Udział Douglasa w legendarnym kwartecie Johna
Zorna stanowił trampolinę w zdobyciu popularności
przez tego wybitnego trębacza amerykańskiego.
Douglas od lat zwycięża w rozmaitych ankietach, a jego
zespoły cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem.
Jego styl nie jest łatwy do zdefiniowania, bowiem potrafi
grać tony stłumione jak Miles Davis, zapuszczać
się w ekwilibrystyce rozmaitych towarzyszących efektów
jak Lerster Bowie, ale też potrafi zadąć czystym
tonem niczym Wynton Marsalis.
Podobnie jest ze stylem wypowiedzi Douglasa, który, zdając sobie sprawę
z jazzowej tradycji, bezustannie eksperymentuje. Nierzadko
owoce jego poszukiwań mają charakter eklektyczny,
jak to ma miejsce w przypadku niniejszego tytułu.
Już parę lat temu Douglas rozpoczął penetrację różnych etapów twórczości Davisa i na dłużej zajął się okresem przełomu jego klasycznego kwintetu z drugiej połowy lat 60. oraz początkiem rozbudowanych
form jazz-rockowych z przełomu lat 60. i 70.
Kwintet Douglasa może pochwalić się doskonałym zgraniem,
to od lat wypróbowani partnerzy w uprawianiu bezkompromisowych
form: Uri Cane - fortepianu elektrycznego,
Jamas Genus - basu i Clarence Penn - perkusji.
Na saksofonie debiutuje z sukcesem Donny
McCaslin, któremu przyszło się zmierzyć z wielkim
poprzednikiem - Chrisem Potterem.
Z tytułem wiąże się pewna ciekawostka: materiał wydano początkowo
w formie MP3, ale niespodziewana częstotliwość pobrań
skłoniła wydawcę do wydania podwójnej wersji
cd. Idą nowe czasy dla mediów, również w jazzie.
Cezary Gumiński
GREEN LEAF
DYSTRYBUCJA: MULTIKULTI