na tym poziomie cenowym. Dostępna jest w sześciu wersjach - klon, czereśnia, buk, orzech, czarna i srebrna (ostatnia już chyba w folii, a nie w fornirze).
Obudowa jest przy tym złożona starannie, choć bez fajerwerków, techniką znaną od lat - przednie boczne krawędzie zaokrąglono, pozostawiając za nimi ślad łączenia podfrezowanego frontu z bokami, tylną ściankę wpuszczono w podfrezowania pozostałych.
Maskownica jest mocowana na typowe, ale cienkie kołeczki, dzięki czemu ich uchwyty w przedniej ściance są niewielkie. Głośnik nisko-średniotonowy zachodzi na płytę wysokotonowego, stąd też tylko ten drugi jest zagłębiony w wyfrezowaniu.
Głośniki ustawiono w konfiguracji tzw. odwróconej, to znaczy z wysokotonowym poniżej nisko-średniotonowego. Taki układ, chociaż nie jest często spotykany, nie niesie ze sobą zasadniczo innego sposobu działania, innego rozpraszania, może poza sugestią stosowania nieco wyższych podstawek (niż standardowe 60cm), aby głośnik wysokotonowy nie wylądował znacznie poniżej wysokości, na jakiej znajduje się głowa słuchacza.
Głośnik wysokotonowy wreszcie wyłamuje się z konwencji jednocalowej - ma wciąż kopułkę jedwabną, ale już nieco większą, 28- milimetrową, która swoim nasączeniem tym bardziej przypomina tweetery Dynaudio.
Co więcej, ma ona z tyłu bardzo dużą puszkę wytłumiającą, pozwalającą obniżyć rezonans i stosować niskie częstotliwości podziału. Głośnik nisko-średniotonowy, chociaż 14-cm, też jest bardzo przyzwoity - z odlewanym koszem, solidnym magnesem i celulozową membraną z korektorem fazy.
Visonika Evolution 3 i Ushera Mini S520 można zaliczyć do tej samej klasy pod względem wielkości, techniki i wykonania, podczas gdy Canton i Heco są wyraźnie większe. Ale naprawdę duży monitor dopiero nadchodzi....
Odsłuch
Na samym początku testu mamy obok siebie - bo w podobnej cenie - trzy monitory niemieckie, i trzy różne brzmienia. Visonik jest już tym trzecim, można więc pokusić się o lokalne porównaniu i podsumowanie.
Canton brzmiał najbardziej komercyjnie, z lekkim wspomaganiem na skrajach pasma, Heco miał bardziej audiofilskie ambicje - prowadzić grę środkiem pasma, a Visonik wprowadza swoje atuty, których dwaj konkurenci nie mieli.
Jest to dawka słodyczy, płynąca głównie z zakresu wysokich tonów, zarazem wykazujących się dobrą rozdzielczością, połączona z ogólną miękkością dźwięku i... rozjaśnieniem. Ale to rozjaśnienie nie jest już suche i beznamiętne, jak w Cantonach, ale bardziej podobne do charakteru małych Usherów.
Średnie tony są delikatne, ale żywe, przeciągnięte trochę w górę skali, jednak nie przejaskrawione - uchwycone tak, żeby uzyskać i klarowność, i wyrazistość, i plastyczność, i z niczym nie przeholować.
Basik jest dokładny, czysty, ładnie wkomponowany. Poszczególne zakresy są więc wysokiej próby, a ich harmonia przyjemna dla ucha. W działaniu Visonik Evolution 3 jest i zrównoważenie, i spójność, i detal. Trochę przypominają najmniejsze Dynaudio (to pewnie sprawka podobnego tweetera), a są od nich bardziej niż trochę tańsze.