T+A MP3100HV jest najbardziej wszechstronny ze wszystkich urządzeń źródłowych serii. Sam producent nazywa go Multi Source Player (odtwarzacz wielu źródeł). Czy będzie to płyta, sygnały cyfrowe, a może sieć i pliki - MP3100HV zajmie się wszystkim. Z kolei T+A MP3100HV to "czysty" wzmacniacz, bez żadnych cyfrowych dodatków. Zgrana parka, stworzona dla siebie i niewchodząca sobie w paradę. Obydwa urządzenia są dostępne w dwóch podstawowych wersjach kolorystycznych - srebrnej oraz tytanowej - ale T+A przygotowało także ofertę edycji specjalnych: HV Individual.
Odtwarzacz T+A MP3100HV
Odtwarzacz T+A MP3100HV jest tak potężny, jak mało który odtwarzacz, bez względu na obsługiwane formaty i cenę. Solidność i stabilność robią świetne wrażenie, zapewniając komfort pracy wszystkim układom. Pewnie mogłoby się w tej obudowie zmieścić ich jeszcze więcej, ale tak mają komfort pracy bez ścisku, który elektronice nie służy, zwłaszcza gdy przestrzeń dzielą obwody analogowe i cyfrowe.
Obszerny panel przedni trzeba jakoś zagospodarować, a typowe dla większości odtwarzaczy przyciski wyglądałyby tutaj dziwnie. Centrum zajmuje duże, ciemne okno. Wtopiono w nie panel szuflady, rząd sensorów dotykowych, a przede wszystkim spory wyświetlacz. Biorąc pod uwagę pęd ku nowoczesności, spodziewałbym się matrycy OLED, jednak T+A zastosowało tradycyjny, doskonale czytelny wyświetlacz punktowy.
Czytaj również: Co to jest upsampling?
Sensory dotykowe odpowiadają za część funkcji, ale przeskakiwanie między ścieżkami to zadanie dla jednego z dwóch wielkich pokręteł; drugim wybieramy źródła. Wszystko to ma jednak znaczenie marginalne wobec możliwości zdalnego sterowania. Wysuwanie (i zamykanie) szuflady odbywa się z gracją, trzeba tylko przyzwyczaić się do nieznacznej zwłoki (od momentu wciśnięcia przycisku), ostatecznie pasującej do arystokratycznej aparycji urządzenia.
Poprzedni model odtwarzał jedynie płyty CD, tutaj dodano także SACD.
Mimo że płyty SACD zdają się mieć swój najlepszy czas już za sobą, to takie rozwinięcie funkcji ma poważne konsekwencje - jest związane ze zmianami w wielu kluczowych obszarach odtwarzacza. Oznacza przecież zastosowanie zupełnie nowego mechanizmu odczytującego płyty, a także sekcji cyfrowej, która musi sobie poradzić z danymi DSD.
T+A podkreśla jakość mechanizmu. Sięgnięto po najlepsze silniki, napęd starannie oddzielono od pozostałych podzespołów. Solidna aluminiowa rama jest mocowana na trzech starannie przygotowanych punktach. Szuflada porusza się na precyzyjnych stalowych prowadnicach.
Czytaj również: Co to jest HDCD, XRCD?
Mechanizm jest ekranowany i zawieszony na trzech podporach, umieszczona za nim duża płytka realizuje zarówno zadania cyfrowe, jak i analogowe z rozbudowaną, dyskretną sekcją wyjściową.
Sekcja z przetwornikami C/A to dwa niezależne tory: jeden dla sygnałów PCM, a drugi dla strumienia DSD. Dane PCM są konwertowane w układzie, który T+A określa mianem "Double Differential Quadruple Converter".
Dla każdego kanału oznacza to aż cztery monofoniczne ścieżki (łącznie cztery dwukanałowe przetworniki Sigma Delta), bowiem mamy też do czynienia z układem zbalansowanym. Rozdzielczość 32 bitów i częstotliwość próbkowania 384 kHz (uzyskanie takich parametrów jest możliwe przez wejście USB) nie bije dzisiaj rekordów, jednak plików, które go przekraczają, jest jak na lekarstwo.
Zanim sygnał PCM trafi do konwerterów, jest obrabiany w układach DSP z precyzyjnym zegarem i eliminacją jittera. Zagadnienie jest ważne zwłaszcza w kontekście zewnętrznych źródeł cyfrowych, a konkretnie komputera (czy smartfonów).
Sygnał wejściowy jest analizowany, jeżeli spełnia założone kryteria (precyzyjna częstotliwość próbkowania i jej stabilność w czasie), może zostać "przepuszczony" dalej; jeżeli nie zda egzaminu, jest kierowany do dalszej analizy i regeneracji.
Czytaj również: Dlaczego płyta testowa może uszkodzić głośniki wysokotonowe?
Na odtwarzaczu spoczywają obowiązki wszechstronnego źródła, cyfrowego, analogowego, przewodowego i bezprzewodowego, w gniazdach i antenach łatwo się jednak odnaleźć, oznaczenia są czytelne, a rozplanowanie elementów przemyślane.
Tak czy inaczej, źródłowy zegar i tak nie będzie wykorzystywany, bo jako wzorzec dla późniejszej konwersji DAC stosowane są własne, wewnętrzne generatory kwarcowe (niezależne dla każdej podstawowej częstotliwości próbkowania). Sekcję DSD zapożyczono z odtwarzacza płyt PDP3000HV.
Standard DSD64 w praktyce wystarcza, ale chcąc sięgnąć gwiazd, musimy wykorzystać wejście USB-B. Wtedy traktujemy MP3100HV jako przetwornik USB-DAC i dostarczymy do niego nawet sygnały DSD512 (oraz oczywiście wszystkie niższe warianty). Dwa niezależne tory gwarantują, że zarówno sygnały PCM, jak i DSD zostaną utrzymane w natywnej postaci.
Dla obwodów PCM przygotowano cztery typy filtrów cyfrowych, różniące się charakterystykami (częstotliwościowymi i impulsowymi), a więc rezultatami brzmieniowymi. DSD rządzi się zupełnie innymi prawami i obecnością analogowych filtrów wyjściowych, jednak także i tutaj mamy wybór - dwa warianty bazujące na optymalizowanych fazowo filtrach trzeciego rzędu (typu Bessel), jednak sami decydujemy o częstotliwości granicznej, ustalając ją na 60 kHz albo 120 kHz.
Sekcja analogowa ma budowę dual mono, w układach wzmacniających zastosowano technikę wysokonapięciową HV. Także z tego powodu niezbędna była wyjątkowo staranna izolacja poszczególnych sekcji - cyfrowej i analogowej - które odseparowano galwanicznie. Strefa buforów analogowych też jest symetryczna.
Czytaj również: Na czym polega bi-amping i jakie są jego warianty?
Rządek "przycisków" pod szufladą obsługuje większość funkcji, sensory dotykowe są nie tylko nowoczesne, ale mają też być trwałe, bo pozbawione tradycyjnych styków.
Zasilanie jest bezkompromisowe, co już z zewnątrz przejawia się obecnością nie jednego, ale dwóch gniazd (zasilających); to właśnie skutek radykalnego odseparowania zasilaczy dla sekcji analogowej i cyfrowej.
Urządzenie ma wejścia cyfrowe z USB-B na czele, a także sekcję sieciową, w standardzie UPnP; tutaj ograniczono się do plików PCM (24 bit/192 kHz). Wynika to z zastosowanych dekoderów, które obsługują: FLAC, WAV, AIFF, ALAC (i oczywiście całą gamę odmian skompresowanych) właśnie jako 24/192, ale już bez plików opartych na zapisie DSD. Pliki odtworzymy również z nośników pamięci (pendrive, dyski twarde) podpiętych do złącz USB-A.
Moduł sieciowy ma zaimplementowane dwa internetowe serwisy strumieniowe - Tidal oraz Qobuz. Obowiązkowym wręcz dodatkiem jest radio sieciowe i sterowanie (za pomocą aplikacji mobilnej).
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Wyświetlacz jest także elementem selektora źródeł, wobec strumieniowych możliwości jest bardzo pomocny.
Dostęp do tej sekcji zapewniają złącze LAN i bezprzewodowy moduł Wi-Fi. Na Bluetooth już nikt się nie oburza, nawet w urządzeniach hi-endowych, jest i tutaj, chociaż pewien niedosyt pozostawia to, że nie wspiera najnowszych wersji aptX HD, a także AAC, ograniczając się do aptX, SBC oraz MP3.
Najbardziej zaskakującym dodatkiem jest jednak tuner FM, a także DAB+. Przygotowano wyjścia analogowe RCA i XLR (o stałym poziomie), wyjście cyfrowe jest chyba na wszelki wypadek, wyłącznie w standardzie SPDIF, natomiast rozprzestrzeniła się sekcja cyfrowych wejść: oprócz wspomnianych już USB-B (do komputera, telefonu, tabletu) oraz USB-A (nośniki pamięci) mamy do dyspozycji aż sześć w bardziej tradycyjnych standardach - AES/EBU, BNC, Toslink i SPDIF.
Kolorowe sny pod wysokim napięciem
W ramach najwyższej serii produktów, T+A uruchomiło program HV Individual, który pozwala stworzyć własną wersję kolorystyczną zamawianych urządzeń. Standardowe wersje kolorystyczne to srebrne, białe i czarne, ale T+A proponuje wykonanie ich w dowolnej kolorystyce z palety RAL. Co więcej, można różnicować wygląd poszczególnych elementów, radiatorów, pokrywy górnej, frontu... Elastyczność rozciąga się nawet na rodzaj lakieru - możliwe jest np. wykończenie "samochodowe". Dopłata za indywidualną wersję pojedynczego urządzenia HV wynosi 6900 zł.
Czytaj również: Co to jest serwer muzyczny?