W droższej serii Superior znajdziemy końcówki mocy, przedwzmacniacz z przetwornikiem DAC i przedwzmacniacz phono, a w tańszej Essential - jedyny wzmacniacz zintegrowany Keces E40 oraz... dwusegmentowy przedwzmacniacz gramofonowy Ephono.
Chociaż obudowy, jakie stosuje Keces, nie są zunifikowane, to mogą sprawiać takie wrażenie. Wyglądają też jak miniaturki większego (regularnego) sprzętu, ale to raczej przejaw nowoczesności i możliwości niż kompromisu. Szkielet wykonano w całości z metalu, ścianki są grube i solidne. Front ma lekko zaokrąglone krawędzie, płynnie przechodzące w ścianki boczne.
Połączono minimalizm ze smacznymi dodatkami, jak wycięte w górnej płycie logo czy efektowna (nawiązuje do kształtu złącza USB-C) szczelina z czujnikiem dla sygnałów zdalnego sterowania. Niby niewiele się tutaj dzieje, jednak wyposażenie i funkcjonalność wzmacniacza Keces E40 są znakomite.
Keces E40 - złącza
Do regulacji głośności służy tradycyjne pokrętło, a do wyboru źródeł jeden niewielki przycisk. O tym, które wejście jest aktywne, informuje skromny wskaźnik diodowy. Do dyspozycji są w sumie cztery wejścia. Trzy analogowe - dwa liniowe, jedno gramofonowe (MM), oraz cyfrowe USB.
Nieopodal włącznika zasilania jest jeszcze wyjście słuchawkowe, czyli mamy komplet najważniejszych dzisiaj opcji, którego mogą wzmacniaczowi Keces E40 pozazdrościć "poważne", większe wzmacniacze tego testu...
Zrezygnowano z zestawu tradycyjnych wejść cyfrowych (jednak na wąskiej, tylnej ściance na wszystko nie starczyłoby miejsca), ale dzisiaj nie jest to poważnym ograniczeniem, USB w formule USB-DAC od dawna jest ważniejsze.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Nie rozpędzajmy się jednak w zachwytach, USB spełnia najbardziej podstawowe potrzeby, o plikach w wysokiej rozdzielczości trzeba zapomnieć, akceptuje wyłącznie sygnały PCM 16 bit/48 kHz.
Z tak niskimi parametrami wiąże się zwykle podstawowy tryb transmisji USB 1.0, jednak przesył sygnału odbywa się w nowocześniejszej formule USB 2.0 oraz wariancie asynchronicznym.
Terminale głośnikowe są pojedyncze, udało się jednak wygospodarować przestrzeń dla regulowanego wyjścia z przedwzmacniacza. Można do niego podłączyć końcówkę mocy albo... subwoofer lub dwa (co sugeruje sam producent). Pilot ma formę karty płatniczej.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Keces E40 - wnętrze
Wnętrze wzmacniacza Keces E40 nie jest wprawdzie wzorem estetycznego porządku, konieczność "poupychania" wszystkiego na niewielkiej przestrzeni stanęła na przeszkodzie elegancji, ale nie racjonalnym rozwiązaniom. W zasilaczu razem z transformatorem toroidalnym znajdują się dwa kondensatory - po 6800 mF każdy.
Najciekawsze są jednak końcówki mocy. Mimo nowoczesnej aparycji, E40 nie pracuje w klasie D, nie ma też scalonych modułów E40 ma tylko 22 cm szerokości, ale wewnątrz zmieścił się porządny zasilacz i końcówki w klasie AB. mocy, lecz tranzystory Sanken 2SA- 1386/2SC3519 (po jednej parze na kanał) pracujące w klasie AB.
Elementy przykręcono do małego płaskownika, ale w odprowadzaniu ciepła pomoże cały prawy bok wzmacniacza (tam urządzenie nagrzewa się najmocniej).
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Wybór wejść odbywa się bezgłośnie, co jest zasługą scalonego przełącznika. Potencjometr jest konwencjonalny. W torze przedwzmacniacza pracują scalone wzmacniacze operacyjne.
W sekcji cyfrowej zastosowano układ Burr Brown PCM2701, określany mianem USB-DAC-a, bo w niewielkiej obudowie umieszczono również przetwornik C/A z interfejsem USB. Umiarkowane możliwości wejścia USB to “zasługa" właśnie tego nie najnowszego już układu.
Keces E40 - odsłuch
To wzmacniacz o brzmieniu wyjątkowo plastycznym, miękkim i kojącym, a zarazem nieschematyczny w takim ogólnym profilu. Na charakter, a nawet klimat, na pewno duży wpływ mają średnie tony, jednak nie są one dominujące.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Keces E40 utrzymuje dobrą równowagę, a jego komunikatywność i łatwość odbioru jest związana zarówno z nasyceniem, jak i lekkością.
Nie jest to dźwięk ciężki, masywny, z dużymi pozornymi źródłami - jest namacalny i obecny subtelniejszymi środkami, naturalną barwą, optymalną przejrzystością, szacunkiem dla proporcji, unikaniem skrajności.
Pierwszy plan jest bliski, ale nie "przed nosem", scena nie jest zagęszczona. Subiektywna głębia pochodzi od dobrej spójności i płynności, wybrzmienia są dopieszczone, a detale są pokazane elegancko, bez przerysowania.
Keces E40 trochę zaokrągla i wygładza, rozdzielczość nie jest dla niego najważniejsza, jednak i przy takiej "kosmetyce" udaje się osiągnąć dobre różnicowanie.
Wokale są przyjemnie ciepłe, ale nie podgrzane jednostajnie. Stereofonia nie jest spektakularnie szeroka, za to przekonująca i wiarygodna.
Wysokie tony są łagodne, słodkie, dostatecznie dźwięczne i selektywne, mniej iskrzące czy wydobywające wszystkie drobiny, harmonijnie połączone i wplecione w cały przekaz. Nie będziemy się nimi zachwycać i delektować, za to oszczędzą nam przykrych ostrości, szorstkości i dzwonienia.
Keces E40 nie doleje oliwy do ognia, trochę utemperuje, uporządkuje, "przysposobi" - słabe nagrania były łatwiej przyswajalne, a te najlepsze były delikatniejsze.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
Można słuchać wszystkiego bez obaw, długo i bez zmęczenia. Więcej emocji przyniosłoby czasami więcej frajdy, a czasami więcej kłopotów. E40 nie daje się "wkręcić" i nie wkręca nas, nie jedzie po bandzie.
Keces E40 zapewnia bezpieczeństwo, pozwalając cieszyć się z każdej muzyki, co musi tym samym oznaczać również to, że nie brakuje mu podstawowej dynamiki, detaliczności i swobody.
Muzyka może być prowadzona rytmem, z tym E40 nie ma problemów, lecz nie budzą go do akcji tylko mocne uderzenia - świetnie czuje się w kołysaniu, niuansowaniu, bo wtedy okazuje nawet więcej żywości niż konkurenci, którzy często dla nabrania wiatru w żagle potrzebują basowego kopa i wyraźnych impulsów.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Stara klasa w nowym wydaniu
Po niewielkich rozmiarach modelu E40 można było się spodziewać układów impulsowych - końcówek w klasie D oraz impulsowego zasilania. Jednak E40 to pod względem zasadniczych cech układu wzmacniającego konstrukcja najbardziej klasyczna i w pewnych punktach bezkompromisowa.
W połączeniu z niewielkimi wymiarami budzi to nie tylko małe zdziwienie, ale przede wszystkim duży szacunek. Mały, rasowy (audiofilski?) wzmacniacz. Transformator toroidalny, tranzystory Sankena, a przedwzmacniacz pracuje w klasie A.
Oczywiście przy zastosowaniu techniki impulsowej można by z podobnych gabarytów dostać znacznie wyższą moc, która tutaj jest dość skromna, ale okazuje się, że wcale nie mniejsza niż z "regularnych" wzmacniaczy konkurentów.