Enigmatyczne trio ukrywające się pod nazwą Bokka to jedna z największych niespodzianek polskiej sceny muzycznej. Jak na razie tylko promotorzy koncertów i festiwalu Open`er wiedzą, kim są ludzie stojący za sensacją ostatnich miesięcy. Choć... może nie?
Do tej pory tożsamość tria była mocno strzeżona; w recenzjach i wywiadach pojawiały się domysły, szalone porównania do The Knife, Lykke Li, Mum i Chelsea Wolfe, a dodatkowo za każdym razem w temacie personaliów Bokka - same pomyłki. Nie wiadomo kim są, ale jedno jest pewne - tworzą dźwięki na poziomie światowym. Polsko, czas być dumnym. Znowu.
"Bokka" zawiera dwanaście pełnych kompozycji i dwa dość krótkie interludia. Biorąc pod uwagę, że to tylko albo aż debiut, jest zdecydowanie w czym wybierać. Grupa startuje z impetem, dając słuchaczom niezwykle bogatą paletę emocji i nastrojów. Poczynając od quasi-romantycznych uniesień, przez niepokój tożsamy dla nurty shoegaze a na odniesieniach do psychodelii lat 70., i 80 kończąc.
Jednakże prawdziwą siłą Bokka są dwie rzeczy: po pierwsze ten wspomniany już zestaw niezwykle dobrze skomponowanych, pobudzających wyobraźnię muzycznych opowieści z naciskiem na singlowe "Town of Strangers" i relaksacyjne "Mirror", a po drugie głos, który spaja to wszystko w całość. Nieważne czyj tak naprawdę i czy rzeczywiście jest to wokal rodem z Polski - ktokolwiek stoi za mikrofonem, robi piorunujące wrażenie.
Krążek nie jest pozbawiony wad. Z aspektów czysto technicznych nie podoba mi się dosłownie i w przenośni wtopienie się głosu wokalistki w prezentowane dźwięki, przez co jej ścieżki docierają do słuchacza jakby "z oddali" (albo to wina mojego sprzętu); dodatkowo chciałbym, aby rytm odgrywał tutaj większa rolę. Aby nie były to proste jak budowa cepa synthpopowe bity - choć owszem - pasują do przyjętej konwencji. Chciałoby się dostać po pysku cięższym i brudniejszym kickiem.
Miejsca na zabawę brzmieniami beczek nie brakuje, więc może chociaż na koncertach trio zamiast tylko wciągać w intrygującą i chyba w głównej mierze dość posępną otchłań, pokaże bardziej rockowego pazura.
Grzegorz "Chain" Pindor
Nextpop