"70" to kawał wzmacniacza, producent zaskoczył chyba samego siebie, bo spakował urządzenie w delikatny karton, jego cienkie i dość miękkie ścianki byłyby bardziej odpowiednie do ochrony dwukrotnie lżejszego urządzenia - najlepsza integra Pioneera waży bowiem ponad 17 kg.
Przyciski i pokrętła w japońskim stylu wypełniają przednią ściankę, chassis wykonano z masywnych, oczywiście metalowych elementów, górna ścianka jest oddzielona od boków, które przykręcono niezależnie do głównej ramy.
Pioneer A-70DA jest udoskonaloną wersją A-70; układ elementów zewnętrznych jest podobny i ergonomiczny. Największym pokrętłem jest regulacja głośności, kolejne trzy - to regulatory barwy i zrównoważenia kanałów; można je, jednocześnie z filtrem loudness, odłączyć przyciskiem Direct.
Selektor źródeł obejmuje w sumie aż dziewięć wejść - analogowych i cyfrowych. Dla analogowych mamy cztery wejścia liniowe i jedno z korekcją MM/MC. Niezależnie od tej palety wejść w standardzie RCA, A070DA ma także wejście na parce XLR.
Gniazda głośnikowe są zdublowane, podobnie jak RCA mają złocone styki. Wnętrze wzmacniacza jest pełne wyjątkowych układów oraz rozwiązań. Obudowa opiera się na dwóch metalowych płytach gwarantujących sztywność całej konstrukcji i trzech komorach potrzebnych w kontekście rodzajów zainstalowanych w środku układów.
Podobnie jak w A-70, końcówki mocy są impulsowe. Zarezerwowano dla nich miejsce w części centralnej, gdzie trafiła także część układów zasilacza. Główny transformator przeniesiono już do sekcji lewej - to klasyczny zasilacz liniowy, który zajmuje sporo miejsca i dużo waży.
Czytaj również: Na czym polega bi-amping i jakie są jego warianty?
Zestaw wejść cyfrowych jest już klasyczny - współosiowe, optyczne oraz USB. Dwa pierwsze mogą przyjąć sygnały PCM 24 bity i odpowiednio 192 i 96 kHz. Najbardziej błyszczy USB, którego możliwości sięgają 32 bit/384 kHz. Na tym nie koniec - będziemy mogli przesłać również dane w formacie DSD, i to nawet w wersji DSD256.
Płytka z końcówkami mocy wygląda niepozornie, ale ze względu na wysoką sprawność energetyczną wystarczy tutaj niewielki radiator. Trudno jednak nie zauważyć, że jak na układ impulsowy, moc wyjściowa Pioneera nie jest wysoka (według danych producenta - 65 W przy 8 Ω i 90 W przy 4 Ω).
Prawą komorę wypełnia dość skomplikowany układ przedwzmacniacza, który podzielono na kilka mniejszych płytek, nie separując już obwodów analogowych i cyfrowych. Do tej części trafił także drugi (znacznie mniejszy) transformator zasilający, przeznaczony właśnie do zasilania obwodów przedwzmacniacza.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Odsłuch
Nie są to urządzenia, których brzmienie byłoby identyczne, ale to, co proponuje Pioneer, opiera się na dość zbliżonych założeniach, jakie słychać u Yamahy. Dwa japońskie wzmacniacze wyraźnie stawiają na dźwięk dokładny, wręcz skrupulatny, najlepiej procentujący przy dobrych nagraniach, przy niektórych słychać wręcz cyzelowanie.
Pod tym względem Pioneer jest najbardziej bezkompromisowy, jedzie trochę po bandzie łącząc precyzję ze studyjną suchością. W ogólnym wrażeniu przypomina to trochę efekt, jaki uzyskujemy w mocno wytłumionych pomieszczeniach - dźwięk jest skupiony, stabilny, doskonale czytelny, krótki i konkretny, bez dodanego przestrzennego rozmachu i oddechu.
W tym przypadku nie chodzi o to samo, efekty przestrzenne wciąż w największym stopniu będą zależeć od akustyki naszego pomieszczenia odsłuchowego i charakterystyki kolumn, jednak coś w brzmieniu Pioneera A-70DA a wpływa na takie skojarzenie - dźwięk jest prowadzony rygorystycznie, co służy doskonałemu różnicowaniu, chociaż sama detaliczność wcale nie jest tutaj najważniejsza. Tym bardziej wysokie tony nie zaznaczają się ponad miarę, a wręcz przeciwnie - są wyrównane, zdyscyplinowane i przez sam porządek w pełni czytelne.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono i jakie są jej zalety?
Nie zwracają uwagi na same szczegóły, lecz idealnie wykańczają każdy dźwięk; to jednak nie prowadzi do ocieplenia i romantyczności, lecz do brzmienia zasadniczego, dość twardego, czasami żylastego, ale zawsze prawdziwego, demonstrującego autorytet i przekonującego, że właśnie w ten sposób uzyskaliśmy najlepszy wgląd w nagranie.
Nie zawsze przynosi to najprzyjemniejszy obraz muzyki, lecz tutaj wszystko zależy od niej samej i od jakości nagrania. Pioneera A-70DA nie jest instrumentem, lecz tylko - i aż - wiernym transmiterem; kontroluje każdy dźwięk, a w efekcie całą sytuację.
Bas jest szybki, idealnie rytmiczny, co może sprawiać wrażenie odchudzenia, bowiem nie pojawia się w żadnym momencie i w żadnym miejscu jakikolwiek nadmiar, przedłużone wybrzmienie i "płynięcie" - dominują uderzenia i wibracje.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy tranzystorów, ich charakterystyka i zastosowanie?
Przed wzmacnianiem
Pioneer A-70DA zawiera jeden z najbardziej niezwykłych i obszernych układów przedwzmacniaczy, jakie występują w amplifikacji zintegrowanej. Zróżnicowanie wejść (liniowe, gramofonowe, cyfrowe) jest tylko wstępem do tego, co dzieje się wewnątrz.
Wyjątkowość A-70DA polega na zastosowaniu dwóch niemal kompletnych układów przedwzmacniacza. Jeden należy do gniazd analogowych RCA i obejmuje bufory wejściowe, regulację głośności oraz konwersję na postać zbalansowaną.
Natomiast sygnały z gniazd XLR prowadzone są zupełnie niezależnie (nawet w ramach oddzielnej płytki drukowanej) od samego początku z własnymi stopniami wejściowymi i własną, w pełni symetryczną regulacją wzmocnienia (ten układ nie pracuje, gdy korzystamy z wejść RCA).
Dopiero przed przesłaniem sygnałów do końcówek mocy następuje wybór stosownej "ścieżki", a na ostatnim etapie - konwersja przebiegów zbalansowanych do formy niesymetrycznej. Symetryczne sygnały analogowe oddaje również przetwornik C/A, w którym użyto wybornego układu ESS Sabre z ośmioma niezależnymi konwerterami, skonfigurowanymi w dwóch stereofonicznych gałęziach.
Radosław Łabanowski