Płytę "The Truth" tria Macieja Tubisa, długo oczekiwaną przez fanów, wydała holenderska wytwórnia Challenge Records International. To dopiero druga płyta tria, które zaczęło działalność koncertową w 2004 r. Pięć lat później ukazał się ich debiutancki album "Live in Luxembourg", który brytyjski magazyn "Jazzwise" uznał za jeden z najlepszych w 2009 r. pisząc, że Tubis Trio ma wyrazisty, indywidualny styl pochodzący z Europy, a nie z Ameryki.
- Mieliśmy szczęście zagrać w słynnej sali imienia Roberta Kriepsa w Luksemburgu, gdzie występują sławy - mówił Maciej Tubis. - Były tam znakomite warunki akustyczne i chociaż rejestrowaliśmy koncert tylko po to, żeby go potem posłuchać we własnym gronie, nagranie okazało się bardzo dobre technicznie.
Sam występ uznaliśmy za udany i kiedy tylko znalazł się wydawca, zdecydowaliśmy, że to będzie nasz debiut płytowy.
Tak uzasadniał wydanie pierwszej płyty lider tria i kompozytor repertuaru. Ich muzyka spodobała mi się jeszcze bardziej na festiwalu "Komeda w Mazowszu". W Karolinie zagrali kompozycje Komedy zupełnie inaczej niż można się było spodziewać, odkryli w nich aspekty dotychczas niezauważone.
Synergia brzmienia tworzona przez członków tria, ich równoprawny charakter przypominał mi szwedzkie trio e.s.t. i amerykańskie The Bad Plus, a sposób kreowania improwizacji przywodził mi na myśl znakomity zespół Medeski Martin & Wood. Idea grupowej improwizacji jest coraz popularniejsza, ale najważniejsze jest wykonanie.
Nie można zapominać o klasycznym wykształceniu Macieja Tubisa, który w wieku 14 lat wykonał koncert J.S. Bacha, ale od nastoletnich lat ciągnęło go do jazzu. Cenił sobie twórczą wolność, jaką dawało mu granie jazzu. - Klasyka jest odtwarzaniem tego, co już było - podkreśla. - Pamiętam, jak profesorowie mówili mi: zagraj wreszcie ten utwór normalnie, tak jak został napisany. A ja nie mogłem, za każdym razem coś zmieniałem. Nie potrafiłem zagrać dokładnie tak samo. Irytowała mnie ta sytuacja. Chciałem zająć się już tylko jazzem. Najważniejsze dla mnie jest przekazywanie emocji. Przeżywam głęboko każdy koncert, cieszę się, że mogę grać na żywo. Skupiam się wyłącznie na muzyce, daję sobie zupełną swobodę, chwytam spontaniczność chwili. Publiczność ulega magii spotkania na żywo z twórcą.
Ten specjalny, koncertowy klimat Tubis Trio stworzyło podczas występu w słynnym klubie Porgy & Bess w Wiedniu, gdzie zagrali muzykę Komedy, jak i nowe kompozycje Macieja Tubisa. Niektóre z nich trafiły na album "The Truth".
- Płytę nagraliśmy w Lubrzy w dwa dni - powiedział mi Maciej Tubis. - Te kompozycje długo czekały na nagranie. Zależało mi na tym, żeby nie robić płyty na siłę, żeby wszystko było naturalne i wynikało z potrzeby wewnętrznej radości muzykowania. Dlatego nagraliśmy ją dopiero w lutym 2016 roku. Chciałem stworzyć taką moją wymarzoną płytę.
Płytę, którą słyszałem w głowie i której sam chciałbym słuchać. Zależało mi na dobrej jakości nagrania i dlatego Studio Lubrza, gdzie realizatorką jest wspaniała Joanna Popowicz. Utwory były nagrywane "na setkę", po dwie wersje, czasem jedna. Jak zawsze, okazywało się, że ta pierwsza jest lepsza. Nowy członek tria Paweł Puszczało genialnie się wpasował w moją, naszą muzykę. To wulkan energii, techniczny zabójca. Wszyscy solidarnie tworzymy tę płytę. To buduje dodatkową więź energetyczną.
Muzycy wysłali nagranie do Siggiego Locha z ACT Music. Ocenił ją entuzjastycznie, ale nie zdecydował się na wydanie. Wtedy postanowili rozesłać nagranie do kilkunastu innych wytwórni. Odpowiedziała holenderska Challenge Records International.
- Nie patrzyli na nasze dokonania, konkursy - mówi Maciej Tubis. - Dla nich liczyła się tylko muzyka. Stwierdzili, że to jest bardzo ciekawa i przystępna forma i że mogą na tym zarobić. Zapytali, czy jestem zainteresowany. To był jeden telefon i machina ruszyła. Album ukazał się na początku września w całej Europie. Najważniejsze uczucie, które bije z każdego utworu płyty, to radość. Tego albumu słucha się na wdechu.
Dawno już nie dostałem tak potężnej dawki pozytywnej energii słuchając tylko jednego, jazzowego albumu. Każdy utwór wciąga słuchacza swoją dramaturgią, opowiada historię, rozwija temat, jaki - to już każdy sobie musi dopowiedzieć.
Słychać, że Maciej Tubis jest wirtuozem nie lada, ale wcale swą techniką nie epatuje, służy mu ona do wyrażenia uczuć i myśli, często głębokich. Kontrabasista Paweł Puszczało i perkusista Przemysław Pacan napędzają muzykę żwawym rytmem, są momenty, kiedy grają krótkie solówki.
Jestem pewien, że albumem "The Truth" Tubis Trio otworzy sobie drogę na europejskie festiwale i do najlepszych klubów. To muzyka uniwersalna, nieprzypisana do polskiej tradycji. Po prostu radosna, ciepła, sympatyczna, a przede wszystkim zawiera tematy, które łatwo wpadają w ucho. Można je nucić.
- Melodia zawsze była mi bliska i to ona, jak piękne słowo, tłumaczy, o czym gramy - powiedział "Audio" Maciej Tubis. - Nuty traktuję jak opowieść. Chcę, aby ta opowieść była zrozumiała dla słuchacza, bez wielkich przenośni i bez krzyku. Tym samym wytłumaczyłem tytuł płyty. Prawda. Bo nie potrafię kłamać.
Marek Dusza
CHALLENGE/MULTIKULTI