Monitor Audio nie idzie może "jak po swoje", ale tej serii rynek na pewno nie przegapi, bowiem brytyjska marka jest ceniona, aktywna i dobrze dystrybuowana. W intensywności, wszechstronności i ekspansywności jest podobna do firmy Dali - to firmy, które chyba przejęły prowadzenie, przynajmniej w zakresie nisko-średniobudżetowym, od dawniejszych liderów, których w związku z tym nie chcę wymieniać po imieniu.
Kolumny Monitor Audio Monitor 300 załapały się do testu w ostatniej chwili, jako absolutna nowość. Jeszcze pod koniec stycznia, gdy pytałem dystrybutora o ofertę Monitor Audio w tym zakresie ceny, zaproponował Bronze 5 i Radiusy 270, z których pierwsze były już testowane, więc przymierzaliśmy się już do tych drugich, gdy pojawiły się nowe Monitory.
Projekt i wykończenie obudowy są zarazem nowoczesne i niskobudżetowe; wykorzystując modę na kolor biały, zastosowano uniwersalną matową folię.
To seria pozycjonowana niżej od aktualnej serii Bronze, a zastępująca linię Monitor Reference; nawet wobec postępującej dewaluacji nazw (wokół mnóstwo Signature, Prestige, Studio itp.) nazwanie najtańszej serii "Reference" było już chyba przegięciem, więc w nowej edycji zrezygnowano z tego członu nazwy, a co najważniejsze - zasadniczo zmieniono wygląd na znacznie nowocześniejszy i atrakcyjniejszy.
MR6 przypominały znacznie starsze, pierwsze "Bronze", co było usprawiedliwione - przynajmniej do pewnego stopnia - ich znacznie niższą ceną od najnowszej generacji Bronze wyposażonych w lepszą technikę i lepszy wygląd.
Ale nawet przy tak umiarkowanym budżecie można się bardziej postarać, a nie tylko odkurzać stare projekty. Więc konstruktorzy się postarali, i chociaż od strony technicznej niczego nadzwyczajnego nie zwodowali, to nadali znanej treści zupełnie inną, znacznie atrakcyjniejszą formę, głównie za sprawą kolorystyki i staranniejszych detali.
Efekt robią przede wszystkim membrany w kolorze pomarańczowym, wyglądające po prostu fajnie na każdym tle, jakie zostało tutaj przewidziane. Do wyboru są trzy wersje: w całości biała (w teście), czarna z ciemnoszarym frontem, i w orzechowej folii drewnopodobnej - też z ciemnoszarym frontem; niedociągnięciem jest komplet (aż dziesięć) gniazd na kołki maskownicy, zakłócających czystość białego frontu (w pozostałych wersjach nie będą się aż tak rzucać w oczy).
Zgodnie z firmowym zwyczajem, na wyposażeniu jest komplet piankowych wkładek do tuneli bas- -refleks, pozwalających zmieniać strojenie obudowy. Teoretycznie jest możliwych wiele kombinacji, ale praktycznie zmiany charakterystyki nie są duże – bas zachowuje swój "zdeterminowany" charakter. W nowych Monitorach zastosowano porty typu HiVe II (z bruzdami przeciwturbulencyjnymi).
W komplecie są też wystające stopki (wychodzą spod narożników pod kątem 45o), które użytkownik przykręca już sam, a następnie uzbraja w kolce. Trzeba tylko uważać, aby przy przestawianiu nie wyłamać stopek, przy okazji uszkadzając obudowę. W sumie ładne, a nawet efektowne, i to za niewielkie pieniądze; całkiem spore Monitory 300 są najtańsze w tym teście.
To największa konstrukcja serii Monitor, a jest w niej jeszcze jedna kolumna wolnostojąca - Monitor 200; jedna podstawkowa - Monitor 100; nietypowe regałówki - Monitor 50; centralny - Monitor C150 i subwoofer MRW-10. Jest więc kompletny program stereofoniczno-wielokanałowy.
Monitor Audio Monitor 300 - głośniki
Mniejsze podłogówki, Monitor 200, to układ dwuipółdrożny, z parą 15-ek; są więc znacznie mniejsze (podobne do występujących w tym teście Diamondów 11.3), natomiast Monitor Audio Monitor 300, chociaż to formalnie układ też dwuipółdrożny, bazuje na głośnikach większych i w większej liczbie - na trzech 18-kach. W ten sposób Monitor Audio pomija konfigurację pośrednią, jaka jest najpopularniejsza - dwuipółdrożną z dwoma 18-kami.
Aluminiowa kopułka wysokotonowa jest zwykle w kolumnach Monitor Audio eksponowana jasnym kolorem; tym razem pozostaje w cieniu - anodyzowana na czarno i zasłonięta siatką ochronną.
Trochę szkoda, zwłaszcza że obudowa od Monitora 300 świetnie by się do takiego celu nadawała. Tymczasem zapakowanie do niej aż trzech 18-ek, i wszystkich pracujących w zakresie niskich tonów, powoduje swoisty "akustyczny ścisk" - przypadająca na każdy głośnik część całkowitej objętości jest zbyt mała, ale mogły one osiągać najlepszą możliwą charakterystykę (zarówno przetwarzania, jak i impulsową). Tę teorię potwierdza praktyka, czyli wyniki pomiarów.
Zyskiem z zastosowania aż trzech głośników jest większa moc i efektywność w zakresie niskotonowym, chociaż skupionym w zakresie "średniego basu", bez tak dobrego rozciągnięcia, jakie byłoby możliwe przy zastosowaniu dwóch głośników (w takiej samej łącznej objętości).
Na ostateczne wyniki wpływ ma więcej parametrów konkretnych głośników, niż tylko powierzchnia membrany, ale głośniki w niskobudżetowych konstrukcjach zwykle nie mają takich właściwości, które zapewniałyby najlepsze osiągi w małych objętościach (w największym skrócie: służą temu mocne, a więc kosztowne układy magnetyczne).
O urodzie nowej serii Monitor decyduje oryginalny kolor membran; na mocowanie maskownicy na magnesy budżet był już za krótki, więc szkoda, że nie zastosowano przynajmniej białych gniazd na kołki.
Dwa 18-cm głośniki pracują jako niskotonowe i wspólnie "napędzają" układ rezonansowy bas-refl eks, którego dwa tunele wyprowadzono na tylnej ściance; trzecia 18-ka, pracująca jako nisko-średniotonowa, ma własną komorę zamkniętą.
W zestawieniu podstawowych danych i parametrów producent podaje więc, że układ jest dwuipółdrożny, a częstotliwości podziału wynoszą 700 Hz (powyżej niskotonowe są tłumione) i 3,3 kHz (pomiędzy nisko-średniotonowym a wysokotonowym), co z grubsza zgadza się z wynikami naszych pomiarów, aby w samym opisie "przejść" na układ trójdrożny: "Obudowa (Monitora 300) zawiera trzy 18-cm głośniki - dwa basowe i jeden średniotonowy".
Z kolei w polskim tłumaczeniu pojawia się hasło "Projekt Gabinetu" (a chodzi o "Cabinet Design", czyli system obudowy...), tak że jest trochę śmiesznie, ale nie jest ani trochę strasznie, bo same kolumny prezentują się bardzo apetycznie.
Odsłuch
Każdemu, kto chce wsiąść w wehikuł czasu i przenieść się w lata 90., polecam kolumny Monitor Audio Monitor 300. Mam jednak na myśli tych doświadczonych i dobrze zorientowanych audiofilów, którzy już wówczas poznali kolumny Monitor Audio, a nie ogół publiczności, która chce poznać klimat tamtej epoki - bo nie było żadnej wspólnej cechy dla ówczesnych brzmień, tak jak dzisiaj, każda firma miała własne pomysły, które potem ewoluowały.
Zmieniało się też brzmienie kolumn Monitor Audio, ale teraz natychmiast przypomniały mi się... już nie pamiętam, jakie nosiły symbole, ale były wówczas podobnie wyglądające i podobnie grające, dość duże paczki Monitor Audio, kreujące dźwięk masywny, zagęszczony, tonalnie przyciemniony, dość dynamiczny, z "autorytetem", i co może najważniejsze w tym pakiecie - z ciężkim, ale nierozpuszczonym basem, twardym, podkreślającym rytm, dającym uderzenie, nawet jeżeli nie bardzo szybkie, to na pewno konkretne i zdecydowanie podkręcające muzykę.
Zdecydowana większość użytkowników nie stosuje bi-wiringu, zwłaszcza w systemach niskobudżetowych, ale podwójne gniazdo wciąż może "dowartościować" każdą kolumnę i... klienta.
Zejścia nie są bardzo niskie i masujące, linia basu nie jest też rysowana bardzo precyzyjnie, a mimo to ogólne wrażenie spójności, siły i tempa ustawia Monitory 300 w roli kolumn dobrze przygotowanych do obsługi zarówno imprez, jak i wieczornego relaksu, a więc odsłuchu przy niskich poziomach głośności - bas zawsze będzie z nami, chociaż nie zawsze taki, jaki znamy z najlepszych wzorców.
To przeciwieństwo "Debiuta" F6, który w zakresie niskich częstotliwości gimnastykuje się subtelnie i z gracją, ale trochę nieśmiało; Monitor Audio Monitor 300 często "przywala", czasami przesadzi, ale akcentując rytm, podkreśla to, co w wielu nagraniach jest może i najważniejsze dla emocji. Po pewnym czasie złapałem się na tym, że Monitory 300 wprowadzają w stan pewnego... transu.
Początkowe zastrzeżenie co do basowej przesady przestało mieć znaczenie, a nawet zamieniło się w przyjemność. Prostą przyjemność odczuwania muzycznej energii, bez kontemplowania smaczków realizacyjnych, czy też neutralnego "monitorowania".
Znając wyniki pomiarów, obawiałem się o deficyt wysokich tonów (zwłaszcza przy dominującej pozycji basu); chociaż góra pasma nie daje "kontry", to ze średnicą układa się proporcjonalnie, łączy płynnie i zapewnia dostateczne "doświetlenie".
Andrzej Kisiel