Świetna nazwa! Oczywiście kojarzy się ze sławnym nowojorskim klubem Blue Note, a dalej z wytwórnią płytową, ale nazwa włoskiej firmy różni się pisownią - Bluenote. Jej historia sięga roku 1994, kiedy powstała Bluenote Audio Company, założona przez ludzi zaangażowanych w podwykonawstwo dla wielu firm europejskich.
W roku 1997, po zmianie nazwy na Bluenote - Industrie Audio Vox (czyli I.A.V.), w ofercie pojawiają się gramofony, ramiona gramofonowe, odtwarzacze CD, wzmacniacze oraz głośniki - wszystkie projektowane zarówno pod kątem dźwięku, jak też wyglądu.
Pod koniec roku 2000, po trzech latach badań i poszukiwań, Bluenote zaprezentowała ambitniejszą, droższą linię produktów o nazwie Villa. Osobą odpowiedzialną zarówno za produkty, jak i wizerunek marki, jest Maurizio Aternini, absolwent uczelni na kierunku inżynierii mechanicznej i materiałowej, który odbył również studia z zakresu marketingu.
Za projekty związane z przetwarzaniem cyfrowym odpowiedzialny jest z kolei dr Luigi Ermini, to on opracował patent Zero-Clock - specjalny, cyfrowy filtr wyjściowy, a także Electro-Power - innowacyjny system elektronicznej regulacji fluktuacji prędkości napędów cyfrowych.
Jednym z koników Maurizia Aterniniego są gramofony analogowe. Bluenote w swojej ofercie ma kilka tego typu urządzeń, także ramiona i wkładki, a wszystkie o wyróżniającym się wyglądzie. Fascynacja mechaniczną stroną konstrukcji jest w Stibbercie punktem wyjścia - czymś, co organizuje jego bryłę i określa wrażenie, jakie robi w pierwszym kontakcie.
Bluenote Stibbert Tube - obudowa
Najkrócej mówiąc, włoski odtwarzacz to podłużna, sztywna "puszka", podwieszona pod płytą z 20 mm czarnego akrylu uformowanego na kształt kierownicy w bolidach Ferrari w Formule 1, zresztą tak samo, jak w topowych gramofonach tej firmy.
Taki kształt ma minimalizować drgania w strukturze i poprawić jej sztywność. Element ten wspiera się z kolei na czterech pilarach, a te na dolnej podstawie z 20 mm przezroczystego akrylu.
Owe pilary to tak naprawdę złożone z kilku elementów elementy odsprzęgające. Zewnętrzna część to 7 cm tuleja z aluminium, w środku której poprowadzono nagwintowaną śrubę z mosiądzu.
Ta zakończona jest od góry długą nakrętką z wypuszczonym szerszym kołnierzem. Od dołu z kolei wkręca się ją w dużą, aluminiową stopę. Do tej ostatniej wkręcana jest od spodu swego rodzaju szpilka, za pomocą której można urządzenie wypoziomować.
Wróćmy jednak do śrub - na wspomnianej nakrętce założona jest spora sprężyna, która jest głównym elementem odsprzęgającym. Same śruby są od aluminiowych tulei oddzielone gumowymi krążkami.
Kiedy zmontujemy platformę (bo tym chyba w istocie jest), nakładamy nań odtwarzacz podwieszony pod górną płytą, a całość wisi na wspomnianych sprężynach. Odtwarzacz powinien być idealnie wypoziomowany - służą do tego wkręcane do nóżek kolce. Urządzenie składa się niemal jak gramofon - mamy wrażenie, że uczestniczymy w swego rodzaju misterium.
Przód odtwarzacza Bluenote Stibbert Tube, pomimo dużej przestrzeni, jaką odtwarzacz zajmuje na półce, jest niewielki: przede wszystkim szuflada, a pod nią wyświetlacz z niebieskim filtrem.
Bluenote Stibbert Tube - obsługa
Po włączeniu urządzenia najpierw zapala się jednak niebieska dioda na dolnej listwie o czarnym kolorze. Tutaj umieszczono także małe, metalowe przyciski, obsługujące napęd. Z tyłu komplet wyjść - złocone RCA dla wyjścia analogowego i cyfrowego, a także XLR-y dla wyjścia zbalansowanego.
Baza transportowa to DVD z nowo opracowanymi układami zasilającymi i wyjściowymi. Transport opiera się na długich, mosiężnych wspornikach, z umieszczoną pod spodem płytką, na której zmieszczono cały odtwarzacz DVD, z dekoderami obrazu i wizji oraz kompletnymi torami analogowymi. Odtworzymy wszystkie płyty CD i DVD, dlatego trochę szkoda, że nie mamy wyjścia HDMI.
Bluenote Stibbert Tube woli jednak udawać, że jest czystej wody odtwarzaczem CD, bo to daje mu więcej splendoru. A gdyby miał być odtwarzaczem DVD, to zaraz ktoś by się spytał, czy ma np. upskaler, który mają już odtwarzacze za mniej niż 1000 zł... Albo czy warto kupować DVD w epoce Blu-raya... A stare CD to wciąż jare CD.
Bluenote Stibbert Tube - układy audio
Większą część obudowy zawierają układy służące wyciągnięciu z napędu jak największej ilości informacji. Podstawą jest rozbudowane zasilanie, chronione zresztą patentem pod nazwą Electro-Power.
Jest to swego rodzaju generator prądowy mający za zadanie wyeliminować tętnienia sieci. W najnowszej wersji, zastosowanej właśnie w Stibbercie, E-P działa także przy kontroli zasilania układu optycznego i napędowego, minimalizując zmiany prędkości poniżej 0,0001%.
Sygnał zamieniany jest z cyfry na analog w przetworniku umieszczonym na płytce sterującej napędem - to Crystal Semiconductor CS4360, sześciokanałowy DAC 24/192 o niezbyt wysokiej realnej rozdzielczości na poziomie 17 bitów.
Prawdziwa siła leży jednak w jego taktowaniu - zarówno układ czytający (soczewka i jej sterowanie), jak i zegar taktujący otrzymały dedykowane, szlifowane przez wiele lat układy zasilające o nazwie Zero-Clock, również objęte patentem.
Sygnał, w zbalansowanej formie, za pośrednictwem ekranowanego kabla OFC OCC Hyper Litz trafia do płytki z sekcją konwerterów I/U i filtrów wyjściowych. Zastosowano tu niskoszumowe tranzystory, zaś w układzie wzmocnienia i buforowania dwie podwójne triody 6922EH firmy Electro-Harmonics. Tor jest w całości zbalansowany, zaś sygnał dla gniazd RCA brany jest z dodatniej połówki sygnału.
Bluenote Stibbert Tube wygląda bardzo interesująco zarówno pod względem formy, jak i myśli technicznej, która za nim stoi. Ważne jest zwłaszcza to, w jaki sposób wykorzystano dostępne moduły odtwarzaczy DVD mające, przynajmniej teoretycznie, znacznie lepszą korekcję błędów niż napędy CD, a które pomimo to nie mają zbyt dobrej prasy.
Odsłuch
Bluenote Stibbert Tube brzmi jak Pathos Digit na sterydach. Obydwa urządzenia, poprzez platformę DVD i wyjście lampowe, mają wiele wspólnych cech. Odtwarzacz Bluenote jest swego rodzaju egzemplifikacją tego, co można zrobić w ramach tej technologii, ale czego nie da się chyba (w tej chwili) przeskoczyć.
Wraz z Unidiskiem 1.1 Linna i Compli Thety, Stibbert Tube tworzy trójkę (testowaną w "Audio"), która definiuje ten trop. Myślę nawet, że najważniejsze w tym równaniu jest nie wyjście lampowe, bo porównywałem Stibberta z dwoma innymi cedekami z lampami w torze i różnice były większe niż podobieństwa, ale platforma DVD.
Bluenote Stibbert Tube jest urządzeniem o niezwykłej powierzchowności. Przede wszystkim słychać, że kluczowym ruchem w kierunku plastycznej, pełnej barwy jest poprawa taktowania zegara. Dźwięk Stibberta jest pełny, mocny, nasycony.
Pojedyncze instrumenty, jak gitara Wesa Montgomery'ego z płyty "So Much Guitar!" czy kontrabas z "Georgia On My Mind" z Marie Nakamoto na wokalu, z płyty "Five Songbirds", są promowane, pokazywane w delikatnie ocieplony sposób, zaś towarzyszące im zespoły czy instrumenty pozostają nieco na drugim planie.
To samo jest zresztą z głosami, bo i wspomniana Nakamoto, i pięknie zarejestrowany Allan Taylor z płyty Old Friends - New Roads były bardziej skupione i prominentne niż to, co się działo za nimi w miksie.
Wydaje się przy tym, że nie chodzi nawet o proste wypychanie środka, bo wcale nie wszystkie elementy z tego zakresu są z przodu, a raczej o to, że pierwszy plan jest wyraźnie dokładniejszy niż to, co za nim.
To zresztą element chyba kluczowy dla platformy DVD, niezależnie do tego, jak dobrze zaimplementowanej. We wszystkich odtwarzaczach opartych o napęd DVD, byle dobrze wykonanych, zwraca uwagę niesamowita plastyka, połączona jednak ze słabszą rozdzielczością dalszych planów i bez pokazywania trójwymiarowości instrumentów.
Zbiór tych cech prowadzi do dwojakich efektów. Z jednej strony niemal wszystkie płyty brzmią w dobry lub bardzo dobry sposób, bez zdecydowanego podziału na lepsze i gorsze. Różnice pomiędzy realizacjami, tłoczeniami, masterami itp. są dostrzegalne, jednak nie decydują o odbiorze utworów.
Taką sytuację określa przede wszystkim barwa i mocny bas, stanowiący solidną podstawę każdego kawałka, czy to jazzu z lat 50., czy też mocnego ładowania z najnowszej płyty Dave'a Gahana "Hourglass".
Z drugiej strony Bluenote Stibbert Tube nie jest bardzo dokładnym urządzeniem. Nawet w hi-endzie należy dokonywać wyborów. Odtwarzacz Bluenote oferuje tę przyjemniejszą stronę medalu, z mocnym przełomem basu, plastyczną średnicą i znakomitym definiowaniem pozycji instrumentów i głosów w pierwszym planie.
Przez dłuższą część testu słuchałem tego odtwarzacza wierząc, że kosztuje co najmniej 20 000 zł. Jego charakter jest na tym poziomie cenowym absolutnie akceptowalny.
Ponieważ urządzenie wyraźnie lepiej gra na wyjściach zbalansowanych, zadbajmy, aby znalazł się w takim torze - nawet jeśli wzmacniacz nie jest w pełni zbalansowany, odtwarzacz zyska na tym, że desymetryzacja będzie miała miejsce dopiero w nim.
Jak zwykle w przypadku urządzeń lampowych do pełni szczęścia potrzebne jest dość długie granie (wygrzewanie), w czasie którego lampy dochodzą do siebie. Producent mówi o 100 godzinach. Bluenote Stibbert Tube, który do mnie dotarł, był nówką, więc mimo że grałem kilka dni, to możliwe, że potrafi jeszcze więcej ponad to, co napisałem.
Wojciech Pacuła