Styl highlife wywodzi się z Ghany, gdzie ponad wiek temu miejscowi grajkowie tak długo muzykowali, dopóki dostawali w zapłacie wino palmowe. Ponieważ Ghana leżała na szlaku wędrówek portugalskich żeglarzy, tamtejsi muzycy dość szybko zetknęli się z magią gitary i włączyli ten instrument do składu w zespołach na miejsce afrykańskiej lutni.
Wyselekcjonowane grupy muzyczne zatrudniano w ekskluzywnych hotelach i klubach, gdzie przygrywały kolonizatorom do tańca i rozrywki stąd nazwa: highlife. Wraz z postępem cywilizacyjnym styl ten, będący fuzją afrykańskiej muzyki ludowej i z Delty Mississippi, zaczął włączać inne instrumenty ze sceny rockowej i adaptować współczesne formy muzyki rozrywkowej.
Osiemdziesięcioletni Koo Nimo przenosi nas w czas, gdy muzyka highlife była akustyczna. W jego zespole grają gitarzyści i perkusjonaliści, śpiewa chórek męski, a w tle słychać ćwierkanie ptaków. Śpiewom Nimo towarzyszy bogata polifonia i polirytmia, chór jak echo podąża za liderem.
Ta muzyka, pomimo swej prostoty, magicznie wkręca słuchacza w jakby rytualny taniec. Pomimo że słychać dobrze wszystkie instrumenty, odnosimy, niestety, wrażenie pewnego akustycznego zamętu. Tym sposobem, o dziwo, jedenaście piosenek na "Highlife Roots Revival" brzmi absolutnie prawdziwie.
Cezary Gumiński
WORLD MUSIC NETWORK / MULTIKULTI