Obudowa jest niewielka, głównie przez umiarkowaną wysokość (6 cm), nie czuć także w tym przypadku znacznej masy Evolution 100A. Dostępne są dwie wersje kolorystyczne - srebrna i czarna. Najbardziej charakterystyczny jest tutaj duży wyświetlacz OLED.
Ma wprawdzie "tylko" dwa kolory - czarny oraz biały - i nie szokuje rozdzielczością, natomiast kontrast i stabilność matrycy nawet w takiej aplikacji (i w takim rozmiarze) zapewniają komfortową czytelność wskazań.
Creek Evolution 100A sygnalizuje przede wszystkim wybrane wejście i poziom głośności (przez świetlną linijkę oraz cyfrowy odczyt wyskalowany w decybelach), ułatwia też poruszanie się po menu ustawień i dotarcie do rzadziej wykorzystywanych funkcji, jak np. regulacji zrównoważenia kanałów i regulacji barwy. Do sterowania wszystkimi opcjami można wykorzystać osiem przycisków umieszczonych po obydwu stronach matrycy.
Mimo ograniczonej powierzchni, z tyłu ulokowano pokaźny zestaw gniazd z dwoma kompletami zacisków głośnikowych. Rozmieszczenie gniazd wejściowych jest dość nietypowe, co wynika z nadzwyczajnych możliwości rozbudowy i systemu opcjonalnych kart rozszerzeń, jakie Creek przygotował dla Evolution 100A.
W podstawowej wersji Creek Evolution 100A ma trzy liniowe wejścia RCA i jedno zbalansowane XLR, wyjście z przedwzmacniacza, wejście na końcówkę mocy (łatwa integracja np. z systemem A/V) oraz dodatkową parę RCA, którą opisano wprawdzie "Phono", ale przy braku zamontowanego modułu RIAA pełni ona rolę kolejnego wejścia liniowego.
Opcjonalne karty rozszerzeń można zamówić przed zakupem wzmacniacza (wówczas zostanie on wykonany według zleconej specyfikacji) lub przeprowadzać apgrejd później, wraz z rosnącymi potrzebami.
Czytaj również: Na czym polega bi-amping i jakie są jego warianty?
Możemy zainstalować np. moduł przedwzmacniacza gramofonowego Sequel, który występuje w kilku różnych odmianach dla różnych wkładek; przygotowano także kartę analogowego tunera AM/FM i moduł cyfrowy Ruby, bezprzewodowy odbiornik Bluetooth oraz tuner FM.
Płytka cyfrowa zawiera przetwornik C/A o rozdzielczości 24 bit/192 kHz oraz wejścia optyczne i współosiowe akceptujące takie właśnie sygnały; przewidziano również wejście USB, ale już tylko dla sygnałów 24/96.
Konstruktor musiał się trochę pogimnastykować, aby w małej obudowie wszystko nie tylko zmieścić, ale i poukładać zgodnie z regułami sztuki. Punktem wyjścia był zasilacz oparty na bardzo dużym transformatorze toroidalnym (odpowiedzialnym w największym stopniu za masę całego urządzenia), który "zepchnął" elektronikę w przeciwną stronę.
Radiator dla końcówek mocy przysunięto do lewego boku, co wiąże się z wykonaniem otworów wentylacyjnych tylko z jednej strony. Wzmacniacze mocy pracują w dość nietypowej konfiguracji (więcej w ramce obok), ale mimo skromnych gabarytów urządzenia, jego moc okazuje się imponująca.
Przedwzmacniacz zmieścił się na niewielkiej płytce drukowanej z tyłu obudowy. Przy gniazdach wejściowych pracują przekaźniki, w układach regulacji zarówno wzmocnienia, jak też barwy i zrównoważenia kanałów działają układy scalone.
Czytaj również: Czy 'godzina 12.00' na gałce wzmocnienia oznacza wysterowanie wzmacniacza do połowy jego mocy znamionowej?
Niektóre przyciski pasują bardziej do tunera analogowego, ale i taką funkcję można wprowadzić do Creeka - poprzez opcjonalny moduł rozszerzeń.
Odsłuch
Kompletność brzmienia wzmacniacza Creek Evolution 100A opiera się na dobrym zrównoważeniu, ale to tylko fundament wnoszący niezbędną neutralność. Zwykle z równowagą utożsamiamy spójność, ale wcale nie zawsze idzie ona w parze w tak przekonujący sposób, jak w tym przypadku.
Na tym nie koniec kompetencji Creeka, ale właśnie zwartość, integralność, związana wewnętrznie z dynamiką, stanowi o charakterze i sile tego brzmienia.
Brytyjski wzmacniacz nie grzmoci i nie strzela na wszystkie strony, nie rozwija bajecznych pejzaży, ale bije z niego przekonanie i pewność siebie, wszystkie elementy do siebie idealnie pasują, a każdy z nich jest co najmniej dobry.
Creek jest jednak tym samym bardzo uniwersalny, a mało specyficzny, nie jest przygotowany pod kątem jakichś szczególnych gustów ani muzyki. Trzeba jednak podkreślić, że brzmienie to jest tak samo dalekie od szaleństwa, od romantyczności, jak i od asekuranctwa – to nie jest granie miałkie i nijakie.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono i jakie są jej zalety?
Neutralność nie jest tutaj obarczona brakiem soczystości czy dynamiki - Creek Evolution 100A gra żwawo, a momentami nawet spontanicznie. Potrafi uderzyć i zahaczyć, nie demonstruje wielkiej potęgi, ale dobrą krzepę i zadziorność, która nie musi nam dokuczać wyostrzeniem; nie chodzi bowiem o wyeksponowanie wysokich tonów, lecz o szybkość i czystość w całym pasmie.
Czystość nie jest tutaj częścią klinicznego, beznamiętnego brzmienia, lecz tłem do zdrowej szczegółowości i różnicowania. Bezpośredni kontakt ze słuchaczem nie jest nawiązywany dźwiękami podbarwionymi i przybliżanymi, na żadne manipulacje nie ma tutaj miejsca albo raczej - żadne efekty specjalne nie są tutaj potrzebne.
Góra pasma jest dźwięczna, bas konturowy, środek czytelny i bogaty w smaczki, ukazujący kulisy nagrania każdej płyty, kapitalna przejrzystość pozwala śledzić zarówno technikę, jak i emocje muzyczne.
Hybryda tranzystorowo-tranzystorowa
W płaskiej, niedużej obudowie wzmacniacza znajdują się końcówki mocy generujące imponującą moc. Urządzenie nagrzewa się przy tym w stopniu umiarkowanym. Wszystko wskazywałoby więc na nowoczesną amplifikację impulsową, jednak producent zastosował inne rozwiązanie.
Jest nim nieco zapomniany już układ (stosowany częściej w latach 80.) – klasa G, której istotą jest połączenie dwóch obwodów: pierwszy jest zasilany napięciami o niskich wartościach i odpowiada za umiarkowaną moc wyjściową, w tym przypadku nieprzekraczającą 25 W.
Można więc przyjąć, że w typowych warunkach wzmacniacz "zmieści" się w tym przedziale. Gdyby jednak potrzebna była wyższa moc, układ automatycznie i płynnie przejdzie w tryb wyższego napięcia zasilania. W takiej sytuacji będzie mógł dostarczyć znacznie więcej.
Układy pracujące w klasie G pozwalają też na uzyskanie wysokiej sprawności i może dziwić, że nie są bardzo popularne. Być może dlatego, że wymagają dodatkowej rozbudowy i komplikacji układowych. Od jakiegoś czasu eksperymentuje z nią inna brytyjska firma – Arcam.