Odsłuch
System T+A MP 3100HV / PA 3100 HV jest funkcjonalnie kompletny i bardzo praktyczny. Wyraża się to zintegrowaną formą wzmacniacza i odtwarzacza, a przede wszystkim kompetencjami każdego z tych urządzeń. MP3100HV ma ambicje spełnić wszystkie wymagania nowoczesnego źródła, nie zamyka dostępu do tradycyjnych sposobów słuchania muzyki (płyty), ale podąża też za strumieniami (komputer, sieć, pliki, Internet....).
Nie obraża się na sygnały nieaudiofilskie - Bluetooth, radio FM czy pliki MP3. Natomiast wzmacniacz T+A PA3100HV, mimo że zajmuje się tylko sygnałami analogowymi, podejmuje się "napędzić" praktycznie każde kolumny. To rozsądny podział obowiązków. Czy brzmienie jest równie uniwersalne i rozsądne, czy też zmierza ku jakimś ekstremizmom?
Można by się spodziewać, że system o takiej aparycji i takiej cenie "powala" dynamiką i basem, a jednocześnie imponuje precyzją i detalicznością. Może nie jest arcymistrzem barwy, to w końcu "tylko" tranzystor, i to pod wysokim napięciem... Tymczasem system T+A MP 3100HV / PA 3100 HV od pierwszych dźwięków urzeka delikatnością, wrażliwością, elastycznością, co wynika z dokładności, ale nie sprowadza się ona, przynajmniej w odbiorze muzyki i wrażeniach słuchacza, do technicznej skrupulatności.
Reaguje niesamowicie na zmianę materiału; pokazuje wszystkie niuanse realizacyjne, ale robi to z taką samą konsekwencją i skutecznością, jak kulturą i elegancją. Słuchając słabszych nagrań z niektórych systemów, bez względu na ich cenę, czasami mamy kłopot - są wyraźnie stygmatyzowane, po prostu odbierają przyjemność, co sugeruje wysoką rozdzielczość samego sprzętu, jego "bezkompromisowość" w ukazywaniu problemów, a jednocześnie... kiedy zmieniamy nagrania, wcale nie otwiera się przed nami wielkie bogactwo wybrzmień, nie różnią się one tak wielowymiartowo, jak z T+A, są tylko lepsze i gorsze, ewentualnie jaśniejsze lub ciemniejsze itp.
Z T+A odbywamy podróż po najróżniejszych, już trudnych do nazwania klimatach, warunkach akustycznych, barwach i przestrzeniach - i oczywiście nie są one kreowane przez system, lecz odkrywane w nagraniach. Jedne są lepsze, inne słabsze, ale ma to już znaczenie drugorzędne - sposób demonstrowania różnic wciąga nie tylko w ich obserwowanie, ale w ogóle nie przeszkadza w kontakcie z samą muzyką.
Czytaj również: Jakie jest optymalne wytłumienie pomieszczenia odsłuchowego?
T+A wszystko traktuje sprawiedliwie i wyrozumiale, nie mając żadnych ograniczeń w dotarciu do najdrobniejszych elementów nagrania, w analityczności, odkrywa również warstwę muzycznej syntezy. Skutkuje to pełną uniwersalnością, a nie wyspecjalizowaniem - nie ma sensu przypisywać T+A predyspozycji do takich czy innych gatunków muzycznych lub nagrań audiofilskich, elektronicznych czy akustycznych.
System T+A MP 3100HV / PA 3100 HV gra krystalicznie czysto, ale nie narzuca klinicznego chłodu; lekko i dyskretnie, bez przejaskrawiania czegokolwiek, przechodzi od nagrań jasnych, a nawet ostrych, do ciepłych i miękkich.
Swoboda "podróżowania", jaką nam funduje, staje się atrakcją samą w sobie, również muzyka, za którą nie przepadaliśmy, nabiera rumieńców, staje się ciekawa, a nawet intrygująca. Pozwala smakować subtelności, płynąć głównym nurtem wydarzeń, porwać dynamiką i poczuć dreszcz mocniejszych emocji.
Selektywność splata się ze spójnością, a różnicowanie z płynnością. Mogą pojawić się dźwięki szorstkie i chropowate albo gładkie i słodkie - wciąż miałem przekonanie o ich naturalności nawet jeżeli tej rozumianej jako "prawda o nagraniu", to już niezmienionej przez system.
Ciekawym skutkiem tych możliwości, a może jeszcze jakichś innych, jest umiejętność absorbowania słuchacza grą "w tle"; nawet przy niskim poziomie głośności słychać więcej niż zwykle, tym razem już nawet nie za sprawą błyszczących szczegółów, co plastyczności; muzyka jest wciąż blisko, wyraźnie, z emocjami.
Wieloformatowość T+A MP3100HV pozwala zarówno pokazywać różnice, jak też wydobyć wszystko, co najlepsze, ze słabszych formatów i realizacji. Nie przeistacza ich w kompozycje o najwyższej precyzji i wyrafinowaniu, ale system 3100 potrafi przygotować coś strawnego nawet z miernych komponentów, a ze średnich - już coś fajnego.
Wydaje się, że pracuje nad tym trochę, dosycając niższą średnicę, ale już nie zaokrąglając wysokich tonów. Podstawa niskotonowa jest znakomita - mięsista i dynamiczna, obszerna i rytmiczna, solidna i elastyczna. Bas może popisywać się zarówno potęgą, jak i szybkim prowadzeniem akcji, zwartością i konturami.
Pod względem prezentacji przestrzennej T+A 3100 jest równie wyjątkowy i może nawet od tego powinienem zacząć. Wbrew podejrzeniom, jakie można by mieć na podstawie powyższego opisu, a więc kultury, przejrzystości i proporcjonalności, system gra również efektownie.
Perspektywa stereofoniczna wydaje się nieco wysunięta do przodu, muzyka jest "obecna", a nie tylko czytelna, a przy dobrych nagraniach akustycznych dochodzi do tego fantastyczna aura i naturalne, płynne przejście do dalszych planów.
W ten sposób również przestrzeń jest obszarem pokazywania wyraźnych różnic, ale raczej w kierunku dostarczenia specjalnych atrakcji w sprzyjających ku temu okolicznościach, niż pozostawiania nas z dźwiękiem płaskim, gdy nagranie nie jest mistrzowskie - okazuje się, że boleśnie płaskich nagrań nie ma tak wiele i nawet z tych biedniejszych, prostszych, T+A wydobywa przynajmniej odrobinę plastyczności, chociaż oczywiście nie układa wszystkiego od nowa.
Lokalizacje są tak precyzyjne, jak na to pozwalają nagrania, kolumny, ich ustawienie i akustyka pomieszczenia - proszę nie oczekiwać, że elektronika zdziała w tym zakresie cuda. Zresztą wszystko, co napisałem wcześniej, dotyczy optymalnych warunków. Kiedy jednak o wszystko zadbamy, wydarzenia na scenie będą nie tylko rysowane dokładnie, ale i oddane angażująco. Klarowność wręcz sprzyja spójności; nie jesteśmy absorbowani "przestrzenią" w oderwaniu od pulsu muzyki, ona ją organizuje i uwiarygodnia. Dynamiczne nagrania nie rozpadają się na czynniki pierwsze, energia płynie do nas mocnym strumieniem.
W najlepszych przypadkach system 3100 kreuje wielki spektakl, emocje mogą być naprawdę spore. Przeprowadziłem kilka prób, rozdzielając obydwa urządzenia systemu i łącząc je z innymi, aby poszukać ich indywidualnych cech, chociaż od początku do końca byłem przekonany, że w ogóle nie warto myśleć o kupowaniu "połowy" tego systemu. Jednak zgodnie z formułą testów w AUDIO, powinienem każde z nich podsumować oddzielnie.
Odtwarzacz T+A MP3100HV ma wyraźne inklinacje ku brzmieniu potocznie określanemu jako analogowe. Gra plastycznie, gładko, płynnie; takimi cechami źródło ma spory wkład w dźwięk całego systemu. To jednak "dodatek", chociaż bardzo ważny do zasadniczej rozdzielczości, która jest głównym źródłem bogactwa wrażeń.
Kombinacja właściwa odtwarzaczom najwybitniejszym - połączenie soczystości, a nawet miękkości, z precyzją i przejrzystością, czyli zdolnością pokazania najdrobniejszego detalu. Integra PA3100HV ani nie uzupełnia, ani nie kontruje gładkości źródła MP3100HV. W tym sensie trudno mówić o jakimś szczególnym dopasowaniu tych dwóch urządzeń, tyle że nie ma żadnego argumentu, aby ich nie trzymać razem.
T+A PA3100HV gra dynamicznie i tonalnie neutralnie, a jednak ma swój charakter. To on odpowiada za efekt "zbliżenia", dodając do analogowej subtelności odtwarzacza więcej zarówno masy, jak i artykulacji. Słychać "zdyscyplinowaną siłę", bardzo duży potencjał i swobodę, która jednak nie zamienia się w bałagan. Bas jest mocny i konturowy, zdolny do potężnych uderzeń, jak i zręcznego manewrowania, jednak nie będzie nas bawił misiowatością.
Wracając do kompletu - to najlepsza "parka" (odtwarzacz plus wzmacniacz), jaką poznałem. Jeżeli są jeszcze lepsze komponenty, to ich ceny są już "kosmiczne", a i przewagi pozostają w sferze raczej uznaniowej niż obiektywnie weryfikowalnych, twardych faktów. A wartością dodaną jest to, że obydwa urządzenia T+A tworzą system nie tylko grający imponująco, ale też działający i wyglądający bezbłędnie.