Wzmacniacz T+A PA3100HV
Już poprzednik, PA3000HV, robił wielkie wrażenie gabarytami, solidnością i precyzją wykonania. Następca też przekonuje do siebie z marszu, natychmiast widoczną (chociaż niejedyną) różnicą są dwa piękne wskaźniki wychyłowe, zajmujące okienka pod górnym wyświetlaczem. Wskazują moc wyjściową w watach/decybelach, przy czym poziom 0 dB odpowiada tutaj mocy 1 W przy 4 Ω.
Podłączając kolumny 8-omowe, należy dokonać odpowiednich kalkulacji, co jednak nie będzie trudne, bowiem dzielimy wskazania przez dwa. Wskaźniki sugerują, że PA3100HV może "rozpędzić się" aż do 1000 W; moc znamionowa jest wprawdzie niższa, ale przyjęty zapas (na skoki dynamiki) wydaje się racjonalny.
Wyświetlacz poinformuje nas o wybranym źródle, poziomie głośności i wielu innych faktach "z życia wzmacniacza", po części związanych z panelem konfiguracyjnym. Wejście do menu ustawień wyzwala jeden z dwóch sensorów dotykowych, drugi to zakamuflowany włącznik zasilania.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Podstawowe funkcje, a więc regulacja wzmocnienia i wybór źródeł, odbywają się już klasycznie, za pomocą dwóch dużych pokręteł. Na przedniej ściance jest także wyjście słuchawkowe. Front ma grubość aż 40 mm, dla wyświetlacza i elektroniki z nim związanej przygotowano specjalną "kieszeń", która spełnia też funkcję ekranującą. Osie pokręteł osadzono na łożyskach kulkowych, zapewniających precyzję i płynność ruchu.
T+A prezentuje tradycyjne podejście do kwestii wyposażenia w wejścia, trzyma się koncepcji wzmacniacza analogowego, a więc bez DAC-a ani funkcji strumieniowych. Takie przywileje i obowiązki są oddelegowane do urządzeń źródłowych.
Wzmacniacz T+A PA3100HV nie ma też wejścia gramofonowego, ale można je dodać, kupując (i instalując wewnątrz) dedykowany moduł rozszerzeń. Przedwzmacniacz ten obsługuje wkładki MM lub MC (przy zamawianiu należy określić, jaka wersja jest nam potrzebna), kosztuje 5590 zł.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
PA3100HV to bastion techniki wyłącznie analogowej; dużą liczbą wejść i wyjść zagospodarowano praktycznie całą powierzchnię tylnej ścianki.
Jako opcja dostępna jest również karta z filtrem loudness oraz regulacją barwy, w ramach której znajduje się także układ korekcji akustyki. Co ciekawe, procesor dźwięku APM działa w pełni analogowo, a to jest dzisiaj ewenementem; za taki dodatek trzeba już zapłacić 9900 zł.
Tylna ścianka nawiązuje do koncepcji dual mono, w dolnej części ulokowano dwie pary porządnych zacisków głośnikowych z dużymi, motylkowymi nakrętkami. Po każdej stronie mamy aż cztery zestawy RCA/ XLR, kolejne dwa źródła podłączymy już tylko do gniazd RCA, a do kompletu zostaje jeszcze pętla dla rejestratora. Gdybyśmy chcieli podłączyć zewnętrzną końcówkę mocy (że co proszę?), to do dyspozycji są wyjścia RCA i XLR. Złącze LAN spełnia jedynie zadania związane z komunikacją i sterowaniem.
Zarówno sama obudowa, jak i rozplanowanie komponentów to majstersztyk. Skrzynkę przedzielono na komory górną i dolną. Do każdej z sekcji można się dostać, odkręcając odpowiednią pokrywę - z góry lub z dołu. W górnej części mamy dwa identyczne, ustawione symetrycznie moduły. Stanowią one przedłużenie kombinacji złącz - odpowiadają przedwzmacniaczom kanałów L i P. Wyraźnie widać baterię tranzystorów oraz pieczołowicie przygotowany obwód regulatora wzmocnienia, złożony z ustawionych w rzędzie rezystorów.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
Przedwzmacniacz ma formę dwóch niezależnych płytek; rozbudowany układ, w centrum którego widać efektowną drabinkę rezystorów (regulacja głośności), zajmuje górną komorę obudowy.
Na dolnej kondygnacji zainstalowano bardzo duży, osadzony w ekranującej tulei transformator toroidalny. Obudowano go baterią kondensatorów (sumaryczna pojemność 120 000 mF). Tranzystory mocy (rozdzielone na lewy i prawy bok) przykręcono w dolnej części każdego z radiatorów, optymalnie dla efektywnego oddawania ciepła.
Wszystkie stopnie wzmocnienia są oparte na elementach dyskretnych. W przedwzmacniaczu pracują tranzystory J-FET, a w końcówkach mocy MOSFET-y.
Decyzją odważną, ale też na pewno popartą odpowiednimi przygotowaniami, była rezygnac ja z ujemnego sprzężenia zwrotnego.
W takiej sytuacji, aby zapobiec poważnemu wzrostowi zniekształceń (których większość sprzężenie zwrotne hamuje), trzeba było dochować szczególnej staranności w doborze elementów i zastosować inne, wyrafinowane rozwiązania układowe.
Czytaj również: Czy do wzmacniaczy cyfrowych można podłączyć gramofon analogowy?
Na dolnym piętrze ulokowano zasilacz (ekranowany transformator toroidalny), na tej wysokości do radiatorów przykręcono komplet tranzystorów mocy.
T+A PA3100HV ma bezawaryjnie służyć przez wiele lat. W przedwzmacniaczu zainstalowano hermetyczne przekaźniki (bistabilne) z pozłacanymi stykami. Tego typu przełączniki są nie tylko częścią selektora źródeł, ale również zbudowanego od podstaw regulatora głośności, załączając w odpowiedniej konfiguracji drabinki rezystorów.
PA3100HV można uzupełnić zewnętrznym, dodatkowym zasilaczem, który przejmuje na siebie obowiązki wbudowanych w integrę układów. Zewnętrzny zasilacz ma większą moc, większa jest tam także pojemność towarzyszących transformatorowi kondensatorów.
Jego wysokość napięcie
Od kilku lat najlepsze wzmacniacze marki T+A są oznaczone indeksem "HV", skrótem od "High Voltage" - czyli wysokie napięcie. Skrót jest tak ogólny, że trudno się domyślić, w czym rzecz, wypada więc to wyjaśnić (a w zasadzie przypomnieć). Chodzi o napięcie zasilania zarówno stopni końcowych, jak i sekcji przedwzmacniacza (stąd koncepcję HV można rozwijać poza końcówki mocy, na przedwzmacniacze, a nawet źródła).
Sekcje przedwzmacniacza oraz końcówek mocy w PA3100HV są zbudowane odpowiednio z tranzystorów J-FET oraz MOSFET. Producent wybrał do tych aplikacji specjalne elementy, które mogą być zasilane bardzo wysokimi napięciami. W przypadku sekcji przedwzmacniacza PA3100HV jest to ok. 80 V, podczas gdy stopnie końcowe poczują aż 360 V - napięcie kilkakrotnie wyższe niż zazwyczaj.
Czytaj również: Na czym polega konstrukcja zbalansowana, jakie są jej zalety i wady?
Wyróżnikiem integry PA3100HV są dwa efektowne wskaźniki, skala odnosi się do obciążenia 4-omowego, a układ skalibrowano bardzo precyzyjnie.
Napięcia zasilające bliskie 400 V są spotykane we wzmacniaczach lampowych, ale nie w tranzystorowych; T+A nie zamierza jednak imitować lampowego brzmienia... Producent przekonuje, że stosowanie wysokich napięć zasilających pozwala "wstrzelić" się w obszar najbardziej liniowej pracy tranzystorów. To z kolei procentuje stałym poziomem zniekształceń w szerokim zakresie mocy wyjściowej i niezależnie od częstotliwości. Nie chodzi tutaj o bezwzględny poziom zniekształceń (oczywiście najlepiej, aby i on był jak najniższy), ale o ich przebieg.
Cel został osiągnięty, co widać w naszych pomiarach, postaci nietypowo jak na wzmacniacz tranzystorowy "wypłaszczonych", obejmujących większy niż zazwyczaj zakres mocy wyjściowej, charakterystyk THD+N z rys. 3.
Czytaj również: Co to są wzmacniacze hybrydowe?