Orkiestra Marii Schneider otworzyła festiwal Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej 2015, a najbardziej zadowolony z tego wydarzenia był dyrektor artystyczny Tomasz Stańko. Nieczęsto udaje się sprowadzić do Polski tak duży skład i do tego tak renomowany. Bo i orkiestra i jej liderka, kompozytorka, aranżerka i dyrygentka jest dziś klasą samą dla siebie.
Orkiestra Marii Schneider otworzyła festiwal Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej 2015, a najbardziej zadowolony z tego wydarzenia był dyrektor artystyczny Tomasz Stańko. Nieczęsto udaje się sprowadzić do Polski tak duży skład i do tego tak renomowany. Bo i orkiestra i jej liderka, kompozytorka, aranżerka i dyrygentka jest dziś klasą samą dla siebie.
Kontynuuje tradycję nowatorskich aranżacji Gila Evansa, odmienną niż reprezentuje Lincoln Center Jazz Orchestra Wyntona Marsalisa. Zresztą lubię obie, Scheneider jest bardziej wyrafinowana, LCJO bardziej rozemocjonowana. Dzięki grantom i specjalnym zamówieniom orkiestra Marii może funkcjonować, a ona pisać nowe dzieła.
Co ciekawe, "The Thompson Fields" zamówił prywatny miłośnik jej talentu. Prawykonanie odbyło się w 2009 r., a nagranie w 2014 r. Po inspiracje sięgnęła do swych rodzinnych stron w stanie Minnesota, gdzie nieustannie zachwyca ją natura. Stąd tytuły utworów: "Arbiters Of Evolution", "Nimbus" czy "The Monarch And The Milkweed". Jest też echo jej pobytu w Brazylii w temacie "Lembranca".
Nastrojowe frazy gra tu na akordeonie Gary Versace, a Jay Anderson wtóruje mu na kontrabasie. W swojej orkiestrze ma znakomitych solistów. W "Walking By Flashlight" świetną solówkę na klarnecie wykonał Scott Robinson, zaś intrygujące akordy gitarzysty Lage Lunda ubarwiają cały album. Słuchanie orkiestry Marii Scheneider jest jak czytanie pasjonującej książki albo oglądanie pejzaży Turnera.
Marek Dusza
ARTISTSHARE