Nie dziwi też to, że generalnie duńskie produkty są zwykle dość drogie, niekoniecznie ociekające luksusem, ale oryginalne i zawsze gustowne. Mimo takiej wiedzy i przygotowania, spotkanie z firmą Davone i jej kolumnami jest doświadczeniem wyjątkowym.
W końcu nie byłem zdziwiony informacją, że takie cuda zaprojektowano i wyprodukowano w Danii, ale kiedy je zobaczyłem po raz pierwszy, o niczym nie wiedząc, nie mogłem wyjść z podziwu dla inteligencji designera, który połączył to, co najlepsze, od strony akustycznej i estetycznej, w formie jakże daleko odbiegającej od wszystkiego, co spotykamy w ofertach innych producentów, a jednocześnie tak przyjaznej, organicznej i uniwersalnej.
Projekty Davone nie wchodzą w nurt hi-tech, nie wyglądają groźnie i futurystycznie - wręcz przeciwnie: mają w sobie dużo dawnego klimatu. Nie jestem historykiem sztuki i wzornictwa przemysłowego, ale nie trzeba nim być, aby kojarzyć Davone z designem lat 60.
Nie jest to jednak nawiązanie do wyglądu kolumn z tamtej epoki - w większości raczej prymitywnych, bazujących na prostopadłościennych skrzynkach - lecz do osiągnięć dizajnerów zajmujących się meblami i innymi ważnymi elementami wyposażenia wnętrz (do której to sfery pod względem "ideowym" sprzętu hi-fi wówczas nie zaliczano).
Davone w pewnym sensie zmienia historię: pokazuje, jak mogłyby wyglądać zespoły głośnikowe już pół wieku temu, gdyby wówczas uznano je za temat godny zainteresowania dla ówczesnych najlepszych projektantów; nie byłoby jednak wtedy możliwe użycie takiej techniki, jaka jest dostępna dzisiaj, więc w żaden sposób nie mogłyby grać tak, jak grają dzisiaj.
Davone, czyli grajace fotele
Wszystko razem mamy przed sobą w XXI wieku, i to w kilku odsłonach. Każdy model Davone jest jedyny w swoim rodzaju, mniej lub bardziej niesamowity, ale zaprojektowany od podstaw, tylko i aż w ramach ogólnej konwencji.
W ofercie Davone nie ma więc żadnych "serii", podobnych do siebie kolumn mniejszych i większych, lecz wyłącznie odrębne, pojedyncze pomysły. Nie ma też typowego dla dużych firm, wielkiego wyboru, kilkudziesięciu modeli w bardzo szerokim zakresie cenowym.
Davone nie próbuje zaspokajać wszelkich realnych i hipotetycznych potrzeb klientów na całym świecie; po pierwsze, nie wchodzi na rynek niskobudżetowy, na co nie pozwala zarówno wysoka jakość, związana z przyjętym stylem, jak i miejsce produkcji (czyli droga Dania); po drugie, co godne podkreślenia, Davone nie zachowuje się jednak jak typowy producent high-endu, który zakłada, że na świecie jest wielu klientów gotowych wydawać na sprzęt bajońskie sumy, i trzeba tylko przygotować odpowiednie argumenty, aby przynajmniej część tych pieniędzy popłynęła do naszej kieszeni.
Przez liczebnie skromną, wyważoną, ale bardzo elegancką ofertę przemawia właśnie duńska racjonalność i kultura.
Kolumny Davone nie są kierowane do nowobogackich, którzy chcą przelicytować wszystkich znajomych, kupując sprzęt jeszcze droższy i jeszcze bardziej imponujący, lecz do dobrze sytuowanej, ale i mającej dobry gust, klasy średniej, dla której porządny i ładny sprzęt nie jest przede wszystkim kwestią prestiżu czy nawet owocem wielkiej audiofilskiej pasji, lecz jedną z życiowych przyjemności, na którą bez wielkich wyrzeczeń można wydać część domowego budżetu.
Tak naprawdę, to wszyscy producenci szukają dojścia do tego właśnie rynku, zwłaszcza w ciągu ostatnich lat, gdy sprzęt stereo wrócił do łask i na salony.
Sukces wymaga jednak pomysłowości i wyjścia poza utarte ścieżki, klienci chcą nie tylko dobrej techniki i dobrego brzmienia, lecz czegoś specjalnego i jednocześnie przyjaznego, dalszego od hardcorowego audiofilizmu, a bliższego ich wrażliwości.
Tymczasem większość znanych producentów chce ich przede wszystkim oszołomić i udowodnić, że oferuje więcej patentów i zaawansowania niż konkurenci. Davon poszedł nieco inną drogą. Nie zastąpił dobrej techniki odlotowym designem i zręcznym marketingiem, co też się tu i ówdzie zdarza.
Konstrukcje Davone w ogólnym odbiorze kuszą najpierw wyjątkowym stylem, który technikę wręcz maskuje, zamiast ją eksponować, ale gdy będziemy się chcieli upewnić, że nie płacimy tylko za oryginalne obudowy, nie będzie z tym żadnego problemu – to nie są dizajnerskie "wydmuszki", lecz solidne, technicznie bardzo nowoczesne zespoły głośnikowe, gdzie walory wizualne są wartością dodaną, a nie kompensacją jakichkolwiek słabości.
Bardzo szeroko rozstawione punkty podparcia, dobre wyważenie i solidne umocowanie podpory do skrzyni gwarantują stabilność i bezpieczeństwo.
Być może w następnej generacji Grandy będą kręcić się dookoła - jak fotel.
Modne i w gruncie rzeczy mądre hasło "forma podąża za funkcją" nie do końca pasuje do produktów Davone, ale na pewno wpisują się one w jego zmodyfikowane brzmienie - "forma nie przeszkadza funkcji". Ponadto funkcja nie jest wyeksponowana, nie jesteśmy absorbowani technicznymi elementami urządzenia, jego głośnikowa treść jest łatwa do odgadnięcia, ale wizualnie nienapastliwa.
To coś zupełnie innego niż testowane miesiąc temu B&W 803D3, które krzyczą do nas wszystkimi głośnikami, zanim jeszcze cokolwiek włączymy. "Meblowy" albo "wnętrzarski" styl Davonów został podkreślony orzechem amerykańskim, używanym do wykańczania obudów wszystkich modeli firmy.
Taki fornir nie jest niczym luksusowym ani egzotycznym, to jedna z częściej spotykanych opcji w wykończeniach głośnikowych skrzynek, ale nic nie szkodzi - do stylu Davonów pasuje jak ulał.
Orzech amerykański to przecież klasyka, był modny pół wieku temu, modny znowu dzisiaj, i na pewno ma przyszłość... Taki fornir estetycznie "konserwuje" produkt i jest odporny na zmiany mody, czego nie można przecież powiedzieć o innych sposobach wykańczania obudów.
Nie ma Davonów w lakierze fortepianowym (co budzi moją osobistą sympatię), w większości modeli nie ma w ogóle żadnych innych opcji – w ten sposób firma oczywiście ułatwia sobie produkcję, a jednocześnie traci trochę klientów, jednak nie tak wielu, jak w podobnej sytuacji straciliby inni producenci.
Po prostu orzech amerykański pasuje tutaj jak ulał i doceni to większość zainteresowanych – spośród tych, którym takie "kolumny" w ogóle się spodobają... Niedawno rozmawiałem o decyzjach estetycznych, jakie podjęła jedna z czołowych firm głośnikowych; okazało się, że w jej przypadku, w największym stopniu są one dzisiaj determinowane przez zapotrzebowanie rynku chińskiego, na którym np. orzech amerykański nie podoba się na tyle, aby opłacało się szykować taką wersję... zatem nie ma jej również w Europie. Davone albo jeszcze nie wie, co najlepiej sprzedaje się w Chinach, albo ma na ten temat inne dane, albo po prostu trzyma fason.
Davone Grande - obudowa
Flagowa i największa konstrukcja Davone nazywa się Grande; chociaż jej proporcje są niezwyczajne, to nie jest gigantem, ale naprawdę efektownie będzie wyglądała (i grała) w dużych pomieszczeniach, gdy zostawimy jej trochę miejsca dookoła. Specyficznie wygięty kształt, a nawet wielkość obudowy, przypomina trochę... fotel, co tym bardziej dodaje "fizjologicznego", ergonomicznego charakteru całej konstrukcji.
Kształty są nie tylko zaokrąglone – wręcz sugerują miękkość, zwłaszcza na obszarze frontu pokrytego skórą, jakby gotów był się tam uprzejmie uginać. Przejścia między segmentami biegną falami, wyglądają jak ukształtowane przez naturalny ruch całej konstrukcji, która zastygła w określonej pozycji, ale może zaraz się znowu ruszy, jeszcze bardziej doginając albo prostując...
Świetny pomysł i adekwatnie perfekcyjne wykonanie, włącznie z doborem materiałów. Sklejka, orzech amerykański i skóra - niby wszystko już znamy, ale przecież nie w takiej aranżacji.
Producent w swojej historii wspomina, że Davone Grande miał zostać wprowadzony już w następnym roku po wprowadzeniu modelu Ray, ale projektowanie flagowca nieco się przedłużyło. Tak różne konstrukcje łączy... profil obudowy, tyle że pojawiający się w zupełnie innej płaszczyźnie.
W jednosegmentowym modelu Ray, profil ten określa kształt ścianek przedniej i tylnej, natomiast w Grande widać go w zwieńczeniach górnym i dolnym, ale jest też stałym przekrojem poprzecznym każdego z trzech segmentów. Idąc dalej tym tropem, można dojść do wniosku, że tutaj forma podąża za... nie tyle funkcją, co dostępną technologią (wytwarzania) obudowy, w bardzo zmyślny i ekonomiczny sposób.
Podzielenie i wygięcie obudowy Davone Grande wygląda bardzo atrakcyjnie, robi wrażenie koncepcji, która podniosła poprzeczkę wymagań w samej produkcji, tymczasem zamysł mógł być taki, aby wykorzystać przygotowane wcześniej (do produkcji mniejszego modelu Ray) "kopyto", które jest zbyt małe do uformowania na nim znacznie większej obudowy "w jednym kawałku", więc rozwiązaniem było złożenie jej z kilku segmentów.
Potem trzeba je jednak dopasować, starannie obrobić (wspomniane łukowate podcięcia) i połączyć, dbając zarówno o sztywność całej struktury, jak i płynność przejść powierzchni zewnętrznych, więc nie bagatelizujemy sprawy – tak czy inaczej, wykonanie takiej obudowy jest znacznie trudniejsze i kosztowniejsze niż klasycznej skrzynki z mdf-u. Sama sklejka, nawet niewyginana, to dzisiaj materiał niemal przymocowana z zewnątrz do dolnej ścianki.
"Pień" stalowej podstawy, do której użytkownik przykręca same nogi, zapuszcza korzenie wewnątrz skrzynki, mocno się w niej zapierając – chodzi oczywiście o to, aby podczas przestawiania, albo nawet jakiegoś wypadku, podpora nie została wyłamana.
Na pierwszy rzut oka, z dystansu, konstrukcja jest ciekawa, filigranowa, ale nie epatuje tak jednoznacznie swoją solidnością, jak niektóre inne, imponujące kolumny. Można się jednak przekonać, że Grande pod każdym względem są bez zarzutu, nie tylko bardzo starannie wykonane, ale wcześniej przemyślane. To jest nie tylko pomysł wzorniczy, to wysoka kultura techniczna. To jest kultura duńska.
Sklejka, okleina orzechowa i skóra - wybrane materiały nie są rewolucyjne, ale razem z kształtami obudowy tworzą wyjątkowo stylową
kompozycję.
Kształt Grande, chociaż tak oryginalny, jest akustycznie bardzo korzystny. W nieco innej wersji próbował takie rozwiązanie wypromować Sonus Faber – w modelach Stradivari i Elipsa również "odwrócono proporcje", radykalnie zwiększając szerokość obudowy i zmniejszając głębokość.
Mniejsza czy większa głębokość obudowy nie jest akustycznie problemem, obudowa musi mieć jednak określoną przez parametry sekcji niskotonowej objętość, więc nie można jednocześnie zredukować szerokości i głębokości.
Większość współczesnych konstrukcji jest tak wąska, jak to możliwe – szerokość zostaje zdeterminowana przez średnicę największego głośnika zainstalowanego na przedniej ściance – i automatycznie głębokość jest znaczna, zwykle wyraźnie większa niż szerokość.
Taki wybór jest dyktowany zarówno względami estetycznymi (kolumny, oglądane najczęściej od frontu, są szczuplejsze), jak i akustycznymi... które jednak są dyskusyjne, bowiem zderzają się tutaj różne zalecenia, niezależnie słuszne, które jednak trudno ze sobą pogodzić.
Sama w sobie niewielka szerokość przedniej ścianki służy szerokiemu rozpraszaniu, dzięki zjawisku uginania się fal dłuższych niż szerokość przeszkody (ścianki), z której są promieniowane. Jednak szerokie rozpraszanie oznacza "ucieczkę" energii i niższą efektywność, ponadto z wąskimi ściankami wiążą się ich zwykle ostre krawędzie, na których powstają odbicia (minimalne zaokrąglenia nie wystarczą, aby im zapobiec). Poniżej pewnej częstotliwości granicznej, określonej przez szerokość ścianki, fale rozchodzą się dookólnie, a powyżej – kierunkowo (do przodu).
Im ścianka będzie szersza, tym ta częstotliwość będzie niższa i efektywność w większej części pasma (powyżej tej częstotliwości) wyższa. Wreszcie duża szerokość całej bryły obudowy pozwala przygotować obszerne zaokrąglenia jej krawędzi, czy wręcz zupełnie je zlikwidować, tak jak w Davone Grande, gdzie lekko wypukły front płynnie przechodzi w boczne łuki.
W takim rozwiązaniu nie będzie odbić i nie pojawi się ostra granica między zakresami rozpraszania dookólnego i promieniowania kierunkowego – wraz z obniżaniem częstotliwości i zwiększaniem się długości fal będą one coraz łatwiej opływać obudowę.
Nawet niezafornirowane, ale wygładzone i polakierowane krawędzie sklejki dodają szyku, odznaczając się cienkimi, jasnymi liniami.
Davone Grande - system głośnikowy
System głośnikowy jest w skali całej konstrukcji najbardziej konwencjonalny, co nie znaczy, że byle jaki. Układ trójdrożny oparto na jednym 26-cm niskotonowym, jednym 18-cm średniotonowym i kopułce wysokotonowej - taką kombinację można uznać za proporcjonalną i wręcz klasyczną, chociaż... rzadko dzisiaj spotykaną, bowiem stosowanie 10-calowych niskotonowych zostało ograniczone przez modę na kolumny wąskie, które łatwiej przyjmują dwa mniejsze niskotonowe, niż jeden duży.
Natomiast w warunkach dyktowanych przez architekturę Davone Grande, można było "wrócić do korzeni" i zastosować rasowy woofer - Scan-Speak 26W/4557T00, a więc model z serii Revelator o parametrach optymalnych do bas-refleksu, w którym zresztą został użyty.
Jak wszystkie Scan-Speaki, również ten jest wyposażony w układ Symmetric Drive zapewniający niski poziom zniekształceń, a układ drgający został przygotowany do dużych amplitud.
Faktem jest, że nawet najlepsze "18" nie mogą pracować z tak dużymi wychyleniami i nie mają tak niskiej częstotliwości rezonansowej (18 Hz), więc podobna sumaryczna powierzchnia membran dwóch "18" w stosunku do jednej "26" nie załatwia sprawy - nie prowadzi do takiego samego rezultatu.
Drugi Scan-Speak w tym zestawie to wysokotonowy Illuminator D3004/660000, czyli przetwornik z jedwabną membraną kopułkowo-pierścieniową - jej główna, centralna część ma postać typowej jednocalowej kopułki, połączonej z cewką, ale efektywnie promieniuje też, i to najwyższe częstotliwości, pierścień większy niż typowe dla kopułek zawieszenie.
W głośniku tym układ magnetyczny składa się z sześciu małych magnesów neodymowych, między którymi utworzono komorę wytłumiającą falę od tylnej strony membrany. Scan-Speaki rozdziela przetwornik SB Acoustics – firmy indonezyjskiej, w założeniu której też mają swój udział Duńczycy, pracujący wcześniej w innych duńskich, renomowanych firmach głośnikowych.
16-cm Satori jest nominalnie głośnikiem nisko-średniotonowym, ale przefiltrowanym tutaj do roli średnionowego. Jego celulozowa membrana z domieszką egipskiego papirusa ma charakterystyczne jasne plamki na klasycznym ciemnoszarym tle, układ magnetyczny jest neodymowy.
Jak widać, Davone stosuje standardowe, ogólnie dostępne modele głośników, nie zamawia własnych wersji, co wskazuje na wciąż umiarkowaną skalę produkcji albo na bezproblemowe podejście do tematu - wersje "specjalne" niekoniecznie są lepsze, ale (podobno) podnoszą prestiż producentów, a także utrudniają kopiowanie ich konstrukcji przez hobbystów. Tylko kto byłby w stanie skopiować obudowę Grande?