Wydaje się jednak, że co jak co, ale przetworniki DAC nadają się do tego najlepiej. Pozwalają bez żadnych kompromisów zetknąć się ze "studyjną jakością", do której tak często odnoszą się oferowane przez sprzedawców "pliki". Bez większej gimnastyki można im nadać atrakcyjną formę.
Firma RME Audio to producent niemiecki, który od ponad dwudziestu lat jest obecny w profesjonalnym audio, specjalizując się w konwersji i transmisji sygnałów analogowych i cyfrowych. Firma jest ceniona przede wszystkim za wielokanałowe interfejsy audio. To urządzenia pozwalające profesjonalistom (ale i amatorom) tworzyć systemy rejestracji i obróbki dźwięku.
RME Adi-2 Pro AE można nazwać przetwornikiem DAC, ale jest to tylko fragment jego potężnych możliwości.
Testowany model jest bliźniakiem konwertera Adi-2 Pro, dodatek AE to skrót od Anniversary Edition; wersję przygotowano na 20-lecie, w limitowanej serii 500 egzemplarzy. Obudowa wymiarami nieznacznie przekracza kasetę VHS. Na przedniej ściance znajdują się duży, kolorowy wyświetlacz, pięć przycisków i trzy pokrętła. Są też dwa wyjścia słuchawkowe - obydwa 6,3-mm.
Wejść i wyjść cyfrowych jest jeszcze więcej... W złączu RS232 zaszyto kolejne, skorzystamy z nich za pomocą specjalnej przejściówki.
Dużą powierzchnię górnej płyty wypełnia przeźroczyste okno, przez które można przyjrzeć się niektórym elementom konstrukcji, w efektowny sposób podświetlonej przez ulokowane wewnątrz diody.
RME ADI-2 PRO AE - złącza
Wejścia cyfrowe obejmują wprawdzie znajomy i najważniejszy standard USB 2.0 (gniazdo USB-B pełni tutaj nie tylko rolę wejścia), a także jedno gniazdo optyczne (jest też optyczne wyjście), ale też port RS232, w którym... zaszyto kolejne standardy - współosiowy oraz AES/EBU (w każdym po jednym wejściu i wyjściu); z gniazda RS232 wydobędziemy je, korzystając z dołączonej do zestawu przejściówki.
Podstawowym wyjściem analogowym jest para zbalansowanych gniazd XLR, ponadto RME deklaruje, że cały tor jest symetryczny, włączając w to konwersję cyfrowo-analogową (co oznacza, że mamy cztery tory DAC). Nie każdy użytkownik ma jednak, nawet gdy sięga po przetwornik DAC z tego przedziału cenowego, wzmacniacz z wejściami XLR. Rozwiązaniem jest niezbalansowane wyjście TS (o średnicy 6,3 mm) - to standard powszechny w sprzęcie profesjonalnym, ale w środowisku domowym niepopularny.
Czytelnie rozdzielono trzy sekcje: cyfrową, wejść analogowych i wyjść analogowych, choć nie wszystkie zastosowane gniazda wydadzą się audiofilowi znajome. Port USB pełni rolę nie tylko wejścia, ale także wyjścia; w ten sposób sygnał ze źródła analogowego nagramy na dysk komputera.
Tym, co fundamentalnie odróżnia RME Adi-2 Pro AE od każdego z pozostałych urządzeń w tym teście, jest konstrukcja złożona z dwóch bloków. Są tutaj bowiem zarówno sekcje przetwarzania cyfrowo-analogowego, jak i analogowo-cyfrowego. Stąd tylny panel uzbrojono również w analogowe wejścia - gniazda typu combo, ze zintegrowanym standardem XLR oraz 6,3-mm jack (TRS).
Niezależnie od wybranego trybu, sygnał analogowy jest zamieniany na cyfrowy, a później - jeśli zajdzie taka potrzebna - znów przetwarzany na analogowy i wysyłany na zewnątrz. W ten sposób RME Adi-2 PRO AE staje się także przedwzmacniaczem. Regulacja głośności jest rozdzielona na dostępne wyjścia; inny poziom możemy ustawić dla głównego wyjścia liniowego, inny np. dla słuchawek; możemy też pozostać w trybie zintegrowanej regulacji wszystkich wyjść.
Brzmienie
Pochodzenie RME Adi-2 Pro AE sugeruje, że jego brzmienie powinno trzymać się blisko neutralności. Jednak przekonanie, że działanie przetworników C/A można modelować w dowolny sposób, jest pewną "nadinterpretacją" możliwości konstruktora; w gruncie rzeczy wszystkie testowane daki grają neutralnie, gdy brać pod uwagę podstawowe kryteria. Różnice tkwią głębiej, i nawet jeżeli są łatwo dostrzegalne, to nie sprowadzają się do zmian na osi neutralności.
Trudno byłoby mi przyznawać w tym teście mniej lub więcej punktów za neutralność; są to różne oblicza neutralności, które zresztą obserwujemy w fałszującym świetle brzmień pozostałych komponentów systemu. Mimo to Adi-2 Pro AE wspiął się na wyżyny neutralności, jakby rezygnując z wszelkich dodatkowych uciech i atrakcji, które serwowali konkurenci.
Wracając do tego urządzenia, po spotkaniach z innymi, nie odkrywałem w nim nowych czy wyjątkowych cech. Za każdym razem wszystko wydawało się być na swoim miejscu, wracało do "normy". Nie jest to dobra wiadomość dla tych, którzy oczekują od DAC-a (czy jakiegokolwiek komponentu audio) fajerwerków lub "modelowania". Zamiast nich mamy wzorowy porządek. Scena wydaje się lekko cofnięta, cały obraz jest przejrzysty, ale bez efektów szkła powiększającego, detale pozostają detalami; dynamika jest "proporcjonalna", nie każdy dźwięk wyskakuje jak z procy, jedne uderzają, a inne płyną.
Podobnie jak w warstwie funkcjonalnej RME Adi-2 Pro AE wymaga pewnego "obycia" i przyzwyczajenia, tak w brzmieniowej wymaga osłuchania. O klasie tego przetwornika świadczy to, że trudno go przyłapać na jakichkolwiek problemach, zwłaszcza na przesadzie - niczym nie zmęczy, nie wprowadzi też własnego, rozpoznawalnego, przewidywalnego klimatu, który z czasem zacząłby nużyć. Świetnie różnicuje, pozwala odkrywać kolejne nagrania, lecz odkrycia te nie polegają na wyolbrzymianiu szczegółów, a bardziej na umiejętności oddania atmosfery akustycznej (naturalnej lub sztucznej).
Niemal całe wnętrze przetwornika można podziwiać przez "okienko" w górnej ściance; wewnątrz nie ma zasilacza, dodano zewnętrzną jednostkę oraz opcję zasilania z akumulatora 12 V (trzeba dokupić przejściówkę).
W pierwszym wrażeniu niskie tony wydają się szczupłe, a potem przekonują swoją równowagą i konturowością, nie wpadają ani w rytmiczny trans, ani w rozwlekłość. Średnica jest profesjonalnie chłodna, a wysokie tony bogate w wybrzmienia, które jednak nie mają prawa dominować i ściągać na siebie całej uwagi; zamiast euforii i ataku - dokładność, dystans i kultura.
Radosław Łabanowski