Jeśli nie zetkniemy się z firmą Cymer na pokazach albo nie usłyszymy o niej barwnych opowieści znajomych audiofilów czy wreszcie nie trafi w nasze w ręce ten numer "Audio", to trudno nam będzie wpaść na jej trop.
Nie ma własnej strony internetowej, więc wieści o niej rozchodzą się elektroniczną pocztą pantoflową. W Polsce mamy zresztą i tak wyjątkową sytuację, ponieważ dystrybucją tej marki zajęła się firma 300B Systemy High End.
Cymer został stworzony przez jednego człowieka, Elsona Silvę, którego nazwisko figuruje na tabliczkach identyfikacyjnych. Jest on również jedynym właścicielem tej firmy. Z pochodzenia Brazylijczyk, studiował w USA, chętnie podróżuje i zmienia otoczenie, a obecnie działa w Australii, skąd właśnie przysłano do nas wzmacniacz - jego autorskie dzieło.
Na tamtejszym rynku produkty Cymer otaczane są wręcz kultem, daleko większym niż najlepsze lampowe konstrukcje innych firm. Wiele hi-endowych rynków rządzi się właśnie takimi, lokalnymi prawami.
W ofercie polskiego dystrybutora znajduje się obecnie tylko jeden produkt Cymera - monobloki Cymer 300B SE 9.1 za 68 000 zł, których konstrukcja rzeczywiście robi wrażenie na każdym wielbicielu lamp. Koncentruje się tu bowiem cała esencja lampowego świata - uwielbiana lampa 300B i to w dodatku w odsłonie Single Ended.
Obiektywnie rzecz biorąc, pod względem parametrów wcale nie najlepsza (choć często chwalona za trwałość), nie najmocniejsza, a jednak szczególnie ceniona głównie za walory dźwiękowe.
Ogromne bańki 300B trafiają do najdroższych konstrukcji, są obiektem westchnień hobbystów, choć ich wysoka cena często odstrasza domorosłych konstruktorów.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Urządzenie przyjechało w dwóch ogromnych drewnianych skrzyniach, każdy z monobloków był obłożony grubą warstwą ochronnej gąbki, więc wydawało się, że opakowanie skrywa znacznie większe urządzenie.
Wzmacniacz jest wykonywany całkowicie ręcznie w Australii. To rzemieślnicza robota, mająca swoje wady i zalety. Po wypakowaniu z kartonu od razu widać, że w konstrukcję włożono sporo serca i pracy, choć montaż i pasowanie elementów nie są ultraprecyzyjne.
Specyfika produktu sprzyja jednak takiemu charakterowi, nanometrowe dokładności nie były nigdy atrybutami wielkiej sztuki. A Cymer 300b SE 9.1 ma wszelkie zadatki, by zaliczyć go do lampowej arystokracji.
Cymer 300b SE 9.1 - lampy
Podstawę konstrukcji wzmacniacza stanowi metalowy, lakierowany proszkowo szkielet z czarną, błyszczącą płytą przednią oraz ozdobnymi, drewnianymi bokami.
Układ odpowiada typowej otwartej architekturze wzmacniacza tego typu, z odsłoniętymi lampami oraz transformatorami wyjściowymi przesuniętymi do tylnej krawędzi. Lampy wzbogacono wypolerowaną (na lustro) metalową podstawą, mimo że taki zestaw "baniek" broni się właściwie sam, bez żadnych dodatkowych ozdobników.
Czytaj również: WAT WAT-owi nierówny, czyli co powienien wiedzieć amator lamp
Audiofilski świat oszalał wiele lat temu na punkcie 300B (pierwsza z lewej) i ten stan utrzymuje się do dziś. We wzmacniaczu Cymer zastosowano świetne lampy Electro Harmonix.
Trioda 300B występuje tutaj w towarzystwie lamp 12AX7 (odpowiednik popularnej ECC83) oraz 12BH7 w stopniu wzmocnienia wstępnego. Użycie pojedynczej 300B nie jest zaskoczeniem dla zorientowanego w temacie audiofila. Mimo dostępności konstrukcji push-pull, to właśnie te skryte w układzie SET (Single Ended Triode) są źródłem największych emocji.
Królewska lampa w królewskiej kategorii, bez wszystkich komplikacji niesionych przez przeciwsobny stopień push-pull, na czele z przejściem przez "zero" (szczególnie groźnego właśnie w konstrukcjach lampowych, gdzie znacznie trudniej o dwa identyczne elementy niż w świecie półprzewodników), ale także z kluczowym ograniczeniem...
Niska moc wyjściowa zmusza właścicieli wzmacniacza wykonanego na bazie pojedynczej 300B do poszukiwań odpowiednich kolumn głośnikowych. Chociaż przewrotnie jest to dodatkowym atutem tego typu konstrukcji, zwiększającym wymagania i dorzucającym do audiofilskiego równania systemu marzeń kolejną niewiadomą… Nie chodzi przecież o to, by było łatwo, nieprawdaż?
Oprócz samych lamp i wyboru ich aplikacji, kluczową cechą (niemal) każdego wzmacniacza lampowego są transformatory wyjściowe. W tym przypadku nawijane ręcznie z zachowaniem specjalnej geometrii, która - według konstruktora - przyczynia się do uzyskania jak najniższej pojemności i ograniczenia indukujących się między zwojami napięć.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Cymer 300b SE 9.1 - parametry
Dopasowanie poszczególnych sekcji wzmacniacza odbywa się z wyjściowo wykalkulowanymi parametrami, jednak każdy egzemplarz jest mierzony i dostrajany indywidualnie.
Urządzenie nie ma żadnych drukowanych płytek (wyłączając druk w sekcji zasilacza), wszystkie połączenia wykonywane są metodą punkt w punkt. Na wyjściu pracują drogie olejowe kondensatory Mundorfa, zasilacz bazuje na elementach Nippon oraz półprzewodnikach.
Końcówka mocy ma jedno wejście RCA oraz wyjście głośnikowe z oddzielnymi odczepami transformatorów dla obciążeń 8- i 4-omowych. Niezależnie od tego, które wybierzemy, producent gwarantuje moc 9 W, choć skrótowa specyfikacja nie mówi ani słowa o poziomie zniekształceń.
Monobloki można podłączyć bezpośrednio do odtwarzacza, pod warunkiem, że ma on układ regulacji poziomu wyjściowego. W przeciwnym razie trzeba skorzystać z przedwzmacniacza, który dostarcza... sam producent.
Kupując wzmacniacz Cymer 300b SE 9.1 otrzymujemy prosty przedwzmacniacz pasywny z regulacją wzmocnienia (precyzyjnie rzecz ujmując - tłumienia) i trzema wejściami liniowymi. Nawet jeśli kiedyś zamarzą nam się eksperymenty z innymi preampami, propozycja Cymera jest godna odnotowania.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
Odsłuch
Do słuchania wzmacniacza lampowego, zwłaszcza tak szczególnego jak Cymer, trudno podejść obojętnie i beznamiętnie. Każde nastawienie będzie wpływać na wrażenia i ocenę, ale przecież również użytkownik będzie pod wpływem… dobrego alkoholu?
Lampka czerwonego wina itp. na pewno nie zaszkodzi, lecz pomoże wciągnąć się w magię tego dźwięku. Jako całość jest to kompozycja gruntownie przemyślana, stworzona dla osób, które szukają określonych cech, ale które potrafią też poświęcić co nieco z uniwersalnych wymagań.
Nie można się oszukiwać, że Cymer 300b 9.1 jest wzmacniaczem pod każdym względem idealnym i bezkonkurencyjnym, zakłamaniem byłoby stwierdzenie, że produkt tego typu deklasuje wszystko, co do wzmacniania sygnału zostało kiedykolwiek stworzone.
Zdecydowanie łatwiej, szybciej i przyjemniej jest jednak przebrnąć przez ograniczenia Cymera, niż przekonać się do brzmienia poprawnych, ale nijakich urządzeń.
Dwa najbardziej kontrowersyjne elementy brzmienia wzmacniacza dotyczą w sumie wspólnej kwestii. Cokolwiek byśmy sobie wyobrazili i jakiekolwiek kolumny podłączyli, bas zostanie w tym wzmacniaczu podporządkowany pewnym regułom.
Niskie tony nie mają nic wspólnego z przeciągłym "basolejstwem". W każdej sytuacji Cymer 300b SE 9.1 gra sprawnie, nie ma oczywiście wykopu, potęgi ani chęci do potrząsania całym pomieszczeniem, ale w tej mierze lepszym wyborem będzie elektronika tranzystorowa.
Niskie tony mają mniej energii, lecz kształty dźwięków są pełne i czytelne. Cymer 300b SE 9.1 dość swobodnie operuje rytmem, chociaż nie przytupuje.
Wraz z tym trzeba wzmacniaczowi wybaczyć umiarkowaną dynamikę w skali bezwzględnej, jednak zdarzenia muzyczne nabierają rumieńców, wcale nie są ospałe i mętne. I wcale nie jest tak, że ciekawe rzeczy dzieją się tylko w zakresie środka pasma.
Owszem, Cymer 300b SE 9.1 gra tu pięknie, średnica jest jednak nieco odmienna względem lampowych schematów. To już pułap dźwięku, na którym trudno byłoby wybaczyć nawet celowe, zasłonięte ideą lamp, zmiękczenie i zaburzenie czytelności.
Wzmacniacz w cenny sposób łączy zalety obydwu światów, słychać sporo czaru i ciepła. Jeśli nie równouprawnioną cechą, to zapewne bardzo istotną jest przejrzystość. Dzięki temu wszystko brzmi w sposób wiarygodny i jednocześnie jest podszyte tym, czego oczekujemy od lampy.
Oczywiście mógłbym wyobrazić sobie osoby zawiedzione pewną powściągliwością w owej osławionej plastyce i słodyczy. Niestety te cechy, tak często rozdmuchiwane przy okazji tańszych lampowców, nierzadko kamuflują ich wady.
Cymer 300b SE 9.1 nie musi niczego maskować porcją mydlin, usypiających czujność i prawdziwość dźwięku. Być może narażę się teraz niektórym, ale uważam, że cechy takiej naturalnej, namacalnej średnicy wcale nie są zarezerwowane dla lamp i prawdziwość brzmienia leży jak najbardziej w obszarze osiągalnym dla tranzystorów.
Można doszukać się tu osobniczej delikatności i czułości, co nie zmienia jednak ogólnego charakteru, nie jest cechą kluczową. Idealnie spleciona ze środkiem góra pasma brzmi, ponownie w odniesieniu do wzmacniacza lampowego, odważnie i dziarsko.
Nie pozwala jednak na zmianę charakteru nawet najostrzejszych dźwięków. To wręcz niewiarygodne, z jaką siłą i zdecydowaniem potrafią brzmieć instrumenty dęte, ile energii i bezpośredniości mają blachy - z urządzenia lampowego. Każdy z tych dźwięków ma perfekcyjnie ukształtowaną strukturę, w której nie tylko idealnie słychać poszczególne składniki, ale i czuć swobodę.
Wzmacniacz Cymer 300b SE 9.1 czuje się dobrze także w zadaniach przestrzennych, zachowuje wierność oryginałowi przede wszystkim w mniejszych składach akustycznych, większe grono muzyków stanowi już obciążenie, które nie pozwala na wyzwolenie się tej fenomenalnej energii, słyszanej np. we fragmentach z solistami.
Takie generalizowanie jest oczywiście dość niebezpieczne, gdyż każde nagranie i realizacja rządzi się własnymi prawami, jednak dla ogólnego zobrazowania sytuacji stanowi pewną wskazówkę.
Na koniec drobna uwaga, a zarazem pochwała odnośnie funkcjonowania przedwzmacniacza - maleńka "pasywka" w połączeniu z monoblokami sprawowała się bardzo dobrze. Nie było to narzędzie do kształtowania charakteru dźwięku, więcej wyraźniejszych zmian wnosiły eksperymenty z innymi preampami, jednak trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy efekt był wart znacznie wyższych nakładów finansowych.
Trzeba też zwrócić uwagę na konstrukcję samych monobloków, ponieważ zostały zaprojektowane w taki sposób, by mogły ze świetnym rezultatem, wyłącznie poprzez taki pasywny przedwzmacniacz, pracować z dowolnym źródłem CD.
Radek Łabanowski