Ponad milion sprzedanych płyt i kilkadziesiąt tysięcy słuchaczy w świątyniach całego świata. Norweski saksofonista Jan Garbarek i brytyjski kwartet wokalny The Hilliard Ensemble odnieśli zaskakujący sukces już swoim pierwszym albumem "Officium" sprzed szesnastu lat. Mieliśmy szczęście gościć ich na koncertach również w Polsce, po raz pierwszy w 1999 r. Podczas ubiegłorocznej trasy wypełniły się kościoły w Krakowie, Lublinie, Warszawie i Wrocławiu.
Koncert w warszawskiej bazylice archikatedralnej rozpoczął się od śpiewu dobiegającego z tyłu kościoła. Członkowie The Hilliard Ensemble śpiewając powoli, zmierzali w stronę ołtarza, na którym stał już z saksofonem tenorowym Jan Garbarek. Jego frazy były jak wołanie na wieczorną modlitwę czy medytację, bo też tak należy traktować tę muzykę. Kontrast pomiędzy ostrymi saksofonowymi dźwiękami, a łagodnymi głosami kwartetu intryguje i zaciekawia niezmiennie od kilkunastu lat. To prawdziwe muzyczne misterium.
Kiedy spytałem Jana Garbarka, kto wpadł na pomysł nagrania takiej właśnie płyty, odpowiedział, że zapewne Manfred Eicher, szef wytwórni ECM Records. - W historii jego wytwórni było wiele projektów łączących różne muzyczne światy. Manfred sam aranżuje takie spotkania i jest otwarty na oryginalne propozycje muzyków. Ze mną i The Hilliard Ensemble było podobnie, a idea pojawiła się pod koniec lat 80. - powiedział.
Oczywiście nikt nie spodziewał się takiego sukcesu. Nagranie zrealizowano bardzo szybko, wszyscy byli zadowoleni z rezultatu. Projekt skierowany był do wąskiego kręgu słuchaczy, jak wszystkie płyty wydane przez label ECM New Series. - Pierwszy sygnał o rosnącej popularności płyty przyszedł z Wielkiej Brytanii, po tym, jak tamtejsze radio BBC Classic zaczęło prezentować nagrania z "Officium". Podobno rozdzwoniły się telefony z pytaniami, dostawali setki, później tysiące listów. Pojawiły się propozycje koncertów i wtedy zrozumiałem, że trafiliśmy w szczególny czas i specyficzne upodobania publiczności - wspominał artysta. Artyści razem z agencjami koncertowymi starannie dobierają miejsca koncertów tak, by akustyka pasowała do charakteru muzyki. Jan Garbarek podkreśla, że najlepiej wypadają kościoły podczas prób, kiedy są puste. Gdy wypełni je publiczność, akustyka pogarsza się, ale wtedy dochodzi aspekt kontaktu z zasłuchaną publicznością. Najbardziej zapadł mu w pamięci występ w katedrze barcelońskiej. Wręcz dobierają repertuar do wnętrz, w których występują.
- Niektóre utwory wypadają dobrze tylko wtedy, kiedy w kościele jest długie i wyraźne echo - mówi Garbarek. "Officium Novum" to trzeci album Jana Garbarka i kwartetu The Hilliard Ensemble. Po "Officium" (1994) i "Mnemosyne" (1999) w lipcu 2009 r. udali się ponownie do klasztoru św. Gerolda w austriackiej prowincji Vorlaelberg, by w kamiennych, średniowiecznych murach znaleźć natchnienie do nagrania jedenastu nowych pieśni, w tym trzyczęściowej litanii. Warto przypomnieć, że na pierwszej płycie znalazły się przede wszystkim chorały gregoriańskie. Drugi album, obok pieśni sakralnych, zawierał również współczesne kompozycje, w tym utwory ludowe z całego świata.
Przed nagraniem nowej płyty - "Officium Novum", Jan Garbarek i członkowie The Hilliard Ensemble studiowali dzieła Komitasa Vardapeta, jednego z najważniejszych twórców armeńskich. Jego inspiracje sięgały zarówno do średniowiecza, jak i do ludowych źródeł. Na płycie znajdziemy cztery utwory Komitasa. Usłyszymy także bizantyjskie śpiewy sakralne, kompozycję Arvo Pärta " Most Holy Mother of God" i dwa tematy Jana Garbarka. "Allting Finns" napisał do poezji szwedzkiego autora Pär Lagerkvista. Natomiast "We Are the Stars" pochodzi z albumu "Rites", a słowa oparte zostały na poezji Indian plemienia Pasamaquoddy.
Niektóre z utworów rozpoznają ci, którzy byli na koncertach w ubiegłym roku. Wtedy zwróciłem uwagę na piękną litanię śpiewaną po rosyjsku. Okazało się, że to utwór Mikołaja Kedrowa. Po nich następuje "Ojcze nasz" z obrządku starocerkiewnego Lipowan, który znalazł schronienie w rumuńskiej Bukowinie. Litanię zamyka modlitwa prawosławna "Dostoino est". To najbliższe nam kulturowo fragmenty albumu. Płyta kończy się nietypowo, wierszem greckiego poety Giorgosa Seferisa w wykonaniu niemieckiego aktora Bruno Ganza.
Nie byłoby sukcesu żadnej z tych płyt, gdyby nie szczególna wrażliwość Jana Garbarka i jego zdolność do improwizacji. Nowy album jest pod tym względem szczególny. Saksofonista gra krótkie frazy, tylko podkreśla dynamikę utworów, stawia pointę, rzadko są to dłuższe improwizacje jak w "Alleluia. Nativitas" Perotina z XII w.
To muzyka nasycona emocjami w maksymalnym stopniu, dająca poczucie obcowania z nieskończonym pięknem, z boską doskonałością. Czyżby klasztor św. Gerolda miał jakąś szczególną moc, którą uchwycili w jego murach realizatorzy i przenieśli do naszych domów? Każdy z pewnością będzie miał własne odczucia, bo to muzyka wyjątkowo osobista.
Marek Dusza
Officium Novum