Bo i sam wzmacniacz jest maleńki, czego na indywidualnym zdjęciu nie widać. Ale jak wygląda! Jego bryłę tworzą dwa położone na sobie prostopadłościany i umieszczone po bokach radiatory. Górny prostopadłościan wykończono naturalną okleiną (w teście - drewno zebrano).
Z przodu mamy tylko jedno duże pokrętło. Kiedy je przekręcimy, okaże się, że to dwupozycyjny przełącznik z automatycznym powrotem do pozycji spoczynkowej pośrodku. To nienowe rozwiązanie dla Pathosa, stosowane w wielu wcześniejszych wzmacniaczach, jednak po raz pierwszy wygląda w ten sposób i po raz pierwszy nie mamy pojęcia, jaki poziom siły głosu wybraliśmy…
Nie ma przecież żadnego wyświetlacza, który by nas o tym informował, a gałka zawsze znajduje się pośrodku. Trochę to ekscentryczne. Po wyłączeniu z trybu stand-by, wzmacniacz zapamiętuje wcześniej ustawiony poziom głosu. Z kolei po wyłączeniu go mechanicznym wyłącznikiem sieciowym (tylna ścianka) wzmocnienie jest ustawiane na zero.
Niewielkie wymiary urządzenia są możliwe dlatego, że oddaje ono tylko 10 W na kanał (przy 8 omach). Tyle, że oddaje je w klasie A. Oprócz tranzystorów w końcówce, mamy w układzie podwójne triody małej mocy 6922EH amerykańskiej firmy Electro-Harmonix.
Są one ulokowane w górnej ściance, skąd nieco wystają, chronione trzema "łopatkami". W dolnej części przodu umieszczono przycisk stand-by (większy, srebrny) oraz cztery małe czarne guziczki podświetlane diodami.
Najnowszy wzmacniacz Pathos InPol Remix trafił do mnie z tymczasową instrukcją, podpisaną przez Lucio Sartori. To urządzenie świeżutkie i zaskakujące. Kosztuje tyle samo, co inne wzmacniacze tego testu, raczej duże i bardzo ciężkie, ale jego pudełko pomieściłoby co najwyżej lampy do wzmacniacza Mastersounda… LED.
Powielają one przyciski z pilota zdalnego sterowania - wybierzemy nimi wejście XLR, RCA, włączymy wyciszanie o 12 dB ("attenuation") oraz aktywujemy całkowite wyciszenie ("mute"). Radiatory są bardzo duże, wykonywane na zamówienie - kształt ich piór układa się w napis Pathos.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Pathos InPol Remix - przyłącza
Tylna ścianka została wykończona przezroczystą płytą z akrylu, na którą naniesiono napisy. Są tam dwa klasyczne wejścia liniowe, analogowe - zbalansowane XLR i niezbalansowane RCA, jest też wyjście z przedwzmacniacza a także dwa wejścia cyfrowe USB - typu A i B.
Są nawet dwa gniazda do sterowania włączaniem i wyłączaniem wzmacniacza w układach zintegrowanych systemów "custom". Wejścia USB w testowanym egzemplarzu były nieaktywne. Apgrejd kosztuje 700 euro.
Na stronie internetowej firmy znajdziemy też informacje o tym, że już wkrótce ma trafić do sprzedaży niezwykle wyrafinowany stylistycznie, łatwy w obsłudze, odtwarzacz plików audio z możliwością ripowania płyt CD, wyjściem na lampach i zintegrowanym, dotykowym ekranem o przekątnej 21 cali. Ma się nazywać Musiteca i firma już zastrzegła jego nazwę (™).
Pathos InPol Remix - wnętrze
Wnętrze wzmacniacza Pathos InPol Remix jest szczelnie wypełnione. To układ w pełni zbalansowany z osobno prowadzoną masą. Wzmocnienie regulują scalone drabinki rezystorowe PGA2310, po jednej na kanał.
Układ pierwotnie przeznaczony był do profesjonalnych zastosowań, ale szybko został przejęty przez świat hi-fi; pozwala na regulację w zakresie od +31,5 dB do -95,5 dB w krokach 0,5 dB.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Końcówki mocy - po cztery tranzystory końcowe na kanał (MOSFETy IRFP240) - przykręcono nie bezpośrednio do radiatorów, ale najpierw do aluminiowych płaskowników. Pod spodem w osobnej, metalowej klatce umieszczono układ zasilający.
Wypada powiedzieć parę słów o firmowym układzie INPOL. To skrót od włoskiego "Inseguitore a Pompa Lineare" - w wolnym tłumaczeniu: "kontrola liniowego wtrysku", co w materiałach firmowych objaśniono jako system podobny do semafora, sterującego ruchem pociągów. "Pociągiem" (paliwem) byłby tu prąd, a "pantografem" (kontrolerem) lampa na wejściu układu.
Pathos InPol Remix - lampy
We wzmacniaczu Pathos InPol Remix lampy umieszczono dość nietypowo, przynajmniej jak na wzmacniacz hybrydowy, bo nie na wejściu, a dopiero po regulacji siły głosu, już po wstępnym wzmocnieniu i zbuforowaniu w układach scalonych.
Ale to jest właśnie część układu INPOL - na wejściu końcówki umieszcza się lampę i łączy się ją z tranzystorem nie - jak zwykle - przez anodę, sprzęgniętą za pomocą kondensatora (który blokuje wysokie napięcie zasilające), ale przez katodę.
Można dzięki temu połączyć lampę i bramkę tranzystora, bez pośrednictwa kondensatora, pojedynczym opornikiem. W takim układzie zupełnie inaczej rozkłada się obciążenie w układzie, bo obciążeniem lampy jest bezpośrednio tranzystor, a nie opornik ze sprzęgającym go kondensatorem. To bardzo prosty i elegancki, opatentowany oczywiście przez Pathosa, układ. Jego twórcą jest Gianni Borinato.
Materiały firmowe mówią, że układ INPOL i ogólna architektura wzmacniacza InPol Remix jest kopią, choć przeskalowaną w dół, potężnych monobloków Adrenalin. Te oddają 200 W i są naprawdę duże, jednak założenia dla obydwu urządzeń są identyczne.
Odsłuch
Nie miejmy złudzeń - nawet z kolumnami o wysokiej skuteczności i łagodnym przebiegu impedancji dynamika nie będzie taka, jak z dużego, mocnego wzmacniacza. Różnicowanie basu nie będzie podobne do tego, co pokazuje IN400 Atolla czy nawet Compact 845 Mastersounda.
Jeśli jednak przy zakupie Pathosa InPol Remix, czy tylko rozważaniu o jego nabyciu, myślimy o niewielkim pomieszczeniu i niezbyt głośnym graniu, wówczas można przejść do następnego etapu…
Włoski wzmacniaczyk pokaże coś specjalnego. To wyjątkowo gładkie brzmienie. Słuchając utworu "Caramel" z płyty "Closeup, Vol.1" Suzanne Vegi czułem niemal na podniebieniu jego słodki, gęsty smak.
Wzmacniacz akcentuje środek pasma, ale zupełnie inaczej niż Quad. Tam to klasyczne, lampowe, nasycone, ocieplone granie - z jego zaletami i wadami. Tutaj góra nie jest w jakiś wyraźny sposób zrolowana, ani też nie ma się wrażenia ogólnego "ocieplenia".
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Dźwięk jest jednak gładki, bo drażliwe elementy są z niego wywabione tak dokładnie, że nawet podczas słuchania nagrań mp3 ma się wrażenie, że to coś w rodzaju analogu.
Po odpaleniu płyty winylowej, nawet dość agresywnie nagranej, jak "Hourglass" Dave’a Gahana, wszystko nagle eksploduje, dźwięk dosłownie wybucha nam w twarz i wiemy, że mp3 było tylko szyderstwem z tego, co miał do powiedzenia artysta, realizator i producent.
Ograniczenia na basie wynikają wprost z niskiej mocy, ale udało się je do pewnego stopnia obejść. Bas potrafi bowiem zejść całkiem nisko. Na płycie "Homeland" Laurie Anderson, w otwierającym ją utworze "Transitory Life" potrafił utrzymać też zwartość i uderzenie.
Można się dziwić, że takie maleństwo, o tak małej mocy potrafi zagrać w tak autorytatywny, mocny sposób. Jest w tym oczywiście haczyk. W "My Right Eye" z przywołanej wyżej płyty, szybkie, krótkie "pchnięcia" były tylko lekko zaznaczone.
Tutaj wzmacniacz się "oszczędzał". Nie o to chyba chodzi, żeby Pathos InPol Remix przyciął "Battery" Metalliki tak, jak duży piec. Chodzi raczej o subtelniejszą muzykę i nieco inne emocje. A te są gwarantowane - wzmacniacz charakteryzuje się bowiem dźwiękiem o niewiarygodnej bezpośredniości.
Dźwięki wydają się spływać z głośników bez wysiłku, wydobywać z nich samoistnie, jakby nic ich do tego nie zmuszało, jakby nie wiedziały, że między płytą a nami są kilometry drutów, żelastwo, plastik, lasery… itp.
Nie jest to też dźwięk wypchnięty, bo źródła pozorne budowane są raczej za linią głośników, Pathos InPol Remix gra lekko i swobodnie.
Zero mechaniczności, zarazem bez ocieplania i zmiękczania. Pathos InPol Remix nie jest mistrzem różnicowania i rozdzielczości, ale też nie przykrywa wszystkiego własnym charakterem. Wysmakowana, wyspecjalizowana, wyrafinowana konstrukcja.