Marianna Wróblewska to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci na polskiej scenie jazzowej, a na pewno wśród wokalistek. Dla jednych była objawieniem talentu w tej części Europy na miarę wulkanicznej Janis Joplin, dla innych przerysowana ekspresja Wróblewskiej łatwo burzyła nastrój, do wytworzenia którego wokalistka jest właściwie "zobligowana", aby śpiewać jazz.
Obdarzona bardzo mocnym altem, łatwo poszerzanym w górnym i dolnym rejestrze, pełnym wibrata i emocji, wokalistka wypowiadała się z wielką swobodą i odwagą. Na scenę powróciła parę lat temu, a my mamy właśnie przypomnienie jej debiutanckiego albumu z 1972 r. wznowionego w ramach serii Polish Jazz.
Wersja winylowa została starannie wytłoczona. Pierwszą stronę płyty nagrano ze znakomitym akompaniamentem tria Mieczysława Kosza (bardzo mało jest nagrań tego pianisty) lub Włodzimierza Nahornego. Wspomniani pianiści wystąpili tu w roli raczej tonizującej ekstrawertyczne potraktowania wokalne popularnych standardów amerykańskich.
Druga część płyty, klasyfikowana w opisie jako rozrywkowa, została nagrana z poszerzoną grupą Zbigniewa Namysłowskiego. Na tej stronie znalazły się kompozycje polskich jazzmanów, a ich charakter nadal pulsował jazzowym idiomem.
Cezary Gumiński
WARNER/WARNER