To jeden z trzech wzmacniaczy zintegrowanych w ofercie brytyjskiej marki - najtańszy i najnowszy. Wzornictwo Arcama w ciągu ostatnich lat zasadniczo się nie zmieniło - pokryty czarnym lakierem proszkowym (wzmacniacze zintegrowane dostępne są tylko w takim kolorze) front mieści pośrodku prosty wyświetlacz, do którego przylega rząd przycisków, uruchamiających wejścia, funkcję szybkiego wyciszenia, regulację zrównoważenia kanałów i wygaszenie matrycy.
Jest też duże pokrętło głośności, sprzęgnięte z cyfrowym układem sterowania (bez klasycznego analogowego potencjometru). Niemal wszystkie elementy z przodu, na czele z potężną gałką, są metalowe.
Z tego, jak ważne są dzisiaj słuchawki, zdają sobie sprawę także projektanci Arcama, którzy wyposażyli wzmacniacz nie tylko w wyjście słuchawkowe (gniazdo mini-jack), ale też w dedykowany mu układ wzmacniający; producent zapewnia, że poradzi on sobie z każdym modelem "nauszników". Z przodu znalazło się także wejście dla sprzętu podręcznego - niestety, jedynie w formie drugiego gniazdka o średnicy 3,5 mm.
Arcam A19 bazuje na nowoczesnym, cyfrowym sterowaniu, które wykorzystano do realizacji regulacji głośności, zrównoważenia kanałów i wyboru źródeł; zrezygnowano z regulacji barwy dźwięku, za czym jednak większość użytkowników nie będzie tęsknić.
Arcam A19 - przyłącza
Obudowa jest bardzo niska, więc z tyłu wzmacniacza nie ma dużo miejsca. Zainstalowano jeden komplet terminali głośnikowych, ale rozbudowano sekcję wejść RCA - mamy do dyspozycji aż sześć liniowych, towarzyszące im wyjście dla rejestratora oraz wejście dla gramofonu z wkładką MM.
Z myślą o nim dodano także trzpień masy (złocony). Jest też wyjście z przedwzmacniacza, co m.in. otwiera drogę do rozbudowy systemu - Arcam kusi relatywnie niedrogimi końcówkami mocy, umożliwiającymi przygotowanie bi-ampingu.
Z tyłu wzmacniacza Arcam A19 znalazłem jeszcze jedną ciekawostkę: kolejne gniazdo mini-jack. Nie jest ono jednak ani wyjściem, ani wejściem dla sygnałów audio, ale źródłem... zasilania. Możemy bowiem wykorzystać wbudowany w A19 transformator do zasilenia takich urządzeń Arcama, jak przetwornik DAC rLink, dzięki któremu podłączymy do wzmacniacza komputer.
Nieduży sterownik obsługuje wszystkie funkcje wzmacniacza - sprawnie i konkretnie. Nie ma on nadmiernej liczby przycisków, co nie komplikuje życia. Poza tym pilot świetnie leży w dłoni, jest lekki i wykonuje dokładnie to, czego od niego oczekujemy.
Arcam A19 - układ elektroniczny
Wszystkie układy audio umieszczono na wąskiej płytce drukowanej dosuniętej do tylnej ścianki. Po prawej stronie, bliżej frontu, przykręcono transformator toroidalny, jednak pozostałe elementy zasilacza, takie jak prostowniki oraz kondensatory, przeniesiono na główny druk, w pobliże końcówek mocy.
Dodatkowa płytka drukowana znalazła się przy przedniej ściance. Jest to jednak tylko moduł zbierający sygnały z pokrętła głośności i przycisków, a następnie przekazujący je do tylnej części urządzenia.
Na główną płytkę wlutowano gniazda wejść, sygnały audio trafiają od razu do selektora źródeł, opartego na układach scalonych. W sekcji przedwzmacniacza, zamiast potencjometru analogowego, działa drabinka rezystorowa - ceniony układ Burr-Brown serii PGA, który można spotkać w droższych wzmacniaczach. W końcówkach mocy wykorzystano "gotowce" Texas Instruments, każdy z kanałów obsługuje układ scalony LM3886.
Odsłuch
Najmniejszy "ciałem" Arcam jest także w testowanej stawce najmniejszy "duchem", a raczej dźwiękiem. Arcam A19 gra oszczędnie, lecz bardzo starannie i uprzejmie. Gdy NAD porusza się z wielkim rozmachem, ale bywa gwałtowny, mogąc nie zauważyć pewnych subtelności, tak Arcam jest czujny i ostrożny, zwraca uwagę na niuanse, działa mniej stanowczo, bardzo muzykalnie i plastycznie.
Każdy dźwięk ma delikatną otoczkę, a zarazem jest dobrze określony, nawet drobne detale wydają się nasycone. Arcam A19 nie ma też takiej pary jak Rotel, ale muzyka niewymagająca dużych dawek dynamiki płynie naturalne, barwnie i nie jest pozbawiona emocji - ładnie pokazuje tembr głosów, klimat nagrań, akustyczny oddech.
Góra pasma jest subtelna, jednak nie została ani stłumiona, ani przesłodzona - ma niezłą rozdzielczość, emituje sporo szczegółów, nie popada w suchość, jest dźwięczna i płynna. Nie jest to przejrzystość krystaliczna, lecz dobra czytelność i naturalność. Z tym brzmieniem nie trzeba się oswajać i weń "wczytywać", dociera ono łatwo i sprawia przyjemność, choć nie podnosi adrenaliny.
Średnica trzyma się cieplejszego nurtu, nie jest jednak "zagotowana" i zmulona, nie atakuje i nie zniewala, z pewnego dystansu dostarcza elegancki, dostatecznie wiarygodny obraz głównych dźwięków. Zredukowano "inwazyjność" instrumentów dętych, nie są tak żywe jak z NAD-a, ale dzięki temu będą sprawiać mniej kłopotu... Do tego "wyluzowanego" stylu Arcam dokłada całkiem sprawny, rytmiczny bas.
Moc scalona
Scalone układy w końcówkach mocy są rzadziej spotykane niż klasyczne tranzystory, chociaż nie można mówić, że występują marginalnie. Arcam nie po raz pierwszy sięga po scalaki, znalazły one też zastosowanie w poprzednim modelu (A18) i były to te same układy co w A19, czyli LM3886.
Tranzystory w końcówkach mocy dają konstruktorowi dużą swobodę, pozwalając kształtować parametry układu. W tym kontekście scalaki wydają się ograniczone, są pewnego rodzaju gotowcem, który ma jednak swoje zalety. Szybkość montażu, uproszczenie układu - widać to doskonale w konstrukcji A19.
Układ LM3886 jest odporny na wahania napięcia zasilającego (zarówno zbyt niskiego, jak i zbyt wysokiego), przeciążenia (nawet zwarcie), trwałe przegrzanie oraz chwilowy wzrost temperatury otoczenia. Bez dodatkowych zabiegów konstruktor wzmacniacza dostaje do ręki kompleksowe rozwiązanie.
Końcówki mocy nie są zresztą jedynym obszarem A19, gdzie zadomowiła się technika scalona - do pracy zaprzęgnięto także scalone przełączniki wejść, zamiast stosowanych np. w NAD przekaźników.
Adam Mokrzycki