Wygląd właściwie się nie zmienił. Naim UNITIQUTE 2 to ciężkie, zwarte, niewielkie urządzenie o szerokości połowy standardu. Choć jego funkcjonalność jest imponująca, na pierwszy rzut oka tego nie widać - przednia ścianka to studium prostoty. Nie ma na niej prawie żadnych manipulatorów.
Jest za to średniej wielkości, ale bardzo ładny, wyświetlacz OLED, na który nałożono zielony filtr - charakterystyczny kolor dla tej firmy. Pod nim jest podświetlane logo (jest też przyciskiem, który aktywuje filtr mute), a obok trzy gniazda: wejście liniowe typu mini-jack, wyjście słuchawkowe na takim samym gnieździe oraz port USB. Możemy do niego podłączyć pendrajwa, twardy dysk lub któreś z urządzeń Apple.
Podążając za obecnymi trendami, Naim postarał się o odpowiednie certyfikaty, pozwalające na bezproblemowe łączenie przez gniazdo USB z iPhonem, iPodem i iPadem, umożliwiając wysyłanie z tych urządzeń sygnału cyfrowego (w formacie USB), dekodowanego przez przetwornik Naima.
Jest też w audio inna tendencja, a mianowicie powierzanie sterowania urządzeń cyfrowych tabletom. Również Naimie UNITIQUTE 2 ma taką możliwość - trzeba tylko do tego pobrać bezpłatną aplikację n-Stream.
Pilot
Brytyjskim "kombajnem" bardzo łatwo steruje się jednak z klasycznego pilota. Wszystkie zmiany można przeprowadzić wprost z niego. Oprócz przesyłania do urządzenia plików, (przez USB, Ethernet, ale i bezprzewodowe łącze Wi-Fi), możemy dostarczyć również sygnał audio analogowy, przez stereofoniczne wejścia RCA lub cyfrowy, przez dwa wejścia RCA, dwa Toslink i wspomniane już USB na przednim panelu (dotyczy to tylko urządzeń Apple).
Choć dla wielu może się to wydawać przeżytkiem, Naim UNITIQUTE 2 wyposażono także w klasyczny tuner FM (trzeba podpiąć zewnętrzną antenę). Oprócz wyjść głośnikowych znajdziemy tu także wyjście cyfrowe BNC oraz wyjście analogowe z przedwzmacniacza.
Jedną z proponowanych przez firmę ścieżek apgrejdu jest bowiem podłączenie zewnętrznego wzmacniacza mocy NAP 100 (ma identyczną obudowę, jak testowane urządzenie, będzie to więc estetycznie sensowne rozwiązanie).
Obudowa jest wykonana z aluminiowego profilu, nasuwa się ją na wewnętrzne chassis. Z aluminium wykonano również przednią, jeszcze grubszą ściankę.
Układy elektroniczne i sygnał Naima UNITIQUTE 2
Układy elektroniczne zostały podzielone - zgodnie z ich pochodzeniem - na to, co Naim wykonuje samodzielnie i moduły zamawiane w zewnętrznych firmach. Na głównej płytce drukowanej, zakrywającej całe dno, znalazły się układy przetwornika cyfrowo-analogowego, analogowego przedwzmacniacza oraz stereofonicznej końcówki mocy i oczywiście zasilacza.
Na osobnej płytce jest moduł odtwarzacza plików, a na drugiej - moduł tunerów FM oraz DAB(+). Sygnał po zdekodowaniu w module odtwarzacza lub przychodzący z modułu tunera, ewentualnie doprowadzony do jednego z wejść cyfrowych, trafia do konwertera częstotliwości próbkowania Burr Brown SRC4391 (24/192).
Najwyraźniej przetaktowywane są wszystkie sygnały cyfrowe, i przesyłane dalej do przetwornika cyfrowo-analogowego Wolfson Microelectronics WM8728. To niedrogi układ, ale o niezłych osiągach, akceptujący sygnał do 32 bitów i 192 kHz, użyty też w poprzedniej wersji urządzenia.
"Zaszyto" w nim także układ regulacji siły głosu, z którego jednak tu się nie korzysta, bowiem uruchomiono znacznie lepszą, analogową drabinkę rezystorową, zamkniętą w układzie scalonym LM1972 International Semiconductors, do której sygnał trafia bezpośrednio z DAC-a, z którym zintegrowano też sekcję I/U i analogowe filtry.
Pozwala to znacząco uprościć układ, ale jest teoretycznie gorszym rozwiązaniem niż dopracowane, zewnętrzne układy tego typu. Do scalonego tłumika trafiamy albo z przetwornika, albo z wejść analogowych, buforowanych w dwóch układach scalonych Burr Brown OPA2604.
Aktywne wejścia są przełączane w wysokiej klasie kontaktronach. Końcówkę zbudowano na tranzystorach. W sekcji prądowej pracują dwie komplementarne pary (po jednej na kanał) tranzystorów Sankena 2SA1386 + 2SC3519, takie same jak w Naicie 5i. Nie widać nigdzie radiatorów, a to dlatego, że - ponownie jak w przywołanym wzmacniaczu zintegrowanym - przykręcono je bezpośrednio do dna obudowy, która w całości pracuje jak radiator.
Zasilacz
Niezwykle, jak na tego typu urządzenie, został rozbudowany zasilacz. Jego podstawą jest duży, 200-watowy transformator toroidalny Noratela, z którego wychodzą trzy uzwojenia wtórne - dla końcówki mocy, przedwzmacniacza i układów cyfrowych. Z każdym współpracuje sporo kondensatorów.
Sekcja odtwarzacza plików
Sekcję odtwarzacza plików zbudowano wokół układu SMSC DM860A. To bardzo nowoczesna kość (jest np. w Marantzu NA-11S1). Oprócz właściwego odtwarzacza, mamy w niej także kontroler LAN i radio internetowe; dzięki niemu do gniazda USB możemy podłączyć odtwarzacze Apple i w Naimie zdekodować ich sygnał cyfrowy.
Tuner radiowy jest zamknięty w puszcze ekranującej układy i nie wiem, kto jest jego producentem. Wiadomo tylko, że częściowo sygnał radiowy FM jest obrabiany w domenie cyfrowej - musi być zdekodowany na zewnątrz, podobnie jak sygnał radia DAB(+).
Odsłuch
Obok biegłości w wydobyciu z nagrań detali, wymodelowano dźwięk tak, aby był atrakcyjny również dla tych, którzy mniej dbają o pryncypia. Robi więc duże wrażenie już w pierwszych momentach odsłuchu. Dźwięk jest duży i ekspansywny.
Z plikami wysokiej rozdzielczości - bardzo duży i bardzo ekspansywny. Tylko te dwa elementy różnicują w Naimie pliki o jakości CD i lepsze, ale dla wielu będą to zmiany kluczowe. Nie trzeba się jednak oglądać na wysmakowane realizacje 24/192, ponieważ UnitiQute 2 rzuci na kolana każdego miłośnika Deep Purple, Black Sabbath, Massive Attack, nie pozostawiając obojętnymi także i słuchających "croonerów" w rodzaju Nat "King" Cole`a.
Puśćmy zresztą cokolwiek, a usłyszymy niezwykle szeroką scenę dźwiękową. Wysłuchałem pod tym kątem wielu, doskonale mi znanych płyt i za każdym razem powtarzało się to samo: coś w Naimie UNITIQUTE 2 "podkręcono" tak, aby scena wychodziła jak najbardziej na boki.
Początkowo myślałem nawet, że źle podpiąłem kolumny, w przeciwfazie. Kiedy okazało się, że wszystko było w porządku, musiałem się na początek przestawić na tę, nową dla mnie, prezentację. Nie ma w niej dokładnie defi niowanych źródeł dźwięków w centrum; rolę "kotwicy" przekazu przejmują skrzydła - dźwięk jest niesamowicie przestrzenny! Nie wiem, jak to zrobiono...
Energetyczność i barwa pozostają charakterystyczne dla Naima. Jest uderzenie i wypełnienie na przełomie niskich i średnich częstotliwości, jest bezpośredniość wyższego środka. Dobrze nagrane gitary akustyczne, kiedy schodzą nisko, będą miały duży wolumen, "bebechowe" brzmienie.
Wokale są bardzo wyraźne. Bez wyostrzeń i rozjaśnień. To trick, który Naim opanował perfekcyjnie. Sama góra pasma jest lekko wycofana. To system prosty w instalacji, jeszcze prostszy w obsłudze, ma stylowy wygląd i bardzo atrakcyjne, odważne brzmienie. Tak intensywny, namacalny dźwięk z plików - to coś wyjątkowego.
Wojciech Pacuła