Kto wie (ktoś wie...), jakie były plany i rozpoczęte projekty – pozostał nam jednak tylko A11 Tribute. Powstał wedle sprawdzonego (z Marantzem) schematu działania: wytypowano szczególnie udaną konstrukcję, ale też taką, którą można i warto udoskonalić.
A11 już w podstawowej wersji jest (a raczej był) bardzo dobrym urządzeniem. Rotel A11 Tribute działa i wygląda tak jak poprzednik, na froncie pojawiło się tylko subtelne logo Tribute.
Rotel A11 Tribute - wzornictwo i obsługa
Mimo upływu kilku lat konstrukcja wciąż prezentuje się nowocześnie – z panelem sterowania i wyświetlaczem, który pokaże nie tylko podstawowe ustawienia (wybrane wejście i poziom wzmocnienia), w menu odszukamy takie pozycje, jak regulację podświetlenia i sposób działania systemu automatycznego wyłączania.
Dla niektórych wejść przewidziano też możliwość pominięcia regulacji głośności lub wyboru stałej wartości wzmocnienia. Klasyczne regulatory barwy (tonów niskich i wysokich) nie wyczerpują tematu zmian charakterystyki częstotliwościowej. Rotel przygotował dodatkowo dwa tryby nazwane Rotel Boost oraz Rotel Max.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
W pierwszym wzmacniacz dostarcza "unikalną mieszankę charakterystyki tonalnej", w drugim "zwiększa poziom niskich częstotliwości... zachowując barwę wokali i średnicy". W Laboratorium wyjaśnimy, co się wtedy dzieje.
Pomimo tych atrakcji obsługa A11 jest stosunkowo prosta. Głośność regulujemy pokrętłem, wejścia wybieramy bezpośrednio pięcioma przyciskami; kolejne trzy pozwalają przejrzeć menu.
Rotel A11 Tribute - złącza i pilot
Aktywną parę (spośród dwóch) wyjść głośnikowych wybieramy na przednim panelu, obok wyjścia słuchawkowego. Rotel A11 Tribute ma cztery wejścia liniowe, jedno gramofonowe (MM) i wyjście z przedwzmacniacza. Ponad gniazdami widać plastikową kapsułkę - to moduł Bluetooth, są też złącza wyzwalaczy i RS232.
Czytaj również: Jakie funkcje pełni przedwzmacniacz?
Pilot jest systemowy, ale o dość ryzykownej ergonomii... Producent wpadł w pułapkę, którą sam na siebie zastawił. Oprócz wzmacniaczy Rotel ma odtwarzacze i tunery. I tym wszystkim z wielkim rozmachem ma sterować jeden sterownik z czterdziestoma czterema przyciskami.
Rotel A11 Tribute - wnętrze
Jak już zapowiadaliśmy, wnętrze Rotela A11 Tribute przypomina poprzednika - A11. Dla obwodów audio przygotowano jedną dużą płytkę drukowaną z wyciętym miejscem na radiator (powietrze jest zaciągane spod dolnej ścianki). Końcówki mocy są liniowe, a konfiguracja klasyczna – po jednej parze tranzystorów wyjściowych (Sankenów) na kanał.
Przedwzmacniacz gramofonowy oparto na układach scalonych, podobnie jak obwody liniowe. Transformator toroidalny ulokowano z lewej strony, pozostałe komponenty zasilacza (prostownik, kondensatory filtrujące) trafiły na główną płytkę w okolice końcówek mocy.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Główną sekcję audio wspomaga mniejszy moduł (tuż przy ściance tylnej); są tam układy sterujące, a ponadto niewielki obwód z odbiornikiem Bluetooth z obsługą standardu aptX.
Co mają począć użytkownicy mobilnych grajków Apple, których "iSprzęty" tego sposobu kodowania nie obsługują? Mogą ratować się podstawowym standardem SBC. Gdzie szukać rarytasów wersji Tribute? Wypatrując zieloniutkich baryłek kondensatorów, np. tuż poniżej radiatora (patrząc od przedniej ścianki).
Czytaj również: Co oznacza Single Ended?
Odsłuch
Testowaliśmy podstawową wersję A11, więc trudno uciec od pytania, czy "Tribute" różni się wyraźnie, czy tylko trochę, czy w ogóle... Jedynym rzetelnym sposobem prowadzącym do poważnej odpowiedzi na temat brzmienia jest bezpośrednie porównanie. Można też sięgnąć po wyniki pomiarów, co omówiliśmy w Laboratorium...
Odłóżmy więc na bok to pytanie, za to porównajmy Rotela A11 Tribute z konkurentami - "tu i teraz" jest to najważniejsze. Nawet gdyby Tribute grał dokładnie tak samo jak pierwsza "jedenastka".
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy tranzystorów, ich charakterystyka i zastosowanie?
To brzmienie pełne emocji, ale tym razem w wersji mniej romantycznej, a bardziej energetycznej, trochę zawziętej, ale i swobodnej. Dźwięk pełen wigoru, z pozytywnym iskrzeniem, podszyty nerwowością, a może właśnie chęcią do grania. Na takie wrażenia składają się oczywiście bardziej elementarne czynniki.
Niektóre łatwo ustalić, inne pozostają nieuchwytne dla takiego opisu, ale najważniejszy jest rezultat końcowy, oczywisty na tle pozostałych wzmacniaczy tego testu.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Rotel A11 Tribute to zarówno "mały rozrabiaka", jak też gwarancja dobrej równowagi tonalnej i ogólnej sprawności. Muzyka nie jest prowadzona przez wybrany zakres, któremu pozostałe tylko towarzyszą.
Na tle Marantza PM6007 średnica ma mniejsze znaczenie, przez co zyskują skraje pasma. Brzmienie Rotela przy takiej samej głośności wydaje się potężniejsze (basem) i jaśniejsze (górą), subiektywnie bardziej dynamiczne i wyraziste.
Średnica jest neutralna, dokładna, rześka, ekspresyjna, czasami przymila się do słuchacza ciepłymi wokalami, ale równie chętnie wibruje trąbką i szarpie gitarą. Niczego się boi, nie ma skrupułów, ale i nie wstydzi się zabrzmieć delikatniej, o czym ostatecznie przesądza nagranie. Powstają duże kontrasty.
Czytaj również: Co lepsze - wzmacniacz zintegrowany czy dzielony?
Specjalnie dla Rotela
A11 Tribute (oraz CD11 z tej samej rodziny) to wersje specjalne, ale producent nie zastrzega, że limitowane. Może więc nie musimy się spieszyć z zakupem, ale szkoda byłoby się spóźnić...
Podstawowa wersja A11 nie jest już dostępna, więc wydawałoby się niemal pewne, że producent wykorzystał powstanie „Tribute" jako okazję do podniesienia ceny... a może w ogóle taki był podstawowy powód?
A tutaj bardzo miła niespodzianka - Tribute jest tańszy! A11 w czasie naszego testu w 2019 roku kosztował 3200 zł, cena Tribute wynosi 2700 zł.
Rotel nie szermuje bogatymi informacjami o przeprowadzonych modyfi kacjach. Z jednej strony to szczegóły, z drugiej – wiemy, że zarówno diabeł, jak i ważne zmiany brzmieniowe mogą tkwić właśnie w nich, o czym przekonywał nas też Ken.
Wymieniono elementy pasywne – rezystory i kondensatory, dodano materiał tłumiący wewnątrz obudowy. Pozostaje jeszcze jeden fakt, który każdy audiofil weźmie pod uwagę - Rotel A11 Tribute to chyba ostatnie urządzenie, w powstaniu którego wziął udział Ken Ishiwata. Chyba że Rotel coś jeszcze ukrywa...