W ostatnim czasie to już drugi przypadek (po grupie Michaela Benity) włączenia japońskiego instrumentu strunowego koto do jazzowego składu. Niemiecki perkusista Eric Schaefer, autor projektu, spędził jakiś czas w dawnej stolicy Japonii Kyoto i chłonął tamtejszą kulturę, nie tylko muzyczną. Zapragnął utrwalić swe bogate doznania na płycie.
Muzyk zaprosił do jej nagrania: klarnecistę Kazutoki Umezu, mistrzynię gry na koto Naoko Kikuchi oraz kontrabasistę Johna Eckhardta. Rozbudowany improwizacjami utwór tytułowy napisali Georges Delerue i Gionanni Fusco, reszta repertuaru w podobnym stylu jest pióra lidera lub japońskich kompozytorów.
Aranżując cały repertuar Eric Schaefer nadał mu dość jednorodne oblicze. Harmonizujące linie koto układane są dość ascetycznie. Równie minimalistyczne są frazy klarnetu lub klarnetu basowego. Pasują do nich zwięzłe linie basu i perkusji. W tym jakby sielankowym klimacie można odczuć pewien niedosyt dramatycznego zróżnicowania.
Muzyka na "Kyoto mon Amour" ,z silnymi wpływami japońskiego folkloru, ma charakter kontemplacyjny, choć nie sposób nie skojarzyć jej z niektórymi fragmentami arcydzieła "Out to Lunch" Erica Dolphy`ego. Większą porcję emocji przynosi przedostatni "Kansai Two-Face", a zaskakuje forma słynnego "Pavane" Mauricego Ravela.
Cezary Gumiński
ACT/GIGI DISTIBUTION