Orchestra Baobab z Senegalu jest uznawana przez wielu fanów i krytyków za najważniejszą formację afrykańską, a już na pewno z regionu Afryki Zachodniej. Jej fenomen, który z przerwami trwa już cztery dekady, zadziwia, bo członkowie pochodzą z kilku ościennych krajów, ale gdy spotykają się na scenie lub w studio, tworzą niezwykle zgrany kolektyw.
Stylistycznie nie hołdują jakiemuś ortodoksyjnemu kierunkowi, a wplatają w narodowe nurty wolof i mandinga liczne elementy z obszaru Karaibów. Nadaje to raczej delikatnej muzyce Afryki Zachodniej kubańską przebojowość i chyba to najlepiej tłumaczy nieprzemijającą popularność zespołu. Orchestra Baobab nagrywa rzadko, poprzedni tytuł grupy ukazał się 7 lat temu, bo muzycy od studia preferują koncertowanie po całym świecie. Kto nie miał okazji podziwiać ich u nas na żywo 5 lat temu, musi zadowolić się tym kompaktem.
Wieloosobowej formacji towarzyszy w poszczególnych utworach wielu znakomitych instrumentalistów, a także gwiazda wokalistyki - Youssou Ndour. Pięciu wokalistów grupy, grających również na perkusjonaliach, śpiewa solo, choć najbardziej fascynują ich duety.
Podstawą sukcesu zespołu wydaje się być iście magiczna współpraca członków sekcji rytmicznej w kreowaniu krzyżowych rytmów perkusyjnych wzmacnianych linią basu i gitary rytmicznej. Radość wywołują popisy gitarzysty prowadzącego Bartholemy`ego Attisso - szefa orkiestry, który akuratnie modernizuje brzmienie instrumentu, nie tracąc nic z cudownej tradycji. Jego śladem podąża pełen wylewności saksofonista Issa Cissoko.
Cezary Gumiński
WORLD CICUIT