Kto jak kto, ale jazzmani na czasy PRL-u narzekać nie powinni, nawet za głębokiego Gomółki dyrygent Bogusław Klimczuk z powodzeniem zrealizował ambitny projekt. Przy Polskim Radiu utworzył big-band Studio M-2, którego celem było nagrywanie lekkiej muzyki ilustracyjnej na potrzeby trzech programów PR.
Klimczuk zaprosił do współpracy grono kompozytorów i aranżerów, którzy występowali także w roli solistów. Z czasem okazało się, że prym wiodą jazzmani, a szlak przetarł im Jan "Ptaszyn" Wróblewski ze swoim Polish Jazz Quartet - świetnym zespołem o międzynarodowej renomie. Saksofoniście towarzyszyli: pianista Wojciech Karolak, perkusista Andrzej Dąbrowski i kontrabasista Juliusz Sandecki.
Głównymi jazzowymi aranżerami byli Ptaszyn i Karolak. - Razem z Wojtkiem co chwilę wpadaliśmy na nowe pomysły, szukaliśmy nowych brzmień i dryfowaliśmy coraz odważniej od muzyki lekkiej w stronę jazzu - wspomina Ptaszyn.
Aranżacje stały się tak wymagające, że w nagraniach z lat 1964-66 wziął udział cały Polish Jazz Quartet. Ciekawe są tytuły kompozycji: "Mordobicie pod Jaszczurami", "Ousideria" czy "Portugalczyk Ostinati". Są też polskie standardy: "Salem alejkum" Warsa i "Nietoperze" Gordona. Słucha się ich z nostalgią i uznaniem dla kunsztu polskich jazzmanów.
Marek Dusza
GAD RECORDS